Weterynarz do zadań specjalnych. Jej pasją są egzotyczne zwierzęta
Dr Susan Kelleher to weterynarz do zadań specjalnych. Do jej kliniki dla zwierząt egzotycznych każdego dnia trafiają pytony albinosy, żółwie pogryzione przez psy, małpki cierpiące na tajemnicze choroby, krokodyle i fretki. Nam mówi o niebezpiecznym trendzie - coraz więcej osób kupuje egzotyczne gatunki zwierząt. - Nie nadążymy z ich przyjmowaniem i leczeniem - przyznaje. Opowiada też, jak zaczęła się jej przygoda ze zwierzętami. Gdy miała 18 lat, została wolontariuszką w zoo. Kulisy jej pracy możemy obserwować w telewizji - z bohaterką programu "Weterynarz do zadań specjalnych" rozmawia Katarzyna Gruszczyńska.
12.07.2016 | aktual.: 12.07.2016 14:16
Zajmuje się pani egzotycznymi zwierzętami. Jaki nietypowy przypadek medyczny wspomina pani do dziś?
Dobrze pamiętam starą fretkę, która miała problemy z sercem. Przy pomocy specjalistów z dziedziny kardiochirurgii weterynaryjnej zainstalowałam jej rozrusznik serca. Drugi trudny przypadek to młodziutki kinkażu (drapieżny ssak z rodziny szopowatych – przyp. red.), którego wielki pies potraktował jak piszczącą, gumową zabawkę. Musieliśmy zrobić mu transfuzję krwi.
Zawsze marzyła pani o byciu weterynarzem?
Tak! Szczerze mówiąc nie pamiętam, żebym kiedykolwiek marzyła o wykonywaniu innego zawodu.
Była pani wolontariuszką w Buffalo Zoo w Nowym Jorku.
Pracowałam tam od osiemnastego roku życia. Pierwszego dnia dostałam wiadro i gąbkę. Musiałam wczołgać się przez malutkie okienko i posprzątać odchody wszystkich ptaków, które żyją w rejonie Południowej Azji. Mimo to nie zniechęciłam się i przychodziłam tam, kiedy tylko mogłam. Moi szefowie z każdym dniem nabierali do mnie coraz większego zaufania. Nauczyłam się wielu rzeczy, poznałam zachowania wielu gatunków, od ptaków po orangutany. Nauczono mnie, jak dbać o ich dietę, ale też potrzeby emocjonalne. To wtedy w zoo urodziła się ara żółtoskrzydła. Nazwałam ją Xander, mieszka ze mną do dziś, a w sierpniu tego roku skończy 16 lat. Rodzice tej papugi nadal mieszkają w zoo, mają się świetnie i niedawno skończyli 60 lat! Wiem to od ich opiekunki.
Jakie gatunki zwierząt ma pani jeszcze w domu?
Oprócz wspomnianej papugi, mam dwa żółwie – Rosie i Tinkle, 120-kilogramowego żółwia pustynnego o imieniu Durda, 1,5-roczną papugę domową, która nazywa się Marshall. Wśród mojej menażerii są też dwa 4-letnie labradory: Ramona i Gracie i kot – Brody.
Czy dużo ludzi w Ameryce posiada w domu egzotyczne zwierzęta?
To rosnący trend. Tyle ludzi ma egzotyczne zwierzęta, że nawet nie nadążymy z ich przyjmowaniem i leczeniem w mojej klinice. Niedawno zatrudniłam trzeciego lekarza w pełnym wymiarze godzinowym. Te gatunki stają się coraz popularniejsze i na szczęście hodowcy mają coraz większą wiedzę na temat ich odpowiedniego żywienia, pielęgnacji. Moim zadaniem jako weterynarza jest im pomagać, żeby mogli właściwie dbać o swoich egzotycznych pupili.
Pasja niektórych może być szkodliwa. Ludzie mogą naruszać ekosystem, hodując w domu tygrysy czy krokodyle.
Słuszna uwaga. Największym zagrożeniem jest destrukcja środowiska naturalnego. Wszyscy właściciele, którzy zgłaszają się z pupilami do mojej kliniki, muszą pokazać świadectwo, że nabyli te gatunki legalnie. Zawsze pilnuję, by to sprawdzić.
Czy boi się pani niektórych pacjentów, np. krokodyli czy węży?
Nie za bardzo. Choć oczywiście obcując z niebezpiecznymi gatunkami mogę się pochwalić wieloma bliznami na ciele. Lata praktyki nauczyły mnie, jakich dawek środków uspokajających użyć, by nie zaszkodzić zwierzętom i czuć się bezpiecznie.
Pani ulubionym gatunkiem są jednak swojskie króliki. Dlaczego?
Szaleję na ich punkcie! To było pierwsze zwierzę, które miałam jako dziecko. Króliki są inteligentne, ciekawskie, co sprawia, że są rozkoszne. Jestem również pasjonatką ptaków. Uwielbiam wszystkie gatunki. Cieszę się, że moi klienci mają tyle miłości wobec swoich zwierząt. Traktują ich jak domowników.
_**Program „Weterynarz do zadań specjalnych”, którego bohaterką jest dr Kelleher, można oglądać w każdą niedzielę o godz. 12 na kanale Nat Geo People.**_
Zobacz także: Trzy smakołyki, które kojarzą się z latem