Blisko ludzi„To był najgorszy seks w moim życiu!”

„To był najgorszy seks w moim życiu!”

Wiadomo – nikt nie zamierza porównywać przygodnego seksu z nowym partnerem do tego, jaki mamy z ukochaną osobą, którą zdążyliśmy dobrze poznać. Czy to jednak oznacza, że kobiety nie są w stanie czerpać przyjemności z pierwszego wariantu? Nie! Wszystko zależy od partnera, otoczenia, nastawienia.

„To był najgorszy seks w moim życiu!”
Źródło zdjęć: © 123RF

27.07.2012 | aktual.: 31.07.2012 17:19

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wiadomo – nikt nie zamierza porównywać przygodnego seksu z nowym partnerem do tego, jaki mamy z ukochaną osobą, którą zdążyliśmy dobrze poznać. Czy to jednak oznacza, że kobiety nie są w stanie czerpać przyjemności z pierwszego wariantu? Nie! Wszystko zależy od partnera, otoczenia, nastawienia. Nawet seks z kimś kogo nie znamy, może być fantastyczny, a z kolei ten ze stałym partnerem jednego dnia będzie kręcić nas bardziej, a innego mniej. Jak wygląda najgorszy seks w życiu, o którym wolelibyśmy zapomnieć? O tym zgodziło nam się opowiedzieć kilka kobiet

- Pojechaliśmy do niego. Już w drodze namiętnie mnie obcałowywał, ale to wszystko było jakieś takie dziwne, niezgrabne. Nie umiem nawet określić dlaczego. Po prostu tego nie czułam – wspomina 27-letnia Agata. – Kiedy weszliśmy na górę, podał mi drinka, ściągnął spodnie do kolan, usiadł wygodnie na fotelu, założył ręce za głowę i czekał aż się nim zajmę – odpowiada dalej. Czy tak powinien wyglądać wymarzony seks? Zdecydowanie nie! Niestety wiele kobiet ma podobne wspomnienia w tej materii.

Po akademicku

29-letnia Karolina przyznaje się do tego, że w ciągu ostatnich dwóch lat miała kilku partnerów, z którymi nic poważnego nie wyszło.

- Z moim chłopakiem rozstałam się dwa lata temu. Na początku nie chciałam się z nikim umawiać, a potem zdarzało mi się dać namówić na jakąś randkę, ale to się nigdy dobrze nie kończyło – śmieje się. – Najgorsza sytuacja miała miejsce latem, w zeszłym roku. Chłopaka poznałam na imprezie, był ode mnie młodszy o jakieś trzy, może cztery lata. Spotkaliśmy się kilka razy: na kawę, na spacer. Któregoś wieczoru napisał do mnie i zaprosił mnie do siebie na wino. Okazało się, że mieszka w akademiku. Byliśmy sami, ale na co dzień mieszkał z dwoma współlokatorami. Jeden z nich wrócił na noc. Był pijany i od razu położył się spać. Chciałam jechać do domu, ale Tomas przekonywał mnie, żeby jeszcze chwilę została. W końcu zaczął mnie całować i sprawy wymknęły się spod kontroli. Dziś nie chce mi się wierzyć, że uprawialiśmy seks na piętrowym łóżku, kiedy w tym samym czasie na dole spał jego kolega. Nie podobało mi się, nie mogłam o tym przestać myśleć. Od razu po wstałam, umyłam się i pojechałam do domu. Nie dałam się
namówić na wspólną noc i śniadanie – mówi Karolina.

„Właściwie to jak masz na imię?”

Kiedy 26-letnia Martyna zerwała z chłopakiem, zaczął się wesoły czas. Byli razem długo, więc wreszcie można było nadrobić zaległości towarzyskie. Spotkaniom z koleżankami nie było końca. Na urodzinach przyjaciółki poznała Janka.

- Od razu wpadliśmy sobie w oko i sprawy dość szybko posunęły się do przodu. Całowaliśmy się, pieściliśmy. Zaproponował spacer następnego dnia. Nawet nie wymieniliśmy się numerami telefonu, po prostu umówiliśmy się na konkretną godzinę i faktycznie oboje dotarliśmy na miejsce. Spędziliśmy sporo czasu na zewnątrz, rozmawialiśmy, ale nie mogliśmy się od siebie odkleić. W końcu zaproponował, żebyśmy poszli do niego. Chemia była ta silna, że nie chciałam się wzbraniać. Nie liczyłam na żaden związek. To było dla mnie jeszcze za wcześnie, ale pomyślałam, że fajnie będzie się zabawić i rozerwać po tych wszystkich nieprzyjemnych sytuacjach związanych z rozstaniem – wspomina Martyna. Chwilę później znaleźli się w mieszkaniu Janka. Było miło, delikatnie, nawet romantycznie. – Zadbał o detale. Wyciągnął z jakiejś szafki kilka świec, w lodówce miał schłodzone białe wino. To wyglądało tak, jakby się przygotował na tę okazję. Tylko zapomniał o jednym, drobnym szczególe: nie wiedział, jak się nazywam. Kiedy wylądowaliśmy w
sypialni i zaczęliśmy się kochać, powiedział: „Marta, ale Ty masz piękne ciało!” i czar prysł. Nie powiedziałam mu nic w czasie seksu, żeby nie pogarszać sprawy. Zwrócił się do mnie jak do Marty jeszcze kilka razy. Przez to nie mogłam się wyluzować: zastanawiałam się, czy jego była ma tak na imię, czy po prostu po kilku drinkach na imprezie źle mnie zrozumiał.

Z polecenia koleżanki

31-letnia Julita też nie ma najlepszych wspomnień. - Przez kilka miesięcy byłam sama. Po kilku drinkach zwierzyłam się koleżance, że ja to nawet nie chcę mieć faceta, ale mam już ogromną ochotę na seks i nie wiem, jak sobie w tej sytuacji poradzić – opowiada Julita. – Kiedy zorganizowała u siebie imprezę, poznała mnie z Marcinem. Wyjaśniła, że dawno temu wylądowała z nim w łóżku i jeśli mam ochotę się zabawić, to nie będę tego żałować, bo dobrze wie, jak zadbać o kobietę. Okazało się, że dobrze nam się rozmawia, do tego Marcin był przystojnym facetem, więc postanowiłam pozwolić sobie na odrobinę przyjemności – wspomina.

Zabrała chłopaka do siebie i zaczęła się szalona noc. – Nie wiem, dlaczego koleżanka go tak zachwalała. Może powiedziała mu wcześniej, że mam ochotę. Nie mam pojęcia, ale to, co się działo, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Przerzucał mnie, skakał po całym mieszkaniu, nieustannie zmieniał pozycje, nie zadowalały go stare i sprawdzone, tylko wprowadzał jakieś udziwnienia. Byłam zmęczona tymi ciągłymi zmianami, zdezorientowana, obolała, bo przerzucał mnie z boku na bok. Kompletnie mi się to nie podobało. Facet mnie po prostu śmieszył swoim zachowaniem – mówi Julita. W którymś momencie nie wytrzymała i zaczęła się śmiać. – To był najgorszy seks w moim życiu. Tak samo mówi 28-letnia Monika, która z utęsknieniem czekała na intymną sytuację z jednym mężczyzną. - Znałam go od wielu lat. Zawsze mi się podobał, ale tak po prostu, na zasadzie: przystojny facet. W zeszłym roku poznaliśmy się lepiej. Wyszliśmy kilka razy na lunch, potem na spacer i coś zaiskrzyło. Jeszcze z nikim nie rozmawiało mi się tak dobrze,
miałam motyle w brzuchu jak nastolatka, kiedy pocałował mnie po raz pierwszy – wspomina Monika.

Jednak pewne sytuacje życiowe sprawiły, że znajomość zakończyła się na kilku pocałunkach. – Po kilku miesiącach znowu trafiliśmy na siebie. Emocje sięgnęły zenitu, zapytał, czy może tej nocy ze mną spać. Pewnie, że mógł. Czekałam na niego tyle miesięcy – opowiada. Jednak książę z bajki wcale nie okazał się taki idealny. – Myślał tylko o sobie, wszystko trwało krótko, nie było w tym żadnej namiętności. Dużo lepiej wspominam seks z kimś, kogo znałam mniej. Nie wiem, może za dużo sobie wyobrażałam i zbyt długo na to czekałam?

Nie tylko kobiety tak mają

Przygoda na jedną noc jest dużo bardziej ryzykowną sprawą niż seks z mężczyzną, do którego coś czujemy, jeśli chodzi o jakość, ale nie zawsze tak jest. Powszechnie mówi się, że to kobiety nie potrafią czerpać satysfakcji z seksu, gdy w grę nie wchodzą emocje, ale to nieprawda. Wielu mężczyzn przyznaje, że namiętna noc z kobietą, którą się kocha to zupełnie inna jakość.

- Miałem w życiu różne okresy: byłem w kilku stałych związkach, ale też cieszyłem się szalonym życiem singla – opowiada 26-letni Piotr. – Zauważyłem, że koledzy z zazdrością klepią cię po ramieniu i mówią: „Stary, ty to masz dobrze. Możesz każdą noc spędzić z inną kobietą”. Ty się uśmiechasz i udajesz, że tak jest, ale tak naprawdę każdemu z nich zazdrościłem bliskości i tego, że po seksie mogą się przytulić do kobiety, którą kochają i zasnąć. Nie mówię, że tamte przygody były wyjątkowo nieprzyjemne: jedne bardziej atrakcyjne, inne mniej. Ale to jest nic w porównaniu do tego, jaki mam teraz seks z moją narzeczoną – dodaje.

(asz)/(pho)

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (95)