W sidłach alkoholu - dlaczego pijemy?
Irena pije często w sytuacjach towarzyskich. Właściwie w każdy weekend, od piątku do soboty pije i imprezuje. Zwalnia dopiero w niedzielę, kiedy leczy kaca i zbiera siły na kolejny tydzień. „Taka praca”, tłumaczy sobie.
29.10.2012 | aktual.: 05.11.2012 08:34
Irena pije często w sytuacjach towarzyskich. Właściwie w każdy weekend, od piątku do soboty pije i imprezuje. Zwalnia dopiero w niedzielę, kiedy leczy kaca i zbiera siły na kolejny tydzień. „Taka praca”, tłumaczy sobie. Irena pracuje w domu mediowym, ma częsty kontakt z klientami, którym sprzedaje reklamy. Ale w gruncie rzeczy dziewczyna domyśla się, że pije, bo wtedy szybciej rozluźnia się, czuje się bardziej pewna siebie, atrakcyjna i wartościowa. Na trzeźwo niezbyt dobrze czuje się sama ze sobą.
Magda pije właściwie codziennie. Po całym dniu pracy chętnie sięga po lampkę wina do kolacji. Czasem są to dwie lamki, a nawet cała butelka. „Czy to już niepokojące?”, pyta samą siebie. Boi się, bo wie, że poczucie samotności, braku sensu życia i pustki jest dla niej na trzeźwo nie do zniesienia. Wino powoduje, że może choć na chwilę o tym zapomnieć.
Uśpione emocje
Zaczarowana moc alkoholu polega na jego silnym wpływie na ludzkie emocje. Bardzo szybko potrafi zniwelować napięcie, jakie jest w człowieku, poprawić nastrój, osłabić lęk, niepokój, smutek czy ból. Nieśmiały człowiek potrafi zmienić się w lwa salonowego, bo po alkoholu przestaje się tak bardzo kontrolować, cenzurować swoje zachowanie, zaczyna sobie odpuszczać, puszcza stres i napięcie. Czuje się wreszcie kimś sympatycznym i interesującym dla innych. Trudno się dziwić, że podoba mu się ten stan. Chce pozostać tym fajnym i otwartym człowiekiem, pewnym siebie i swojej wartości.
Jak Irena, która po kilku drinkach, zapomina o swojej nadwadze i braku motywacji, o niezrealizowanych planach i o kryzysie w swoim małżeństwie. Wtedy nie musi się tym wszystkim martwić, wraca odczucie lekkości i nadzieja, że trudne sytuacje w jej życiu jakoś się przecież kiedyś muszą wyjaśnić.
Pokusa sięgania po alkohol będzie tym większa, im trudniejsza sytuacja, w jakiej człowiek się znajduje, im większy kryzys, ból i cierpienie. Środek odurzający i usypiający emocje, jakim niewątpliwie jest alkohol, pomoże zapomnieć o przeżytych traumach, o wypadkach, stracie kogoś bliskiego, o zdradach i samotności, o poczuciu bezwartościowości czy pustki życiowej.
Zatruty owoc
Niestety koszty takiego sztucznego poprawiania sobie nastroju są bardzo wysokie. Ten rozluźniający skarb, który powoduje, że zapominamy zło i czujemy własną moc, tak naprawdę jest pułapką, która szybko potrafi wchłonąć nas w swoje sidła. Oczywiście nie wszyscy pijący dużo i ryzykownie uzależniają się, jednak granica jest subtelna i często trudno wycofać się w porę, zanim zacznie się prawdziwy problem z uzależnieniem. Trudno rozpoznać ten moment, bo nie uzależniamy się nagle, ale dzień po dniu, krok po kroku, często udając przed sobą, że nic złego się nie dzieje i że możemy przestać pić w każdej chwili. Tak jak Magda, która odsuwała od siebie myśl, że może mieć problem alkoholowy.
„Nie chciałam stanąć z tą prawdą twarzą w twarz, bałam się. Długo bagatelizowałam swój kłopot i znajdowałam zawsze mnóstwo usprawiedliwień dla siebie i swojego picia. A to, że jestem zmęczona i szybko potrzebuję się odprężyć, a to, że kieliszeczek do kolacji będzie dobry na trawienie. Dopiero kiedy pewnego dnia zasnęłam z pustą butelka, naprawdę przeraziłam się i zrozumiałam, że czas pójść do poradni i poszukać pomocy specjalisty”.
Siła w emocjach
Alkohol może co prawda poprawić nam na chwilę nastrój, ale po wytrzeźwieniu i tak wrócą wszystkie koszmary, których próbowaliśmy się dzięki niemu pozbyć. Brak przyjaciół czy partnera, kłopoty w związku, romans, z którego nie potrafimy się wyplątać, ogłupiająca praca, brak poczucia własnej wartości, następnego dnia, na trzeźwo, nie znikają. Wszystkie trudne uczucia pozostają takie, jak były, a problemy nie rozwiązują się same. Oprócz tego dochodzi nowy poważny problem, uzależnienie, którego leczenie jest trudne i czasochłonne. To choroba na całe życie, od której nigdy nie można całkowicie się uwolnić.
Dlatego nie warto usypiać emocji i relaksować się w taki sposób. Wszystkie emocje są nam potrzebne, nawet te trudne i bolesne. Są ważną informacją o tym, co w naszym życiu nie podoba się nam i co chcielibyśmy zmienić. Dobrze zrozumiane i przeżyte, są też cennym źródłem sił, pomocnych, by te zmiany realizować. Ale tego da się dokonać tylko na trzeźwo.
Adriana Klos - psycholog i psychoterapeuta warszawskiego Ośrodka Rozwoju i Psychoterapii "Strefa Zmiany". Pomaga ludziom borykającym się z problemami depresji, lęków, z kryzysami w związkach, w relacjach z ludźmi, z syndromem DDA.
(ak/sr)