GwiazdyDziecinni dorośli - co jest przyczyną?

Dziecinni dorośli - co jest przyczyną?

Dziecinni dorośli - co jest przyczyną?
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos
11.10.2011 00:18, aktualizacja: 12.10.2011 13:05

Człowiek, który jako jedyny wzorzec miłości od najmłodszych lat poznał jedynie mechanizm uzależnienia, jako dorosła osoba doświadcza i przejawia cały szereg zachowań, postaw, które są w sprzeczności z potrzebami autonomii i wolności. W ten sposób żyje w nieustannym stresie, wywołanym wewnętrznymi konfliktami.

Człowiek, który jako jedyny wzorzec miłości od najmłodszych lat poznał jedynie mechanizm uzależnienia, jako dorosła osoba doświadcza i przejawia cały szereg zachowań, postaw, które są w sprzeczności z potrzebami autonomii i wolności. W ten sposób żyje w nieustannym stresie, wywołanym wewnętrznymi konfliktami.

Złość, irytacja, napięcia kumulują się i wybuchają w formie agresji wobec otoczenia i/lub wobec samego siebie. Najczęściej winą obciążani są najbliżsi, choć to nie oni są źródłem takiego stanu. Uleganie nadal rodzicom, dostosowanie swojego dorosłego życia do ich preferencji, wymagań, oczekiwań, wywołuje całą lawinę oskarżeń wobec nich i ataków. Tymczasem uwolnienie się od uzależnień rodzinnych, nie polega na tym, aby wciąż widzieć winę w rodzicach, formułować zarzuty przeciwko nim, a nic nie zmieniać w sobie.

Taka postawa będzie rodziła tylko coraz więcej konfliktów, a także generowała energię złości, irytacji, gniewu, nienawiści. A to wyczerpuje, pozbawia sił, nie przynosząc żadnych zmian na lepsze. Życie w sposób dojrzały i odpowiedzialny, to przede wszystkim świadomość siebie, głęboki wgląd w to, jak funkcjonujemy i co wymaga zmian. Podstawą jest umiejętność rozpoznawania własnych emocji, dostrzegania w nich informacji o tym, czego chcemy, co jest dla nas ważne, czego potrzebujemy.

Obwinianie, oskarżanie, osądzanie własnych rodziców, a potem małżonków, dzieci o to, że sami czujemy dyskomfort, będzie prowadzić do powielania starych wzorców, a przede wszystkim do stanu frustracji i stresu, gdy jedyną drogą do „uwalniania się” od uzależniających relacji będzie wtedy tkwienie w tym, co odbiera siły.

Aby coś zmienić, dobrze jest skupić się na swojej perspektywie, przyglądając się z dystansu wzorcom wyniesionym z domu rodzinnego. I zobaczyć, co (na ogół nieświadomie) odtwarzamy z relacji z matką i ojcem. Wchodzimy w dorosłe związki z różnymi nawykami, które były nam wpajane od dzieciństwa. Mogą one być wynikiem np. postaw matki czy ojca, w których przeważały nadopiekuńczość, zaborczość, uzależnianie, podporządkowywanie.

Choć jako dorosła osoba człowiek zaczyna swoje własne życie, wciąż funkcjonuje przede wszystkim jako syn czy córka w relacji ze swoim rodzicem. Całe jego życie nadal organizuje rodzic, ingerując we wszystkie ważne sfery. Takie „wieczne dziecko” przyzwala na to, gdyż nie umie żyć inaczej, samodzielnie podejmować decyzji i brać odpowiedzialności za swoje życie. Ileż jest takich związków, które nie mają szans na autonomię, gdyż jedno z partnerów (lub oboje) nie potrafią wyfrunąć na wolność spod skrzydeł mamy czy obojga rodziców.

Więcej na temat psychologii:

Choć wiek wskazuje na dorosłość, to osoba uzależniona od opinii, zdania, stałego kierowania przez kogoś, nie dokonuje sama wyborów, jej życiem nadal rządzi przymus. Człowiek, który wychował się w relacji opartej na uzależnieniu, traci kontakt ze sobą. Cały czas bowiem to inna osoba czy osoby z zewnątrz sterowały jego życiem, podporządkowywały go sobie. Kiedy ta relacja z jakichś powodów się kończy, jest mu trudno zacząć żyć samodzielnie, gdyż przyzwyczaił się do stymulacji z zewnątrz. Początkowo nie jest to łatwe, aby dokonać zmian, trzeba nauczyć się samemu o sobie decydować, istnieć jako autonomiczna, wolna jednostka.

Źródła i problemy wielu małżeństw tkwią w toksycznych, uzależniających relacjach między jednym z małżonków a jego rodzicami czy jednym z rodziców. Nie ma tutaj reguł, nie zawsze to jest relacja syna i matki, często zdarza się, że uzależniona od matki jest dorosła córka. Z pewnością problem uzależniających relacji nie dotyczy wyłącznie patologicznych rodzin, w których rządzi alkohol i przemoc, choć głównie kojarzy się on nam z tymi wzorcami.

Bardzo często pojawia się on w pozornie „normalnych” rodzinach, gdzie zjawiska apodyktyczności i nadopiekuńczości są bardziej „zawoalowane”. Wykształceni, inteligentni rodzice używają bowiem subtelniejszych narzędzi, metod, technik manipulacyjnych i nie jest tak łatwo je rozpoznać. Gdy rodzice wyręczają nieustannie dziecko, gdyż „nie jest zbyt zdolne i nie da sobie rady w życiu”, to czynią to z troski i miłości do niego, uważając, że robią to dla jego dobra. Problem polega na tym, że rodzice postępując w taki sposób nie uświadamiają sobie, że to błędny i szkodliwy wzorzec miłości, który nie pozwala dziecku na samodzielne dotarcie do potencjału, który ma w sobie.

Warto o tym pamiętać, że toksyczne więzy są niebezpieczne dopóki nie zyskamy świadomości, że jesteśmy uwikłani w chorą relację. Samo uświadomienie sobie, w jakich schematach tkwimy i funkcjonujemy, ulegając im automatycznie, już jest krokiem do odzyskania wolności i poczynienia zmian w swoim życiu. Każdy z nas ma bowiem pełnię możliwości w zakresie świadomego kształtowania swojego losu, budowania zdrowych relacji ze swoim najbliższymi.

Alicja Krata – mediator; trener, coach; prezes Zarządu Fundacji Mediare: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi treningi indywidualne oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki.

Więcej na temat psychologii:

(akr/bb)

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (5)
Zobacz także