Sucre – Białe Miasto Boliwii

Choć siedziba rządu znajduje się w La Paz, to właśnie Sucre jest konstytucyjną stolicą państwa. Bezsprzecznie jest to najładniejsze miasto Boliwii. Poza czystością, o którą ciężko w tym państwie, znajdziemy tu również historię wmurowaną w białe kościoły i kolonialną zabudowę.

Sucre – Białe Miasto Boliwii
Źródło zdjęć: © Tomasz Bogusz

02.11.2011 | aktual.: 27.08.2018 14:50

Sucre swą nazwę zawdzięcza generałowi Antonio Jose de Sucre, który po tym, jak bohatersko walczył o niepodległość Boliwii z wojskami hiszpańskimi, został jej pierwszym prezydentem. Zanim jednak konkwistadorzy zdobyli te ziemie, istniała tu indiańska osada Charcas. W swej długiej historii miasto istniało jeszcze pod nazwą Chuquisaca, potem La Plata, aż w końcu doczekało się nazwy Sucre.

Dojeżdżamy do stutysięcznego miasta. Obrzeża nie wyglądają zbyt obiecująco. Pierwsze co rzuca nam się w oczy to ceglane domy, niby zamieszkane, ale jakby niedokończone. Nie wygląda to zbyt atrakcyjnie, wręcz przeciwnie, na myśl przychodzą raczej slumsy w ubogich dzielnicach dużych miast. Zbliżamy się coraz bliżej. Teraz zauważamy, że budynki są solidne, dobrze zbudowane. Nie są jedynie otynkowane. Skąd taka moda? Mianowicie w Boliwii płaci się podatek od ukończonego domu. A że większość nie lubi oddawać swych pieniędzy do państwowej skarbonki, to robi tak by domu nigdy nie ukończyć. Wystarczy nie tynkować i żaden urzędnik nie może tego zakwestionować, bo przecież budynek cięgle jeszcze jest w budowie.

W centrum Plaza 25 de Mayo w towarzystwie licznych gołębi, których ulubionym miejscem jest głowa bohatera, stoi dumny Antonio Jose de Sucre. Były prezydent ma oko na zgromadzone wokół niego najważniejsze budowle, nie tylko w mieście, ale także w całej Boliwii. Po jego lewicy wznosi się Casa de la Libertad. To tutaj Simon Bolivar napisał konstytucję państwa, a w jednej z sal budynku znajduje się jakże ważny dla Boliwijczyków dokument – deklaracja niepodległości.

Trzeba przyznać, że Sucre zdecydowanie różni się od innych boliwijskich miast. Nie chodzi tylko o liczne zabytki, ale również o niespotykaną gdzie indziej czystość na ulicach.

Wchodzimy do Katedry Metropolitana, znajdującej się również przy Plaza 25 de Mayo. Piękny kościół w stylu kolonialnym, który zaskakuje swym wnętrzem. Nie ma tu złota, purpury, całego tego przepychu, charakterystycznego dla świątyń tego okresu. Jedynie nad ołtarzem wisi obraz w pozłacanej ramie. Przed Katedrą siedzi starsza Indianka, wyciąga do nas dłoń prosząc o kilka boliwianos. Niestety nie jest jedyna. Kolejnych żebrzących Indian spotykamy praktycznie na każdej ulicy.

Spacerujemy już drugą godzinę po brukowanych uliczkach wśród białych kamieniczek, mijając kolejne białe kościoły. Teraz już wiemy, dlaczego Sucre nazywają Białym Miastem. Dochodzimy do najstarszej boliwijskiej biblioteki zbudowanej w 1825 roku. Tutaj znajdują się najważniejsze zbiory i dokumenty. Niektóre z nich powstały w piętnastym wieku.

Wspinamy się na dach Iglesia de San Felipe Neri. Olbrzymi taras zdobią dwie wierze z zawieszonymi w środku dzwonami. Idealne miejsce na chwilę odpoczynku i kontemplacji. Tutaj, w blasku promieni chowającego się za górami słońca, podziwiamy panoramę miasta, architektoniczną perełkę Boliwii.

Magdalena Jurkowska B., która wspólnie z mężem wybrała się w kilkuletnią podróż dookoła świata. Porzucili „dorosłe życie” i wyruszyli odkrywać najróżniejsze zakątki świata.

Zobacz także
Komentarze (1)