"Czekałem na ciebie 10 lat" - czy warto wracać do dawnych miłości?
Wiele lat temu byli dobrymi znajomymi. Nigdy nie łączyło ich nic więcej. Raz na jakimś koncercie pocałowali się, nawet nie wiadomo, kto to zainicjował. Nigdy więcej nie wrócili do tematu, a kilka miesięcy później ich drogi się rozeszły. Odezwał się do niej po kilku latach i zaprosił na drinka, by nadrobić zaległości.
16.04.2012 | aktual.: 06.08.2015 14:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wiele lat temu byli dobrymi znajomymi. Nigdy nie łączyło ich nic więcej. Raz na jakimś koncercie pocałowali się, nawet nie wiadomo, kto to zainicjował. Nigdy więcej nie wrócili do tematu, a kilka miesięcy później ich drogi się rozeszły. Odezwał się do niej po kilku latach i zaprosił na drinka, by nadrobić zaległości. „Właściwie czemu do mnie zadzwoniłeś?” – zapytała zaniepokojona. „Szczerze? Myślałem o tobie przez te wszystkie lata” – odpowiedział. Czy każdy mężczyzna ma swoją femme fatale, a kobieta księcia z bajki, który nie dojechał na czas?
Wielu facetów przyznaje się do tego, że jest w ich życiu kobieta, która utkwiła im w pamięci na lata. Często są w szczęśliwych związkach, mają rodziny i wcale nie chcieliby tego zmieniać, ale lubią fantazjować na zasadzie: „Co by było, gdyby”. Podobnie jest z kobietami.
„Wszelkiego rodzaju nieskonsumowane znajomości są w naszej świadomości niezwykle atrakcyjne. Często dobudowujemy całą historię, wyobrażamy sobie, jak genialny byłby seks z tą osobą, jak cudowne i bezproblemowe mogłoby być życie” – wyjaśnia psycholog kliniczny i seksuolog Arkadiusz Bilejczyk. „Pamiętajmy jednak o tym, że jest to fałszywy obraz, bo nasze wyobrażenia wcale nie muszą się pokrywać z rzeczywistością” – dodaje. My jednak zazwyczaj wybieramy inne rozwiązanie: wolimy wierzyć w najlepszy z możliwych scenariuszy…
Zanim powiem tak
Opisana na samym początku historia Moniki wydarzyła się kilka miesięcy temu. Spotkanie po latach udało się. Adam prawie nic się nie zmienił, od razu znaleźli wspólny język i przegadali całą noc. Była między nimi pewnego rodzaju chemia. Jeszcze kilka lampek wina i nie wiadomo, gdzie mógłby się zakończyć ten wieczór. „Byłam zaskoczona, kiedy okazało się, że ma dziewczynę. Ewidentnie ze mną flirtował, snuł plany kolejnych spotkań, a potem okazało się, że dwa tygodnie temu zamieszkał ze swoją dziewczyną” – opowiada Monika. Dlaczego chciał się z nią spotkać? Specjaliści twierdzą, że to dość typowe zachowanie dla kogoś, kto właśnie podejmuje ważne decyzje, jeśli chodzi o życie osobiste.
„Wspólne zamieszkanie, ślub czy kredyt to są bardzo ważne sprawy. Szczególnie mężczyźni – choć kobiety też - często mają z nimi problem i jak najdłużej chcą pozostawać w takim układzie, który nie wymaga podejmowania tych kroków. W momencie, gdy się na to decydują, pojawia się lęk: czy to aby na pewno on lub ona, a co, jeśli powinnam czy powinienem być z kimś innym? I wtedy przypominamy sobie, o kimś, kto nam się zawsze podobał” – wyjaśnia seksuolog.
„Rzeczywiście mężczyźni nieco bardziej boją się stabilizacji, ale kobiety też mają z tym problem. Miałem pacjentkę, która tuż przed ślubem przypomniała sobie o wielkiej miłości ze szkolnych lat i postanowiła się odezwać. Spotkali się raz, drugi i coś zaiskrzyło. Niewiele brakowało do tego, by skończyli razem w łóżku, jednak w ostatniej chwili trzeźwo spojrzała na całą sprawę i uciekła”.
Czekałem na ten moment 10 lat
„Stara miłość nie rdzewieje” – mówi stare przysłowie i wszystko wskazuje na to, że może w nim być sporo prawdy. Czy o niespełnionej miłości przypominamy sobie tylko wtedy, kiedy stoimy przed ważnymi, życiowymi decyzjami? Nie, czasem dzieje się tak przez przypadek.
Marta poznała Łukasza, kiedy byli jeszcze nastolatkami. „Był ode mnie o 3 lata młodszy, w takim wieku to robi różnicę. Zdaje się, że ja wtedy miałam 17 lat, a on 14. Bardzo się zaprzyjaźniliśmy, był dojrzały jak na swój wiek i do tego bardzo dobrze wyglądał. Spędzałam z nim mnóstwo czasu, flirtowaliśmy, kilka razy zdarzyło się tak, że trzymaliśmy się za ręce. Później wyznał mi miłość i nasze drogi się rozeszły, ale pozostawaliśmy w kontakcie, tyle tylko, że widywaliśmy się może raz do roku, czasem rzadziej” – opowiada Marta.
Po dłuższej przerwie wpadli na siebie na ulicy. Zamienili kilka słów, umówili się na piwo. „Byłam akurat sama, on nie miał dziewczyny. Znowu zaiskrzyło, tym bardziej, że teraz to już dorosły facet” – mówi. Spotkali się raz, drugi, trzeci i w końcu doszło do tego, że się pocałowali. „Nawet nie miałam pojęcia, że można tak przeżyć zwykły pocałunek. Drżał i powiedział mi, że czekał na ten moment przez 10 lat. Opowiadał mi o swoich dziewczynach, o tym, że jedna z nich była bardzo ważna, ale, że nawet wtedy myślał o mnie i nie potrafił zapomnieć”.
Marta spotykała się z nim przez kilka tygodni, ale przyznaje się otwarcie, że sytuacja ją przerosła. „Czułam, że dla niego to jest bardzo ważne, a ja nie chciałam się wiązać. Wiedziałam, że nie mogę mu tego zrobić i im wcześniej to zakończę, tym lepiej” – wyjaśnia. Łukasz długo próbował, ale w końcu pogodził się, że nic z tego nie będzie. Teraz spotykają się raz w miesiącu na piwo, czasem idą razem do kina czy na spacer.
Gdy dzieje się źle…
Co robimy, kiedy jest nam źle? Uciekamy w świat fantazji. Dlatego w sytuacji, gdy pojawia się kryzys w związku, zaczynamy rozmyślać na temat kogoś, kto zawsze nam się podobał i idealizować go w marzeniach.
„Wstyd się przyznać, ale sam zrobiłem to jakiś czas temu. Odezwałem się do koleżanki, która zawsze bardzo mi się podobała, bo w moim związku zaczęło dziać się źle” – mówi 25-letni Piotr. „Potrzebowałem uwagi ze strony kobiety, komplementu, flirtu. Chyba chciałem wiedzieć, że jeszcze mogę się podobać” – tłumaczy swoje zachowanie.
Do niczego nie doszło, bo jego ukochana przez przypadek zobaczyła maila, o którym na pewno wolałaby nie wiedzieć. „Zrozumiałem, że to było głupie. Tak naprawdę przecież nie wiem, jak bym się zachował, gdyby do czegoś doszło. Na początku nowej relacji zawsze jest fajnie, ciekawie, ekscytująco, a w stałym związku pojawia się rutyna i problemy związane z codziennym życiem, z którymi trzeba walczyć” – mówi Piotr. Długo musiał tłumaczyć i przepraszać. Przestraszył się, że przez głupi wybryk mógł stracić wszystko to, co budował przez kilka lat. „Szkoda, że uczymy się na własnych błędach, a nie na czyichś, bo wiem, że bardzo zawiodłem jej zaufanie i teraz czeka mnie ciężka praca, by to odbudować”.
„Jestem rozrywkowa i lubię flirtować, ale kiedy już spotykam się z kimś na serio, to nie zdradzam, nawet nie podsycam dwuznacznych sytuacji” – opowiada 28–letnia Agata. „Mój ostatni związek trwał cztery lata i przyznaję, że w ostatnim miesiącu odezwałam się do kolegi, którego poznałam, kiedy już byłam w stałym związku. Od początku wiedziałam, że jest to ktoś, z kim bym się świetnie dogadała, ale byłam zakochana, więc nie zrobiłam nic”.
Gdy wszystko zaczęło się walić, Agata odnowiła znajomość. „Z jednej strony chciałam sprawdzić, czy to tylko moja wyobraźnia rysowała takie barwne scenariusze, czy to był ktoś wyjątkowy. Z drugiej, chciałam się dowartościować, poczuć, że jestem seksowna, że mogę się podobać”- wyjaśnia Agata. Do niczego nie doszło, zakończyło się na flircie, ale Agata zrozumiała, że to najwyższa pora, by zakończyć związek, w którym nie była szczęśliwa. Teraz nie ma nikogo, ale twierdzi, że tak jest dużo lepiej. „Męczyłam się, nie byłam sobą, bo on chciał mnie zmieniać. Zrozumiałam to dopiero wtedy, gdy umówiłam się z Kubą na wino i poczułam się jak za dawnych lat. Teraz się kumplujemy, a ja jeszcze kiedyś się zakocham” – uśmiecha się Agata. Wygląda na bardzo szczęśliwą.
Być może, jeśli podejdziemy do tego z dystansem i przestaniemy reagować wyłącznie emocjonalnie, tego typu konfrontacja może mieć sens. Ale warto być ostrożnym. W końcu wszystko stracić dla chwili przyjemności…
(asz/sr)