Jako 21-latka przejęła firmę. Nie mówiła głośno, ile ma lat
Miała 21 lat, gdy stanęła na czele firmy. Przeszła przez urzędy, fundusze inwestycyjne, modernizowała uzdrowiska. A potem przyszła fala: nieprzewidziane życiowe okoliczności, nieprzespane noce, pandemia i długi. Przetrwała i to. Zamiast się cofnąć, Jagna Pomorska – liderka technologii immersyjnych i finalistka konkursu "Sukces Pisany Szminką" – wskoczyła w nieznane. I wyprzedziła przyszłość.
Nie mówi: "zrobiłam karierę". Mówi: "byłam w środku decyzji, których nie można było nie podjąć i których nie da się cofnąć".
Od dziecka wpajano jej, że w życiu warto być wszechstronnym, uczyć się, rozwijać, próbować nowych rzeczy. – Wszystko, co mi się przydarzyło, było wynikiem spotkań z ludźmi, którzy pojawili się na mojej drodze – twierdzi Jagna Pomorska. – Słuchałam ich uważnie, uczyłam się od nich i to prowadziło mnie dalej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pasja jest kobietą". Ta Typiara podbija sieć. "Sąsiadki jeszcze ze mną rozmawiają"
Kto nie ryzykuje…
Zaczęło się od biura tłumaczeń. Na młodą studentkę, która przyszła do pracy jako tłumaczka kabinowa (obsługująca np. konferencje), spadła nieoczekiwana propozycja: możliwość przejęcia firmy. – Mój przyjaciel, który nią zarządzał, miał wypadek samochodowy. Wybrał mnie na swojego następcę, bo dostrzegł we mnie potencjał. W tamtym czasie wydawało mi się, że niewiele potrafię. Czułam jednak, że samo studiowanie to dla mnie za mało. Postanowiłam zaryzykować – opowiada Jagna.
Przejęcie dobrze prosperującego biznesu Pomorska nazywa "przyśpieszonym kursem dojrzewania". – Prowadziłam dziesięcioosobowy zespół. Starałam się, żeby nikt nie pytał, ile mam lat, bo nie chciałam być traktowana niepoważnie: odpowiednio się ubierałam i nie mówiłam, na którym jestem roku studiów – śmieje się. – Wiedziałam jednak, że potrafię słuchać ludzi. I że to może być moją przewagą.
Firma się rozwinęła. Biuro tłumaczeń sprzedała z zyskiem. To wtedy poczuła, że chce iść w kierunku własnego biznesu. – Zatrudniłam się w urzędzie, gdzie rozliczałam projekty unijne i mogłam poznać wiele biznesów od podszewki. Równolegle studiowałam podyplomowo zarządzanie projektami na Koźmińskim – nie po to, żeby kolekcjonować dyplomy, ale żeby rozumieć język, jakim mówi duży biznes – relacjonuje Jagna.
Chciała uczyć się od ludzi mądrzejszych od siebie. I uczyła się – najpierw od urzędników i ekspertów, później od prezesów banków oraz zarządów spółek. Jak wspomina zderzenie ze światem dojrzałych mężczyzn na wysokich stanowiskach?
– Wszyscy moi szefowie byli po pięćdziesiątce albo sześćdziesiątce. Ja – dwadzieścia parę lat, kobieta, humanistka, która ma im mówić, jak zdobyć pieniądze na szpital czy uzdrowisko. Ale nigdy nie dano mi odczuć, że to problem; może dlatego, że miałam wiedzę, której oni nie mieli. Wiedzieli, po co mnie zatrudnili: żeby zdobyć fundusze i doprowadzić projekt do końca, a ja to potrafiłam. To był jedyny język, który się liczył. Dzięki temu byłam partnerką do rozmowy – zapewnia Jagna Pomorska.
Budowała SPA, rewitalizowała uzdrowiska, koordynowała powstawanie szpitali. Zrozumiała, że nie musi wszystkiego wiedzieć – byleby umiała słuchać, zadawać właściwe pytania i wyczuwać kierunki, które warto obrać. A gdy trzeba – potrafi też zmienić kurs.
Tak właśnie było w przypadku kolejnych biznesów najpierw w branży nieruchomości, a potem na rynku marketingu i nowych technologii. – Mój kuzyn Andrzej pokazał mi wirtualną rzeczywistość jako technologię idealną do prezentacji budynku biurowego mojego klienta. Nie wiedziałam jeszcze, co to jest, ale wiedziałam, że to zmieni wszystko – zapewnia.
Nie pomyliła się. Pierwszy projekt? Wirtualna prezentacja nieruchomości na teatralnej scenie w Lublinie. Publiczność założyła gogle i weszła do cyfrowego świata. – To był moment, kiedy poczułam, że technologii można doświadczyć. I że chcę to robić – wspomina Pomorska.
Rollercoaster, którego nie uczą na MBA
Najtrudniejsze przyszło później. Jagna Pomorska dołączyła do agencji marketingowej Andrzeja realizującej projekty dla największych marek, ale przyszedł rok 2020 i pandemia, która wszystko wywróciła do góry nogami.
– Budżety zostały wstrzymane, projekty zamrożone. A na pokładzie agencji kilkadziesiąt osób. Chcieliśmy utrzymać zespół, to był nasz cel – wspomina. Firma przetrwała, ale razem ze wspólnikami Jagna poczuła, że czas skoczyć na głęboką wodę i w pełni skoncentrować się na wirtualnej rzeczywistości. Tak powstała firma Connected Realities. – Mieliśmy wspólną misję: tworzyć światy, które nie tylko inspirują, ale także uczą. Właśnie z niej zrodziły się nasze szkolenia VR.
Jak wyjaśnia Jagna, immersja to stan głębokiego zanurzenia – psychicznego, emocjonalnego i zmysłowego – w cyfrowo wykreowanej rzeczywistości. W kontekście technologii oznacza sytuację, w której odbiorca doświadcza świata cyfrowego tak intensywnie, że jego mózg zaczyna traktować go jak rzeczywisty.
– W wirtualnej rzeczywistości (VR) zakładasz gogle i wchodzisz do trójwymiarowego świata: słyszysz dźwięki, widzisz przestrzeń wokół siebie, możesz się poruszać i reagować na otoczenie. Zaczynasz reagować emocjonalnie – jakby to, co widzisz i robisz, działo się naprawdę. Rozszerzona rzeczywistości (AR) działa inaczej – cyfrowe elementy nakładają się na świat realny, np. przez telefon lub specjalne okulary. Nadal "zanurzasz się", ale w doświadczeniu łączącym dwa światy – rzeczywisty i cyfrowy – tłumaczy nasza rozmówczyni.
Metawersum – nowy wspaniały świat
Gdy pytam Jagnę Pomorską, po co firmom immersja, odpowiada bez zastanowienia: to narzędzie marketingu, edukacji, bezpieczeństwa i rozwoju. Zastosowań jest mnóstwo. – Możemy pokazać stanowisko pracy, zanim ktoś fizycznie się na nim pojawi. Przećwiczyć skomplikowaną obsługę nowoczesnej maszyny w przemyśle produkcyjnym, gdzie zatrzymanie linii produkcyjnej jest niemożliwe. Możemy pokazać skutki cyberataku, przeprowadzić symulację wybuchów i procedur kryzysowych czy szkolenia z pierwszej pomocy – wymienia Pomorska.
Dodaje, że technologia staje się przestrzenią autentyczności. – W VR jesteśmy sami. Bez widowni. Nikt nas nie ocenia. Możemy popełniać błędy i uczyć się na nich naprawdę – tłumaczy.
Badania, m.in. Uniwersytetu Stanforda czy PwC, dowodzą, że immersja zwiększa skuteczność szkoleń, angażuje i daje poczucie sprawczości; w wirtualnej rzeczywistości uczymy się nawet cztery razy szybciej i efektywniej. – Pracownicy czują się pewniej, bo ćwiczą w realistycznym środowisku, bez ograniczeń co do liczby powtórzeń. Nie tylko lepiej rozumieją, ale również czują większy stosunek emocjonalny do przekazywanych treści. Dzięki analityce firmy zyskują dane, które pozwalają ulepszać procesy szkoleniowe – mówi Jagna Pomorska.
Jej filozofia to humanistyczne przywództwo cyfrowe. Dlatego uczy się sztucznej inteligencji, bo chce ją lepiej zrozumieć. – Moi pracownicy chcą mieć pewność, że sztuczna inteligencja ich nie zastąpi. A ja chcę z nimi rozmawiać – nie o tym, co nas zastąpi, tylko o tym, co możemy zbudować razem. Pokazywać, gdzie technologia wspiera człowieka, a nie go wypiera. Potrzebujemy liderów, którzy potrafią słuchać.
Pomorska przyznaje, że nie wierzy w specjalizacje – wierzy, że we współczesnym świecie liczy się wszechstronność. – Dzisiejszy świat wymaga od nas elastyczności. I odwagi, aby się ciągle uczyć – podkreśla.
Sukces pisany misją
Szefowa Connected Realities jest finalistką konkursu "Sukces Pisany Szminką", który odbywa się pod patronatem Wirtualnej Polski. Założona przez nią firma została wyróżniona w trzech programach akceleracyjnych typu Scale Up. W 2022 roku otrzymała również Nagrodę Gospodarczą Województwa Łódzkiego w kategorii "Debiut Roku" oraz wyróżnienie im. Henryka Grohmana przyznawane przez Łódzką Specjalną Strefę Ekonomiczną. Jest też mentorką Sieci Przedsiębiorczych Kobiet, wspiera startu-py i liderki technologii.
Współpracuje z European Digital Innovation Hub, Siecią Badawczą Łukasiewicz oraz Komitetem ds. Metaversum, gdzie angażuje się w wypracowywanie kierunków rozwoju immersyjnych środowisk edukacyjnych oraz przemysłowych. Jak jednak podkreśla, jej prawdziwym osiągnięciem nie są innowacje, kontrakty ani nagrody, a to, że wie, jak połączyć technologię z empatią i misją.
– Można zanurzyć się w cyfrowym świecie i nie stracić kontaktu ze sobą ani z innymi, a wręcz go odzyskać – zapewnia Jagna Pomorska.
Ewa Podsiadły-Natorska dla Wirtualnej Polski