32‑latek umówił się z kobietą poznaną na Tinderze. Randka skończyła się tragedią

Tinder wciąż uchodzi za najpopularniejszą aplikację randkową na świecie. Mimo świadomości zagrożenia, jakie niesie spotykanie się z poznanymi w sieci ludźmi, wielu i tak podejmuje ryzyko. 32-letni Rinaldi Harley Wismanu z Dżakarty podczas jednej z takich randek został zamordowany.

Rinaldi Harley Wismanu, 32-letni rekruter w japońskiej firmie w Dżakarcie, zaginął 9 września. Niedługo przed śmiercią poznał na Tinderze 27-letnią Laei Atik Supriyatin. Po krótkiej wymianie wiadomości para postanowiła się spotkać w mieszkaniu kobiety. To tam 32-latek został zamordowany.

Jak podaje "The Sun", mężczyzna po wejściu do mieszkania 27-latki nie miał pojęcia, że w łazience ukrywa się jej partner. Gdy para zaczęła uprawiać seks, 26-letni Djumadil Al Fajri wyszedł z ukrycia i zaatkował 32-latka. Trzy razy uderzył go cegłą, a następnie ugodził nożem siedem razy, dopóki ten nie zmarł.

Dochodzenie wykazało, że para miała problemy finansowe. By je rozwiązać, postanowili zamordować, a następnie okraść Rinaldiego. Mężczyzna miał chwalić się zarobkami. Mordercy wypłacili z jego konta równowartość kwoty 24 tys. złotych, które przeznaczyli m.in. na zakup laptopów, złota, motocykla i wynajem domu, przy którym zamordowany 32-latek miał być pochowany.

Szczegóły zabójstwa są wstrząsające. Para po dokonaniu zbrodni para przeniosła ciało ofiary do łazienki, gdzie następnie je poćwiartowała i pochowała do plastikowych worków, które później włożyła do walizek i plecaka. Zwłoki zostały ukryte na 16. piętrze jednego z apartamentowców w Dżakarcie.

Policji udało się namierzyć sprawców dzięki transakcjom, które wykonywali przy pomocy karty płatniczej swojej ofiary. Laei Atik Supriyatin oraz Djumadil Al Fajr zostali oskarżeni o kradzież i zabójstwo, za co grozi im kara śmierci. Pogrzeb brutalnie zamordowanego mężczyzny odbył się w poniedziałek na cmentarzu Sasonoloyo Nolgaten w wiosce Caturtunggal.