Fast food jak nałóg
Nie ulega wątpliwości, że obżarstwo jest jednym z grzechów, jakie popełniamy nagminnie. Pachnący hamburger nie dość, że smakowicie wygląda, to jeszcze potrafi doskonale nasycić głód. Niestety wielość przeróżnych zestawów i proponowanych gratisów sprawia, że stołując się w fast foodach zapominamy o umiarze i, w przenośni i dosłownie – o dobrym smaku. A tłuszczyk rośnie...
03.10.2006 | aktual.: 29.06.2010 14:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Według badań naukowców z Uniwersytetu w Colorado najbardziej narażeni na otyłość są biali mężczyźni w wieku od 25 do 34 lat, którzy żywią się w fast foodach dwa lub więcej razy w tygodniu. Dzienna dawka środków odżywczych zalecana przez US Department of Aqriculture dla dorosłego mężczyzny to 2800 kilokalorii i około 93 gramów tłuszczu. Zaledwie jeden posiłek w barze szybkiej obsługi może sprawić, że dawka ta zostanie przekroczona. Dlaczego więc spożywamy „śmieciowe jedzenie”?
Głód przychodzi o 13:00
Na całym świecie McDonald's - największe imperium specjalizujące się w serwowaniu szybkiego jedzenia, zatrudnia 400 tys. pracowników, obsługujących 45 mln konsumentów dziennie w 120 krajach. Wśród miłośników szybkiego jedzenia znajdują się studenci, uczniowie, pracownicy większych i mniejszych firm, a także emeryci, którzy z chęcią odwiedzają fast food wraz z wnukami. W godzinach porannych najwięcej jest uczniów i podróżnych, którzy właśnie tutaj czekają na pociąg lub autobus. Grzesiek i Maciek - uczniowe gimnazjum, zapytani o to, co przyciąga ich w to miejsce w godzinach porannych przyznają - Często przychodzimy tu rano i robimy zrzutkę na jakiś fajny, tani zestaw, rano każda minuta snu się liczy, a tu, w drodze do szkoły możemy się najeść i starcza do południa.
Sprzedawcy gdańskich McDonaldów zgodnie twierdzą, że największy ruch następuje między godziną 13 i 15, klienci przychodzą sami lub w większych dwu- i trzyosobowych grupach, zamawiają duże zestawy z colą lub sokiem. Rzadko który klient w tych godzinach odwiedza sklep, aby napić się kawy lub herbaty. Cieszą i kuszą duże zestawy w promocyjnych cenach, najlepiej zawierające jakiś gratis w postaci gadżetu lub dodatkowej bułeczki.
Zielone jabłko nie przekonuje
Choć w ostatnich latach oblicze fast foodów nieco się zmieniło i oprócz ociekającego tłuszczem kurczaka w panierce, frytek dostępnych w wersji XXL i potrójnego hamburgera, możemy zamówić jogurt z owocami, niskokaloryczną sałatkę szefa lub kupić po prostu zielone jabłko, to jednak tłuste i stosunkowo tanie jedzenie cieszy się większym zainteresowaniem kupujących. Jak twierdzi Pani Sylwia, pracownica McDonalda w centrum gdańskiego Wrzeszcza - Jeśli klienci mają do wyboru frytki lub hamburgera w rozmiarze mini, medium i maxi, niemal zawsze decydują się na największy rozmiar. Dlaczego? Zdaniem Pani Sylwii powody są dwa - ludzie przychodzą wygłodzeni po całym dniu pracy, poza tym różnica w cenie zestawów jest niewielka - za frytki małe zapłacimy 3,50 zł, za średnie - 3,90, a za duże 4.50. Wolą więc dołożyć te parę groszy i najeść się porządnie. Zdrowe jedzenie nie cieszy się tak dużym zainteresowaniem. To pewnie zasługa cen, np. zielone jabłko kosztuje 2 złote i tylko w zestawach Happy Meal jest gratis.
Polacy są nieodpowiedzialni - alarmują dietetycy
Dietetycy zwracają uwagę na psychologiczny problem pasjonatów szybkiego jedzenia i nieświadomość, jaka cechuje polskiego konsumenta. O tym, że nie dbamy o to, jaki skład mają zjadane przez nas produkty, świadczą wyniki badania CBOS - ponad 70% z nas przyznaje się do tego, że nie interesuje się składem spożywanych pokarmów, nie czytamy również etykiet na opakowaniach artykułów spożywczych.
Tradycyjne budki z hot-dogami nadal popularne?
Na brak klientów nie narzeka również Pan Dariusz, właściciel jednej z budek fast foodowych, zlokalizowanej w okolicy gdyńskiego Skweru Kościuszki - W weekendy mam otwarte do późnych godzin nocnych i nie mam konkurencji w okolicy. Klienci, zwłaszcza ci wracający z imprezy, wygłodzeni i zziębnięci zamawiają dużo, nie patrząc na ceny. Dla wielu ludzi pracujących, w środku tygodnia mój bar staje się przystankiem w drodze do domu lub na kolejkę miejską - dodaje Pan Dariusz.
Dr Monika Hoffmann z Zakładu Żywności Funkcjonalnej i Towaroznawstwa, podaje kilka przyczyn, dla których należy unikać częstego spożywania posiłków w fast foodach. Jedną z nich jest brak w daniach nienasyconych kwasów tłuszczowych, witamin i błonnika – takie wartości odżywcze posiadają warzywa i owoce, oczyszczające organizm i zapobiegające zaparciom i przybieraniu na wadze. W fast foodach sałatki są zazwyczaj skomponowane z zielonej sałaty, która wbrew pozorom nie jest źródłem witamin i błonnika.
Co nam grozi?
U osób, które stołują się w barach szybkiej obsługi częściej niż 2 razy w tygodniu, zwiększa się ryzyko nieprawidłowej kontroli poziomu glukozy w surowicy, często poprzedzającej wystąpienie cukrzycy. Za naszą otyłość odpowiada przede wszystkim skład produktów - duża ilość nasyconych tłuszczów, węglowodany niskiej jakości, białe pieczywo, duża zawartość węglanu sodowego i oczywiście ogromna ilość kalorii – „szybki zestaw” może zawierać nawet 1600 – 1800 kcal, co przekracza zalecaną dzienną dawkę. Ponadto tłuszcze i sól zatrzymują wodę w organizmie i sprzyjają nadciśnieniu. Zabójcza dla organizmu człowieka jest również obecność w jedzeniu tzw. tłuszczów trans – przetworzonych przemysłowo.
Nie ulega wątpliwości, że obżarstwo jest jednym z grzechów, jakie popełniamy nagminnie. Wypady całą rodziną do fast foodu są popularną formą weekendowej rozrywki. Pachnący hamburger nie dość, że smakowicie wygląda, to jeszcze potrafi doskonale nasycić głód. Niestety wielość przeróżnych zestawów i proponowanych gratisów sprawia, że stołując się w fast foodach zapominamy o umiarze i, w przenośni i dosłownie – o dobrym smaku. A tłuszczyk rośnie...
MASZ OCHOTĘ NA ZDROWĄ SAŁATKĘ? ZOBACZ: