Randka z prawicowcem skończyła się porażką. Przykre, co usłyszała
- Najchętniej zabrałabym mężowi dowód - przyznaje jedna z kobiet. Wiele par twierdzi, że polityka rozbija ich związki. - Często słyszę od pacjentów: "Jeśli zagłosujesz na partię X, to będzie koniec, nie będę z kimś takim" - mówi Marita Woźny, psycholożka.
Dla wielu polityczne dyskusje to tylko temat przy niedzielnym obiedzie albo powód do chwilowej kłótni. Ale w niektórych związkach różnice światopoglądowe przeradzają się w coś znacznie poważniejszego. Do czego są w stanie posunąć się partnerzy, którzy głosują na innych kandydatów?
"Pakt o nieagresji"
Katarzyna, która otwarcie mówi, że temat polityki w jej związku potrafi rozgrzać ją do czerwoności.
- Jesteśmy ze sobą już 15 lat, mamy dziecko, więc nie wyobrażam sobie, bym miała go przez to zostawić, ale nie ukrywam, że przy każdych wyborach non stop się kłócimy.
- W dniu wyborów najchętniej zabrałabym mężowi dowód - śmieje się Katarzyna. Choć przyznaje, ze jeszcze nie posunęła się do takiego kroku, starała się przekonać swojego partnera różnymi metodami. - Podczas ostatnich wyborów "zastrajkowałam". Przez kilka dni chodziłam obrażona, nie gotowałam obiadów, nie dałam się nawet zaprosić na randkę. Niestety nic nie pomogło. Teraz daję sobie już spokój - wyznaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co zrobi Duda po wygranej Nawrockiego? Ekspert nie ma wątpliwości
Twierdzi, że największym źródłem sporów są kwestie światopoglądowe. – On patrzy na wszystko z perspektywy wolnego rynku i konserwatywnych wartości, ja jestem bardziej prospołeczna, lewicowa, bliższa idei równości i otwartości. Dla niego feminizm to fanaberia, dla mnie – codzienność i konieczność.
Zaznacza jednak, że przez lata wypracowali pewien "pakt o nieagresji". – Ustaliliśmy, że nie komentujemy nawzajem głosów, nie zaglądamy sobie przez ramię przy urnie. Ale emocje i tak są. Ostatnio pokłóciliśmy się, bo nasz syn spytał, czy można mieć dwóch tatusiów, a mąż zaczął wypytywać, czy ja go tego uczę. No to się zaczęło – przyznaje.
Mimo różnic uważa, że jej małżeństwo jest udane. – Wbrew pozorom, polityka to tylko ułamek naszego codziennego życia. Mamy podobne poczucie humoru, uwielbiamy wspólne podróże, potrafimy rozmawiać o emocjach.
Drugiej randki nie będzie
Daria wspomina, że nigdy już nie umówi się z kimś, kto ma inne poglądy polityczne. Ostatnia randka okazała się dla niej koszmarem. – Cały czas słuchałam o tym, że trzeba obniżać podatki, że wolna gospodarka... W pewnym momencie zaczął przeliczać głośno, ile państwo zabiera z jego pensji.
Gdy próbowała zmienić temat, on wracał do swoich idei, coraz bardziej radykalnych. – Mówił, że wszyscy, którzy korzystają z pomocy społecznej, to pasożyty, a mnie zaczął pouczać, jak mam wydawać swoje pieniądze.
Od tej pory w opisie w aplikacji randkowej pisze jasno, że nie chcę umawiać się z kimś, kto głosuje na określonych kandydatów politycznych. - To dla mnie kwestia wartości i poczucia bezpieczeństwa – tłumaczy.
Swatka Anna: Niektórzy rozstają się po pierwszej randce
Anna Guzior-Rutyna, znana jako Swatka Anna, przyznaje, że jeszcze kilka lat temu nie zadawała swoim klientom pytań o preferencje polityczne. Ale życie szybko zweryfikowało to podejście.
– Pamiętam randkę, która od początku zapowiadała się idealnie. On i ona pasowali do siebie pod względem wartości, stylu życia, nawet zainteresowań. Wszystko układało się świetnie… do momentu, gdy pojawił się temat polityki. Ona – terapeutka, otwarta na różnorodność, wspierająca społeczność LGBT+, on – konserwatysta z bardzo wyraźnym światopoglądem. Skończyło się kłótnią i zerwanym kontaktem. Od tamtej pory zawsze pytam o poglądy. Polityka potrafi rozbić nawet najbardziej obiecującą relację - mówi ekspertka.
Według Swatki Anny różnice w podejściu do spraw takich jak aborcja, prawa osób LGBT+ czy imigracja to nie są tylko "drobiazgi do przejścia".
– To sprawy, które dotykają naszych wartości, światopoglądu, a czasem także codzienności. Jeśli jedna osoba pracuje w środowisku otwartym, różnorodnym, a druga żyje w bańce konserwatywnej, trudno znaleźć wspólny język. Te różnice mogą z czasem tylko się pogłębiać - dodaje Anna Guzior-Rutyna.
Często ludzie już na wstępie zaznaczają, że nie chcą wiązać się z kimś o przeciwnych poglądach politycznych. - Zdarza się, że ktoś przychodzi do mnie i mówi: "Nie chcę nikogo, kto głosuje na Konfederację" albo odwrotnie – "Niech to nie będzie osoba z Lewicy". Ja zawsze pytam: "Czy to naprawdę warunek konieczny?". Ale jeśli już na początku słyszę, że były przez to kłótnie, to wiem, że sprawa jest poważna.
Trudne pytania i głęboki konflikt wartości
Marita Woźny, psycholożka, psychoterapeutka, twórczyni bloga "Między Parami" i autorka podcastu "Żywiołowe Związki" zwraca uwagę, że polityczne różnice to nie tylko inne preferencje wyborcze. – Polityka dotyka spraw bardzo osobistych: bezpieczeństwa, wartości, wolności, godności. Dużo trudniej jest się dogadać, kiedy poglądy jednej ze stron uderzają w tożsamość, prawa lub godność drugiej osoby – np. dotyczą mniejszości, praw kobiet, osób LGBTQ+ czy migracji - tłumaczy.
Różnice światopoglądowe mogą uderzać bezpośrednio w tożsamość partnera. – On pracuje z uchodźcami, ona uważa, że imigracja zagraża bezpieczeństwu kraju – z czasem każde jej zdanie o polityce zaczęło dla niego brzmieć jak: "twoja praca nie ma sensu, twoje wartości są naiwne".
Czasem odmienne zdania na temat polityki nie kończą się na kłótni o partie czy konkretne ustawy. Zaczynają dotykać tego, co najważniejsze – bliskich, wartości, przyszłości dzieci. - Przytoczę jeden z przykładów. Ona wspiera społeczność LGBT+, jej brat jest gejem. On mówi, że "tęczowa propaganda" go męczy i że nie chce, by takie rzeczy promowano w szkołach. I wtedy pada pytanie, które zmienia wszystko: "A jeśli nasze dziecko okaże się nieheteronormatywne – to co? Też odwrócisz wzrok?" - pyta.
Marita Woźny zwraca również uwagę na to, że różnice światopoglądowe potrafią przeniknąć do codzienności – także tej najbardziej intymnej. - Schemat może być następujący: ona, z doświadczeniem przemocy, dla której prawo do aborcji to kwestia przetrwania i godności, on – przekonany, że życie zaczyna się od poczęcia, mówi "nie przesadzaj, przecież ciebie to nie dotyczy". I nagle pojawia się problem braku seksu w związku, którego nijak nie wiążą z kłótniami o politykę. I w pewnym momencie to nie jest już rozmowa o partiach - podkreśla psycholożka.
Dla wielu par różnice polityczne stają się czymś więcej niż sporem o programy wyborcze – uruchamiają pytania o lojalność, wolność i granice w relacji. - Często słyszę od pacjentów zdania: "Jeśli zagłosujesz na partię X, to będzie koniec związku, nie będę z kimś takim". Na co druga osoba się oburza i mówi" nie możesz ograniczać mojej wolności, jeśli tak stawiasz sprawę, to w jakim związku ja jestem?". Takie słowa nie zawsze są tylko impulsem – one mogą sygnalizować głęboki konflikt wartości i tożsamości, kryzys w związku. I nie da się go rozwiązać przez wzajemne przekonywanie się, kto ma rację - tłumaczy Marita Woźny.
Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski