Anoreksja - zawodowa choroba modelek

Kiedy dziewczyny o „rozmiarze zero” znikną z wybiegów? Co roku przez media przetacza się fala krytyki pod adresem modelek o "szkieletowatej" urodzie i... w przyszłym roku będzie podobnie. Niestety, dziewczyny o anorektycznym wyglądzie nadal są bardzo "modne" i królują na wybiegach.

źródło Przekrój/wp.pl

Żeby utrzymać "idealną” wagę modelki wciąż się głodzą. To pierwszy krok do anorexii nervosy, choroby określanej jako jadłowstręt psychiczny. Dziewczyny z wybiegu pod presją otoczenia – „wyroczni i znawców świata mody” są na ciągłej diecie, a dieta w pewnym momencie staje się bardzo niebezpiecznym nałogiem.

4 listopada 2006 roku z powodu powikłań wywołanych anoreksją zmarła 21-letnia Ana Carolina Reston. Karierę modelki rozpoczęła w wieku 13. lat. Przez ostatnie miesiące życia Ana jadła tylko pomidory i jabłka. W chwili śmierci dziewczyna, mająca 174 cm wzrostu, ważyła 40 kg.

Wydawało się, że śmierć Any wstrząśnie światem mody. Faktycznie, ówczesne władze Madrytu, pod presją mediów wymusiły na miejscowych kreatorach, wykluczenie z pokazów modelek o BMI poniżej 18 (BMI - wskaźnik masy ciała). Te kryteria wykluczały jednak z udziału w imprezach taką gwiazdę, jak Brytyjka Kate Moss i wtedy uznano, że Hiszpanie przesadzili.

Bo styliści i projektanci wciąż bronią bardzo szczupłe modelki. W jednym z wywiadów naczelny polski stylista Tomasz Jacyków stwierdził, że problem modelek–anorektyczek jest demonizowany.

„Świat powinien zająć się problemem nadwagi. Anoreksja to naprawdę mały odsetek problemów z wagą. Po ulicach chodzą słonice! To nadwaga jest chorobliwa! Ludzie, przestańcie się paść! To powoduje mnóstwo chorób – serca, miażdżycę, zwyrodnienie stawów, cukrzycę…”

Ale mały odsetek „wychudzonych” top-modelek staje się poważnym problemem, kiedy miliony nastolatek na całym świecie zaczyna się do nich upodabniać. Dziewczyny stosują drakońskie diety i głodówki żeby osiągnąć „idealne” wymiary Kate Moss.

W Wielkiej Brytanii ponad 60 tysięcy osób, głównie młodych kobiet cierpi na anoreksję i inne zaburzenia odżywiania, głównie na tle psychicznym. Te problemy dotykają też coraz większej liczby polskich gimnazjalistek. Na całym świecie na anoreksję i podobne zaburzenia cierpi ponad 6 mln kobiet i ponad milion mężczyzn.

W walkę z promowaniem „szkieletowatych” modelek zaangażowała się psycholog Phillippa Diedrichs z uniwersytetu w Queensland w Australii. Na podstawie badań udowodniła, że bardzo szczupłe modelki wcale nie zachęcają klientów do kupna reklamowanych przez nie produktów.

Badaczka stworzyła serię fikcyjnych reklam środków do pielęgnacji włosów, bielizny i wieczorowych sukni. Każdy produkt był reklamowany w dwóch wersjach - przez modelkę noszącą rozmiar 8 (polskie 34/36) i 12 (38/40). Badane kobiety, w wieku od 18 do 25 lat, przyznały, że lepiej się czują i przychylniej oceniają własny wygląd, patrząc na zdjęcia modelek o pełniejszych kształtach i chętniej utożsamiają się z reklamami, w których występują modelki noszące rozmiar 38/40.

Do krytyków wychudzonych modelek dołączyła też aktorka Kate Winslet. W jednym z wywiadów wyznała, że nie trzyma w domu magazynów ze zdjęciami chorobliwie chudych dziewcząt, aby nie zobaczyła tych zdjęć jej ośmioletnia córka Mia.

„Perspektywa, że Mia mogłaby brać z nich wzór, po prostu mnie przeraża. Jestem normalną osobą, mam wspaniałego męża, cudowne dzieci, a osiągnęłam to wszystko bez zrzucania wagi”.