GwiazdyDaniel Olbrychski zrobił sobie zdjęcie nad grobem żony. "To nie miejsce na lans"

Daniel Olbrychski zrobił sobie zdjęcie nad grobem żony. "To nie miejsce na lans"

Daniel Olbrychski zrobił sobie zdjęcie nad grobem żony. "To nie miejsce na lans"
Źródło zdjęć: © AKPA
Karolina Błaszkiewicz
21.03.2019 13:38, aktualizacja: 21.03.2019 14:20

Daniel Olbrychski odwiedził grób Zuzanny Łapickiej w dniu jej urodzin. Jego obecna żona zrobiła mu zdjęcie na cmentarzu i opublikowała je na Facebooku. Zostali skrytykowani, bo podzielili się bardzo intymnymi chwilami. Psycholog wyjaśnia, dlaczego.

Na zdjęcie Daniela Olbrychskiego przy grobie żony reagują internauci. Ostro. Piszą:

"Czemu ludzie upubliczniają prywatne sprawy? Chyba robią to na pokaz"

"Panie Olbrychski, potrzebny panu ten 'rozgłos' nad grobem? Kończ waść, wstydu oszczędź"

"Aż niedobrze mi się robi"

"Nie sprawdził się jako mąż. Nie sprawdził się jako przyzwoity człowiek. Po co więc ta obłuda?"

"Takie publikacje na są poniżej krytyki. Cmentarz to nie miejsce na lans"

Za dużo
Zdjęcie na Facebooku pokazała trzecia żona aktora Krystyna Demska-Olbrychska. Napisała, że pamiętają i tęsknią za Łapicką. W publikacji nie widzi niczego złego. Inaczej niż komentujący. Pojawia się u nich jakiś zgrzyt. Że to za dużo. Że to niepotrzebne.

W polskim show-biznesie Olbrychski nie jest pierwszą osobą, której zarzuca się "lans" przy grobie. Zaczęło się od sesji zdjęciowej znanej piosenkarki na cmentarzu. W czarnej sukience kuliła się nad mogiłami. Stojący za tym magazyn "VIva!" dostał antynagrodę Hiena Roku.

Wiele lat później bardzo podobne zdjęcia zrobiła sobie amerykańska aktorka Katherine Heigl. W przeciwieństwie do Polki, świetnie się bawiła. Jej konto na Instagramie zalały selfie z nagrobkami. Refleksja przyszła później. Na Heigl posypały się gromy, musiała przeprosić. – Okazałam brak szacunku – oceniła.

Obraz
© Instagram.com

Selfie z pogrzebu
Alicja Napiórkowska, stylistka znana z "Dzień Dobry TVN", oburzyła internautów fotografią z pogrzebu Kory. Zrobiła smutną minę, jej przyjaciel Łukasz Jemioł także i wystarczyło.

"Takie prawdziwe, że strach się nie podzielić. Kora, znowu dałaś powód do namysłu" – opisała ten moment na Instagramie. Nie pomyślała, że nie każdy zrozumie, nawet jeśli miała dobre intencje. Skrytykowana posypała głowę popiołem.

Obraz
© Screen / Instagram

"Zamieściłam je tylko z uwagi na to, iż chciałam się z wami podzielić emocjami, jakie fotoreporter pięknie uwiecznił na zdjęciu. Nie chciałam nikogo urazić, jeżeli tak się stało, to przepraszam" – tłumaczyła się Napiórkowska.

Tłumaczyć musiała się też zapomniana aktorka serialowa Karolina Nowakowska. 1 listopada wstawiła zdjęcie upamiętniające zmarłego ojca. Zrobiła je przy jego grobie. "Kochany tato... Wspaniały dziadku. Jesteś z nami. Kochamy i tęsknimy!" – podpisała.

Obraz
© Instagram.com | Karolina Nowakowska

Zamiast polubień, ze strony obserwujących padły gorzkie słowa. Nowakowska skomentowała to zdaniem: "Żyj i pozwól żyć innym".

Wszystko na sprzedaż
1 listopada nie tylko skrytykowana aktorka dzieliła się refleksyjnym zdjęciem znad grobu. Kiedy wpisuję hasztag #WszystkichSwietych, dostaję 13,5 tys. wyników na Instagramie. Zdjęcia zniczy, selfie, fotki ławek, fotki z rodziną i z kwiatami w dłoni. Dlaczego więc dziwić ma zdjęcie Olbrychskiego?

– Ja tego nie rozumiem. Nie rozumiem, dlaczego pewne granice intymności są przekraczane i w imię czego. Bo nie dość, że robią to celebryci, aktorzy, znane osoby, to osoby "cywilne" dokładnie to powtarzają – mówi mi Monika Dreger, psycholog.

Ostatnio znajoma specjalistki zamieściła na Facebooku czarną grafikę. Kiedy Dreger zaczęła czytać komentarze, okazało się, że znajomej zmarła mama. – Ja się zastanawiałam, dlaczego o tym poinformowała… Dlaczego ma to być przeżywane w mediach społecznościowych? – słyszę.

Żadnych granic
Zdaniem psycholog, jeśli chcemy coś przeżywać, możemy robić to w samotności i w ciszy. Pójść na cmentarz, nie musząc się z tym obnosić i wszystkim swojej rozpaczy pokazywać. Z drugiej strony widzi życzenia, które żona składa mężowi za pośrednictwem Facebooka. – Po co? Nie mam zielonego pojęcia. Przecież ma męża pod ręką – śmieje się Dreger.

Tyle że w czasach social mediów zaczyna wydawać się nam to niezbędne i na miejscu. – Myślę, że jako społeczeństwo, ludzie przekraczamy granicę absurdu – ocenia nasza rozmówczyni. I dodaje, że zarówno znanym, jak i nieznanym chodzi o kreowanie własnego wizerunku.

– Pokazują swoją wrażliwość i to, jakie są kochane. Pamiętajmy jednak, że kreacja w mediach społecznościowych często ma niewiele wspólnego z rzeczywistością – podkreśla.

Zobacz także: Triki urodowe z PRL-u. Testujemy

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl