Nie krytykuj męskości jego…
Rozstali się półtora roku temu. Spotykają się raz na jakiś czas, by wspólnie zrobić świąteczne zakupy albo pogadać na kawie. W tej chwili twierdzą, że nie ma już tematów tabu i mogą sobie doradzać nawet w kwestiach damsko-męskich. „Pamiętam, jak przy znajomych opowiadałaś o tym, że nie możesz mieć orgazmów. Zrobiłaś ze mnie totalnego nieudacznika” – stwierdził Maciek.
16.11.2011 | aktual.: 16.11.2011 16:18
„Co ciebie najbardziej irytowało, kiedy byliśmy razem?” – zapytała Agata. Z Maćkiem była przez dwa lata. Mieszkali razem. To był bardzo namiętny, ale też burzliwy związek. Rozstali się półtora roku temu. Spotykają się raz na jakiś czas, by wspólnie zrobić świąteczne zakupy albo pogadać na kawie. W tej chwili twierdzą, że nie ma już tematów tabu i mogą sobie doradzać nawet w kwestiach damsko-męskich. „Pamiętam, jak przy znajomych opowiadałaś o tym, że nie możesz mieć orgazmów. Zrobiłaś ze mnie totalnego nieudacznika” – stwierdził Maciek.
Za mały, za krótko, za szybko, za wolno, za rzadko, nieudolnie, nie staje – możliwości jest wiele. Bez względu na to, którego argumentu użyjemy, możemy na długo zapaść w pamięć naszemu partnerowi. Dlaczego? Bo jest to poddawanie w wątpliwość jego męskości.
„Faktycznie, tych uwag na temat naszej seksualności bardzo nie lubimy, ale istnieje proste wytłumaczenie: w kulturze męskość równa się seksualność, dlatego jeśli ktoś poddaje w wątpliwość nasze umiejętności w sypialni, poddaje w wątpliwość naszą męskość w ogóle” – mówi seksuolog, Arkadiusz Bilejczyk. „Jednak z moich rozmów zarówno z pacjentami, jak i ze znajomymi wynika, że źle znosimy również krytykę takich cech jak siła, zaradność, wygląd zewnętrzny. Nie lubimy, gdy ktoś wyśmiewa fakt, że nie potrafimy naprawić kontaktu czy pralki, bo to również takie wyznaczniki męskości. Seksualność niewątpliwie jest tym największym, najczęściej przytaczanym, dlatego działa na nas tak silnie, ale to może być bardzo indywidualna sprawa”.
„Nie staje ci”
Beata od pewnego czasu jest sama. To bardzo rozrywkowa dziewczyna, która w tygodniu ciężko pracuje, ale nie wyobraża sobie weekendu bez wyjścia do klubu. Miewa różne przygody, ale niedawno poznała faceta, który naprawdę jej się spodobał.
„Był inteligentny, przystojny, zabawny, dobrze się dogadywaliśmy. Przegadaliśmy razem wiele godzin. Wreszcie poznałam kogoś, komu warto było poświęcić uwagę na dłużej. Umówiliśmy na jedną randkę, potem na druga i trzecią. Niestety pojawił się jeden problem: za każdym razem, kiedy próbowaliśmy iść do łóżka, on miał problem ze wzwodem” – opowiada Beata.
POLECAMY:
„Za pierwszym razem obróciłam to w żart i starałam się go pocieszyć. Nie było najgorzej. Widziałam, że nie był zachwycony, ale jakoś sobie z tym poraził. Za drugim już było bardziej stresująco, o trzecim nie wspominając” – mówi.
Po ostatniej nieudanej próbie zaczął unikać Beaty. „Było mi przykro, bo zdążyłam go polubić i nie wiedziałam, o co chodzi. Kiedyś zadzwoniłam do niego i zapytałam o to wprost. Był bardzo niemiły i rzucił coś w stylu: Chciałem się tylko zabawić. Nie zamierzałem się z tobą spotykać. To zabolało. Nie zastanawiałam się nad niczym, tylko pociągnęłam temat: Ale my się nawet nie zdążyliśmy zabawić. Przecież ani razu ci nie stanął. To go rozwścieczyło na dobre, a ja już zrozumiałam, dlaczego przestał dzwonić” – opowiada Beata.
„Ty nigdy nie masz ochoty na seks”
Magda i Bartek rozstali się już dwa lata temu. Mają wspólnych znajomych, więc chcąc nie chcąc, raz na jakiś czas spotykają się przy różnych okazjach. Nie przyjaźnią się, ale ich relacje są poprawne. „Nasz związek był bardzo seksualny. Przyciągnęła nas ku sobie silna chemia, właściwie nie mieliśmy okazji się poznać bliżej. Sprawy łóżkowe wychodziły nam genialnie, ale wszystkie inne już niestety nie” – opowiada Magda.
Po dwóch latach również namiętność zaczęła słabnąć. Na początku to ona nie miała ochoty na codziennie igraszki, a później Bartek starał się na różne sposoby wykręcać. W końcu Magda postanowiła się wyprowadzić. „Jakieś dwa miesiące temu, na jednej z imprez, Bartek sporo wypił i zaczął mi się zwierzać. Powiedział, że, kiedy jeszcze byliśmy razem, przez dwa miesiące miał urwanie głowy w pracy i nie potrafił myśleć o niczym innym. Przeszła mu wtedy ochota na wszystko, a w tym także na seks. Ręce mi opadły, jak kiedyś w żartach przy znajomych powiedziałaś, że ja wolę siedzieć przed komputerem niż uprawiać seks. Do dziś pamiętam jak wszyscy się ze mnie śmiali w pracy jeszcze przez kilka dni” – mówi Magda. Bartek wyznał, że cały incydent przekreślił to, co przez budowali przez dwa lata.
„W łóżku jesteś nieobecny”
Paulina i Tomek spotykali się ze sobą przez cztery lata, w łóżku rozumieli się bez słów. „Kochaliśmy się często i namiętnie. Lubiliśmy eksperymentować z gadżetami, uprawiać seks w miejscach publicznych, gdzie był dreszczyk emocji, że ktoś może nas zobaczyć” - wspomina Paulina. „Czasem nawet sobie żartowaliśmy, że za szybko sięgamy po różnego rodzaju urozmaicenia, bo potem już niewiele nam zostanie poza imprezami dla swingersów czy seksem grupowym” – śmieje się. Do tego jednak nie doszło, choć kilka razy zastanawiali się, czy warto byłoby spróbować.
POLECAMY:
„Nie wiem, w którym momencie to się stało, to chyba był jakiś dłuższy proces, skoro nie zauważyłam żadnej charakterystycznej zmiany, ale coś zniknęło na dobre” – opowiada. „Kiedy się kochaliśmy, miałam wrażenie, że wszystko jest takie techniczne, oschłe, że nie ma w tym żadnych emocji. Patrzyłam na Tomka i miałam wrażenie, że zamiast o mnie, myśli o tym, co będzie jadł na kolację albo którą koszulę wybrać na prezentację. Na początku starałam się go jakoś odciągnąć, zainteresować sobą, ale w końcu wybuchłam” – mówi Paulina.
„Powiedziałam mu, że od jakiegoś czasu zmuszam się do seksu, bo jest nieobecny, bo czuję się tak, jakby nic między nami nie było. Opisałam mu ze szczegółami, jak technicznie podchodzi do sprawy i że nie mam z tego żadnej przyjemności. Obraził się i nie chciał ze mną sypiać przez kilka tygodni” – dodaje.
Po upływie tego czasu przeprosili się nawzajem i zdecydowali na to, by wyjechać na wspólne wakacje. „Poprawiło się, kilka tygodni było naprawdę dobrych, ale potem wszystko wróciło do normy, niestety tej gorszej normy” – mówi kobieta. Z perspektywy czasu Paulina wie, że jej reakcja nie pomogła. „Coś było nie tak, ale trzeba było zapytać zamiast atakować. Może mogliśmy to jakoś inaczej rozwiązać, a tak tylko dolałam oliwy do ognia i już nie bardzo było co ratować” – wspomina.
„Ojej, ale mały!”
Agata dzisiaj ma 30 lat, o trzy lata młodszego męża i małą córeczkę. Myśli o kolejnym dziecku. Jednak zanim doszła do momentu, w którym wiedziała, że to jest właśnie ten mężczyzna, minęło trochę czasu.
„Pamiętam taką jedną sytuację, kiedy na szczęście nie zareagowałam instynktownie, a zastanowiłam się chwilę nad konsekwencjami tego, co robię. Byłam na pierwszym roku studiów, zaczęłam się spotykać z chłopakiem z innej grupy z mojego kierunku. Artur był przystojny, wysoki, wysportowany, silny. Miał poczucie humoru, znał kilka języków, dużo czytał – no ideał. Do niczego nie można było się przyczepić. Do tego bardzo o mnie dbał, był kochany, ale znał umiar i nie przesadzał z okazywaniem zainteresowania. Uwielbiałam się z nim całować, miał w sobie coś takiego, że na samą myśl o zbliżeniu się do niego odczuwałam silne podniecenie” – wspomina Agata.
POLECAMY:
Po jakichś trzech tygodniach intensywnych spotkań doszło do sytuacji, kiedy wylądowali sami u niej w domu. „Nie mogłam się już doczekać, żeby spędzić z nim noc” – opowiada. „Niestety, kiedy zdjęłam jego spodnie, przeżyłam totalny szok. Nie mam jakichś dziwnych wymagań. Często seks z facetem, którego „przyjaciel” był średnich rozmiarów, kręcił mnie dużo bardziej niż z tym, co miał bardziej okazałego. Należę do kobiet, które wręcz wolą umiar w tej kwestii, bo uważam, że wtedy można więcej zrobić” – śmieje się Agata.
Jednak przyznaje, że to, co zobaczyła tamtej nocy, kompletnie zbiło ją z tropu. „Był tak mały, że nie umiałam sobie wyobrazić, jak to miałoby wyglądać. I co teraz zrobić?”. Agata wykręciła się jakąś zmyśloną wymówką, jednak bardzo zależało jej na kontakcie z Arturem i nie mogła sobie tego darować.
„Postanowiłam spróbować jeszcze raz. Zaaranżowałam romantyczny wieczór, wzięliśmy wspólną kąpiel, napiliśmy się wina, spróbowałam, ale to było wręcz technicznie niewykonalne. Najbardziej dziwiło mnie to, że on nie miał żadnej świadomości tego, co się dzieje” – opowiada.
Podjęła decyzję o rozstaniu. Powód? Powiedziała mu, że wciąż jest zakochana w byłym facecie i to byłoby nie w porządku. „Nie mogłam mu tego powiedzieć. Byłam jego pierwszą dziewczyną, nie chciałam, żeby do końca życia miał uraz. Pomyślałam, że może innej kobiecie uda się coś z tym zrobić. Ja próbowałam i nie dałam rady. Wiedziałam jednak, że jeśli powiem szczerze: On jest tak mały, że nie wiem, jak to zrobimy, to bardzo mu zaszkodzę, a tak rozstaliśmy się w zgodzie”.
„Znam przypadki, kiedy pacjenci przez wiele tygodni analizują sytuację, w których zostali nazwani przez kobietę palantem” – mówi seksuolog. „To też jest coś, co bardzo głęboko zapada im w pamięć. Po prostu chcą się czuć męscy, a zatem być zaradni, silni i sprawni seksualnie. Dlatego np. ewentualne problemy ze wzwodem też odbierane są przez nich jako coś bardzo osobistego, a przecież co może być bardziej męskiego niż zaburzenia wzwodu? Przecież tylko mężczyźni mogą je mieć, to typowo męska przypadłość” – podsumowuje.
(asz/sr)