Wolność jest kobietą czyli 25 lat walki o prawa Polek
Jak zmieniała się pozycja kobiet w Polsce od 1989 roku? Współczesna Polka to już nie tylko matka i gospodyni domowa, lecz także kobieta spełniająca swoje aspiracje zawodowe i naukowe. Najbardziej widocznym przejawem zmian w polskim społeczeństwie w ostatnim ćwierćwieczu jest wchodzenie Polek do polityki. Dziś już nie tylko mężczyźni sprawują najwyższe urzędy państwowe.
Jak zmieniała się pozycja kobiet w Polsce od 1989 roku? Współczesna Polka to już nie tylko matka i gospodyni domowa, lecz także kobieta spełniająca swoje aspiracje zawodowe i naukowe. Najbardziej widocznym przejawem zmian w polskim społeczeństwie w ostatnim ćwierćwieczu jest wchodzenie Polek do polityki. Dziś już nie tylko mężczyźni sprawują najwyższe urzędy państwowe.
– Mimo że w ciągu ostatnich 25 lat wiele kwestii zmieniło się na lepsze, to nadal jesteśmy społeczeństwem patriarchalnym – mówiła w Polskim Radiu 24 Aleksandra Magryta z fundacji „Feminoteka”, która zajmuje się działaniem na rzecz walki z dyskryminacją płciową.
W ostatnich latach w wielu aspektach – zarówno na poziomie prawnym, jak i światopoglądowym – pozycja kobiet w naszym kraju uległa znaczącej poprawie. Kobiety w szerszym zakresie uczestniczą w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym. Widać je.
Zdobycze transformacji niewątpliwie są ogromne, ale nadal wiele kwestii wymaga rozwiązania – chodzi o prawo do samostanowienia kobiet, a tu – prawo reprodukcyjne – a także wprowadzenie rzetelnej edukacji seksualnej, pokonywanie stereotypów, ułatwienie kobietom dostępu do władzy i biznesu.
Zmiany na lepsze czy na gorsze?
– Poczyniliśmy duże postępy w kwestii przeciwdziałania przemocy wobec kobiet. Coraz częściej kobiety angażują się w politykę, a na listach wyborczych obowiązują parytety płciowe – zauważyła Anna Dryjańska z fundacji „Feminoteka”.
Choć sytuacja kobiet w Polsce ulega polepszeniu, w niektórych kwestiach nadal jest wiele do zrobienia.
– W kwestii praw reprodukcyjnych sytuacja jest gorsza niż w zeszłych latach – podkreślała Anna Dryjańska. – To nie jest tylko aborcja, ale też temat edukacji seksualnej, dostępu do antykoncepcji czy dostęp do ginekologów. Ostatnio słyszmy, że lekarze zamierzają łamać prawo w imię swojego wyznania. Deklaracja Wiary jest dla mnie deklaracja fundamentalizmu religijnego. Prawa reprodukcyjne to obszar regresu w prawach kobiet. Niepokojąca jest też dominacja czegoś w rodzaju „zoologicznej mizoginii” w mediach. Zaczynają padać słowa na temat kobiet, których jeszcze niedawno nie wpuszczano do mediów. Po wynikach wyborów do Europarlamentu będzie tego pewnie więcej – dodała Dryjańska.
25 lat ograniczania wolności?
- Minione lata to czasy ograniczania wolności reprodukcyjnej kobiet – czytamy na facebookowym profilu „Feminoteki” - Tzw. "kompromisem" jest już antykoncepcja, PO sprzeciwia się edukacji seksualnej. Przeczytaj jak mężczyźni z władz centralnych zdławili głos kobiet z Sekcji Kobiet NSZZ "Solidarność" (1989-1991). Wszystkiego najlepszego panowie wypinający pierś do orderów i odznaczeń.
Post kończy się linkiem do hasła - Sekcja Kobiet NSZZ "Solidarność" – na Wikipedii. Tu dowiadujemy się, podczas II Krajowego Zjazdu "Solidarności" w maju 1990 roku, na którym kobiety stanowiły 10 procent delegatów, przyjęto rezolucję w sprawie ograniczenia prawa kobiet do przerywania ciąży. Rezolucja nie została skonsultowana z kobietami, które stanowiły połowę członków "Solidarności". Komisja Kobiet wystosowała protest wobec tej rezolucji i później wielokrotnie sprzeciwiała się wprowadzeniu ustawy antyaborcyjnej. Ankieta przeprowadzona we wrocławskich zakładach pracy przez Krystynę Politachę wykazała, że wprowadzeniu ustawy antyaborcyjnej sprzeciwia się blisko 90 procent pracownic i pracowników.
Członkinie Komisji zaangażowane w sprzeciw wobec zaostrzania prawa dotyczącego aborcji, spotkały się z szykanami ze strony przedstawicieli centralnych władz "S", którzy wyrażali niezadowolenie z powodu działalności Komisji oraz zabronili jej członkiniom reprezentowania "Solidarności" za granicą. Wiosną 1991 roku Komisja Kobiet została rozwiązana przez centralne władze "Solidarności".
Tymczasem to kobiety stanowiły większość w demokratycznej opozycji okresu PRL. Pomija się ich rolę i umniejsza zasługi w budowaniu struktur "Solidarności" czy przemilcza fakt, że przewodziły ruchom antysystemowym. Po 1989 działaczki zniknęły z dyskursu publicznego.
Od lat 90. podejmowane są różne działania nad przywróceniem pamięci i oceną powojennej historii Polski z perspektywy kobiet. Pierwsze próby podjęły Shana Penn i Ewy Kondratowicz, autorki książek o "podziemnym państwie kobiet".
Z kobiecego punktu widzenia
Okazją do refleksji nad tym, co się zmieniło w Polsce z kobiecego punktu widzenia był majowy Kongres Kobiet.
- W ciągu minionych 25 lat po raz pierwszy mieliśmy kobietę - premiera Hannę Suchocką, prezesa Narodowego Banku Polskiego, a już drugą kadencję prezydent Warszawy - Hannę Gronkiewicz-Waltz; także prezydentami innych miast w Polsce są kobiety, jest marszałek Sejmu Ewa Kopacz, od niedawna także prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf; trzeba też wspomnieć, że funkcję komisarza UE pełniła Danuta Huebner - wyliczała pierwsza dama Anna Komorowska podczas VI Kongresu. - Kobiety dały się poznać w swojej aktywności z jak najlepszej strony- oceniła i dodała, że grono aktywnych pań bardzo się poszerza.
Prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz zauważyła, że „Warszawa jest kobietą”. – Jest nas w stolicy 54 proc. wszystkich mieszkańców miasta i jesteśmy waleczne jak warszawska Syrenka – mówiła pani prezydent, zwracając uwagę na mnogość inicjatyw, które aktywizują kobiety. – Nasza stolica jest 19. najlepszym miastem do życia na świecie.
Innowatorki
– Nauka jest ponad granicami, nauka jest wolnością. To moment, kiedy musimy dokonać kolejnego skoku w rozwoju cywilizacyjnym naszego kraju – mówiła minister nauki, prof. Lena Kolarska-Bobińska.
Specjalistka zajmująca się transferem technologii i komercjalizacją, polska chirurg, która dokonała czwartego na świecie i pierwszego w USA przeszczepu twarzy, przewodnicząca Rady CERN, wynalazczyni sztucznej kości, współtwórczyni i CEO ogólnopolskiej społeczności Geek Girls Carrots – wszystkie te wyjątkowe kobiety wzięły udział w panelu dyskusyjnym „InNOWatorki”, który odbył się w ramach tegorocznego Kongresu Kobiet.
– Zawsze mi się wydawało, że to w polityce trudno jest wejść na sam szczyt, ale w nauce kobietom też nie jest łatwo. Kobiety rzadziej pełnią funkcje kierownicze – mówiła prof. Kolarska-Bobińska. – Mechanizmów wypadania kobiet z zawodowego obiegu jest bardzo wiele. Na szczęście zaczynamy wchodzić w klimat innowacyjności i coraz więcej kobiet sięga po granty – dodała.
Potwierdza to prof. Agnieszka Zalewska, szefowa Rady CERN (Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych): – Byłam jedną z pierwszych osób w Polsce, która występowała o granty. Z sukcesem. To jest dowodem na to, że grantów nie należy się bać.
– Od momentu, gdy uzyskałam zgodę na przeszczep twarzy człowieka, do chwili operacji minęły lata. To wymagało udowodnienia, że zabieg ma podstawy etyczne, bo pomysł spotkał się dużym oporem społecznym. Pokonanie tych barier wymagało ode mnie dużo pracy – mówiła prof. Maria Siemionow.
Polityka nie jest rodzaju męskiego
- Jak sprawić by to, że kobiety stanowią połowę społeczeństwa znalazło wreszcie odzwierciedlenie w rzeczywistości? Dlaczego jest tak, że po 25 latach od momentu transformacji ciągle jeszcze najważniejsze decyzje na temat naszego zdrowia, pracy, edukacji zapadają w gronie zdominowanym przez mężczyzn? – pyta Katarzyna Piekarska, przewodnicząca Stowarzyszenia Sejmik Kobiet Lewicy.
Według Piekarskiej należy zastanowić się, gdzie leżą powody takiej sytuacji i czy czasem przyczyna nie leży w systemie edukacji. - Jak się ogląda na przykład telewizję to można odnieść wrażenie, że polityka jest rodzaju męskiego, a przecież tak nie jest - dodaje. Według niej jest jednak coraz lepiej, coraz więcej kobiet zajmuje konkretne miejsca na listach wyborczych.
Czy w świecie polityki zawłaszczonej przez mężczyzn mogą funkcjonować i odnosić sukcesy kobiety? Jak to się robi, że zostaje się jedną z siedmiu kobiet prezydentów w kraju?
- Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Bo każde miasto rządzi się własnymi prawami - odpowiada Agata Fisz, prezydent Chełma. - W 2006 roku, gdy poszłam do wyborów, mało kto wierzył, że 30- letnia kobieta może walczyć z urzędującym prezydentem. Ale dałam radę. Pokonałam dotychczasowego prezydenta już w pierwszej turze. I to z przytupem, bo w wyborach otrzymałam ponad 60 proc. poparcia. Trzeba zabrać się do pracy, pracować dla ludzi, być z nimi i rozwiązywać ich problemy - mówi krótko.
- Kobieca wrażliwość, dociekliwość, pracowitość, zaangażowanie zaczynają być bardzo doceniane przez społeczeństwo – podkreśla z kolei Joanna Agatowska, wiceprezydent Świnoujścia. - Trzeba wierzyć w siebie, nie ustępować ani na krok i nie dać się zapędzić do narożnika, w którym niektórzy chcieliby nas widzieć. Ja wygrywam, bo jestem skuteczna. Kobiety wygrywają właśnie swoją skutecznością - zaznacza.
Za młoda, za ładna, w dodatku blondynka
Jak kobiety pełniące funkcje publiczne walczą z dyskryminacją i stereotypami?
- Stereotypy są, ale to od nas samych zależy jak do tego podchodzimy i czy umiemy z tym walczyć - twierdzi Karolina Pawliczak, radna Kalisza, kandydatka na prezydenta miasta. Wspomina, że kiedy 12 lat temu po raz pierwszy dostała mandat radnej, budziła kontrowersje. - Mówiono, że za młoda, za ładna, bez doświadczenia, dziewczyna, czego chce szukać w samorządzie - przyznała Pawliczak. Ale nie dała za wygraną i wygrała. - Po latach pracy w samorządzie widzę tego efekty - zaznacza. I dodaje, że dziś już nie czuje się dyskryminowana. - Dziś pracuję w Radzie Miejskiej na równych prawach, w sposób partnerski.
Prof. Joanna Senyszyn, wiceprzewodnicząca SLD przypomina, że kiedy Polska kandydowała do Unii Europejskiej to kobiety były w awangardzie, bo prawica chciała 3xk dla kobiety (kuchnia, Kościół, kołyska). - O sprawach kobiecych najczęściej się mówi, że to są sprawy mniej istotne, ale przecież prawa kobiet są najważniejsze, bo to są prawa człowieka – mówi Senyszyn.
Polska jest na 7 miejscu od końca w UE pod względem wskaźnika zatrudnienia kobiet. Jeszcze gorzej jest jeżeli weźmiemy pod uwagę wskaźnik zatrudnienia kobiet wychowujących dzieci.
- Kobiety to bardzo dobre menedżerki. Nie wchodzą w konflikty – przekonywała podczas Kongresu Kobiet Joanna Regulska, profesor Uniwersytetu Rutgers’a (USA).
Zdaniem Regulskiej w polityce powinno być więcej kobiet. Ale przestrzega, by panie startując nie stawiały tylko na sprawy społeczne. – Bo w ten sposób zwiększamy stereotypy o kobietach. A chodzi nie tylko o szkolnictwo czy żłobki. Kobiety mają wiele sukcesów w dziedzinie ekonomii, infrastruktury czy przedsiębiorczości. Kobiety mają inny styl menedżerski, inny styl zarządzania.
Ingrid Hintz-Nowosad/(sr), kobieta.wp.pl