Docieram do agroturystyki w Kobyłczanie w piątek późnym wieczorem. Wchodzę do jadalni. - Sara, jesteś! Zapraszamy, rozgość się - rzuca organizator, wskazując mi krzesło przy stole. Gestem przywołuje jedną z kobiet parzących herbatę przy wejściu do pomieszczenia. - Marta będzie twoją współlokatorką. Też jest z Krakowa - dodaje. Słysząc te słowa, kobieta się rozpromienia. Przysiada się do mnie i zasypuje pytaniami.
- To twój pierwszy raz na "Karnawale z tańcem i różańcem"? - brzmi jedno z nich. Przytakuję. - Mój też - dopowiada. Pytam, dlaczego zdecydowała się na udział. - Chciałabym kogoś poznać. Do tej pory nie miałam szczęścia do facetów. Gdyby było inaczej, nie siedziałybyśmy przy jednym stole - mówiąc to, śmieje się głośno.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pasja jest kobietą". Magda Łucyan i Katarzyna Górniak otwarcie o endometriozie. Jak choroba niszczy życie Polek?
- Gdzie poznawałaś mężczyzn do tej pory? - dopytuję. - Najczęściej na grupach facebookowych dla katolickich singli. Próbowałam swoich sił z chrześcijańskimi portalami randkowymi. Moje znajome znalazły na nich mężów. Mnie się nie powiodło. Staram się pojawiać regularnie na wydarzeniach dla osób wolnego stanu. Niedawno bawiłam się na balu dla katolickich singli w stylu wiedeńskim - opisuje.
Naszej rozmowie przysłuchuje się inna uczestniczka - Marcelina. - Właśnie wróciłam z zagranicznego wyjazdu dla katolickich singli w Wenecji. Świetnie się na nim bawiliśmy, mimo że spędziliśmy kilkanaście godzin w trasie autokarem - przyznaje. Wypowiedź przerywa donośny głos organizatora. Prosi o ciszę. Wyjaśnia, że właśnie rozpoczynamy wieczorek zapoznawczy. Każdy z uczestników ma się przedstawić i powiedzieć, dlaczego bierze udział w "Karnawale z tańcem i różańcem".
- Chcę odpocząć w otoczeniu natury i ludzi, którzy myślą podobnie do mnie - pada.
- Mam nadzieję, że nawiążę nowe, wartościowe znajomości - dodaje kolejna osoba.
- Nie zamierzam spędzać kolejnego sylwestra samotnie - wyznaje uczestniczka.
W pokoju zapada cisza. Wszyscy patrzą na kobietę ze szczerym współczuciem. Nikt nie próbuje przełamać tego impasu przez dłuższą chwilę, jakby każdy rozmyślał nad podobnymi, samotnymi momentami w swoim życiu.
Miłość po chrześcijańsku
Odsetek osób żyjących samotnie rośnie z roku na rok. Z ostatniego narodowego spisu powszechnego, przeprowadzonego w 2021 roku przez Główny Urząd Statystyczny, wynika, że ponad 8 milionów Polaków to osoby stanu wolnego. Dane nie pozwalają jednoznacznie stwierdzić, czy są to panny i kawalerowie, czy wdowcy. Inne statystyki pokazują, że ślubów, zarówno tych cywilnych, jak i kościelnych zawiera się w naszym kraju coraz mniej.
Spójrzmy jednak na sytuację katolików. Z rocznika Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego "Annuarium Statisticum Ecclesia in Polonia", wynika, że w 2023 roku udzielono 77,2 tys. sakramentów małżeństwa. W 2019 roku takich ślubów było ponad 125 tys.
Jak przyznawali niektórzy uczestnicy "Karnawału z tańcem i różańcem" poznawanie wartościowych osób, żyjących zgodnie z naukami Chrystusa, z którymi mogliby się związać, jest wyzwaniem. W internecie mnożą się więc katolickie portale randkowe, fora oraz grupy internetowe zrzeszające chrześcijańskich singli. Nikogo nie dziwią już katolickie szybkie randki czy msze dla osób wolnego stanu.
Podobna idea przyświeca "Karnawałowi z tańcem i różańcem". - Wyjeżdżamy wspólnie od 11 lat. Każdy z nich jest okazją do tego, aby poszerzyć duchowe doświadczenia, wyciszyć się, poznać nowe osoby, zbudować więzi w akceptującym się środowisku, ale też świetnie się bawić - mówią podczas wieczoru zapoznawczego organizatorzy wydarzenia.
W biegu przez Sądecczyznę
Kolejny dzień zaczynam skoro świt. Plan dnia jest napięty. Organizatorzy wycieczki nerwowo krzątają się po domu, zbierając na śniadanie uczestników wyjazdu. - Mamy 20 minut na posiłek, a potem rozdzielimy się na kilka samochodów i jedziemy zwiedzić okolicę - rzucają do zasiadających przy stole osób.
Zgodnie z instrukcjami, dzielimy się na cztery grupy. Wsiadam do samochodu z Martą, z którą dzielę pokój oraz dwoma innymi uczestnikami wyjazdu: Mariuszem i Moniką.
- Znacie się? - pytam ich, gdy słyszę, że rozmawiają.
- Tak, wzięliśmy oboje udział w poprzedniej edycji - odpowiada Mariusz.
Monika spotyka się z innymi katolickimi singlami regularnie. - Należę do grupy, gromadzącej osoby, które nie weszły w związki małżeńskie. Wyjeżdżamy razem na rekolekcje, pielgrzymki i zorganizowane wyjazdy. Miesiąc temu spotkaliśmy się w Beskidzie Śląskim - opowiada.
Po kilku minutach dojeżdżamy na miejsce zbiórki w Strzeszycach - wsi duchownej należącej do klasztoru klarysek w Starym Sączu. Jesteśmy oprowadzani po zabytkowym centrum, przysłuchując się streszczonej historii miejscowości. Grupę najbardziej interesuje lokalna kaplica.
Przewodniczka zrywa na nogi opiekunkę kaplicy. Wchodzimy do środka i w milczeniu oglądamy wnętrze. Chwilę zadumy przerywa organizator. - Kochani, prosimy o mobilizację. Mamy do odwiedzenia skansen ludowy i centrum historyczne, a za godzinę musimy pojawić się na mszy świętej - apeluje.
"Z poprzedniego wyjazdu uciekłam"
Intensywne zwiedzanie okolicy kończymy w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Pasierbcu. Zmęczeni, brudni od błota po zwiedzaniu skansenu, wbiegamy spóźnieni do środka. Msza już trwa. - O matko, wstyd wejść tak do kościoła - szepcze przejęta Marta, szukając dla siebie miejsca i próbując wyczyścić ubłocone buty.
Nabożeństwo kończy się różańcem. Mimo chwilowej przerwy od biegania między kolejnymi atrakcjami, tempo wycieczki nie zwalnia. Tuż po wizycie w kościele zbieramy się na zewnątrz, aby rozpocząć drogę krzyżową w plenerze. Na trasie towarzyszy mi Ewa.
- Jesteś tu chyba najmłodsza - stwierdza. - Średnia wieku na tym wyjeździe to co najmniej 45 lat - dzieli się ze mną swoją obserwacją. Sama jest nieco po trzydziestce.
Opiekun wycieczki patrzy na nas znacząco. Powinnyśmy się skupić na słowach modlitwy, nie plotkować. Ewa się nie przejmuje.
- To nie mój pierwszy raz z "Karnawałem". Przyznam ci szczerze, że z poprzedniego wyjazdu uciekłam. Jestem introwertyczką, a akurat trafiłam na 34-osobową grupę. Nie wytrzymałam presji i zwiałam - wyznaje.
- Dlaczego wróciłaś? - dopytuję.
Przerywamy rozmowę. Docieramy na kolejną stację. Organizator wypowiada intencję. Klękamy. Modlimy się. Wstajemy. Ewa kontynuuje wypowiedź.
- Szukanie partnera, który wyznaje te same, katolickie wartości, jest obecnie bardzo trudne. Chcę dać sobie szansę na udany związek. Aktywnie szukam na portalach, grupach, spotkaniach dla chrześcijan. Pomyślałam, że spróbuję raz jeszcze także tutaj - mówi.
- Jak oceniasz tym razem swoje szanse? - dociekam.
Kobieta kręci głową z dezaprobatą. - Już wiem, że nic tu po mnie. Nie widzę nikogo interesującego na tyle, żebym chciała nawiązać głębszy kontakt. Faceci są zamknięci w sobie i jak na mój gust zbyt ortodoksyjni w poglądach - przyznaje.
Tak się bawią katoliccy single
Droga krzyżowa kończy część dnia poświęconą duchowej refleksji. Przychodzi czas na zabawę i integrację. Docieramy do miejsca, w którym za chwilę rozpoczniemy rozgrywkę paintballa. Uczestnicy są wyraźnie podekscytowani. Część towarzystwa rozmawia o rodzajach amunicji, przymierza mundury i kaski. Inni omawiają kreacje na wieczorną potańcówkę. - Już nie mogę się doczekać. Wzięłam na tę okazję elegancką sukienkę i buty do tańca - ekscytuje się jedna z kobiet.
Zanim wkroczymy na parkiet, wyładujemy na sobie kilkaset kulek paintballowych. Uzbrojeni w karabiny, ubrani w stroje ochronne, spędzamy niemal dwie godziny na bieganiu po wyznaczonej planszy.
- Bawiłam się lepiej niż się tego spodziewałam. Nawet nasi skryci panowie trochę się rozruszali - oznajmia Ewa.
Wieczór spędzamy w agroturystyce. Czeka na nas ogrzewana altana. Wewnątrz rozbrzmiewa dyskotekowa muzyka, a wnętrze rozświetla światło żyrandoli i pieca opalanego drewnem.
- Podoba mi się, czuję klimat imprezy w remizie - zachwyca się jeden z uczestników, podrygując w rytm piosenki.
Nie sposób się z tym nie zgodzić. Parkiet wyznaczono w jednym z rogów altany, gdzie postawiono jeden głośnik i nagrzewnicę gazową. Centralną część zajmuje stół zastawiony napojami.
Imprezowicze zajmują po kolei miejsca. Wypijają kieliszek domowej wiśniówki za udany, choć intensywny dzień. - Za dobrą zabawę - chóralny okrzyk rozchodzi się po pomieszczeniu.
Panie nie czekają, aż ktoś zaprosi je do tańca. Gdy słyszą pierwsze dźwięki ulubionej piosenki, podrywają się i wirują w jej rytm. - Nie patrzcie się tak, tylko dołączcie do nas! - wołają radośnie.
Dla tych, którzy nie dołączyli do zabawy, organizator przygotował nietypową zachętę. "Informujemy, że trwa impreza w altanie na zewnątrz. Przyszły gorące panie i panowie. Zapraszamy!" - czytam w wiadomości rozesłanej SMS-em.
Z upływem czasu i liczbą wzniesionych toastów, parkiet robi się coraz bardziej tłoczny. Uczestnicy bawią się w swoim towarzystwie do późnej nocy. Zanim opuszczę potańcówkę, zaczepia mnie jedna z najwytrwalszych tancerek. Zbiera się na wyznanie.
- Podoba mi się ten chłopak, przypomina mi moją pierwszą miłość. Trzymaj kciuki, żeby coś z tego wyszło - rzuca na pożegnanie.
Sara Przepióra dla Wirtualnej Polski