GotowaniePrzepisyŻołądek wszystko zniesie

Żołądek wszystko zniesie

Upodobania kulinarne kształtuje nie tylko osobisty gust, ale także geografia. Co wrażliwszym Polakom niedobrze się robi na samą myśl o drinkach z krwi węza, gotowanej w całości wiewiórce czy wędzonych oczach owcy. Warto jednak dodać, że sami mamy w menu dania, których za nic nie tknąłby Filipińczyk, Norweg czy Meksykanin.

Żołądek wszystko zniesie

06.03.2008 | aktual.: 28.06.2010 15:31

Upodobania kulinarne kształtuje nie tylko osobisty gust, ale także geografia. Co wrażliwszym Polakom niedobrze się robi na samą myśl o drinkach z krwi węza, gotowanej w całości wiewiórce czy wędzonych oczach owcy. Warto jednak dodać, że sami mamy w menu dania, których za nic nie tknąłby Filipińczyk, Norweg czy Meksykanin.

Wiele potraw jedzonych w kraju nad Wisłą osoby wychowane z innym kręgu kulturowym może napawać wstrętem. Obcokrajowcy wzdragają się na wzmiankę o kiszonej kapuście i ogórkach, golonce, kaszance, czerninie, zimnych nóżkach, tatarze, ozorkach, flakach, kiszce ziemniaczanej i zsiadłym mleku. Nawet śledź, ryba, którą u nas zwykle się marynuje lub soli, a rzadko poddaje obróbce termicznej, jest dla mieszkańców wielu krajów kulinarnym ekstremum.

My z kolei często cierpniemy na myśl o tym, co się je w dalekich albo bardzo bliskich krajach. Oto przykłady potraw, których my raczej nie wzięlibyśmy do ust, a które wśród miejscowych smakoszy uchodzą za prawdziwe delikatesy.

Azja, czyli od surowego móżdżku do meduzy

Największy kontynent świata z racji zróżnicowanej kultury obfituje w największą ilość rzeczy, które przybyszom trudno by było przełknąć. W Indonezji smaży się małpie palce od stóp i wędzi nietoperze. Tajlandia to ojczyzna potraw takich jak pająki z woka, pieczone szczury, zapijane oczywiście krwią węża. Psy i jaszczurki spożywa się na Filipinach. Czymś całkowicie odstręczającym może być rzecz, zwana przez Filipińczyków balut – zapłodnione jajo, kilkunastodniowy zarodek kury lub kaczki, jedzony na surowo prosto ze skorupki.

Japończycy zajadają się sashimi z konia, surowymi kałamarnicami, jeżami morskimi, salamandrami oraz gotowanymi ośmiornicami podawanymi z octem ryżowym. Bardzo lubią drobiowe chrząstki, nie mają też nic przeciwko byczemu penisowi na talerzu. W restauracjach w Hong Kongu podaje się mięso kota, a popularną przekąską są kurze nogi (w wersji z kośćmi i bez). Chińczycy przepadają za surowym małpim móżdżkiem, zupą z sowy, galaretką z kaczej lub świńskiej krwi, a także meduzami i ścięgnami wielbłąda. Lokalnym przysmakiem jest również zupa z ptasich gniazd (jaskółki wydzielają ze swych gruczołów specjalną substancję, która spaja gniazdo – to ona odpowiada za specyficzny smak tej potrawy).

ZOBACZ TEŻ:

KUCHNIA W WERSJI EXTREME Jeśli ktoś ma ochotę na surowe ślimaki morskie, wystarczy pojechać do Korei. W Wietnamie popularne są skorpiony. Mieszkańcy Kambodży mogą na swoich talerzach zobaczyć odnóża tarantuli.

W całej Azji je się chętnie węże oraz owady: poczwarki jedwabnika w Korei, pszczoły w Japonii, karaluchy i gąsienice szerszeni w Tajlandii, smażone świerszcze na Filipinach.

Europa: zepsuty rekin i krwawe pierogi

Kontrowersyjne zwyczaje przy stole mają przede wszystkim Skandynawowie. Specjałem z Islandii jest hákarl – mięso rekina poddane długotrwałemu procesowi gnicia, a następnie suszone. Szwedzi lubują się w kiszonym śledziu – tzw. surströmming – sprzedawanym w puszce, z której po otwarciu rozchodzi się smród podobny do zapachu zepsutych ryb lub śmieci wystawionych na długotrwałe działanie słońca. Innym popularnym w Szwecji daniem są pierogi przygotowywane z mąki i krwi renifera. Natomiast Norwegowie przez kilka dni wędzą głowę owcy, by na koniec zjeść ją razem z oczami i językiem.

Criadillas, tradycyjna potrawa rodem z Hiszpanii, to nic innego jak jądra byka. We Włoszech jada się kogucie grzebienie.

Australijskie kangury

Dla wielu osób szokująca może być informacja, że w kraju kangurów chętnie jada się właśnie te sympatyczne torbacze. Niektórym żołądek kurczy się także na wspomnienie o mrówkach i larwach ciem, będących przysmakiem przede wszystkim Aborygenów, rdzennych mieszkańców kontynentu.

Ameryka Północna

W jej południowej części zjada się mózg wiewiórki – zwierzę po oczyszczeniu gotuje się w całości, a potem rozłupuje mu czaszkę i wyjada z niej mózg. Innym przysmakiem jest panierowane i smażone w głębokim tłuszczu mięso aligatora. Teksańczycy zajadają się grzechotnikami. W Kanadzie popularne są wspomniane wcześniej hiszpańskie criadillas oraz placek z foczych płetw.

Meksykanie jadają iguany, tacos sesos – taco z krowim mózgiem, koniki polne, a także pieczone mrówki – sprzedawane w kinach w papierowych tubach jako przegryzka. Na Hawajach przysmakiem jest suszona mątwa.

Ameryka Południowa

Iguany są popularne nie tylko w Meksyku, ale także w Hondurasie, Belize i Panamie. W Kolumbii chętnie sięga się po smażone świńskie uszy. Jajeczka mrówek to z kolei kulinarny specjał z Belize. W Nikaragui wysysa się zawartość żółwich jaj, wcześniej polewając zawartość skorupki odrobiną ostrego sosu.

Bon appétit?

Różnorodność dań mniej lub bardziej odrażających pokazuje dobitnie, że o menu decyduje zwykłe wychowanie. Gdybyśmy od małego byli karmieni np. balut, nie odczuwalibyśmy żadnych oporów przed rozbiciem kolejnej skorupki.

Tymczasem niewielu Polaków jest chętnych do przełamania się i zjedzenia czegoś, czego nie tylko mama nigdy nie gotowała, ale czego nie sposób znaleźć w restauracji. Choć generalnie jesteśmy otwarci na nowe doznania – chętnie próbujemy nowych przypraw, owoców lub warzyw – to w sprawach kulinarnych ekstremów pozostajemy dość konserwatywni i stanowczo przedkładamy pieczonego kurczaka nad uciekające z talerza owady czy patrzącą na nas uwędzonymi oczami owcę.

ZOBACZ TEŻ:

Źródło artykułu:WP Kobieta
Zobacz także
Komentarze (0)