FitnessBulimia - nie ma jednej przyczyny

Bulimia - nie ma jednej przyczyny

Zewnętrzne objawy bulimii, czyli objadanie się i zwracanie tego co się zjadło, to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej, jeden z symptomów, pod którym kryją się poważne, głębokie problemy emocjonalne. Bulimia to poważne zaburzenie psychiczne.

Bulimia - nie ma jednej przyczyny

05.06.2007 | aktual.: 27.05.2010 18:41

Zewnętrzne objawy bulimii, czyli objadanie się i zwracanie tego co się zjadło, to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej, jeden z symptomów, pod którym kryją się poważne, głębokie problemy emocjonalne. Bulimia to poważne zaburzenie psychiczne.

Daleko do normalności

Marcie trudno powiedzieć kiedy to się naprawdę zaczęło. Ale chyba wtedy, kiedy rodzice uznali, że jest na tyle dorosła, że może sama spędzać noce w domu. Miała 14 lat. Wychodzili bardzo często, lubili nocne życie. Marta na początku bała się. Zapalała światła we wszystkich pokojach i zaczynała po nich chodzić, zaglądać do szaf, zakamarków, po sto razy sprawdzać czy drzwi są na pewno zamknięte. Ze strachu jadła. Zawsze tak reagowała, przed klasówką i kiedy bała się powiedzieć w domu o jedynce.

ZOBACZ RÓWNIEŻ

"Kiedy zjadłam drugą kolację oglądałam telewizję. Po godzinie znów czułam się głodna, jadłam trzecią kolację, nad ranem dochodziłam do szóstej." Pojawiało się poczucie winy. Musiała coś z tym zrobić. "Pomyślałam, że jak zwymiotuję, to będzie tak okropne, że już nigdy nie będę się objadać."
Nie było to trudne, bo na początku żołądek buntował się sam. Potem prowokowała go. Ale wymioty, zamiast powstrzymać od jedzenia stały się furtką. Rano zwykle czuła się koszmarnie. Rodzice stwierdzali niestrawność, poili kroplami żołądkowymi i dziwili się, że znów miała taki apetyt. Albo krzyczeli, że najpierw opycha się jak wariatka, a potem choruje. Już się nie bała być sama.

"Chciałam zamieszkać w lodówce."

Kiedyś wyszli pozostawiając ją zupełnie pustą. Myślała, że oszaleje. Wygrzebała resztki starego chleba z kosza na śmieci. Wzięła młotek i włamała się do piwnicy sąsiadów. Zjadła trzy słoiki ogórków i pięć słoików truskawek. Potem wymioty. Rano była tak chora, że matka wezwała pogotowie. Lekarz stwierdził zatrucie pokarmowe.

Na urodzinach u koleżanki wymiotowała z głową w klozecie, kiedy do środka przypadkiem zajrzał jeden z chłopaków. Patrzył z obrzydzeniem. Którejś samotnej nocy po kolejnym ataku jedzenia i torsjach spojrzała do lustra, cała w wymiocinach, śmierdząca. "Żaden normalny chłopak się do mnie nie zbliży, nie dotknie mnie, bo będzie się brzydził."
I zaczęła ich sprawdzać. Na kolejnych imprezach okazywało się, że jednak chcieli jej dotykać i to nawet bardzo. Kiedyś przypadkiem usłyszała co mówią o niej dwaj koledzy z klasy. Nawet najłagodniejszego z tych określeń nie chce powtarzać. Na początku ostatniej klasy liceum chodzili kolejno do szkolnego psychologa na rozmowy o wyborze zawodu. I wtedy pierwszy raz odważyła się opowiedzieć o swym problemie. Potem było skierowanie do psychiatry. Szok rodziców. Chodzi na terapię grupową. Jest może trochę lepiej, ale do normalności jeszcze daleko.

Nie ma jednej przyczyny

Za bulimię odpowiadają napady napięcia psychicznego i konieczność rozładowania go za pomocą pochłaniania olbrzymich, horrendalnych ilości jedzenia, np. trzech bochenków chleba z dwiema kostkami masła. Po takiej dawce organizm sam chce się wszystkiego pozbyć. Ale też po przejedzeniu pojawia się olbrzymie poczucie winy, chęć naprawienia tego, co się zrobiło. Jeśli więc nie wystąpią samoistne wymioty, to chory je prowokuje.

Za pojawienie się tego napięcia odpowiadają różne czynniki. Ważny jest cały rozwój, duże znaczenie ma wychowanie począwszy od dzieciństwa, kontakty rodzinne. Nie można więc mówić o jednej przyczynie choroby. Dochodzi tu też lęk o własny wygląd, poczucie mniejszej wartości, krytycyzm wobec siebie. Bulimiczka ma wiele charakterystycznych cech: skłonność do wahań nastrojów z przewagą depresyjnych, częste wybuchy gniewu, nieradzenie sobie w życiu, uleganie impulsom, np. seksualnemu.

ZOBACZ RÓWNIEŻ

Mamy tu do czynienia z całym mnóstwem objawów osobowościowych, z których najbardziej widoczne są napady jedzenia, a później zwracania go. Choroba może mieć przebieg łagodny i ciężki. Ma swój stopień nasilenia. Czasami są to napady codzienne, czasami zdarzają się co kilka dni. Dziewczyny włamują się do lodówek, zamykanych przez rodziców na kłódki.

Chora wygląda normalnie

Przy tym wszystkim chora wygląda dosyć normalnie. Nie ma utraty wagi, jak w anoreksji, nie ma też otyłości. Ale żołądek ulega zmianom, rozciąga się. Może dojść do jego pęknięcia, bo po tylu przejedzeniach osłabiona jest błona śluzówki. Do tego dochodzą różne zmiany metaboliczne, a także inne objawy, na przykład próchnica zębów spowodowana wymiotami, stany zapalne przełyku.

Zdarza się, że anoreksja przechodzi w bulimię. Lekarze twierdzą, że z tych dwóch chorób mimo wszystko łatwiej leczyć anoreksję. W bulimii mamy do czynienia z głębszymi zmianami osobowościowymi. Leczenie jest trudne i trwa długo - miesiące lub lata. Najważniejsza jest psychoterapia pomagająca chorej w rozwiązaniu problemów i przywracająca jej równowagę psychiczną. Musi się też nauczyć właściwych nawyków żywieniowych, kontrolowania swoich posiłków. Oprócz psychoterapii, pewne efekty daje podawanie leków powodujących zmniejszenie łaknienia.

Charakter napadowy

Czasem trudno odróżnić zwykłe łakomstwo i obżarstwo od bulimii. O chorobie możemy mówić wtedy, kiedy oprócz objadania się, dziewczyna ma wielkie poczucie winy z tego powodu. Obżarstwo i łakomstwo nie ma też charakteru napadowego jak bulimia. Poza tym trudno się przed nią ustrzec, są na to niewielkie szanse, nie można dać uniwersalnej recepty pomocy sobie samemu, w rodzaju „myj ręce przed jedzeniem”.

Wydaje się, że anoreksja jest częstsza, ale być może cierpiące na nią dziewczyny po prostu częściej trafiają na leczenie, bo chorobę bardziej widać, choćby po wyglądzie. Bulimiczki męczą się same. Tymczasem powinny jak najszybciej poszukać pomocy. W normalnych polskich warunkach psychiatra rejonowy będzie bezradny. Nie jest w stanie tej choroby leczyć. Trzeba się zgłosić do specjalistycznego ośrodka, który on wskaże.

To przede wszystkim choroba dziewcząt w okresie dojrzewania. Lekarze mówią, że mężczyźni raczej nie chorują na bulimię. Mają inne sposoby na rozładowywanie swoich napięć, np. alkohol. Alkoholizm, podobnie jak bulimia też może mieć charakter napadowy, polegający na ciągach parodniowych, nie możliwych do opanowania.

ZOBACZ RÓWNIEŻ

Źródło artykułu:WP Kobieta
Zobacz także
Komentarze (0)