Chodakowska w ogniu krytyki za zdjęcie Jezusa na krzyżu
Gdy publikuje w sieci zdjęcia swojego ciała w bikini, filmików z treningów, nikt nie ma do niej pretensji, nie pojawiają się żadne zarzuty – wręcz przeciwnie. Zawrzało dopiero, gdy sięgnęła po symbol religijny. Ewa Chodakowska opublikowała na Facebooku (jej fanpage polubiło ponad 2 mln użytkowników) zdjęcie Jezusa wiszącego na krzyżu.
15.04.2017 | aktual.: 14.09.2017 18:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wielkanocny post okrasiła cytatem z Jana Pawła II: "Życzę wam wszystkim, drodzy bracia i siostry, byście przeżywali to Triduum sacrum, czwartek, piątek, Wielką Sobotę, wigilie paschalną, a potem Wielkanoc coraz głębiej. Przeżywali, ale także dawali świadectwo. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!".
"Katolicki bełkot" – to najdelikatniejsze określenie, jakie pojawiło się pod tym postem. Internauci oburzyli się. "Dlaczego z fajnej platformy fitnessowo-zdrowotno- lifestylowej robisz kazalnicę? Mówiłaś, że nie angażujesz się politycznie i religijnie? Wiara to prywatna sprawa" – skomentowała Anna. "Co Ty Ewka nie wspierasz kobiet w walce o ich prawa, ale wrzucasz jakiś katolicki bełkot?" - napisała z kolei Maria.
Do dyskusji włączyła się sama Chodakowska. "Jest Wielki Piątek... ja jestem katoliczką... praktykującą! Jeśli ten fakt Cię razi, a moje refleksje nazywasz bełkotem, w tej samej chwili strzelasz sobie w kolano" – napisała.
Niektóre internautki bronią swojej idolki. "Niewiarygodne. Kiedy Ewa pomaga kobietom w zmianie stylu życia, jest ok, ale o uczuciach religijnych w najważniejszym dla katolików dniu to już jej nie wolno mówić? To dopiero hipokryzja - zabraniać wolności wyznania. Przecież nie napisała o polityce!" - uważa Anna.
Chodakowska często próbuje być domorosłym coachem. Analizując jej wpisy złośliwi mogliby ją określić mianem Paulo Coelho znad Wisły. "Możesz liczyć na siebie? Jeśli nie, to dlaczego wymagasz tego od innych? Zetrzyj z ust życzenia "chciałabym", "fajnie by było gdyby", "dlaczego to nie ja?". Nic Ci po nich, dopóki sama nie zrozumiesz, że nawet wypowiadanie marzeń na głos, marzeń nie spełnia. Przestań prosić "niech coś się wreszcie wydarzy!!". Zacznij DZIAŁAĆ, a w swoim działaniu nigdy nie zapominaj być wdzięczna za to, co już masz. NAJPIERW PODZIĘKUJ, później rusz z miejsca. Wdzięczność to potężna moc, zacznij czerpać z niej garściami" – to tylko jeden z jej ostatnich wpisów.
Jej posty bywają zbiorem banałów i frazesów rodem z poradnika z niskiej półki, ale nikogo w nich nie obraża. Wiele kobiet publicznie dziękuje jej za motywację do pracy nad sobą. Widocznie w takim wydaniu przemawia to do nich.
Czy Chodakowska naprawdę przekroczyła tabu i kogoś obraziła? Czy zawłaszczyła symbol religijny, którego nie powinna? Czy media społecznościowe to nie jest dobre miejsce na religijne wyznania? Czy autorytet moralny może mówić otwarcie o wierze, a autorytet sportowy powinien rozstrząsać tylko tematy związane z prawidłowym wykonywaniem przysiadów i kalorycznością bananów? Przecież można prostym sposobem odciąć się od takich treści, jeśli obrażają czyjeś uczucia – wystarczy "odlajkować" stronę, a nie hejtować.
Czy "trenerka wszystkich Polek" – jak się określa Chodakowską – zostanie teraz "wrogiem wszystkich Polaków"?
PS. Dodajmy, że jej główna konkurentka – Anna Lewandowska, też opublikowała post z życzeniami wielkanocnymi, ale zamiast Jezusa na krzyżu, zilustrowała go bezpiecznym zdjęciem kwiatów. Komentarze są przychylne.