„Żyję dzięki WOŚP”. Po tych historiach dołożysz do puszki jeszcze więcej
- Ważyłam 750 g i oddychałam sama tylko pięć godzin po porodzie – opowiada Maria. Od małego wie, że gdyby nie sprzęt z serduszkiem, pewnie nie przeżyłaby pierwszych dni na świecie. Dziś ma wobec Jerzego Owsiaka ogromny dług wdzięczności. Podobnie jak setki innych dzieci, które żyją dziś dzięki wsparciu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
11.01.2017 | aktual.: 13.01.2017 11:01
Maria nie miała łatwego startu w życie. Urodziła się w lipcu 1996 roku w szpitalu im Madurowicza w Łodzi jako 30-tygodniowy wcześniak. Rodzice byli przerażeni, bo ich córka ważyła tylko 750 g. Oddychała samodzielnie tylko pięć godzin. - Gdy parametry życiowe zaczęły się pogarszać, zostałam przewieziona specjalną karetką do szpitala na ul. Sporną w Łodzi – wspomina.
Tam dwa miesiące spędziła w otoczeniu sprzętu z serduszkiem. – Gdyby nie to, pewnie bym nie przeżyła – mówi.
Po kilku tygodniach rodzice mogli zabrać ją do domu. Pierwsze lata dzieciństwa spędziła z antybiotykami. Dziś normalnie funkcjonuje, choć ma pogłębioną wadę wzroku.
Rodzice Marii od początku opowiadali córce o tym, jak wyglądały jej pierwsze dni na świecie. W dzieciństwie co roku przed Finałem zbierali drobne pieniądze do reklamówki. Potem w styczniu jeździli do centrum miasta, by tę wypchaną groszami siatkę oddać wolontariuszom.
Sama też kwestowała z puszką. Maria udzielała się jako wolontariusz w gimnazjum, potem w liceum, teraz studiuje biologię i działa w Pokojowym Patrolu. Podczas zbliżającego się 25. Finału też będzie można ją spotkać w Patrolu.
- Pewnie nie wszyscy to zrozumieją, ale każdy prędzej czy później będzie miał w rodzinie taką sytuację, że ten sprzęt z serduszkiem okaże się niezbędny. Czy to będzie trzeba zbadać noworodka albo pomóc starszej osobie... Wtedy do tych osób, które opluwają orkiestrę i Owsiaka dotrze, jak bardzo się mylili. WOŚP jest potrzebny i mam nadzieję, że każdy to kiedyś zrozumie. Do końca świata i jeden dzień dłużej będę grała z Orkiestrą! – mówi Maria.
„Dzięki za życie!”
Edyta miała 11 lat, gdy podczas jednej z wizyt u pediatry okazało się, że ma poważne problemy z sercem. - Moje serce zaczęło szaleć. Zrobiono mi wiele badań, okazało się, że mam wadę wrodzoną tzw. wypadanie płatka. Przez następne 11 lat życia byłam pod kontrolą kardiologia – wspomina.
Przez ten cały czas towarzyszył jej sprzęt ufundowany przez WOŚP. Każde badanie było robione sprzętem z serduszkiem. Chciała podziękować tak, jak umiała, więc sama została wolontariuszem.
- Wiele lat zbierałam pieniądze dla Orkiestry. Pamiętam obrażoną narzeczoną wrzucającą do puszki pierścionek zaręczynowy, małą dziewczynkę i jej kolczyki komunijne, woreczek pełen jednogroszówek… Ach, tak wiele miłych wspomnień. Dziękuję za życie! – dodaje.
Dłużnikiem Owsiaka nazywa siebie także Przemek. - Urodziłem się w 1995 roku. W trakcie ciąży stwierdzono u mnie dziurę w lewej komorze serca. Zaraz po porodzie byłem poddany masie badań, w których efekcie okazało się, że nie mam dziury w sercu, lecz niewydolne płuco. Większość badań była prowadzona na sprzęcie ufundowanym przez WOŚP i właśnie dzięki niemu postawiono mi poprawną diagnozę, a jak wiadomo, poprawna diagnoza to połowa sukcesu w leczeniu, więc z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że WOŚP uratowało mi życie. Od kiedy się urodziłem, moi rodzice wspierają WOŚP – opowiada.
Podczas najbliższego Finału nie zabraknie wśród wolontariuszy także Ani. Jej orkiestra życie ratowała trzy razy. Pierwszy raz – w dzieciństwie. Musiała przejść ciężką operację, po której doszło do poważnych komplikacji. - Gdy się wybudziłam, pierwszą rzeczą, którą zauważyłam, było srebrne serduszko na pompie infuzyjnej - mówi.
Prawie 20 lat później zaszła w ciążę. W 6. miesiącu doszło do komplikacji. Pojawiły się skurcze. - Był problem z usłyszeniem tętna dziecka, nie czułam też jego ruchów. Szykowano mnie do cięcia cesarskiego. Poprosiłam jeszcze o badanie na innym sprzęcie i gdy zobaczyłam orkiestrową plakietkę, poczułam spokój. Okazało się, że wszystko było OK. Synek urodził się o czasie – wspomina.
I trzeci raz: podczas jednego z Finałów, przećwiczyłam na manekinie udzielanie pierwszej pomocy niemowlęciu podczas zachłyśnięcia. Wiedza ta przydała mi się, gdy mój synek zachłysnął się mlekiem. Gdy przyjechała karetka, był już stabilny oddechowo, choć saturacja była na poziomie 56 proc. Karetka, która do nas podjechała, była oczywiście „orkiestrowa”, podobnie jak monitory w szpitalu – dodaje.
Pomoc dla wcześniaków
Dzieci urodzone przedwcześnie przychodzą na świat nieprzystosowane do samodzielnego życia. Ważne narządy takie jak płuca, serce, mózg nie są jeszcze dostatecznie ukształtowane i przygotowane do podjęcia czynności życiowych poza łonem matki.
Do końca 2016 roku Fundacja WOŚP ufundowała dla oddziałów intensywnej terapii noworodka w całej Polsce całą masę specjalistycznego sprzętu. Takie liczby pokazują, jak wiele dobra robi WOŚP. Do końca listopada 2015 r. przebadano 193 094 wcześniaków. Przeprowadzono prawie 7 949 zabiegów laserowych.Wzrok uratowano 7 609 dzieciom. I oby w przyszłym roku te dane były jeszcze bardziej imponujące.