Jak dbać o zaufanie w związku?
On zapracowany, wciąż w swoich biznesach, pilnych do realizacji projektach, zadaniach i priorytetach własnej firmy. Ona aktywna zawodowo, też zaangażowana w pracę, ale po powrocie do domu pragnąca kontaktu, rozmowy, wspólnego spędzania czasu z mężem. Jak zmienić tę sytuację?
On zapracowany, wciąż w swoich biznesach, pilnych do realizacji projektach, zadaniach i priorytetach własnej firmy. Ona aktywna zawodowo, też zaangażowana w pracę, ale po powrocie do domu pragnąca kontaktu, rozmowy, wspólnego spędzania czasu z mężem. Jak zmienić tę sytuację? Jak dbać o zaufanie?
On nie widzi problemu. Przecież ją kocha. Nie ożeniłby się z nią, gdyby jej nie kochał. I dla niej tak pracuje ciężko, aby to jej było dobrze. Bo dla kogo? Dla samego siebie? Dzięki jego firmie mają dom z pięknym ogrodem, o jakim marzyła. Wyjeżdżają co roku na cudownie egzotyczne urlopy. Ona nawet nie musiałaby pracować, bo on przecież jest w stanie utrzymać całą rodzinę. Czy to nie wystarczy, aby wierzyła, że jest kochana?
Ona dostrzega coraz więcej problemów. Widziała je od początku. Od kiedy tylko wzięli ślub i zamieszkali na stałe razem, mąż przestał się starać o to, aby być bliżej, aby spędzać z nią czas, aby wspólnie z nią planować codzienność. Więcej miała go dla siebie przed ślubem. Jeśli już byli razem, to byli - w pełni zajmując się sobą, mając dla siebie mnóstwo czasu. A przecież wtedy też pracował, rozwijał swoją firmę, starał się o kontrakty - jego życie zawodowe nie było wcale mniej absorbujące niż obecnie.
Wtedy jednak ona była priorytetem, a nie praca. Teraz - jest głównie praca, a ona – to tylko dodatek do wystroju wnętrza ich wspólnego domu. I gdy sama nie upomni się o to, aby ją zauważył, to właściwie mogłaby spędzać całe tygodnie samotnie, a on by nie dostrzegł nawet, że mu jej brak.
On jest zmęczony ciągłymi pretensjami i narzekaniem, że jej już nie kocha i że nie jest mu potrzebna. Bo kocha i potrzebuje jej. Jednak gdy wciąż go wita z miną, która od razu wróży burzę, woli zająć się pracą, aby nie wciągać się w niepotrzebne i mało konstruktywne kłótnie. Tyle razy wyznawał jej miłość, zapewniał o tym, że jest z nią szczęśliwy, a ona wciąż nie ufa, jakby chciała wywołać w nim rzeczywiście stan obojętności czy odrzucenia.
Trudno mu zrozumieć, o co jej chodzi. Wie, że poprzednie małżeństwo było dla niej traumatycznie trudne, wciąż cierpiała, gdy jej mąż ją zdradzał. Ale przecież on taki nie jest, wierność jest dla niego ważna. I ona to wie. Poza tym przecież dużo pracuje w domu, a wtedy jest z nią. Skąd więc ta podejrzliwość, skąd ciągłe żale i poczucie krzywdy? Jakby wciąż była w tamtym związku, a nie z nim. To go irytuje, bo chciałby przecież być ważny w jej życiu. I aby ona widziała go takim, jaki jest, doceniała to, jaki jest i jak bardzo ją kocha.
Ona chciałaby bardzo zapomnieć o poprzednim związku i nie mieć skojarzeń z tym, co przeżywała, ale to wciąż wraca - ten ból odrzucenia, smutek, samotność, rozżalenie… Gdy tylko męża nie ma blisko niej, gdy nie czuje jego zainteresowania sobą, pojawia się ten znany jej ogromy lęk i czarne myśli, że będzie tak samo jak w poprzednim związku, że znowu będzie cierpieć, a w końcu zostanie sama. Jest to tak silne, że trudno wtedy myśleć pozytywnie i wierzyć, że nowy mężczyzna to inna historia, a tamta już się nie powtórzy. Trudno też zaufać, że będzie inaczej, że będzie dobrze, że miłość nie mija zaraz po ślubie, a może kwitnąć i rozwijać się przez wiele lat wspólnego życia.
Co mają robić Ona i On? Rozmawiać. Nie udawać, że nie przeżywają niewygodnych, doskwierających emocji, że nie wracają im skojarzenia z przeszłości, że nic nie przecierpieli. Jeśli widzą to wyraźnie, że dotychczasowe doświadczenia życiowe kładą cień na to, co teraz wspólnie tworzą, warto mówić o tym wprost.
Ona może powiedzieć: „W tym tygodniu trzeci wieczór spędzasz zajęty pracą do późnych godzin nocnych. Gdy ze sobą nie rozmawiamy kilka dni, we mnie narasta coraz więcej lęku, obaw, zazdrości. Zauważyłam, że kojarzy mi się to z przeszłością, ze zdradami mojego byłego męża, z jego wirtualnymi kontaktami z kobietami”.
Taka konkretna informacja, powiedziana od siebie, ukazująca własną perspektywę - zamiast oskarżeń, pretensji, żali – ma szansę być spokojnie przyjęta przez partnera. Dzięki takiej szczerości On może lepiej zrozumieć emocje i zachowania ukochanej kobiety, poznać ich przyczyny, odnieść się do nich z empatią i dać jej wsparcie.
Niestety, gdy przeżywamy trudne chwile, gdy odzywają się nasze stare zadry i bóle, mamy skłonność do „dawania po głowie” partnerowi, nie oddzielając tego, co dzieje się teraz od bagażu naszej przeszłości. Dostaje mu się za to, czego sami dobrze nie rozumiemy, nie uświadamiamy sobie, albo wręcz tłumimy. Wynika to w dużej mierze ze stylu wychowania.
Wciąż jeszcze w naszym społeczeństwie dominują destrukcyjne wzorce budowania pozornej siły na zewnątrz. Mamy być silni poprzez skrywanie naszych uczuć, mamy „trzymać fason” i udawać, że nic się nie dzieje, nawet, jeśli serce boli i wszystko w środku się trzęsie. Nie da się jednak nie czuć smutku, żalu, rozdarcia, rozpaczy, złości i wielu innych emocji, które pojawiają się w trudnych sytuacjach. Jeśli nauczymy się otwarcie i wprost o nich mówić, zamiast atakować i obwiniać partnera o to, że je przeżywamy, łatwiej będzie nam uwolnić się od obciążeń z przeszłości oraz zyskać zrozumienie i wsparcie ze strony bliskiej osoby.
Alicja Krata – mediator; trener, superwizor; Prezes Zarządu Fundacji Mediare: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi coaching oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki.
(akr/bb)