Jak walczyć z bliznami?
Po co maskować bliznę makijażem albo ukrywać pod ubraniem. I wierzyć, że ta gruba krecha po cesarskim cięciu to medal za zasługi. Możesz pozbyć się kompleksu i sprawić, że twoja blizna będzie niewidoczna. Bitwę z nią wygra dermatolog estetyczny uzbrojony w laser.
07.10.2014 | aktual.: 08.10.2014 09:01
Po co maskować bliznę makijażem albo ukrywać pod ubraniem. I wierzyć, że ta gruba krecha po cesarskim cięciu to medal za zasługi. Możesz pozbyć się kompleksu i sprawić, że twoja blizna będzie niewidoczna. Bitwę z nią wygra dermatolog estetyczny uzbrojony w laser.
Aby pokonać bliznę, specjalista sięgnie po laser frakcyjny. Nie ma on nic wspólnego z filmami science fiction. Nie jest to broń Lucka Skywalkera, ale urządzenie, którego skuteczność potwierdza restrykcyjna, amerykańska Agencję ds. Żywności i Leków (FDA). Technika polega na tym, że za pomocą wiązek światła na obszarze blizny wykonywane są mikrootwory, pobudzające skórę do przebudowy. – Proszę sobie wyobrazić, jak małe są to uszkodzenia, skoro na centymetrze kwadratowym mieszczą się ich tysiące. Przypominają mikroskopijne kolumienki o głębokości powyżej 1,5 mm – opisuje dr Agnieszka Bliżanowska, specjalista dermatolog i ekspert medycyny estetycznej Centrum WellDerm w Warszawie i Wrocławiu. Jeden krótki impuls to łącznie 100-320 mikrowiązek światła. Takie naświetlanie blizny o wielkości ok. 5 cm kwadratowych może zająć kilka minut.
Oszukać skórę
Jaka jest droga od potraktowania blizny laserem do jej usunięcia? Pytamy eksperta: – Proszę sobie wyobrazić, że laser oszukuje skórę. Uszkadza ją specjalnie w miejscu blizny. Skóra dostaje sygnał, że trzeba się naprawić, czyli wygoi. Zaczyna więc metabolizować komórki tworzące bliznę, a produkować w tym miejscu nową, zdrową tkankę – tłumaczy dr Bliżanowska. W metodzie ważna jest frakcyjność, co oznacza, że mikroskopijne uszkodzenia wywołane przez laser są otoczone komórkami, które nie zostały zaatakowane, a więc od razu intensywnie pracują one nad regeneracją. Dzięki temu przebudowa jest szybka i efektywna.
Po zabiegu występuje zaczerwienienie, a gojenie mikrourazów zajmuje około tygodnia. Na twarzy spokojnie zakryjesz je makijażem. Warto się jednak przemęczyć. Ekspert podkreśla, że im głębsze kolumny skoagulowanej tkanki tym silniejszy proces naprawczy i szybszy efekt w postaci mniej widocznej blizny. – Dlatego zwłaszcza na ciele możemy popracować intensywniej, licząc na zwiększoną skuteczność – dodaje dr Bliżanowska. Kilkakrotne powtórzenie takiej procedury sprawia, że blizna wygładza się i staje dużo mniej widoczna. To, ile powtórzeń trzeba będzie wykonać, by stała się niezauważalna zależy od jakości skóry oraz rodzaju blizny. – Świeże blizny na dobrze napiętej skórze regenerują się z reguły szybciej – podkreśla ekspert. – Należy się spodziewać minimum 3-5 zabiegów, ale ponieważ zależy nam na jak najlepszym efekcie estetycznym, więc czasem jest to i 10-12 powtórzeń – mówi specjalista dermatolog.
Zadbaj o "młodą" bliznę
Jeśli chodzi o wiek blizny specjaliści zachęcają, żeby zaczynać batalię jak najwcześniej, w przypadku świeżych blizn po cesarskim cięciu nawet w dniu zdjęciu szwów. Jeśli z jakiś powodów chcemy czekać, warto o „młodą” bliznę dbać: nałożyć na nią opatrunek silikonowy i stosować przez 1-3 miesiące po wygojeniu rany. – Dzięki temu blizna będzie miękka o jednolitej strukturze i kolorze – podkreśla dr Agnieszka Bliżanowska. Opatrunek silikonowy z reguły nie wymaga dodatkowego mocowania, można go swobodnie odklejać, nie podrażniając ani świeżo wygojonej skóry, ani tkanki wokół niej.
Czy pora roku ma znaczenie?
Laserowe zabiegi na blizny znajdujące się na odkrytych częściach ciała najmądrzej wykonać jesienią, ponieważ skóra nie jest narażona na intensywny kontakt z promieniowaniem UV, a gojenie w optymalnej – nie za wysokiej – temperaturze przebiega bez zakłóceń. Aby zdążyć z serią przed kolejnym urlopem i kąpielami w słońcu, warto zacząć co najmniej 6-9 miesięcy do lata.
Przebudowę skóry w miejscu blizny można zintensyfikować. – W autorskiej terapii łączymy zastosowanie lasera frakcyjnego z terapią osoczem bogatopłytkowym (PRP) – zdradza receptę dr Bliżanowska. W tym celu pobiera się niewielką ilość krwi pacjenta, a potem separuje z niej osocze bogatopłytkowe, z którego pozyskuje się aktywne czynniki wzrostu. Eliksir z czynnikami wzrostu podaje się do skóry w miejscu przebudowy. – Laser prowokuje skórę do samonaprawy, a dzięki osoczu nowa skóra ma większe szanse stać się szybko pełnowartościowa, czyli gładka i elastyczna – wyjaśnia ekspert. Preparat jest przy tym całkowicie wchłanialny, biokompatybilny i bezpieczny.
(gabi.mtr), kobieta.wp.pl