Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone
wyłącznie dla osób dorosłych.

"A może się podobało?". Oto co słyszą na policji po gwałcie

- Kobiety wychowuje się do podległości, a mężczyzn do siły i decyzyjności. I ta nierówność predestynuje do stosowania przemocy - mówi Wirtualnej Polsce Joanna Gzyra-Iskandar z Fundacja Feminoteka.

Kobiety często nie zgłaszają przemocy (zdjęcie ilustracyjne)
Kobiety często nie zgłaszają przemocy (zdjęcie ilustracyjne)
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

Nowy raport Gender Equality Index 2024 nie pozostawia złudzeń: przemoc wobec kobiet w Unii Europejskiej wciąż jest powszechna. 31 proc. kobiet doświadczyło przemocy fizycznej lub seksualnej, 57 proc. z nich zmaga się z konsekwencjami zdrowotnymi, a 31 proc. nigdy nikomu nie powiedziało o doświadczonej przemocy.

Piotr Parzysz, Wirtualna Polska: Jak duża jest skala przemocy wobec kobiet w Polsce - posiadamy jakiekolwiek dane na ten temat?

Joanna Gzyra-Iskandar, Fundacja Feminoteka: Bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ istnieje tzw. ciemna liczba przypadków przemocy, które nigdy nie zostają zgłoszone żadnej instytucji. Jeżeli chodzi o zgłoszoną przemoc domową, według policyjnych danych w 2024 roku doświadczyło jej 87 tys. osób, z czego blisko 90 proc. to kobiety i dzieci. Sprawcami w 90 proc. byli mężczyźni. W większości przypadków przemoc nie jest zgłaszana.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Majka Jeżowska była ofiarą przemocy. Teraz mówi o dramacie sprzed lat

Jaki jest powód? Wstyd? Lęk przed stygmatyzacją?

Każda forma przemocy - domowa, seksualna czy ekonomiczna - jest trudnym doświadczeniem obarczonym poczuciem wstydu. To niewątpliwie czynnik, który stopuje ujawnienie przemocy, mimo że to sprawca powinien się wstydzić.

Kobiety obawiają się jednak, jak zostaną potraktowane przez instytucje państwowe - ośrodek pomocy społecznej, policję czy lekarza. Boją się stygmatyzacji, tego, że nikt im nie uwierzy. I w wielu przypadkach obawy są uzasadnione, bo gdy idą zgłosić gwałt, słyszą od policjanta: "A dlaczego pani tego nie przerwała?", "A może jednak się podobało?", "Czy to nie jest pani partner?" - w domyśle, że mężowi czy partnerowi seks się należy i nie ma mowy o gwałcie.

Sprawy są bagatelizowane, ofiary zniechęcane do składania zawiadomień. Kobieta musi ze szczegółami opowiadać, co się wydarzyło, a gdy sprawa trafia do sądu, sędziowie stawiają często retraumatyzujące i wtórnie wiktymizujące pytania, które obwiniają pokrzywdzoną, tak jakby miała ona wpływ na to, czy zostanie skrzywdzona. A przecież decyduje o tym tylko i wyłącznie sprawca.

Sugeruje się kobiecie, że gdyby nie poszła na randkę z konkretnym facetem, wracała do domu inną drogą albo chodziła po domu na palcach, nie doszłoby do przestępstwa. A przecież sprawca zawsze znajdzie pretekst, by użyć przemocy. Nawet 80 proc. spraw o gwałt jest umarzanych na poziomie prokuratury, często z powodu braku twardych dowodów, ale też niezrozumienia, jakimi mechanizmami rządzi się przemoc. Większość spraw opiera się na dowodach poszlakowych i jest trudna do udowodnienia.

Nie mamy nowszych danych, ale te sprzed 10 lat mówią, że tylko ok. 8 proc. kobiet w Polsce zgłasza gwałt na policji. Ta z kolei rocznie przyjmuje ok. 2000-2500 zgłoszeń, co tak naprawdę jest niewielką liczbą, ale daje pojęcie o ogólnej skali.

Joanna Gzyra-Iskandar z Fundacji Feminoteka
Joanna Gzyra-Iskandar z Fundacji Feminoteka© East News | Piotr Molecki

Gwałt to najczęstszy typ przemocy w Polsce?

Nie mamy twardych danych. Mówimy najczęściej o przemocy domowej, seksualnej, do której dochodzi w bliskiej relacji. Wiele kobiet w Polsce doświadczyło też molestowania seksualnego w miejscach publicznych. Badania pokazują, że aż 77 proc. w Polsce.

Patriarchalne wychowanie ma wpływ na to, że kobiety nie zgłaszają przemocy?

Zdecydowanie tak. Nasza kultura i społeczeństwo uważa kobiety za płeć niższą, słabszą, trochę gorszą i podległą. Nie uczy nas asertywności, stawiania granic, tylko pozwalania na ich przekraczanie, nierobienie nikomu przykrości. Kobiety wychowuje się do podległości, a mężczyzn do siły i decyzyjności. I ta nierówność predestynuje do stosowania przemocy wobec kobiet. Zresztą to widać nawet już wśród nastolatków. Statystyki WHO pokazują, że pierwszej przemocy ze strony chłopaków dziewczynki doświadczają już w wieku 13, 15 lat.

Dwa lata temu Feminoteka uruchomiła Centrum Pomocy kobietom po gwałtach. Czy zgłaszają się do was również kobiety z mniejszych miejscowości?

Dociera do nas niewiele takich pań, chociaż możemy świadczyć pomoc zdalnie. Działamy w Warszawie i kobiety, które do nas przychodzą, mieszkają najczęściej tutaj oraz w innych dużych ośrodkach. Z drugiej strony jesteśmy organizacją pozarządową, mamy ograniczone zasoby i żadnego publicznego finansowania. To państwo powinno przede wszystkim pomagać i wdrażać politykę, która zapobiega przemocy.

Ile osób się do państwa zgłosiło?

Otworzyliśmy punkt w czerwcu 2023 r. i przez rok zgłosiło się ok. 200 Polek i Ukrainek, które doświadczyły gwałtu. W czerwcu 2025 r. będę mogła podać kolejne dane.

Z jakimi historiami najczęściej się spotykacie?

Około połowa zgłoszeń dotyczy przemocy domowej, druga połowa - przemocy seksualnej. To są np. kobiety, którym podano tzw. pigułkę gwałtu. Część uniknęła napaści, ale nie mogą sobie poradzić z faktem, że ktoś próbował je wykorzystać i odebrać kontrolę. Większość kobiet jednak nie chce zgłaszać gwałtu. Boją się, że nie mają wystarczających dowodów i organy ścigania im nie uwierzą. Z naszej strony zawsze mogą liczyć na pomoc psycholożki, psychotraumatolożki i grupy wsparcia.

Wiele kobiet doświadcza przemocy w małżeństwie (zdjęcie ilustracyjne)
Wiele kobiet doświadcza przemocy w małżeństwie (zdjęcie ilustracyjne)© Adobe Stock | lev dolgachov

A zgłaszają się kobiety, które doświadczyły gwałtu w małżeństwie?

To częsta sytuacja w Polsce - jest duży procent takich kobiet. Doświadczały przemocy domowej, w tym przemocy seksualnej, i zostały zgwałcone przez własnego męża lub partnera. Wiele jest zależnych od mężczyzn, mają z nimi dzieci, kredyty albo są uzależnione ekonomicznie.

Pamiętam panią, która była w 10-letnim związku i miała poczucie, że mąż wymusza na niej współżycie, kiedy ona nie ma na to ochoty. Chciała się dowiedzieć, czy to w porządku, bo wciąż pokutuje u nas społeczny przymus, że w małżeństwie seks się po prostu należy. A przecież gdy jedna ze stron nie wyraża zgody, dochodzi do gwałtu. Kobiety trwają w przemocowych małżeństwach, bo uważają utrzymanie rodziny za swój priorytet. Do gwałtu w związkach dochodzi także na kobietach, które robią karierę, są niezależne ekonomicznie. Przemoc jest zjawiskiem bardzo demokratycznym. Status majątkowy, wykształcenie czy miejsce zamieszkania nie ma tu znaczenia.

Kobiety z Ukrainy doświadczają innej formy przemocy?

Trafiają do nas panie, które doświadczyły przemocy domowej (w tym seksualnej) na Ukrainie, przyjechały do Polski, ale nadal nie mogą uwolnić się od tego doświadczenia. Wiele z nich uciekło nie tylko przed wojną, ale i przed mężami. Niektóre doświadczyły gwałtu wojennego albo zostały zgwałcone w trakcie ucieczki z Ukrainy. Część mieszkała u nas już kilka lat i została zgwałcona przez partnera.

Te doświadczenia cały czas dają o sobie znać. To rana psychiczna, która nie może się zagoić. Bardzo rzadko jednak decydują się na zgłoszenie sprawy. Najczęściej przychodzą po pomoc psychologiczną albo chcą skonsultować się z prawniczką.

Wiele kobiet nie zgłasza przemocy
Wiele kobiet nie zgłasza przemocy© WP

Brak wystarczającej liczby schronisk dla kobiet, brak całodobowej infolinii – Polska nie spełnia wymogów konwencji stambulskiej. Feminoteka jako jedyna prowadzi pozarządowy punkt pomocy ofiarom gwałtu. Czy rozmowy z ministrami przyniosły jakiś rezultat?

Kobiet, które doświadczyły przemocy, jest mnóstwo i mimo że potrzebują pomocy, często nie są w stanie jej otrzymać ze strony publicznych instytucji. To jest problem nie tylko tego rządu, ale i poprzednich, bo żaden nie traktował kwestii przeciwdziałania przemocy jako priorytetu. A to sprawa, którą trzeba zająć się jak najszybciej. W tym roku mamy 10-lecie podpisania przez Polskę konwencji stambulskiej i myślę, że to dobry moment na podsumowanie i sprawdzenie, co zostało zrobione dobrze, a co niekoniecznie.

Jako Feminoteka rok temu prowadziłyście rozmowy z ministrą zdrowia i ministrą ds. równości. Są już jakieś rezultaty?

Zmiany następują bardzo powoli, ale pracujemy nad wprowadzeniem w formie rozporządzenia standardów opieki medycznej nad osobami, które doświadczyły przemocy seksualnej.

Gdy zgłaszają się one do szpitala, niestety często służby medyczne nie wiedzą, jak im pomóc. Z tego, co słyszałam, ministra równości chce w tym roku wprowadzić standaryzację usług świadczonych przez Specjalistyczne Ośrodki Wsparcia. Niby mamy instytucje, ale w praktyce dostępność pomocy jest mocno ograniczona. Liczymy jednak na współpracę z rządem w tym zakresie i konkretne działania.

Rozmawiał Piotr Parzysz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (54)