Blisko ludzi16-letnia Maria uciekła z poprawczaka. Powodem mogła być jej uroda

16‑letnia Maria uciekła z poprawczaka. Powodem mogła być jej uroda

16-letnia Maria uciekła z poprawczaka. Powodem mogła być jej uroda
Źródło zdjęć: © Fotolia
Marianna Fijewska
27.06.2019 06:50, aktualizacja: 27.06.2019 13:59

16-letnia Maria Gawenda uciekła z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Szczecinie. Według matki była ofiarą pozostałych wychowanek, które miały znęcać się nad nią psychicznie i fizycznie. Jak naprawdę wygląda życie takich dziewcząt mówi nam pedagog i Rzecznik Praw Wychowanka.

Ostatni kontakt z Marią miał jej chłopak, do którego zadzwoniła tuż po ucieczce, mówiąc, że już nigdy do placówki nie wróci. Z relacji matki dziewczyny wynika, że pozostałe wychowanki miały znęcać się nad Marią psychicznie i fizycznie. Pracownicy ośrodka twierdzą, że nie wiedzieli o problemach swojej podopiecznej.

O kulisach agresji wśród dziewcząt udało nam się porozmawiać z pedagogiem Jarkiem Sadowskim pełniącym funkcję rzecznika praw wychowanka.

Marianna Fijewska, Wirtualna Polska: Jest pan Rzecznikiem Praw Wychowanka. Konflikty między dziewczętami zna pan od kuchni. Które podopieczne są najbardziej zagrożone agresją ze strony pozostałych?
Jarek Sadowski, pedagog Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Antoniewie: Każda dziewczyna, która przychodzi do ośrodka jest w jakiś sposób zagrożona. Nie wiadomo, czy pozostałe potraktują ją jak swoją, czy wręcz przeciwnie. Zadaniem kadry pedagogicznej jest dołożenie wszelkich starań, by zintegrowała się z resztą. Dodatkowym utrudnieniem może być np.: uroda dziewczyny. Te, które uznawane są za ładne, mają czasami pod górę. Pamiętam sytuację sprzed kilkunastu lat, gdy dziewczyna została pocięta szkłem na twarzy przez inne wychowanki. Celem ataku było oszpecenie jej.

Dziś już nie dochodzi do takich sytuacji?
Dzisiaj kadra pedagogiczna jest dużo bardziej świadoma zagrożeń, ale zmieniła się też młodzież. Kilkanaście lat temu w placówkach wychowawczych głównym problemem była przemoc seksualna i tzw. drugie życie. Myśli dzieciaków dominował wulgaryzm i seks, a dziś dominują je raczej media społecznościowe, dlatego ogromnym zagrożeniem stał się internetowy hejt. Poza tym problemem była i jest przemoc psychiczna.

Pamiętam pewną nową dziewczynę, która przyszła do ośrodka. Być może jej uroda stanowiła problem, być może coś innego, ale pozostałe zmówiły się przeciwko niej i przestały się odzywać. Nie odpowiadały na żadne pytanie, traktując ją, jak powietrze. To zmieniło się dopiero po naszej stanowczej interwencji, ale dziewczynie musiało być bardzo trudno. Wbrew pozorom milczenie może być formą agresji psychicznej.

Jaki typ dziewczyn najczęściej dopuszcza się agresji fizycznej w ośrodkach?
Dziewczyny ze zniszczonym układem nerwowym przez alkohol, narkotyki i dopalacze. Szczególnie te ostatnie, które sieją w mózgu spustoszenie i powodują, że nawet małe bodźce będą wywoływać skrajne reakcje emocjonalne. Dla przykładu - w placówce wspólnie przygotowujemy posiłki. Jedna z dziewczyn nie mogła odkręcić słoika. Wpadła w taki szał, że rzuciła nim przed siebie, na szczęście w nikogo nie trafiając.

Inna, gdy koleżanka zwróciła jej uwagę na jakąś błahostkę, rzuciła się na nią i zaczęła wyrywać włosy. Ja sam jakiś czas temu miałem poinformować jedną z podopiecznych, która dawniej intensywnie zażywała narkotyki, że nie dostała zgody na urlopowanie. Zanim weszła do gabinetu, schowałem doniczkę i wszystkie inne przedmioty, które mogłyby wyrządzić jej lub mi krzywdę. Obyło się jednak bez ataku agresji.

Czy zdarza się, że zgłoszenia o przemocy są fałszywe?
Oczywiście, ale nie ulega wątpliwości, że na wszystkie trzeba reagować bardzo stanowczo. Pamiętam, jak pewna dziewczyna napisała smsa do matki, że została pobita przez koleżanki. Matka przyjechała do placówki i przerażona pokazała mi wiadomość. Zawołałem swoją podopieczną, która rzeczywiście miała na twarzy zasinienie i zapytałem, kto jej to zrobił. Dziewczyna popłakała się i powiedziała, że dostała piłką na wf-ie, a wiadomość wysłała tylko dlatego, żeby mama się nią zainteresowała i przyjechała na widzenie. W notatce z lekcji wf-u rzeczywiście widniała informacja o tym, że dziewczyna przypadkowo oberwała podczas gry.

Nikt nie chce być kapusiem, szczególnie w takim miejscu, jak to zrobić, żeby dziewczyny informowały kadrę o tym, że są ofiarami przemocy?
Jesteśmy jednym z pierwszych ośrodków wychowawczych, w którym powołano stanowisko rzecznika praw wychowanka młodzieżowego ośrodka wychowawczego właśnie po to, by dzieciaki czuły się bezpiecznie. Młodzi wiedzą, że mogą zwrócić się do mnie z każdym problemem. Najczęściej rzeczywiście są to problemy interpersonalne związane z kłótniami z innymi wychowankami. Po moich mediacjach, zazwyczaj sprawa się rozwiązuje. Zdarza się jednak, że uczniowie boją się mówić i wolą pozostać anonimowi, dlatego mamy także anonimową skrzynkę na listy, którą codziennie sprawdzamy.

Czy to wystarczające środki?
Tak naprawdę żadne środki nie będą nigdy wystarczające. Trzeba mieć oczy i uszy dookoła głowy i obserwować. Najważniejsze jest jednak to, by w ośrodku panowała dobra atmosfera. Żeby wychowankowie i pedagodzy ufali sobie nawzajem i czuli na sobie odrobinę odpowiedzialności za funkcjonowanie całej placówki. Atmosferę bezpieczeństwa i wzajemnego zaufania buduje się bardzo długo, ale jest ona czymś niezwykle wartościowym.

Jakim zachowaniem ze strony podopiecznych objawia się poczucie odpowiedzialności za funkcjonowanie całego ośrodka?
Niedawno dołączyła do nas nowa dziewczyna. Jej nastawienie było wyniosłe i agresywne. Podczas gotowania obiadu usłyszałem, jak mówi, że "zrobi tu k.wa porządek". Już chciałem reagować, gdy reszta dziewczyn odpowiedziała: "Ej, tu się nie przeklina! Nie wygłupiaj się, bierz się lepiej z nami do robienia obiadu". Spokojna reakcja pozbawiona agresji wybiła ją ze znanych schematów i spowodowała, że dziewczyna natychmiast się uspokoiła.

To właśnie nazywam pozytywnym nastawieniem wychowanków. Kadra pedagogiczna powinna dołożyć wszelkich starań, by takie nastawienie budować. Odpowiedzialność w młodzieżowym ośrodku wychowawczym buduje też dobrze zorganizowany samorząd wychowanków. U nas młodzież czuje się współodpowiedzialna za swoje zachowanie, podejmuje decyzje, które wiążą się z podnoszeniem jakości wychowania resocjalizującego. Ważnym elementem jest utrzymywanie współpracy z rodzicami naszych dzieciaków.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta