"Nie wszystkim chodzi o modlitwę". Oto co wyprawiają niektórzy pielgrzymi
- Kilka lat temu jedna z moich znajomych z pielgrzymki zaszła na niej w ciążę. Oczywiście nie przyznała się do tego od razu, ale kilka tygodni po powrocie okazało się, że jest w stanie błogosławionym. Ojciec natomiast nieznany. Do tej pory nie ujawniła jego nazwiska - opowiada w rozmowie z WP Kobieta Anna, która od wielu lat uczestniczy w pielgrzymkach.
09.08.2023 06:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć pielgrzymki kojarzą się przede wszystkim z modlitwą i czasem przemyśleń, spędzonym w towarzystwie osób, które wyznają tę samą wiarę, zdarzają się na nich nietypowe, czasem zabawne, a nawet dość niewiarygodne sytuacje, które pielgrzymi wspominają jeszcze wiele lat po nich. Odnajdują podczas nich tę jedną, jedyną miłość, "zaliczają" (alkoholowe) rozrywki bądź wracają w "stanie błogosławionym".
Zaszła w ciążę na pielgrzymce
- Kilka lat temu jedna z moich znajomych z pielgrzymki zaszła na niej w ciążę. Oczywiście nie przyznała się do tego od razu, ale kilka tygodni po powrocie okazało się, że jest w "stanie błogosławionym". Ojciec natomiast, nieznany. Do tej pory nie ujawniła jego nazwiska - opowiada Anna, która uczestniczy w pielgrzymkach od wielu lat.
W rozmowie z WP Kobieta podkreśla, że to jedyny "niecodzienny przypadek", który zna.
- Pielgrzymki są wspaniałym czasem, nawet dla osób, które na początku podchodziły do nich sceptycznie. To czas głębokich wierzeń, przemyśleń i dzielenia się nimi z innymi, którzy stają się często bliskimi nam osobami. Sytuacja, którą opisałam, jest jedyną, jaką znam, o jakiej słyszałam. Takie rzeczy raczej normalnie się nie zdarzają. Trzeba to też podkreślić - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie wszystkim chodzi tylko o modlitwę"
Słowa Anny potwierdza Marta, która choć przypadku ciąży z pielgrzymki nie zna, otwarcie mówi, że niejednokrotnie spotkała się na nich z "alkoholowymi libacjami".
- Pielgrzymkuję ze znajomymi od wielu lat, dlatego doskonale wiem, co się na nich dzieje. Nikt mi nie powie, że wszystkim chodzi tylko o modlitwę. Niektórzy urządzają sobie na nich prawdziwe, alkoholowe libacje, ale o tym nie mówi się głośno. Każdy udaje, że nie widzi, albo trzyma się po prostu z daleka - oznajmia w rozmowie.
Dodaje, że alkohol to nie wszystko. Jej znajomi kilkukrotnie natrafili na nietypowe, jak na pielgrzymkę, znaleziska.
- Słyszałam o sytuacjach związanych z uprawianiem seksu z nowo poznanymi osobami na pielgrzymce. Znajomi widzieli też kilka razy porozrzucane, zużyte prezerwatywy. I tak, jak uważam, że wszystko jest dla ludzi, tak to jest grubą przesadą. Pielgrzymki nie są od tego typu rzeczy. Jeżeli ktoś chce się zabawić, niech wybierze zamiast tego wycieczkę dla singli czy pojedzie na all inclusive. To brak szacunku i dla wiary, i dla osób, które chcą spędzić ten czas w spokoju i w modlitwie - stwierdza.
O braku szacunku dla wiary podczas pielgrzymek wspomina również w rozmowie z WP Kobieta siostra Bernadetta.
- To bardzo rzadkie zjawisko, ale zdarzały się sytuacje, kiedy grzecznie i delikatnie trzeba było kogoś upomnieć w kwestii odpowiedniego zachowania. Osobiście nigdy nie spotkałam się z tym, aby któryś z pielgrzymów chociażby pomyślał o spożywaniu alkoholu podczas pielgrzymki, nie wspominając o podanym przypadku ciąży - tłumaczy.
Siostra Bernadetta mówi natomiast, że przez lata uczęszczania na pielgrzymki spotykała pary bądź małżeństwa, które poznały się właśnie podczas zmierzania do miejsc świętych. Z wieloma wciąż utrzymuje kontakt.
- To dowód na to, że pielgrzymki nie tylko łączą wiernych, ale są pełne miłości - mówi.
Miłość, która rozpoczęła się na pielgrzymce
Historią miłości, która rozpoczęła się na pielgrzymce, podzieliła się Hania Malinowska, która poznała swojego narzeczonego - a już wkrótce męża - podczas pielgrzymki na Jasną Górę. Oboje wybrali się na nią ze znajomymi, a poznali całkiem przypadkowo. Tak zaczęło się jednak ich uczucie, które trwa już ponad sześć lat.
- Ta historia nie jest niezwykła, oprócz tego, że poznaliśmy się w trakcie drogi do miejsca, które jest dla nas wyjątkowo ważne. W czasie pielgrzymki spotyka się wiele osób, które często stają się później naszymi znajomymi czy przyjaciółmi. W ten sposób poznałam mojego przyszłego męża, bo będzie nim już za niecały miesiąc. Od słowa do słowa. Po pielgrzymce wymieniliśmy się kontaktem i tak zaczęła się nasza miłość - opowiada.
Zdradza także, że na ich ślubie obecne będą nie tylko osoby z pielgrzymki, na której się poznali, ale także z innych pielgrzymek, w tym tych, na które uczęszczali jako dzieci.
- Oczekujemy na ten dzień z niecierpliwością i to dla nas ważne, by nasi przyjaciele, których poznaliśmy jako kilkuletnie dzieciaki, byli i nas wspierali. Są dla nas jak rodzina. A niektórzy z nich poniekąd są matkami i ojcami tego "sukcesu" - dodaje Hania z żartem.
"Dlaczego rodzice narażają tak małe dzieci?"
Nie trzeba być jednak uczestnikiem bądź uczestniczką pielgrzymek, by mieć pewne spostrzeżenia na ich temat. W rozmowie z WP Kobieta dzieli się nimi Zuzanna, która jedną z pielgrzymek widziała kilka dni temu - w czasie konkretnego załamania pogody.
- Co roku widuję tłumy pielgrzymujących. Jako postronna osoba nie widzę w tym wszystkim nic złego - poza jednym aspektem. Dwa dni temu byłam świadkinią sytuacji, która sprawiła, że dosłownie skoczyło mi ciśnienie. Na trasie między Górą Kalwarią a Kołbielą przemierzały kolejne grupy pielgrzymujących. Wśród wędrowców widziałam co najmniej pięć rodzin z kilkumiesięcznymi i kilkuletnimi dziećmi. Dodam, że tego dnia warunki pogodowe były trudne nawet dla kierowcy - deszcz dosłownie lał się strumieniami, ograniczając widoczność do kilku metrów - mówi Zuzanna.
Zwraca uwagę na jedną, kluczową kwestię.
- Dlaczego rodzice narażają tak małe dzieci na przeziębienia, moknięcie, marznięcie, a kilkulatków - na tak długie marsze? Z mojej perspektywy jest to wręcz znęcanie się nad nimi, bo tak małe dzieci nie rozumieją, czym jest pielgrzymka. Przy tak trudnych warunkach pogodowych i długich trasach to dla nich droga przez mękę - podsumowuje.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.