Dla niej zrzucił habit. Mówi, co myśli o celibacie księży
- Gdy poczułem, że kocham Klaudię i chcę być przy niej, byłem wręcz przestraszony tym odkryciem. Zastanawiałem się, czy powinienem się do tego przyznać - mówi Krzysztof Dzieńkowski, który poinformował, że opuszcza zakon jezuitów i zamierza założyć rodzinę.
Pod koniec lutego Krzysztof Dzieńkowski ogłosił w mediach społecznościowych, że odchodzi z zakonu jezuitów i jest w związku z kobietą. "Nie poprosił jeszcze oficjalnie o dymisję z zakonu i dopóki jej nie otrzyma, jest nadal związany wieczystymi ślubami zakonnymi, które złożył po ukończeniu nowicjatu" - skomentował jego decyzję Wojciech Żmudziński SJ, rzecznik Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego.
"Mając na uwadze zamieszanie, jakie wprowadzają jego internetowe wpisy, Socjusz Prowincjała będzie nadal próbował umówić się z nim, aby dla dobra wiernych, którzy darzą go zaufaniem, wstrzymał aktywność w internecie do czasu uregulowania swojego statusu. (...) Krzysztof nie ma misji kanonicznej, która pozwalałaby mu na nauczanie w imieniu Kościoła. Nie otrzymał też do tej pory żadnych święceń. W imieniu o. Prowincjała i współbraci jezuitów zasmuconych niezrozumiałym dla nas zachowaniem Krzysztofa zwracam się z prośbą o modlitwę za niego, aby podejmując życiowe decyzje, był uczciwy wobec Boga i wobec ludzi, którzy mu zaufali" - czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez jezuitów.
Krzysztof Dzieńkowski wraz z partnerką w rozmowie z Wirtualną Polską komentują ten komunikat i opowiadają o swoim związku.
Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski: Gdy poinformowałeś, że po dziewięciu latach odchodzisz z zakonu, ponieważ chcesz się ożenić z Klaudią, katolicką influencerką, wywołałeś w sieci poruszenie.
Krzysztof Dzieńkowski, znany w sieci jako Krzychu Jezuita: Dostaliśmy masę wiadomości. Niektórzy przesyłali wyrazy wsparcia, cieszyli się naszym szczęściem i gratulowali nam również księża i inni zakonnicy. Nie zabrakło jednak osób, które poczuły się w pewien osób zdradzone. Inne czuły zawód, rozczarowanie, bo nie rozumiały, że choć jestem dziewięć lat w zakonie, to nie mam święceń i nie jestem jeszcze księdzem.
"Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" - napisaliście w mediach społecznościowych, publikując wspólne zdjęcie. Długo zastanawialiście się, jak przekazać to swoim widzom?
Klaudia Aleksandra Domańska, katolicka influencerka: Zrobiliśmy to tak, jak prowadził nas Duch Święty, czyli w lekkości i prostocie. Nie chcieliśmy się tłumaczyć, bo nie zrobiliśmy nic złego. Nie ma żadnego poczucia ciężaru czy winy, bo nie popełniliśmy przecież żadnego grzechu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pozycja Kościoła w Polsce słabnie? "Pewne drogi się rozchodzą"
Niedługo po tym na oficjalnej stronie Jezuitów pojawiło się oświadczenie, w którym poproszono Krzysztofa o tymczasowe powstrzymanie się od działalności w internecie. Zaskoczyło was to?
Klaudia: Byliśmy w szoku. Wydano oświadczenie w pewnym sensie ostrzegające przed Krzyśkiem i jego działalnością w internecie. Użyto faktu, że na tamten moment nie wysłał ostatniego listu do głównego generała jako amunicję przeciwko niemu, mimo tego, że poinformował on wszystkich swoich lokalnych przełożonych i wspólnotę. Zasłaniano się trudnymi emocjami, kiedy po prostu chcieli się odciąć od niego, publicznie zachowując pozory "braterstwa".
Krzysztof: Z oświadczenia wynika, że niepokojące jest moje powoływanie się na Ducha Świętego i że nie mam misji kanonicznej do prowadzenia nauczania w mediach w imieniu Kościoła. Przez lata miałem błogosławieństwo na prowadzenie mediów i nauczanie. Zawsze podkreślałem przełożonym, że na jedno słowo kasuję wszystkie moje media, bo ślubowałem posłuszeństwo, ale nigdy mnie o to nie poproszono. Oświadczenie zostało wydane jeden dzień po mojej rozmowie z bezpośrednim przełożonym, gdzie w pokojowy sposób uzgodniliśmy moje formalne odejście z zakonu. Dowiedziałem się o tym oświadczeniu w tym samym czasie co inni. To ja poczułem się zdradzony tymi niejasnymi komunikatami do opinii publicznej.
Jak zaczęła się wasza znajomość?
Klaudia: Poznaliśmy się na rekolekcjach w ciszy trzy lata temu, ale bliżej zaprzyjaźniliśmy się dwa lata później, uczęszczając razem do protestanckiego kościoła w Warszawie. Krzysztof miał zgodę przełożonych, a nawet opłacali mu naukę. Było to jawne, że chodzimy do tej szkoły razem. Co więcej, ja również za pozwoleniem przełożonych nocowałam w zakonie podczas trwania zajęć i wszyscy o tym wiedzieli. Chodziliśmy razem na zajęcia, wzrastaliśmy razem duchowo.
Kiedy w takim razie pojawiło się uczucie?
Krzysztof: Bardzo niedawno. W styczniu podczas modlitwy zajrzałem głębiej w serce i poczułem, że po prostu ją kocham. Bóg pokazał mi moje pierwsze pragnienie, które miałem 10 lat temu, aby pozostać w całkowicie poświęconym Bogu małżeństwie. Wtedy nie miałem jednak na to odwagi. Trochę z lęku chwyciłem się tego, co znane i poszedłem klasyczną ścieżką osób, które czują powołanie, czyli do zakonu. W styczniu Bóg przypomniał mi to pragnienie. Miałem już więcej odwagi oraz widziałem w Klaudii kobietę, z którą chcę to małżeństwo stworzyć. W lutym Bóg utwierdził nas w tym przekonaniu. Wtedy bardzo szybko poinformowałem o tym rodzinę i przełożonych.
Miałeś wątpliwości?
Krzysztof: Gdy poczułem, że kocham Klaudię i chcę być przy niej, byłem wręcz przestraszony tym odkryciem. Zastanawiałem się, czy powinienem się do tego przyznać. W końcu wyznałem jej, że w głębi serca chcę być tym mężczyzną, który jest jej pisany.
Jak zareagowałaś?
Klaudia: Ucieszyłam się, bo też w tym samym czasie dostałam podobne objawienie. Chcę jednak zaznaczyć, że nie była to pochopna decyzja, bazująca na chwilowym uniesieniu. Przez długi czas byłam w toksycznej relacji, w której była obecna przemoc fizyczna, z której odeszłam ponad pięć lat temu. Dużo w tym czasie przerobiłam. Wiem, że mogę w stu procentach polegać na Krzyśku, jest odpowiedzialny, odważny, wspierający.
Jakie jest wasz stanowisko na temat celibatu w Kościele katolickim? Czy uważacie, że w dzisiejszych czasach jest on jeszcze konieczny?
Krzysztof: Myślę, że wielu młodych ludzi unika kapłaństwa, ponieważ nie chcą rezygnować z możliwości założenia rodziny. Sam byłem w zakonie przez dziewięć lat i początkowo traktowałem celibat jako wyższe dobro. Jednak z czasem zrozumiałem, że można służyć Bogu i jednocześnie być w relacji. Gdyby ta opcja była otwarta w Kościele katolickim, myślę, że wielu ludzi mogłoby inaczej spojrzeć na swoje powołanie.
Klaudia: W Biblii mamy pierwotne powołanie człowieka do tworzenia związków i rodziny, jak to zostało przedstawione w historii Adama i Ewy. Celibat powinien być czymś wyjątkowym, a nie przymusowym warunkiem kapłaństwa. Widzimy to na przykład w kościołach greckokatolickich, gdzie duchowni mogą zakładać rodziny i wciąż skutecznie pełnić posługę. Mieć większą swobodę i odpowiedzialność.
Krzysztof: Wstępując do zakonu miałem 27 lat i zostałem w dużym stopniu pozbawiony odpowiedzialności. W zakonie w pewnym sensie zostajemy odcięci od naszej męskiej siły. I nie chodzi tu o celibat, ale o ogromną zależność. Jako dorosły człowiek musiałem przez dwa lata nowicjatu pytać innych mężczyzn o drobne pieniądze na zakupy i zwracać się do nich per "ojcze" (do osób niewiele starszych ode mnie). O wszystkim należało informować przełożonych. To utrudnia wchodzenie na ścieżkę dojrzałości.
Jak twoi rodzice i rodzina zareagowali na to, że odchodzisz z zakonu?
Krzysztof: Moi rodzice byli w dużym szoku co do mojej decyzji, ale są wspierający, kochają mnie i życzą mi jak najlepiej. Lubią Klaudię. W miejscowościach wiejskich pokutuje jednak myślenie, że jeśli ktoś zostaje księdzem czy zakonnikiem, to jest to najwyższa forma powołania. Tak nie jest - Bóg powołuje każdego chrześcijanina do służby, czy w oficjalnej kościelnej funkcji, czy nie.
Klaudia: Zderzenie się z oczekiwaniami najbliższych to wyzwanie. Na szczęście my nauczyliśmy się być wolni od tego, co myślą inni. Nie musimy poddawać się cudzym osądom ani opinii otoczenia. To jest bardzo uwalniające.
Jakie macie plany na przyszłość? Zamierzacie działać dalej w sieci?
Klaudia: Wiemy jedno: chcemy angażować się na rzecz jedności Kościoła. Chcemy poruszać tematy rodzinne i ukazywać piękno małżeństwa i rodzicielstwa w dobie kryzysu relacji i tożsamości. Chcemy mówić otwarcie o tematach tabu, na przykład, że to Bóg stworzył seks i jest on dobry. Chcemy pokazywać, że Bóg jest żywy i działa w mocy, a nie jest pustą religią polegającą na "odhaczaniu" rytuałów. Kochamy Kościół, ale to jest czas na zmiany.
A teraz, kiedy jesteście świeżo zakochani, pewnie przeżywacie piękny czas? Pełen czułych gestów, kolacji, randek...
Krzysztof: To jest zarazem piękny, jak i trudny czas. Z jednej strony doświadczamy miłości, którą Bóg nam daje każdego dnia, a z drugiej zmagamy się nadal z dużą liczbą oszczerstw i niezrozumienia w mediach społecznościowych czy ze strony zakonu. Bóg daje jednak łaskę. Doświadczamy radości i pokoju pomimo burz.
Klaudia: To jest miłość oparta na wielkim szacunku. Czuję się w niej bezpiecznie. Mam poczucie, że mogę w pełni być sobą. To sprawia, że myślę o przyszłości, o założeniu rodziny, o dzieciach. Jestem w relacji, w której mogę czuć się kobieco, zaopiekowana. To dla mnie wielkie błogosławieństwo. Z ekscytacją patrzę w przyszłość, na to, co Pan Bóg dla nas przygotował.
Rozmawiała Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski