Blisko ludzi"Co? To jest stare". Kobiety ukrywają przed partnerami zakupy... chociaż płacą za nie same

"Co? To jest stare". Kobiety ukrywają przed partnerami zakupy... chociaż płacą za nie same

"Co? To jest stare". Kobiety ukrywają przed partnerami zakupy... chociaż płacą za nie same
Źródło zdjęć: © 123RF | William Perugini
08.08.2017 15:22, aktualizacja: 09.08.2017 09:32

Ten rytuał łatwo opanować i niektóre z nas po kilku latach osiągają w nim mistrzostwo. Kupujemy jakiś drobiazg, buty, szminkę, może bluzkę. Potem możliwości jest kilka. Albo od razu chowamy je do szafy - "na przetrzymanie" - albo ukradkiem odrywamy metki. Może być też teatralne: "Co? Przecież to stare". W XXI wieku kobiety młodsze, starsze, zamężne i singielki ukrywają przed innymi swoje zakupy. Tylko właściwie po co?

No to chowamy paragony
W tym tygodniu kupiłam pięć książek, dwa kremy, tusz do rzęs, różne kocie akcesoria. Mój partner z tych wszystkich rzeczy widział tylko jedną książkę, jeden krem i wszystko, co kocie. Nie miałam potrzeby mówić mu o innych przedmiotach, w końcu mogę robić z zarobionymi przez siebie pieniędzmi, co mi się podoba. Gdyby zapytał – odpowiedziałabym. Ale nie zapytał, więc po co drążyć temat?

Do dziś nie wiedziałam, że to zjawisko jest aż tak powszechne. Szybka sonda wśród mieszkanek Warszawy przed jednym z centrów handlowych pokazała, że coraz więcej jest takich, które nie ukrywają zakupów przed partnerami, ale niemal wszystkie o takiej metodzie słyszały i znają kogoś, kto tak robi. Zwykle słyszę opowieści o mamach, babciach, ciociach - słowem, starszym pokoleniu.

– Zakupy w wykonaniu mojej mamy kończą się zawsze mniej więcej tak samo – opowiada mi Magda z Gdańska. Ona sama "nigdy w życiu" nie ukrywała zakupów przed chłopakiem, ale jej mama "i w ogóle starsze pokolenie – to co innego".

– "Jeny, jak ojciec się dowie, ile my wydałyśmy, to się przeżegna”, "Magda, tylko nie wydaj się tacie, ile to kosztowało. Zaniżaj o 50 złotych”, "Czekaj, trzeba paragony wywalić”, "Może lepiej, żeby nie wiedział, ile to kosztowało. No ale sama powiedz, i tak powiedziałby mi, żebym to sobie kupiła, prawda?” – takie komentarze dziewczyna słyszy za każdym razem. Paragony wywalały kilka razy, a "nagłe promocje" pojawiają się u jej mamy ponadprzeciętnie często.

– Prawda jest taka, że tata nie ma nic przeciwko temu, że mama kupi sobie coś droższego. Odkąd pamiętam powtarzał jej zawsze: "Mną się nie przejmuj, jak ci się podoba, to kupuj". Tata kupiłby mamie wszystko – opowiada dziewczyna.

Mimo to przez cały czas kobieta ma z tyłu głowy, że o cenach lepiej głośno nie opowiadać. Mimo że ona i jej mąż mają oddzielne wypłaty, oddzielne konta bankowe i jedno drugiego nie musi prosić o pieniądze. – A właściwie prosi tata, bo nigdy nie chciał mieć swojej karty do bankomatu, więc to mama dzierży w rodzinie portfel – wyjaśnia Magda.

Nasze mamy chowają - tylko po co?
W 2011 roku dom mediowy Pan Media Western przeprowadził szeroko zakrojone badanie, które może rzucić nieco światła na pragnienie kobiet do ukrywania swoich zakupów. Badanie pokazało, że kobiety mają tendencję do "emocjonalnego" podejścia do zakupów – częściej niż mężczyźni zmieniają zdanie i modyfikują swoje pierwotne założenia, na przykład co do rodzaju produktu czy kwoty, jaką chciały na niego przeznaczyć. Mężczyźni z kolei wolą podchodzić do zakupów zadaniowo, realizując kolejne punkty na liście.

W efekcie, więcej kobiet niż mężczyzn ma tendencję do wracania do domu z produktami, których nie planowały. Jeśli budżet jest wspólny, to może być powodem konfliktów, a może i poczucia winy.

Stąd powszechne przekonanie moich rozmówczyń, że problem dotyczy jedynie kobiet ze starszego pokolenia, takich, które same nie pracowały lub pracowały, ale zarabiały znacznie mniej od mężów.

– Kiedy byłam nastolatką i mama brała mnie na zakupy, to w momencie, gdy wracałyśmy z napchanymi siatkami do domu i wchodziłyśmy po schodach, mama zawsze mówiła: "Powiedz ojcu, że to z promocji było" – przyznaje kolejna rozmówczyni, na oko trzydziestoletnia pani, którą łapię pod jednym w warszawskich centrów handlowych. W ręku ma torby z kilku sklepów. Jest przedpołudnie, dokoła dosyć pusto, wyskoczyła, żeby kupić sobie trochę rzeczy. – Powiesz o zakupach partnerowi? – pytam. – Jestem samodzielna, nie ukrywam wydatków – odpowiada.

– Moja mama nie jest zakupoholiczką, ale ma jakieś 40 par butów – dodaje inna, która postanowiła podzielić się szczegółami z życia rodzinnego. – Kupuje je nieustannie, a potem upycha w szafach lub zanosi do piwnicy. Jestem pewna, że ojciec nie wie o wszystkich tych zakupach. Części butów nigdy pewnie nie założy, są tam na przykład turkusowe szpilki na wesele, do których musiałaby dokupić sukienkę, gdyby chciała je założyć. To się nie zdarzy – mówi dziewczyna. Czy sama ukrywa przed partnerem zakupy? Skąd. Nie ma partnera.

– To mój mąż chowa przede mną paragony – śmieje się Wioleta, matka dwójki dzieci, mężatka od ośmiu lat. – Kiedyś kupił bagażnik do samochodu, taki na dach. Co prawda mamy przyczepkę, którą możemy brać w podróż, jeśli jest taka potrzeba. Ale bagażnik na dach jest przecież taki super! Mąż powiedział mi, że kupił go za jakieś 2,5 tys., potem okazało się, że kosztował cztery…

Kobieta wyjaśnia, że jej mąż doskonale wie, że zdenerwowałaby się, gdyby od razu poznała prawdziwą cenę tego zakupu. Co prawda wydał pieniądze, które sam zarobił, ale Wioleta tłumaczy, że w przypadku rodziny trudno o podział na "moje" i "jego" pieniądze.

Kiedy myślę, że nie znajdę już żadnej młodej kobiety, która chowa przed mężem kupione przez siebie torebki, pojawia się Ola, nasza wydawczyni prosto z działu Moda.– Chowałam, dziś zdarza mi się to naprawdę rzadko – uściśla. – Odcinałam metki z cenami, ukrywałam świeżo złowione na wyprzedaży bluzki głęboko do szafy.

Kiedy dopytuję, co ją skłoniło do udawania, że kupuje mniej niż w rzeczywistości, mówi wprost – wydawała za dużo. – Każda z nas ma jakąś małą modową obsesję. Jeśli wiesz, że ją masz i wiesz, że w tym temacie przesadzasz, naturalnie chcesz to ukryć. Nawet nie dlatego, że "on się wkurzy", tylko dlatego, że po prostu "znów to zrobiłaś" – tłumaczy.

– To trochę jak z uzależnieniem. Gdy rzucamy papierosy, bo wiemy, że to niezdrowe, zwykle ukrywamy przed rodziną, że zdarzyło nam się wczoraj zapalić. Przyznanie się oznaczałoby "złamanie się". W modzie jest podobnie, bo zakupy to adrenalina, "pierwotny kobiecy instynkt", polowanie. Działa jak narkotyk – ostrzega.

I chociaż mąż Wiolety jest skłonny kupić jej nie jedną, a trzy wymarzone szminki Chanel, chociaż tata Magdy mówi do jej mamy: Co się zastanawiasz? Kup sobie. Chociaż kolejną panią, z którą rozmawiam, nie bardziej śmieszy niż złości kolejny drogi garnitur "z wyprzedaży" jej męża, badania wskazują, że ostatecznie Polacy i tak najczęściej kłócą się o pieniądze. Badanie "Finansowy barometr ING" z 2011 roku pokazuje, że awantury o pieniądze ma za sobą 70 proc. par z dłuższym stażem. Badanie zrealizowano również w 10 innych europejskich krajach – w żadnym wynik nie był aż tak wysoki, jak u nas.

To samo badanie pokazało też, że tym, co inicjuje kłótnię, jest najczęściej nadmierna rozrzutność partnera, która rodzi pretensję, że jedna strona w większej mierze dorzuca się do domowego budżetu, podczas gdy druga zachowuje się "egoistycznie", przeznaczając pieniądze na siebie.

Może więc coś jest w tym ucinaniu metek, skoro pozwala uniknąć domowych awantur? To pewne, że dużo zdrowsza byłaby szczerość z partnerem i przyjrzenie się własnym pobudkom do robienia częstych zakupów – czy przypadkiem kolejnymi kupionymi przedmiotami nie staramy się zapełnić emocjonalnej luki w jakiejś innej dziedzinie życia?

Ukrywasz zakupy - masz problem
– Ukrywanie czegoś przed partnerem wbrew pozorom jednak będzie zawsze negatywnie wpływało na relację w związku – komentuje Danuta Wieczorkiewicz, psycholog na co dzień prowadząca terapie dla par. – Mechanizm takiego działania jest z reguły głębszy, niż się wydaje. Może się to wiązać z pewnymi zachowaniami wynoszonymi z domu. Na przykład - mama pouczyła córkę, żeby zawsze coś tam dla siebie zawsze odkładała, kombinowała, bo mężczyznom nie można ufać, "chłop nie musi o wszystkim wiedzieć”. Tego typu przekazy mogą być wielopokoleniowe – tłumaczy.

Psycholog wyjaśnia, że z takim zachowaniem często wiąże się pewien lęk przed partnerem. Osoby mogą ukrywać zakupy, ponieważ wiedzą, że on czy ona się zezłości, gdy się o nich dowie. Nawet jeśli nie zrobi z tego powodu awantury, to może na przykład zrobić minę albo później wypomnieć.

– Te lęki oczywiście z czegoś wynikają. Na przykład, gdy para umawia się, że nie będzie już czegoś kupowała, albo że zaczyna oszczędzać na coś pieniądze. W takiej sytuacji kupienie czegoś staje się złamaniem umowy – mówi psycholog.

Lęki mogą mieć też zupełnie inną naturę. Niektóre osoby ukrywające zakupy boją się dodatkowo, że partner poczuje się zlekceważony, a czasem również, że w przyszłości użyje argumentu, że jest w związku lekceważony. Z drugiej strony może też pojawić się lęk, że partner, który dotąd był z nami szczery, zacznie zachowywać się podobnie jak my – czyli nieszczerze.

– Najbardziej zaawansowanym przypadkiem takiego lęku są te sytuacje, w których dochodzi do przemocy fizycznej lub psychicznej między partnerami – dodaje Wieczorkiewicz. – Na przykład, gdy kobieta kupuje coś potrzebnego - buty do szkoły dla dziecka, lepszą wędlinę, ale chowa paragony, bo boi się, że zostanie nazwana niegospodarną, albo że partner się obrazi, każe im oddać pieniądze albo zrobi awanturę – tłumaczy.

Psycholog podkreśla, że temat pieniędzy w każdym związku jest bardzo ważny, ponieważ pieniądze pełnią wiele różnych funkcji. Również te negatywne, wówczas mówimy o zjawisku przemocy ekonomicznej. – Bardzo często osoba lepiej zarabiająca w związku wykorzystuje pieniądze do kontroli osoby mniej zarabiającej. Są również związki, które trwają tylko dlatego, że partnerzy mają wspólny kredyt. Innym razem pieniądze stanowią dla niej czy niego wyraz miłości i liczy się to, o jakiej wartości prezent dostanie od drugiej osoby. Pieniądze zawsze mają duże znaczenie w relacji – wyjaśnia psycholog.

Źródło artykułu:WP Kobieta