Blisko ludziEfekt guru. Dlaczego dajemy się nabrać na pseudonaukowe bzdury?

Efekt guru. Dlaczego dajemy się nabrać na pseudonaukowe bzdury?

Efekt guru. Dlaczego dajemy się nabrać na pseudonaukowe bzdury?
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Katarzyna Gileta
09.01.2018 13:14, aktualizacja: 10.01.2018 14:49

Anna Lewandowska ma szansę wygrać plebiscyt na Biologiczną Bzdurę Roku. "Trenerka wszystkich Polek" zabłysnęła stwierdzeniem, że gęsi smalec to doskonałe źródło białka. Gwiazdy zarabiają majątek na tym, że nam doradzają. To, co naprawdę nam podsuwają, może często tylko zaszkodzić. A my i tak im wierzymy.

Bzdura minionego roku

Konkurs na Biologiczną Bzdurę Roku został zorganizowany już po raz drugi. Chodzi o wyłonienie najbardziej bezsensownego stwierdzenia z zakresu dietetyki, medycyny czy właśnie biologii. Wygra nowinka, która zbierze najwięcej głosów internautów. W ubiegłym roku Biologiczną Bzdurą został cytat z portalu Fronda, stwierdzający, że znak krzyża zabija zarazki, a jeśli nie czyni się go starannie, to metoda ta działa gorzej lub nie działa. Swój głos w konkursie oddało ponad 7 tysięcy internautów.

Pomysłodawcą plebiscytu jest Łukasz Sakowski, twórca bloga "To tylko teoria". - Na swoim blogu, poza pisaniem artykułów popularnonaukowych, staram się też na różne sposoby piętnować pseudonaukę. Szukałem dobrej metody. Podobną akcję, Klimatyczną Bzdurę Roku, już wcześniej organizowała "Nauka o Klimacie" i po skontaktowaniu się z jej autorami, postanowiłem stworzyć biologiczną, mocno odmienną od klimatycznej wersję – mówi bloger w rozmowie z WP Kobieta.

Trzeba przyznać, że Anna Lewandowska ma bardzo mocną konkurencję. Trenerka znalazła się w gronie lekarzy, publicystów, a nawet polityków i... myśliwych. Trudno przejść obojętnie obok stwierdzenia Polskiego Związku Łowieckiego, że "człowiek to ssak, a nie zwierzę". Ktoś najwyraźniej nie odrobił lekcji z biologii. Z kolei Marian Kowalski, który w 2015 roku kandydował na prezydenta, próbował obalić teorię ewolucji. Uznał, że gdyby była prawdziwa, to ludziom wyrosłaby druga wątroba, bo przecież alkohol wynaleziono już dawno temu.

Obraz
© cenzuradietetyczna.pl

Z kolei blogerka i guru medycyny alternatywnej, ukrywająca się pod pseudonimem Pepsi Eliot, ogłosiła, że według Światowej Organizacji Zdrowia "rak macicy" jest wywołany pasożytami, w związku z czym leczenie onkologiczne nie ma sensu. Skuteczniejszą metodą leczenia jest zażywanie suplementów, dostępnych w jej sklepie internetowym.

Te i inne rewelacje, zgłoszone w plebiscycie, odbiły się szerokim echem w mediach, wystawiając na pośmiewisko ich twórców. - Są to zarówno propozycje od czytelników mojego bloga, jak i moje – wyjaśnia Łukasz Sakowski. - Absurdalne wypowiedzi szybko wybijają się w mediach, a potem docierają do mnie – dodaje.

Leczenie depresji silną wolą i wcieranie wódki we włosy

Innych przykładów nie trzeba daleko szukać. Niemal codziennie portale plotkarskie donoszą o głupotach, wymyślanych i powtarzanych przez największe gwiazdy. Nie byłoby w tym nic złego,w końcu show-biznes rządzi się swoimi prawami, problem zaczyna się, gdy zaczynamy wierzyć w te bzdury. Podróżniczka, Beata Pawlikowska, opowiedziała w swojej książce o tym, jak pokonała depresję. Super. Budujący przykład dla kobiet, które również zmagają się z tą chorobą. Jest tylko jedno "ale". Gwiazda twierdzi, że depresję można zwalczyć samemu. Potrzebna jest tylko wytrwałość, dobra wola i cierpliwość. Po co leki i pomoc psychologa?

Podobne rewelacje znajdziemy nie tylko na polskim podwórku. Na ekspertkę od stylu życia i medycyny alternatywnej kreuje się również, mieszkająca za oceanem, Iza Miko. Nie sposób przytoczyć wszystkich rewelacji, do których aktorka przekonywuje swoje fanki w internecie. Gwiazda zasłynęła rytuałem okadzania waginy, który miał zastąpić mycie, a co za tym idzie, zużycie wody. Innym razem przekonywała, że psia ślina sprawdzi się jako maseczka do twarzy, a wódkę warto wcierać we włosy... Narzekacie na zbyt mały biust? Żaden problem. Iza miko radzi, by stanik wypchać skarpetkami.

Gwyneth Patrlow również lansuje coraz dziwniejsze trendy. Amerykańska gwiazda zachęca do kawowej lewatywy. Podobno ten zabieg, przeprowadzony w domowym zaciszu, działa cuda – oczyszcza organizm z toksyn, relaksuje, działa przeciwbólowo, a nawet poprawia nastrój. Cóż, mnie to nie przekonuje. Lekarzy też nie, ponieważ skrytykowali pomysł aktorki, nazywając go szkodliwym i niepodpartym żadnymi naukowymi dowodami.

Dlaczego wierzymy w mity i absurdy?

Przyjmujemy do wiadomości i akceptujemy stwierdzenia wygłaszane przez autorytety. - Jeżeli Lewandowska poda siedem faktów na temat korzyści płynących z jedzenia gęsiego smalcu, to pięć z nich dopasujemy do siebie. Natomiast pomijamy to, co jest dla nas niekorzystne i może blokować nasze działania. Stawiamy Lewandowską w roli eksperta, a ekspertom ufa się bez zastanowienia. Nie weryfikujemy ich opinii. Jest to efekt potwierdzenia. Wzmacnia naszą samoocenę i daje nam poczucie bezpieczeństwa - mówi Magda Zielniak, psycholog z EGO Ośrodka Terapii Psychodynamicznej.

- Jeśli trenerka powie, że najlepiej jest ćwiczyć rano, to podświadomie się do tego przystosujemy. Rano będziemy mieć energię, znajdziemy czas na trening, a wieczorem poczujemy zniechęcenie i brak motywacji. I odwrotnie. Nie chcesz być fit? Wieczorem masz chęć i czas na trening, ale skoro Lewandowska mówi, że to zła pora, to i tak nie ćwiczysz. W ten sposób ograniczamy wszelkie próby wyjścia poza strefę komfortu. Człowiek dąży do tego, aby tej strefy nie opuszczać, to się wiąże z poczuciem zagrożenia. Z czasem jednak mamy przesyt informacji i zmieniamy front. Znajdujemy nowy autorytet, a ten poprzedni zaczynamy hejtować. I tak w kółko – dodaje ekspert.

Powtarzane przez gwiazdy i polityków głupoty wywołują na naszej twarzy uśmiech politowania. Jednak bardzo często, nawet nieświadomie, w końcu zaczynamy w nie wierzyć. A specjaliści od stylu życia zarabiają na naszej naiwności i niewiedzy. Dlaczego tak się dzieje? - Przede wszystkim chodzi o brak wiedzy. Nie tylko odnoszącej się do konkretnych przykładów, jak np. teoria ewolucji biologicznej, ale także bardziej fundamentalnej, pozwalającej weryfikować informacje, ich źródła, stosunkowo łatwo sprawdzać, czy coś jest merytoryczne, czy nie. Inną kwestią jest to, że autorytety zawsze mają posłuch, nawet jeśli wypowiadają się w tematach, o których nie mają pojęcia, a swoimi wypowiedziami przeczą faktom – podsumowuje Łukasz Sakowski.