Blisko ludzi"Wszyscy byliśmy wrzuceni do jednego worka". Roszczeniowi rodzice to ofiary fatalnego systemu

"Wszyscy byliśmy wrzuceni do jednego worka". Roszczeniowi rodzice to ofiary fatalnego systemu

"Wszyscy byliśmy wrzuceni do jednego worka". Roszczeniowi rodzice to ofiary fatalnego systemu
Źródło zdjęć: © 123RF
Klaudia Stabach
13.10.2018 15:50, aktualizacja: 13.10.2018 17:07

Podważają zdanie nauczyciela i awanturują się, gdy dziecko dostanie niską ocenę lub wróci do domu z grymasem na twarzy. Trzydziestoparoletni rodzice, którzy tak chętnie się buntują, nie spadli z kosmosu, jak często myślą przerażeni nauczyciele. Mają powód, żeby tak się zachowywać.

Pod naszym artykułem "’Proszę pani, mogę siku?’ Rodzice mają dość upokarzającego zwyczaju w szkołach" pojawiła się lawina komentarzy z zarzutami wobec rodziców, którzy zdaniem internautów mają coraz więcej pretensji do nauczycieli i stawiają przed nimi absurdalne wymagania. "Rodzice, macie problemy sami ze sobą, więc chcecie komuś dopiec na każdym kroku. Nauczyciel to samo zło, bo nie wychowuje tak, żebyście nie mieli problemów z własnymi dziećmi. Łatwiej więc wskazać na błąd nauczyciela" – napisał jeden z oburzonych internautów.

Obecnie coraz częściej nagłaśniane są bulwersujące sprawy związane z system edukacji. Wiele osób próbuje za wszelką cenę wykazać, że nauczyciele nie nadają się do zawodu. 20 lat temu również zdarzały się sytuacje, w których uczeń był niesprawiedliwie potraktowany, lecz wtedy jedyną znaną rodzicom formą protestu było odwiedzenie szkoły i rozmowa z nauczycielem. Dzisiaj metody rozwiązywania problemów są inne, bo wystarczy włączyć Internet.

Dodatkowo rodzice coraz częściej traktują szkoły jako placówkę usługową. Jakby chcieli oddać na kilka lat dziecko i wyciągnąć gotowy produkt, który będzie w pełni przystosowany do dorosłego życia. Co więcej, chcą mieć jeszcze pełną kontrolę i wpływ na ten proces. To tak jakby stali nad pracownikiem przy taśmie produkcyjnej, patrzyli mu na ręce, wytykali każdy błąd i próbowali wymusić wprowadzenie wymyślonej przez nich techniki pracy.

Doświadczyli niesprawiedliwego traktowania

Roszczeniowi rodzice nie wzięli się z kosmosu. To współcześni 30-35-latkowie, którzy stali się ofiarami fatalnego sytemu edukacji, kiedy autorytet nauczyciela był niepodważalny, a potrzeby dziecka bagatelizowane. Zdaniem psychologa ludzie urodzeni w latach 70. i 80. wciąż mają utarty w głowie stereotyp szkoły jako opresyjnej instytucji. - Na własnej skórze doświadczyli niesprawiedliwego traktowania, więc teraz ciężko jest im uwierzyć, że może być inaczej - wyjaśnia w rozmowie z WP Kobieta Katarzyna Kucewicz.

Podczas rozmowy z psychologiem przypomniała mi się Renata, młodsza koleżanka mojej mamy, która często narzekała na to, że gdy była uczennicą, to nikt nie traktował poważnie potrzeb i problemów dzieci. Zadzwoniłam do niej, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. – Gdy byłam w podstawówce nie do pomyślenia było, żeby nauczyciel chciał pochylić się nad problemem ucznia. Wszyscy byliśmy wrzuceni do jednego worka i nawet przez myśl nam nie przeszło, że tak nie powinno być – mówi 34-letnia Renata, mama Zosi.

Zdanie nauczyciela miało duże znaczenie

Matka Renata czuła duży respekt wobec instytucji, jaką jest szkoła. – Stresowała się przed wywiadówkami i zawsze szła tam jak na spotkanie z królową. Ubrana w najlepszą spódnicę, z pokorą siadała w ławce i bezrefleksyjnie wysłuchiwała ogłoszeń wychowawczyni – wspomina Renata– Gdy dowiedziała się, że mam zagrożenie z matematyki, wróciła do domu, nakrzyczała na mnie i kazała uczyć się po nocach – dodaje. Kobieta przyznaje, że wtedy nie postrzegała tego negatywnie. Po prostu wiedziała, że musi ze wszystkich sił spróbować poprawić oceny. – Siedziałam zestresowana nad książkami i miałam wrażenie, że zamiast robić postępy, to coraz mniej rozumiem. Finalnie udało mi się dostać trójkę na koniec roku, ale dzisiaj wiem, że stres, który przeżyłam, nie był tego wart – dodaje.

Idąc tokiem rozumowania 34-latki, można domyślić się, dlaczego teraz tak bardzo zależy jej na tym, aby Zosia czuła się komfortowo w szkole i nie musiała z trzęsącymi rękami siadać do lekcji. – Dziecku trzeba przede wszystkim pomagać, a nie tylko wymagać – twierdzi kobieta.

Psycholog zwraca uwagę na cienką granicę między roszczeniowością a oczekiwaniami. - Dopiero mniej więcej od dekady rodzice mają oczekiwania wobec szkoły, wcześniej wszystko przyjmowali jako oczywistość. Jest to spowodowane znaczącym wzrostem świadomości i wiedzy na temat wychowywania dzieci - tłumaczy Kucewicz. Jednak każdy medal ma dwie strony. - Duża świadomość może uwolnić fantazję, że wszystko da się zrobić, że każdy problem można rozwiązać. Stąd ta roszczeniowość - dodaje socjolożka.

Nie każdy powinien być nauczycielem

Nauczyciele często przyznają się do tego, że nie potrafią odnaleźć się w kontaktach z rodzicami. Kiedyś to ci drudzy bali się spotkania z nauczycielem, a dzisiaj to pedagodzy dostają dreszczy przed zbliżającą się wywiadówką. – Rozmawiając ze studentami pedagogiki dochodzę do wniosku, że ci przyszli nauczyciele najbardziej boją się konfrontacji z opiekunami swoich uczniów. Ci, którzy nie potrafią zbudować swojego autorytetu w taki naturalny sposób, mimowolnie dają rodzicom przyzwolenie na bycie roszczeniowymi – opowiada w rozmowie z WP Kobieta dr Katarzyna Bocheńska-Włostowska, nauczyciel akademicki i prorektor Pedagogium - Wyższej Szkoły Nauk Społecznych.

Katarzyna Bocheńska twierdzi, że to zarówno nauczyciel, jak i rodzic są odpowiedzialni za budowanie relacji. Pedagog musi być kompetentny, a opiekun rozumieć swoją rolę. Łatwiej jest wywiązać się z obowiązków, kiedy trafiamy do tego zawodu w sposób przemyślany. – Nie każdy powinien być nauczycielem, ale jeśli już się na to decyduje, to musi robić to jak najlepiej – twierdzi wykładowca. – Niewiele osób rodzi się stworzonymi do tego zawodu, ma charyzmę i ewidentny talent. Znaczna część nauczycieli to rzemieślnicy, którzy są bardzo wartościowi i o tym także musimy pamiętać– przekonuje.

Ponadto zarówno rodzice jak i nauczyciele muszą wyzbyć się uprzedzeń i zacząć szanować swoje punkty widzenia. - Jako wykładowca dostrzegam ważną rolę po stronie nauczycieli. Ich obowiązkiem jest bycie zawsze przygotowanym merytorycznie przed spotkaniami z rodzicami - twierdzi Katarzyna Bocheńska - bez tego się nie uda - dodaje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl