Pił na umór. Dyjak: "Ja byłem alkoholikiem momentalnie"
Marek Dyjak nigdy nie ukrywał, że jego życie to historia pełna bólu, upadków i walki o przetrwanie. W szczerym wywiadzie wrócił do trudnych wspomnień z dzieciństwa i uzależnienia, które niemal go zniszczyło. Dziś mówi otwarcie, co uratowało go przed ostatecznym końcem.
Marek Dyjak od lat porusza słuchaczy swoim głosem – szorstkim, pełnym emocji i bólu. Jednak za tą wyjątkową barwą kryje się historia, o której nie każdy wiedział. Artysta szczerze opowiedział o swoim dzieciństwie, samotności i walce z alkoholizmem, który niemal zniszczył jego życie. Dziś mówi o tym otwarcie, bo wie, że milczenie mogłoby go zabić.
Gonera: "Nigdy nie piłem przez lata jak Brad Pitt. Musiałem jednak wspierać się terapeutą!
Marek Dyjak – szczery do bólu o walce z nałogiem
Mało który polski artysta potrafi mówić o sobie z tak brutalną szczerością jak Marek Dyjak. Jego głos zna każdy, kto choć raz słuchał poezji śpiewanej albo jazzu z duszą. Ale za tą muzyką stoi człowiek, który długo walczył o przetrwanie. W najnowszym wywiadzie dla Świata Gwiazd opowiedział o najciemniejszych momentach swojego życia – o uzależnieniu, samotności i poszukiwaniu autorytetów.
Artysta przyznał, że przez lata alkohol rządził jego codziennością. Nie był to zwykły nałóg, lecz sposób na ucieczkę od lęku, który towarzyszył mu od młodości. – To były sprawy niezałatwione z dzieciństwa, wiesz i po prostu byłem z lęków, po prostu z lęków. Ja byłem, miałem swoje kompleksy, swoje lęki. Zacząłem pić, przestałem mieć te lęki. Oczywiście to szybciutko okazało się zgubne. Bardzo szybko. Ja byłem alkoholikiem momentalnie – wyznał Marek Dyjak.
Muzyk zaczął pić już jako nastolatek. Jak sam mówi, nie był to niewinny eksperyment, a raczej dramatyczna próba zagłuszenia emocji. – To nie było sięgnięcie po alkohol, to było raczej sięgnięcie po sklep cały. Piłem od 4 rano do 22 w nocy – powiedział z goryczą.
Marek Dyjak o ojcu, który "zapił się na śmierć"
Historia Marka Dyjaka to nie tylko opowieść o uzależnieniu, ale też o trudnej relacji z ojcem. Artysta dorastał bez jego obecności i dopiero po latach zrozumiał, jak bardzo ten brak odcisnął się na jego psychice. W rozmowie przyznał, że przez wiele lat szukał w innych mężczyznach wzoru, którego nigdy nie miał w domu. – Starsi koledzy. Ja całe życie, ja chowałem się bez ojca w zasadzie bez jego udziału i całe życie poświęciłem na szukanie autorytetów – wyznał Marek Dyjak.
Dopiero po śmierci ojca zrozumiał, że pewnych spraw nigdy nie uda mu się już naprawić. Że przeszłość, choć bolesna, wraca w snach i wspomnieniach, domagając się przepracowania.
– Ja dopiero teraz po śmierci ojca, minęło 11 lat, załatwiam sprawy moje z ojcem. Te wszystkie rzeczy, które teraz jako 50-letni mężczyzna przerabiam jakby ten stan tego, co się wtedy wydarzyło, co się wtedy działo. Żyję wspomnieniami. Ojciec odwiedza mnie w snach – przyznał w wywiadzie.
Niestety, jego ojciec nigdy nie wyszedł z nałogu. To właśnie jego śmierć była dla artysty bolesnym przypomnieniem, jak destrukcyjna może być choroba alkoholowa. – Wydaje mi się, że ja już nie piłem wtedy i mogłem mu pomóc, ale popełniłem grzech zaniechania, zaniedbania, jeden z najcięższych grzechów, jakie sobie można wyobrazić. I ojciec zapił się na śmierć – powiedział Marek Dyjak z widocznym żalem.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.