"Wszystko jest na skraju wybuchu". Oto co wyprawiają pary w walentynki
Publiczne kłótnie, dramatyczne rozstania i intymne chwile w niewłaściwych miejscach. Zbliżające się walentynki to jeden z najbardziej znienawidzonych dni przez pracowników kin i restauracji. - Zanim zdążyłam jakoś zareagować, facet zerwał z nią na oczach całej sali - mówi Magda, pracownica restauracji.
Walentynki dla wielu osób to czas miłości i romantycznych chwil. Dla pracowników restauracji i kin to jednak dzień, którego wielu chciałoby uniknąć.
- Prawdziwy armagedon. Czasami dochodzi do tak skandalicznych scen, że nie wiem, co to ma wspólnego z romantyzmem - opowiada Magda Krajewska, pracownica jednej z restauracji.
"Zerwał z nią na oczach całej sali"
- Już kilka tygodni wcześniej wiemy, że będziemy musieli spędzić mnóstwo godzin na nogach, bez przerwy biegając, by zadowolić klientów. Ale koszmar zaczyna się wtedy, gdy w grę wchodzą kłótnie. I to nie byle jakie, tylko takie dramatyczne. Pary, które przychodzą do nas, są przekonane, że ten wieczór będzie magiczny. A najczęściej wszystko kończy się na zgrzycie - mówi Magda w rozmowie z Wirtualną Polską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gwiazdy o Walentynkach. Jak je spędzą? Hyży, Kopania, Mrozińska, Sokołowska
Za sobą ma już trzy zmiany walentynkowe w restauracji. Podczas jednej z nich doszło do sytuacji, której nie zapomni. Pierwszy raz była świadkiem tak "tragicznego" zerwania.
- Przy jednym stole siedziała para, która wydawała się być naprawdę zakochana. Spędzali wspólnie wieczór, rozmawiali, śmiali się. Aż nagle, w trakcie głównego dania, zaczęła się kłótnia. Coś o spóźnieniach, o nieodpowiednich prezentach, o tym, że ona nie dostała tego, na co zasługiwała. I zanim zdążyłam jakoś zareagować, facet zerwał z nią na oczach całej sali - wspomina.
Jak dodaje, kłótnia pary zakończyła się głośnym trzaskiem drzwi, bo kobieta wybiegła z restauracji. Mężczyzna natomiast dokończył kilkudaniową kolację, poprosi o rachunek, zapłacił ze sporą nadwyżką i dopiero wtedy wstał z miejsca.
- To była scena jak z filmu. Krzyk, łzy i dramatyczny koniec - stwierdza Magda.
"Na oczach wszystkich zniknęli w toalecie"
Hania Majchrowska, pracownica jednego z multipleksów, dzieli się podobnymi doświadczeniami. W kinie już nie raz była świadkiem rozstania w walentynki.
- Pary przychodzą na walentynki do kina, oczekując, że film pomoże im stworzyć romantyczną atmosferę. A często dzieje się odwrotnie. W zeszłym roku jedna para w połowie filmu zaczęła się kłócić, potem mężczyzna wstał i wyszedł, zostawiając kobietę samą. A ona, roztrzęsiona, zaczęła głośno wykrzykiwać swoje pretensje, nie zwracając uwagi na innych widzów. Cała sala poczuła się zakłopotana. Musiałam interweniować, aby uspokoić ją i poprosić, by opuściła salę - ujawnia.
Kłótnie i dramatyczne zerwania to jednak tylko część tego, co dzieje się w takich miejscach. Teresa, pracownica restauracji w Gdańsku zdradza, że w walentynki dochodzi również do sytuacji, które "przekraczają granice intymności i wstydliwości".
- Nie wiem, co ludziom strzela do głowy w walentynki, ale ten dzień potrafi wyciągnąć z nich to, co najgorsze. W zeszłym roku miałam sytuację, której nigdy nie zapomnę. Obsługiwałam pewną parę. Na pozór wszystko było okej, ale po kilku drinkach coś się zmieniło. Kiedy przyniosłam im deser, kobieta nagle wstała i zaczęła rozmawiać z kimś przez telefon. Tak ją to zdenerwowało, że po chwili doszło do kłótni. On zaczął ją posądzać o zdradę, a ona odpowiedziała, że nie chce z nim być, bo nie czuje się kochana. Po kilku minutach sytuacja wymknęła się spod kontroli. On wpadł w szał i zaczęli się głośno kłócić - opowiada Teresa w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Ale najgorsze było to, że potem, na oczach wszystkich, zniknęli w toalecie. Widziałam ich przez szybę, jak zaczęli się do siebie przymilać. Weszli do toalety dla osób niepełnosprawnych i spędzili tam 15-20 minut. Po jej opuszczeniu zdecydowaliśmy się poprosić ich o wyjście - wyjawia.
"Czujemy się jak na wojnie"
Zdaniem Magdy, takie sytuacje mają źródło w jednym - wygórowanych oczekiwaniach, jakie pary mają wobec walentynek. Wszyscy chcą, aby ten dzień był wyjątkowy, pełen emocji, uniesień i wzruszeń. W rzeczywistości bardzo łatwo jest popaść w przesadę, a rzeczywistość często okazuje się bardzo daleka od wyidealizowanego obrazu miłości.
- W tym roku szykujemy się na najgorsze. Na ten moment nie mamy już ani jednego, wolnego stolika. Komplet na całe popołudnie i wieczór, do późna - mówi Magda.
- Oczekujemy tłumów, ale i nerwowych par, które co chwilę będą prosiły o więcej wina, a potem wybuchały w kłótniach. Wiemy, że wiele z nich nie wytrzyma tego dnia i skończy na zerwaniu. I choć staramy się być profesjonalni, to i tak czujemy się jak na wojnie. I nie chodzi tu o to, że nie lubimy swojej pracy, a o to, że w walentynki nie ma spokoju. Po godzinach stawiania talerzy i nalewania win, musimy jeszcze walczyć z emocjami gości. Każdy dzień w pracy to wyzwanie, ale walentynki to po prostu koszmar - stwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską.
Z jej słowami zgadza się Hania.
- Na ogół ludzie przychodzą do kina, żeby się zrelaksować. Ale nie w walentynki. Wtedy wszystko jest na skraju wybuchu. Jeden zły gest, jedno niewłaściwe słowo i wszystko pryska. Kłócą się o wszystko - o filmy, o miejsce na sali, o to, kto zapłaci. I co gorsza, są też takie przypadki, kiedy ludzie nie wiedzą, gdzie kończy się intymność, a zaczyna publiczne zachowanie - zauważa pracownica kina.
I choć każda z nich stara się zachować profesjonalizm, po wielu godzinach spędzonych w tłumie "zakochanych" trudno jest mówić o jakimkolwiek romantyzmie.
- Kończy się na tym, że czekamy, aż ten dzień po prostu minie - mówi Teresa. - Nie znam osoby w pracy, która cieszy się na zmianę w walentynki - podsumowuje.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.