Depresyjny z nas naród
Kondycja psychiczna Polaków nie jest dobra; na co dzień jesteśmy smutni lub źli, patrzymy pesymistycznie w przyszłość. Wynika to m.in. z poczucia braku stabilności i lęku o to, co nas czeka - ocenia psychiatra prof. Janusz Heitzman.
22.02.2012 | aktual.: 22.02.2012 22:05
Kondycja psychiczna Polaków nie jest dobra; na co dzień jesteśmy smutni lub źli, patrzymy pesymistycznie w przyszłość. Wynika to m.in. z poczucia braku stabilności i lęku o to, co nas czeka - ocenia psychiatra prof. Janusz Heitzman. „Problem ten nie ogranicza się tylko do osób, które cierpią na depresję” – mówił prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego na konferencji z okazji Ogólnopolskiego Dnia Walki z Depresją, przypadającego 23 lutego. Zorganizowało ją Stowarzyszenie "Aktywnie Przeciwko Depresji".
Jak podkreślił ekspert, Polacy są obecnie o wiele bardziej podatni na wszelkie negatywne wpływy środowiskowo-społeczne zarówno te, które wynikają ze zdarzeń losowych, jak np. katastrofa smoleńska, jak i te, które wiążą się z ogólną sytuacją ekonomiczną.
W ocenie prof. Heitzmana jest to związane po części z tym, że jako naród ciągle dążymy do nadrobienia swoich zaległości w stosunku do krajów Europy Zachodniej. „Jesteśmy jednym z najdłużej pracujących narodów w Europie. Mało kto z nas pracuje osiem godzin dziennie, idzie do domu i odpoczywa; w weekendy mało kto ma wolne, bo zwykle dorabia do pensji. Z drugiej strony panuje duże bezrobocie, które dotyka najbardziej osoby młode, w wieku produkcyjnym, między 25. a 35. rokiem życia” – tłumaczył psychiatra.
Jego zdaniem przyczynia się to do zaniku optymizmu i pozytywnego myślenia o przyszłości. „Człowiek traci poczucie kompetencji i kontroli nad swoim życiem, czuje się poddany jakiemuś naciskowi, nie jest zadowolony z tego co robi, nie może się rozwijać” – powiedział ekspert.
Dlatego Polacy są na co dzień źli albo smutni, a jeżeli się cieszą to najczęściej pod wpływem alkoholu; a ludzie młodzi, między 12. a 16. rokiem życia - często pod wpływem środków odurzających, głównie marihuany - tłumaczył. Agresja lub smutek wynikają z lęku o przyszłość: o emerytury, zdrowie, dostęp do opieki medycznej.
„W tej sytuacji trudne wydarzenia społeczno-polityczne - dyskusje o ACTA, przedłużeniu wieku emerytalnego, problemy wynikające z nowej ustawy refundacyjnej - nie natrafiają na ludzi wypoczętych, którzy chcą myśleć pozytywnie o swojej starości, ale na ludzi zmęczonych, smutnych, którym trudno jest podejmować jakieś działania i wysiłki na przyszłość” – powiedział psychiatra.
Jak ocenił prof. Heitzman, w tych dyskusjach politycy za mało kierują się chęcią zrozumienia psychiki człowieka i jego potrzeb. Ale nie kieruje się tym również – zauważył - społeczeństwo, o czym świadczą reakcje na śmierć półrocznego dziecka w Sosnowcu: tendencje do rozliczania, linczu publicznego.
Psychiatra zaznaczył, że problem złej kondycji psychicznej Polaków odbija się również negatywnie na innowacyjności narodu.
„Nie jesteśmy mniej zdolni niż inni, ale mniej w nas jest wiary w sukces badawczy czy odkrywczy – tłumaczył. - Konieczna jest zmiana optyki spojrzenia na kwestie zadowolenia człowieka z życia, z tego co robi, jak się rozwija na polu zawodowym, społecznym i osobistym. Sukces zawodowy i twórczy jest przypisany ludziom wolnym od nacisków, nie spętanym lękiem i depresją”.
Prof. Heitzman przypomniał, że według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) depresja plasuje się dziś na czwartym miejscu wśród najpoważniejszych problemów zdrowotnych. Według prognoz organizacji problem depresji na świecie będzie narastał. WHO przewiduje, że w 2020 r. będzie ona drugim, po chorobie niedokrwiennej serca, najbardziej obciążającym społeczeństwa schorzeniem, także w sensie ekonomicznym.
Jest to związane m.in. z industrializacją, globalizacją, przyspieszonym rozwojem cywilizacyjnym - wymieniał prof. Heitzman.
„Rozwój technik komputerowych wprawdzie daje wsparcie techniczne, ale nie emocjonalne, nie okaże na przykład współczucia, nie będzie się solidaryzował z nami w cierpieniu” – tłumaczył ekspert.
(PAP/ma)