Liczba "gniazdowników" rośnie. "Nie chciałam żyć jak student"

Liczba "gniazdowników" rośnie. "Nie chciałam żyć jak student"

W Polsce rośnie liczba "gniazdowników"
W Polsce rośnie liczba "gniazdowników"
Źródło zdjęć: © East News, Getty Images
Agnieszka Woźniak
24.04.2024 06:00, aktualizacja: 24.04.2024 08:56

- Mieszkam z rodzicami, bo tak mi wygodniej i każdemu ten układ odpowiada - podkreśla Iza. Dużo bardziej krytycznie do kwestii podchodzi Ula, której partner zapraszał swoją mamę do ich wspólnego lokum na... sprzątanie. W Polsce rośnie liczba 30-latków mieszkających z rodzicami. - Osiągnięcie samodzielności społecznej i ekonomicznej przesuwa się do późnych lat trzydziestych - ocenia prof. Zbigniew Nęcki.

Polski Instytut Ekonomiczny zaprezentował wyniki najnowszego raportu "Odroczona dorosłość?". Wynika z niego, że młodzi Polacy coraz częściej zwlekają z wejściem w samodzielne, dorosłe życie i opóźniają moment wyprowadzki z domu rodzinnego.

W Polsce w 2022 roku co druga osoba w wieku 25-34 lata (51 proc.) mieszkała z rodzicami, podczas gdy jeszcze w 2015 roku dotyczyło to nieco ponad co trzeciego Polaka w tym wieku (36,4 proc.).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

80 proc. tzw. gniazdowników, czyli osób w wieku 25-34 lata, które mieszkają z rodzicami, pracuje na pełen etat, ale wciąż nie mogą pozwolić sobie na kupno własnego kąta.

Z badań Eurostatu wynika, że najpóźniej domy opuszczają Chorwaci (średnio w wieku 33,4 lat), Słowacy (30,8), Grecy (30,7), Bułgarzy i Hiszpanie (30,3 lat). W Polsce wiek ten wynosi 29 lat. To później niż średnia unijna, która wynosi 26,4 lata. Na drugim biegunie są Finowie, którzy usamodzielniają się przed ukończeniem 23. roku życia.

Racjonalność i wygoda

Proces późniejszego wejścia w dorosłość obserwowany jest zarówno w Polsce, jak i za granicą. 33-letnia influencerka ze Stanów Zjednoczonych Elle McNamara przyznała, że nadal mieszka z mamą i nie nauczyła się prowadzić samochodu. Stwierdziła, że jej rodzice w wieku 62 i 72 lat są jej "najlepszymi przyjaciółmi".

"Dobrze jest żyć życiem, którego inni nie rozumieją" - stwierdziła. I faktycznie, nie spotkała się z pozytywnym odbiorem. Internauci sugerowali, że powinna wyjść ze swojej strefy komfortu i zdobyć więcej doświadczeń.

"Mnie byłoby wstyd w takim wieku wciąż mieszkać z rodzicami" - stwierdziła jedna z komentujących. "Czas się usamodzielnić" - napisała inna. Niektórzy jednak stanęli w obronie dziewczyny, podkreślając, że każdy ma prawo żyć na swoich zasadach i skoro układ pasuje obu stronom, nie ma w tym nic złego.

Plusy mieszkania z rodzicami

O korzyściach płynących z mieszkania z rodzicami przekonuje 33-letnia Iza. Choć wyprowadziła się z domu rodzinnego do chłopaka w wieku 27 lat, wróciła, mając 31. Gdy jej związek się rozpadł, wynajem w pojedynkę po prostu przestał się opłacać.

- Wynajęcie kawalerki pożerałoby ponad połowę mojej pensji i nie byłabym w stanie nic odłożyć. Miałam dwa wyjścia. Albo rozglądać się za pokojem we współdzielonym mieszkaniu, albo wrócić do rodziców. Nie chciałam żyć jak student. To byłoby poniżej mojej godności - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Z tego względu zamiast pokoju z nieznajomymi wybrała mieszkanie na piętrze u rodziców. - Mam samochód, dobrą pracę, znajomych... Jeśli ktoś powie mi, że jestem niedojrzała, bo wolę mieszkać w przestronnym domu rodzinnym i mieć prywatną łazienkę, a nie gnieść się w mieszkaniu z obcymi ludźmi, to naprawdę nie mamy o czym rozmawiać.

Iza ma dobrą relację z rodzicami. Jak twierdzi, największym minusem mieszkania z nimi jest wysłuchiwanie komentarzy od obcych osób. - Niektórzy mówią, że mi współczują, bo na pewno "mam przerąbane". Czasem czuję na sobie spojrzenia pełne litości - przyznaje.

Stara się tym jednak nie przejmować. - Mieszkam z rodzicami, bo tak mi wygodniej i każdemu ten układ odpowiada. Poza tym to korzyści obustronne. Często im pomagam i np. zawożę na zakupy lub do lekarza.

W pakiecie z teściową

Dużo bardziej krytycznie do kwestii mieszkania z rodzicami podchodzi Ula. Sama wyprowadziła się z domu rodzinnego na pierwszym roku studiów. W wieku 27 lat poznała (byłego już) chłopaka. 31-letni wówczas Darek (imię zmienione) wciąż mieszkał z rodzicami. Para postanowiła wynająć wspólnie lokum.

- To nie mogło się udać - przyznaje Ula. Gdy mieszkaliśmy osobno, wszystko było super. Był uroczym i opiekuńczym facetem. Problem tylko, że totalnie nieporadnym życiowo. Przez ponad 30 lat mieszkał z rodzicami, którzy robili za niego dosłownie wszystko - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Gdy przez tydzień nie mogła doprosić się o posprzątanie kuchni, w końcu zrobiła mu ogromną awanturę. Mężczyzna okazał skruchę i obiecał, że następnego dnia wszystko będzie czyste i lśniące. I faktycznie tak było. Okazało się tylko, że zrobiła to jego mama, którą zaprosił do domu, gdy Ula była w pracy.

- Chował to w tajemnicy, ale skończyłam tego dnia wcześniej i zastałam niedoszłą teściową, czyszczącą nasz piekarnik! Nie mogłam uwierzyć własnym oczom - przyznaje.

To był dopiero początek. - Jego mama coraz częściej do nas przychodziła, gotowała obiady i ścierała kurze. Oczywiście zawsze na jego zaproszenie. Czułam się z tym niekomfortowo. Mój były z kolei twierdził, że powinnam być jej wdzięczna i wygrałam los na loterii. Miarka przebrała się, gdy któregoś dnia przyjechała ugotować nam obiad. Identyczny, który robiłam dzień wcześniej, bo jej syn poskarżył się, że mu nie smakował.

Późne dorastanie

Zdaniem dr Aleksandry Piotrowskiej z Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego młodzi postanawiają mieszkać dłużej z rodzicami z kilku przyczyn. - Pierwsza sprawa to finanse. Druga - zjawisko odraczania życiowej dojrzałości. Czas, którego młodzi potrzebują do bycia niezależnym i samodzielnym, diametralnie się wydłużył. Po trzecie to po prostu wygoda. Łatwiej jest żyć pod opieką rodziców, którzy zdejmują z nas troskę o codzienne utrzymanie domu - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską.

- W obecnych czasach praca zawodowa zajmuje wielu młodym osobom bardzo dużo czasu. W konsekwencji niewiele zostaje go na życie prywatne, w tym także na troskę o własny dom, własne mieszkanie - dodaje dr Piotrowska.

Wygoda, niższy czynsz i parasol ochronny rodziców. Czy mieszkanie u rodziców to niekończąca się sielanka? - Życie "na garnuszku" u rodziców w takim wieku nie jest rzeczą naturalną. To, że człowiek w pełni dorosły wciąż mieszka z opiekunami, którzy są przyzwyczajeni do podejmowania różnych życiowych, codziennych decyzji, a czasem nawet ingerują w życie prywatne, ogranicza samodzielność, która jest niezbędnym elementem, składnikiem osoby dojrzałej - stwierdza psycholożka.

Podkreśla, że mając 13 lub 17 lat, konieczność dostosowywania się do norm ustalonych przez inne osoby traktujemy jako element codzienności. Sytuacja zmienia się, kiedy mamy lat 27 lub 37 i większą potrzebę bycia niezależnym. - Rośnie liczba różnego rodzaju nieporozumień, kłótni z rodzicami, które dotyczą drobnych rzeczy, a to wszystko obniża komfort życia - podsumowuje Aleksandra Piotrowska.

Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, również zauważa, że moment startu w dorosłość konsekwentnie się opóźnia.

- Kiedyś wszyscy chcieli jak najszybciej wyrwać się od rodziców. Teraz nawet niektórzy trzydziesto- i czterdziestolatkowie przytuleni trzymają się maminej spódnicy. Osiągnięcie samodzielności społecznej, zawodowej i ekonomicznej przesuwa się do późnych lat trzydziestych - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską. Podkreśla, że skala tego zjawiska jest naprawdę duża.

Uważa, że ma to związek z promowanymi obecnie wartościami.

- Młodzi pragną życia bez specjalnego wysiłku. Chcą żyć bez zmartwień, cieszyć się młodością. Założenie rodziny to duże zobowiązanie. Wielu wychodzi z założenia, że 'nie ma się co spieszyć' i lepiej korzystać z życia. Decydując się np. na dziecko, trzeba mieć pewną dojrzałość społeczną, której współczesnym trzydziestolatkom brakuje.

Podkreśla, że odbywa się to najczęściej za przyzwoleniem rodziców. - Jesteśmy bardzo rodzinnym narodem. Polscy rodzice wspierają, również finansowo, swoje trzydziesto- i czterdziestoletnie dzieci. Inaczej jest na przykład w kulturze amerykańskiej, gdzie po studiach młodzi są wręcz wypychani z domu i zachęcani do samodzielnego życia. Z kolei u nas rodzice, a szczególnie mamy, mają tendencję, by roztaczać nad dzieckiem parasol ochronny tak długo, jak to możliwe. Dominuje postawa "możesz tu mieszkać, jak długo zechcesz".

Prof. Zbigniew Nęcki podkreśla, że wiele zależy od tego, jaką mamy relację z rodzicami.

- W niektórych przypadkach, gdy rodzice są nadmiernie wymagający lub kontrolujący, może być to dosyć obciążające emocjonalnie dla obydwu stron. Niektórzy jednak nie mają wyjścia, są gotowi wytrzymać koszty emocjonalne i społeczne, aby tylko zmniejszyć koszty ekonomiczne - zaznacza.

Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

© Materiały WP
Źródło artykułu:WP Kobieta