Pierwsza kolonia Twojego dziecka

Pierwsza kolonia Twojego dziecka

Pierwsza kolonia Twojego dziecka
29.05.2008 11:14, aktualizacja: 31.05.2010 20:38

Decyzja o pierwszym wyjeździe na kolonię jest równie ważna dla dziecka, jak i dla jego rodziców. Jak się do tego przygotować?

Decyzja o pierwszym wyjeździe na kolonię jest równie ważna dla dziecka, jak i dla jego rodziców. Jej podjęcie wymaga pewnych kroków i przygotowań już przed samym wyjazdem.

Data rozpoczęcia pierwszej kolonii widnieje w kalendarzu, zaznaczona czerwonym flamastrem. Niby mamy już załatwione wszystkie formalności w biurze podróży, uzyskaliśmy szczegółowe odpowiedzi na drążące nas pytania, oddaliśmy już nawet organizatorowi uzupełnioną wzorowo kartę zdrowia. Nasza ciekawość nie pozwoliła nam także czekać do samego dnia wyjazdu, żeby dowiedzieć się, ile dziewczynek będzie w wieku naszej córki na tym samym turnusie lub ilu chłopców w wieku naszego ukochanego synka, dlatego poprosiliśmy biuro podróży o tak szczegółowe informacje. Wiemy już, że na pewno z rocznika naszego dziecka jest spora grupa rówieśników. Mimo wszystko, posiadane informacje nie pozwalają nam znaleźć sobie spokojnego miejsca. To normalne - rodzice nierzadko bardziej przeżywają pierwszy wyjazd na kolonię swojego dziecka, niż ono same.

Jedziesz na kolonię

Nasza pociecha już wie, że jedzie na kolonię. Zresztą sama brała aktywny udział w wyborze oferty i miejsca wyjazdu. Oczywiście pod naszym utajonym kierownictwem. Teraz nasza dalsza rola w tym, aby naszemu wschodzącemu koloniście nakreślić obraz wyjazdu, jakim jest kolonia. Ta teoretyczna wiedza może okazać się na miejscu zbędna, bo kadra pedagogiczna dba o poczucie bezpieczeństwa i pewności dzieci, informując je o planowanych zajęciach, godzinach posiłków, czasie zabawy, wycieczek, godzinach pobudek i pory snu. A dziecko musi wiedzieć przed wyjazdem, na czym on polega, jak wygląda przykładowy dzień, jakie mogą go tam czekać atrakcje. Ta wiedza doda mu pewności.

I nawet, jeśli będzie mieć pewne lęki związane z wyjazdem i rozłąką z rodzicami, to będzie mu łatwiej, wiedząc, że czeka na niego wielka przygoda. Powiedzmy też dziecku o możliwości spotkania z nami podczas pobytu na kolonii. Niech nie myśli, że wyjazd to rozłąka bez końca. Oczywiście o ile będzie miało ochotę na spotkanie z nami. Bo może się tak zdarzyć, że pochłonięte życiem turnusu nie będzie miało ani czasu ani chęci na widzenie z mamą i tatą.

Porusz ważne tematy, ale nie zrażaj

Wszystkie nasze codzienne funkcje dotyczące opieki nad dzieckiem przejmują na czas kolonii wychowawcy. Stąd to oni na bieżąco informują naszą pociechę o wszystkich zakazach, nakazach i tym, co można. Oni odpowiadają także za bezpieczeństwo naszego dziecka i w dużej roli za jego dobre wrażenia z wyjazdu. My to wszystko wiemy, ale czy wie o tym nasze dziecko? Powinniśmy mu wyjaśnić, że na kolonii z powodu nieobecności mamy i taty dbać i opiekować się nim będzie tymczasowo pani wychowawczyni lub pan wychowawca. Maluch musi wiedzieć, że są to osoby, które może darzyć zaufaniem. Że jeśli będzie potrzebował pomocy, rady lub wsparcia, zawsze może liczyć na wychowawcę. I wtedy, kiedy dzieje się mu krzywda i zwyczajnie biegnie do jednego z rodziców, podczas kolonii może porozmawiać z opiekunem.

Na koloniach najczęściej może się zdarzyć sytuacja, gdy maluch się skaleczy, ma kłopoty z kolegami, źle się czuje, coś zgubił lub z czymś sobie nie radzi. W każdej z tych przykładowych sytuacji dziecko musi wiedzieć, że wychowawca jest osobą, która mu pomoże w razie kłopotów. Ale dziecko musi także wiedzieć, jakie zdarzenia nie powinny mieć miejsca. Choć jest to dla nas rodziców bardzo trudny temat, czasem nie do przeskoczenia, to musimy uczulić nasze dziecko na „zły dotyk”. Ale sprawa nie jest łatwa, bo bardzo łatwo możemy przestraszyć lub zrazić malca do wyjazdu lub do kadry, która będzie się nim opiekować. Stąd konieczność delikatnego wskazania dziecku tych sytuacji i gestów, które nie powinny mieć miejsca i tych, o których powinny powiedzieć rodzicom np. podczas rozmowy telefonicznej lub też innemu opiekunowi.

Przydatne akcesoria

Kiedyś podczas kolonii rodziców nie widywało się wcale lub była tylko możliwość rozmowy z nimi przez telefon o ustalonej porze i w określonym dniu turnusu. Teraz, choć zwyczaj wyznaczania pory rozmów telefonicznych z rodziną ciągle funkcjonuje, np. w porze posiłków lub wieczorem po kolacji, gdy grupa jest na terenie obiektu, to nierzadko jest on zbędny. Stało się tak za sprawą masowej mody na posiadanie telefonu komórkowego. Niestety ta moda nie ominęła także naszych dzieci. Bo chociaż docierają do nas informacje o szkodliwym działaniu komórek, a konkretnie wytwarzanych przez nie fal, to i tak chcemy mieć nasze dziecko pod stałą kontrolą. Kupujemy mu komórkę, żeby w każdej chwili mieć możliwość sprawdzenia gdzie jest i co robi. Dziecko chadza z nią do szkoły, dlaczego w takim razie nie miałoby jej zabrać na wyjazd wakacyjny. Będziemy mieć przecież wszystkie informacje od dziecka z pierwszej ręki i na bieżąco.

Jednak często zapominamy o tym, że taki wyjazd ma służyć głównie dziecku, nie nam. A skoro ma służyć dziecku, to musi ono czuć, że jest częścią pewnej grupy, jest z nią zżyte, staje się bardziej samodzielne, potrafi nawiązywać z łatwością nowe kontakty, radzi sobie podstawowymi czynnościami, z którymi być może do tej pory w domu miało problem. Musi czuć się pewnie. A nasze ciągłe telefony do dziecka w celu sprawdzania czy wszystko jest ok, mogą zaburzyć jego kolonijny rytm. Dlatego dzwońmy oczywiście, tyle że nie co parę godzin, może to być raz dziennie lub raz na kilka dni. Maluch mając komórkę, sam będzie mógł się z nami skontaktować jeśli będzie chciał. A my zawsze możemy sprawdzić czy wszystko gra rozmawiając przez telefon z wychowawcą.

Nie wpadajmy także w dziki szał, gdy nie możemy się dodzwonić do obiektu pod wskazany przez organizatora numer kontaktowy. Przecież o tej samej porze dzwonią także inni rodzice. Bądźmy zatem cierpliwi. Możemy maluchowi dać także aparat fotograficzny, którym będzie mógł, jeśli oczywiście potrafi, robić samodzielnie zdjęcia pamiątkowe z wyjazdu. Ale nie przesadzajmy z wartością zarówno telefonu komórkowego jak i aparatu. Czasem przekazujemy te cenne rzeczy naszym pociechom, aby uprzyjemnić im pobyt, a tym samym ściągamy tylko znaną marką i modnym modelem aparatu uwagę czyhających w miejscu wypoczynku kolonistów, złodziei.

Problematyczne kieszonkowe

Kieszonkowe jest zawsze dla rodziców olbrzymim problemem. I chociaż profesjonalne biura podróży podają w swoich broszurach informacyjnych sugerowaną kwotę kieszonkowego, nam zawsze wydaje się, że podana suma jest zbyt niska. A nie chcąc dostarczać dziecku stresu związanego z możliwym brakiem gotówki, przekazujemy mu nieraz na prywatne wydatki niebotyczne kwoty. Czasem wychowawcy żartują, że taki 7-latek miał większe kieszonkowe na turnusie, niż sam opiekun. Dlatego dobrze jest wziąć pod uwagę sugestie przekazywane nam przez biuro podróży w kwestii wysokości kieszonkowego. A jeśli chcemy zabezpieczyć dziecko dodatkową sumą, zawsze możemy ją przekazać na przechowanie opiekunowi, który na miejscu pobytu zabezpieczy ją w odpowiednim miejscu, a w razie potrzeby wyda dziecku na jego wydatki.

A nawet, jeśli nie przekażemy wychowawcy awaryjnych pieniędzy dla dziecka w depozyt, to zawsze za pośrednictwem biura podróży lub bezpośrednio na adres obiektu i nazwisko jednego z opiekunów możemy nadać odpowiednią kwotę pieniężną na potrzeby naszego malucha. I pamiętajmy, że dziecko ma zabezpieczone wszystkie podstawowe potrzeby. Dlatego kieszonkowe maluch głównie przeznaczy na drobne pamiątki z odwiedzanych miejsc, ewentualne pojawiające się na miejscu dodatkowe atrakcje poza tymi programowymi lub zwyczajnie na słodycze i napoje. Stąd nie warto przesadzać.

Pakowanie torby

To z pewnością przedwyjazdowy rytuał, który powinien absorbować nie tylko rodziców, ale głównie malucha. Ten nierzadko po raz pierwszy ma możliwość samodzielnego wyboru rzeczy, które będzie chciał zabrać ze sobą na kolonię. Rzecz jasna trzymajmy delikatnie rękę na pulsie. Bo może się okazać, że liczba rzeczy, jakie dziecko chce zabrać, przekracza możliwości walizki, torby lub zwyczajnie zawiera sam zbędny ekwipunek. Rodzice, którzy pierwszy raz wysyłają dziecko na kolonię, czasem nie wiedzą, co powinni do torby wyjazdowej spakować dla dziecka tak, aby niczego mu nie zabrakło. Przy wyjazdach profilowanych, najczęściej w ofertach biur podróży pojawiają się informacje dotyczące wymaganego ekwipunku.

Ale co spakować na taką zwykłą rekreacyjną kolonię lub inny wyjazd, który nie ma konkretnie sprecyzowanych wymagań dotyczących rzeczy zabieranych na wyjazd? Jak dzielą się swoją wiedzą w sieci rodzice, którzy razem ze swoimi dziećmi przeszli już chrzest bojowy i są po pierwszych wyjazdach kolonijnych, w torbie na wyjazd powinny się na pewno znaleźć:

Ubrania i obuwie: podkoszulki lub bluzki sportowe w ilości na każdy dzień pobytu, skarpetki i majtki na każdy dzień pobytu plus 3 sztuki zapasowe, 2 pary dżinsów, 2 pary krótkich spodni, spodenki/spódniczki po kilka sztuk, 3 ciepłe bluzy – jedna rozpinana z przodu, nieprzemakalna kurtka, nakrycie głowy – może być czapka z daszkiem, kapelusz, chustka, spodnie dresowe, piżama, klapki pod prysznic, 2 stroje kąpielowe, wygodne sandały, wygodne sportowe obuwie jedna para, buty za kostkę jedna para, pantofle domowe.

• Kosmetyki i pokrewne: szczoteczka do zębów, pasta do zębów, mydło lub żel pod prysznic, szampon najlepiej w saszetkach, 2 małe ręczniki, 1 duży ręcznik kąpielowy na plażę – jeśli wyjazd łączy się pobytem nad akwenem wodnym, grzebień, chusteczki higieniczne, krem z filtrem, środek przeciw komarom i kleszczom,

• Inne przydatne: długopis, notes, ulubiona książka, kieszonkowa lub planszowa mała gra, latarka, saszetka na sznurku do zawieszania na szyi na pieniądze, mały plecak na wycieczki, paszport, jeśli to wyjazd zagraniczny, telefon, aparat … Oczywiście reszta wedle uznania. Bardzo istotne i oby nie okazało się przydatne jest wyposażenie dziecka w zalaminowaną kartkę na tasiemce z imieniem i nazwiskiem, adresem zamieszkania, informacją o miejscu kolonii i jej terminie oraz telefonach kontaktowych do rodziców i do opiekunów.

My sami jesteśmy gotowi?

Przygotowaliśmy nasze dziecko do wyjazdu, nie tylko praktycznie przez pakowanie, ale też przez długie rozmowy. Tylko czy my sami jesteśmy gotowi na pierwszy wyjazd naszego malucha i na zetknięcie się z rzeczywistością? Na zmierzenie się z tym momentem, gdy nasze małe, ale przecież dorastające dziecko pomacha do nas zza szyby autokaru lub przedziału pociągowego, bo właśnie wyjeżdża na swoje pierwsze wakacje w życiu bez mamy i bez taty? Bez nas.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także