"Syn był pasowany krzyżem". Rodzice oburzeni rekolekcjami
- Mój syn miał klęczeć, a ksiądz przyłożył mu krzyż do ramienia. Wtedy miał się stać "giermkiem Niepokalanej" - opowiada Anna. Nie tylko ona nie jest zadowolona z tego, jak wyglądają rekolekcje, w których udział bierze jej dziecko. - W tym momencie jedyną instytucją, która może pomóc rodzicom i nauczycielom, jest Ministerstwo Edukacji Narodowej - mówi Dorota Wójcik, szefowa Fundacji Wolność od Religii.
Luty, marzec i kwiecień to miesiące, w których zwykle odbywają się rekolekcje wielkopostne. Nie wszystkim rodzicom odpowiada jednak forma, w jakiej są one prowadzone. W zeszłym roku Fundacja Wolność od Religii otrzymywała ponad 30 zgłoszeń dziennie z prośbą o reakcję ws. rekolekcji. Jak jest w tym roku?
- Rodzice zawsze mogą zwolnić dzieci z rekolekcji i nie jest wymagane do tego angażowanie szkoły. Doradzamy im i formułujemy pisma, które mogą skierować do dyrekcji z prośbą - o nieodwoływanie zajęć praktycznych czy nieorganizowanie praktyk religijnych na terenie szkoły publicznej - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Dorota Wójcik, prezeska Fundacji Wolność od Religii.
- Opublikowaliśmy odpowiednie wzory pism. Poprosiliśmy rodziców, żeby z nich korzystali. Taka informacja jest także na naszej stronie internetowej. Zależy nam, by rodzice się zaktywowali, żeby byli bardziej samodzielni w tym zakresie - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rekolekcje - w czasie lekcji czy po szkole?
"Pasowanie na giermka Niepokalanej"
Anna jest mamą dziecka uczęszczającego do szkoły podstawowej. Choć zgodziła się na to, aby jej syn brał udział w rekolekcjach wielkopostnych, nie jest w pełni zadowolona z tego, co się na nich działo.
- Mój syn był pasowany na "giermka Niepokalanej", cokolwiek miałoby to oznaczać - ujawnia Anna.
- Syn wrócił do domu z rekolekcji w kościele i zaczął opowiadać o tym, jak wyglądały, co mówił ksiądz. Nagle powiedział, że "ksiądz pasował go krzyżem", co oczywiście zwróciło moją uwagę. Zapytałam go: "ale w jaki sposób?". Mój syn miał klęczeć, a ksiądz przyłożył mu krzyż do ramienia. Wtedy miał się stać "giermkiem Niepokalanej" - opowiada.
Zdjęcia z "pasowania" dzieci pojawiły się na facebookowym profilu parafii, w której odbywały się rekolekcje. Jak możemy przeczytać w poście:
"W poniedziałek 10 marca rozpoczęły się w naszej parafii i trwały do dziś rekolekcje szkolne. Prowadzący je (...) zaprezentował i przybliżył dzieciom i młodzieży postać św. Maksymiliana Marii Kolbego. Rekolekcje zakończyło dzisiejsze pasowanie chętnych dzieci z klas od 0 do 3 na giermków Niepokalanej, a dzieci i młodzież z klas od 4 do 8 na rycerzy Niepokalanej".
- Rozmawiałam z mamami dzieci, które chodzą z moim synem do klasy i część z nich faktycznie też zainteresowała się tym tematem. Nie są zadowolone. Osobiście mam zamiar poruszyć tę kwestię na zebraniu rodziców - podsumowuje Anna.
Jezus "sigmą" i "gościem"
Córka Magdy (imię zmienione na prośbę rozmówczyni - red.) uczęszcza do Zespołu Szkół Technicznych w Kcyni. W rekolekcjach wielkopostnych miała brać udział od dziecka, jednak w tym roku Magda po raz pierwszy spotkała się z czymś, przez co "doznała szoku".
- Córka wróciła ze szkoły ze śmiechem. Zaczęła opowiadać, że ksiądz, który prowadził rekolekcje zaczął im mówić, że Jezus jest "sigmą" i "gościem". I takie treści były przekazywane na szkolnych rekolekcjach. Miał też rapować - mówi.
- Nie mam nic przeciwko rekolekcjom, bo córka chodziła na nie już w szkole podstawowej. Ale nazywanie Jezusa "sigmą"? Ja nawet nie wiem, co oznacza to słowo. Gdybym spotkała się z nim w kościele, nie miałabym pojęcia - stwierdza.
Kamila, mama uczennicy Zespołu Szkół Rolniczych i Technicznych im. Hipolita Cegielskiego w Powodowie, nie jest natomiast zadowolona z faktu, że z jej córką, która nie uczęszcza ani na lekcje religii, ani do kościoła, szkoła "nie miała co zrobić".
- Zacznijmy do tego, że rekolekcje odbywały się w szkole, na sali gimnastycznej. Dzieci siedziały albo na materacach, albo na podłodze. Zadam więc podstawowe pytanie: dlaczego rekolekcje miały miejsce w placówce, a nie w kościele? - zauważa.
- Inną kwestią jest ta, że niektóre dzieciaki, w tym moja córka, miały stanowić problem dla szkoły, bo nie chciały brać udziału w rekolekcjach. I to nie pierwsza taka sytuacja, ponieważ w zeszłym roku było to samo. Zamiast się tym zająć i jakoś dobrze zorganizować, to dzieci siedzą i nic nie robią. I to w szkole - dodaje Kamila.
"Jedyną instancją, która może pomóc, jest Ministerstwo Edukacji Narodowej"
- Nie otrzymujemy zawiadomień od rodziców uczniów wszystkich szkół w Polsce. W tym roku liczba zapytań i próśb o pomoc zdaje się być faktycznie nieco zmniejszona, więc są placówki, które wydają się respektować to, jak powinny wyglądać rekolekcje w szkołach publicznych. My skupiamy się natomiast na tych, które tego nie robią. Nie jestem w stanie jednak powiedzieć, których jest mniej, a których więcej - mówi Dorota Wójcik.
Zdaniem prezeski Fundacji Wolność od Religii powodem zmniejszonej liczby zapytań i próśb może być ubiegłoroczna kampania billboardowa fundacji, która wywołała wiele reakcji wśród rodziców uczniów szkół na kwestie dotyczące rekolekcji wielkopostnych.
- Na ponad 100 billboardach w Polsce pojawiło się hasło: "Biskupie, oddaj szkołę!". Poruszyliśmy ten temat w przestrzeni publicznej i zwróciliśmy uwagę na to, że szkoły publiczne w Polsce są miejscami do zajęć dydaktycznych, a nie praktyk religijnych, w których to jeszcze nauczyciele świeccy muszą brać udział - mówi Dorota Wójcik.
- W tamtym czasie mieliśmy bardzo dużo zgłoszeń, ponad 30 dziennie, a także konsultacji prawnych, co rodzice mogą zrobić w takiej sytuacji. Doszliśmy jednak do wniosku, że my sami nie jesteśmy w stanie wiele zmienić, poza upominaniem dyrekcji szkoły czy proszeniem, żeby rekolekcje nie odbywały się w salach gimnastycznych - zauważa prezeska Fundacji Wolność od Religii.
Dlaczego? W 2017 roku partia Prawo i Sprawiedliwość zmieniła prawo w taki sposób, aby wiele uniemożliwić.
- Ministerstwo prowadzone przez Annę Zalewską usunęło zapis, że pieczę nad rekolekcjami sprawują katecheci. Zapis ten zastąpiła informacja, że szkoła pełni w czasie rekolekcji funkcję wychowawczo-opiekuńczą. Rzecznik Praw Obywatelskich (którym był wówczas Adam Bodnar - red.), z którym ustawa ta była skonsultowana, zwrócił uwagę, że rekolekcje nie powinny znajdować się w ustawach prawnych, ponieważ jest to określenie kanoniczne, a Kościół może organizować rekolekcje bez zapisu w rozporządzeniu dotyczącym nauki religii - wyjaśnia Wójcik.
- W tym momencie jedyną instytucją, która może pomóc rodzicom i nauczycielom, jest Ministerstwo Edukacji Narodowej i zmiana, a przynajmniej powrót do tego, co było przed nią. Tylko Ministerstwo Edukacji Narodowej może w rozporządzeniu dotyczącym nauki religii wskazać dokładnie, że szkoła w żaden sposób nie może angażować się w organizację rekolekcji, nawet w formie opieki nad dziećmi. Jest to interes Kościoła. To Kościół musi sam zadbać o frekwencję, a nie wymuszać to na szkołach. I to Kościół musi zaopiekować się wówczas dziećmi, które z rekolekcji chcą skorzystać - podkreśla.
Co na to wszystko Kościół?
Wirtualna Polska skontaktowała się w sprawie formy rekolekcji wielkopostnych w szkołach publicznych i niezadowolenia rodziców z Biurem Prasowych Konferencji Episkopatu Polski. W odpowiedzi na przesłanego maila z zapytaniem, czytamy:
"W wielu szkołach sala gimnastyczna pełni funkcję auli szkolnej. Nigdzie w przepisach oświatowych nie jest napisane, że rekolekcje mają odbywać się w pomieszczeniach kościelnych, a nie szkolnych. Na rekolekcje zwalniani są uczniowie uczęszczający na religię. Mogą zatem w pomieszczeniach szkolnych odbywać rekolekcje lub ich część. Żądanie, by wykluczyć pomieszczenia szkolne, ma charakter dyskryminacyjny w odniesieniu do uczniów uczęszczających na religię. Uczniowie nieuczęszczający na religię powinni uczestniczyć w lekcjach. Zadbanie o to jest obowiązkiem dyrektora szkoły. Uczniowie nieuczęszczający na religię nie są zwolnieni z uczestnictwa w lekcjach. Rozporządzenie wyraźnie zawęża zwolnienie z lekcji do uczniów uczęszczających na religię".
Kuria Diecezjalna w Bydgoszczy oraz inne osoby duchowne, które otrzymały od nas zapytanie, do tej pory nie udzieliły odpowiedzi.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski