Szeptunki, wiedźmy, czarownice. Potrafią pomóc, mogą i zaszkodzić

Szeptunki, wiedźmy, czarownice. Potrafią pomóc, mogą i zaszkodzić

Szeptunki, wiedźmy, czarownice. Potrafią pomóc, mogą i zaszkodzić
Źródło zdjęć: © 123RF
29.10.2013 14:06, aktualizacja: 12.09.2018 16:27

Są w stanie uzdrawiać, rozmawiać ze zmarłymi, ściągać klątwy, rzucać uroki. Przyjeżdżają do nich ludzie z całej Polski. Kojarzą się głównie z Podlasiem. Ale znaleźć je można również w innych rejonach Polski, np. w Warszawie czy Poznaniu.

Szeptunki – znamy je z ludowego folkloru. Nazwa prawdopodobnie wzięła się od sposobu uleczania chorego przez szeptuna-znachora, który wypowiadał zaklęcia szeptem do jego ucha.

Gdzie można spotkać współczesne szeptunki? Kojarzą się głównie z Podlasiem. Ale znaleźć je można również w innych rejonach Polski, np. w Warszawie czy Poznaniu.

Szeptunka z Warszawy

Olga Sawicka urodziła się na Syberii jako wnuczka polskich zesłańców. Jest bioterapeutką, uzdrowicielką, szeptunką, medium. Zdobyła Międzynarodowy Dyplom Bioterapii, specjalizację uzyskała w Instytucie Neurologii i Psychiatrii im. Pawłowa w Charkowie. Ma dobre wyniki w pracy z lekomanami, narkomanami (pomaga im wyłącznie w zakładach zamkniętych) i osobami mającymi dolegliwości neurologiczne.

Przyszła na świat w pobliżu słynnego syberyjskiego miejsca mocy. Kiedy miała półtora roku, dom odwiedzili zaprzyjaźnieni Jakuci. Pochowali swojego duchowego przywódcę i jeździli po okolicznych wsiach w poszukiwaniu dziecka, w które wcieliła się dusza zmarłego szamana.

„Podobno, kiedy mama Oli poczęstowała ich gorącym czajem, dziewczynka, która wtedy jeszcze nie mówiła, wypowiedziała znienacka pozornie niedorzeczne słowa: "Sasza bum-bum" i rączką pokazała gest podcinania gardła. Jakuci zerwali się z miejsc i pojechali do sąsiedniej wioski. Tam okazało się, że jeden z ich współplemieńców, Sasza, został właśnie zamordowany” – czytamy w magazynie ”Gwiazdy Mówią”. Jakuci nabrali wtedy pewności, że Ola jest wcieleniem zmarłego szamana. Chcieli zabrać dziecko do siebie. Mama wywiozła ją więc na Krym. Tam Olga mieszkała 40 lat. Ukończyła kursy bioterapii, hipnoterapii i wiele innych. Otworzyła własny gabinet, w którym przyjmowała pacjentów przez kilkanaście lat.

- W pobliżu gabinetu mieścił się sklep monopolowy. Kiedy szłam do pracy, mijałam mężczyzn na kacu stojących w kolejce i czekających na otwarcie sklepu. Po pewnym czasie zorientowali się, że kiedy przechodzę obok nich, już samo moje spojrzenie sprawia, że kac mija. Przychodzili nawet potem do mnie z kwiatami i czekoladkami – wspomina szeptunka w magazynie ”Gwiazdy Mówią”.

Olga Sawicka przyjechała do Polski. Wieści o uzdrowicielce błyskawicznie rozchodziły się po Warszawie.

Małgosia przyjechała do pani Oli aż z Krakowa, żeby upewnić się, czy mąż jej nie zdradza. - Bo jeśli tak, to ja mu pokażę - odgrażała się. Pani Ola powiedziała: - Tak, mąż skacze z kwiatka na kwiatek, ale... z twojego powodu, bo to przecież ty masz kochanka. Szeptunka opisała nawet jego wygląd. - Mówiła prawdę – opowiada kobieta. - Zakończyłam romans. Dałam mężowi odczuć, że go kocham, a wtedy jego zdrady także się skończyły.

Pomogą zajść w ciążę

Albina Buczyńska z Poznania dar uzdrawiania otrzymała od babki, słynnej ukraińskiej szeptuchy i znachorki Praskowii. – Nadal odczuwam jej wsparcie. Gdy przychodzi do mnie ciężko chory pacjent, czasami nie jestem pewna, jak mu pomóc. Babcia ukazuje się mi we śnie i udziela konkretnych porad - zdradza pani Albina na łamach magazynu „Gwiazdy mówią”.

Pochodzi z Ukrainy, jest uzdrowicielką, terapeutką, szamanką, wizjonerką obdarzoną darem jasnowidzenia. Ukończyła "Instytut Uzdrawiania Naturalnego" w Kijowie oraz rozliczne kursy z zakresu bioterapii, ziołolecznictwa, medytacji, masażu. Opracowała terapię likwidującą obrzęk limfatyczny kończyn. Dzięki niej wiele par doczekało się upragnionego potomka, znajduje i likwiduje przyczyny bezpłodności.

Wizyta u pani Albiny trwa około godziny i rozpoczyna się od rozmowy. Później uzdrowicielka prosi pacjenta, aby położył się na łóżku i zaczyna dotykać poszczególnych punktów na jego ciele. – Często jest tak, że cierpimy na jakąś chorobę, ale niedomaga narząd, który, wydawałoby się, nie ma z nią nic wspólnego – tłumaczy szeptunka z Poznania. - Na ciele każdego człowieka znajduje się mapa składająca się z punktów odpowiadających poszczególnym organom. Gdy dotykam odpowiedniego punktu, obserwuję reakcję pacjenta, każdy ruch twarzy czy oczu może mieć ogromne znaczenie.

Po zlokalizowaniu tego punktu uzdrowicielka ustala, w jakie miejsca rozlała się negatywna energia, po czym zbiera ją i usuwa z organizmu. Pani Albina tłumaczy, że w świecie dookoła nas, jak i wewnątrz nas, toczy się nieustanna walka dobra ze złem. Gdy system odpornościowy pracuje prawidłowo, organizm jest w równowadze. Stres, przepracowanie, zła dieta, brak snu zaburzają pracę układu immunologicznego. Zaczynają się rozwijać choroby albo pojawiają się problemy z zajściem w ciążę.

– Trafiłam do pani Albiny, ponieważ po pięciu latach małżeństwa nie mogłam się doczekać maluszka – wspomina Katarzyna. – Niby wyniki badań były dobre, ale z dzidzi nici. Gdy pani Albina powiedziała mi, że winna temu jest osłabiona odporność, spojrzałam na nią z niedowierzaniem... Doradziła, abym odbyła jeszcze trzy wizyty, wyluzowała w pracy, a z mężem zaczęła cieszyć się życiem, zamiast obliczać cykle i owulacje. Minął rok i jestem w czwartym miesiącu ciąży.

W wieku, w którym jest już babcią, nie ma ani jednego siwego włosa: - Nie chcesz siwieć? Stosuj jak ja głodówki, krótkie, najwyżej trzy dni. One odmładzają, bo organizm w tym czasie spala wszystkie nagromadzone śmieci – radzi. - Nigdy jednak nie głoduj w pracy. Dom jest najlepszym miejscem. Skup się, rzuć w diabły robotę i na chwilę pogadaj ze swoim patronem. Nie masz go? Pani Albina znalazła go w Polsce wśród świętych katolików, chociaż sama jest wyznania prawosławnego. Poszukaj swojego patrona u greko-katolików, albo u Żydów: - Świadomość, że jest ktoś, kto cię prowadzi przez życie, więcej znaczy niż się domyślasz.

Wielu je nazywa wiedźmami

Na Podlasiu, zwłaszcza w okolicy Orli i Rutki, jest ich kilkanaście. Do babki Vali z Orli przyjeżdżają ludzie z całej Polski. Żeby do niej trafić, nie trzeba pytać nikogo o drogę, wystarczy podjechać tam, gdzie wzdłuż ulicy stoi najwięcej samochodów.

Vala jest najbardziej znaną szeptunką w Polsce. Wiele osób twierdzi, że dysponuje największą mocą, uznana jest za uzdrowicielkę.

Wizyta u szeptunki przebiega w określony sposób. Przed rozpoczęciem swojego rytuału, „pacjent” musi zostać oczyszczony ze złych energii, aby kobieta mogła zdiagnozować przyczyny bólu lub zmartwienia. Najczęściej są one bardzo przyziemne: stres, zmęczenie, nadmierne nerwy i życie niezgodne z rytmem przyrody. Czasami jednak choroba ma swoje podłoże gdzie indziej. Złe myśli, słowa, czy uroki rzucone przez kogoś celowo lub całkiem nieświadomie, mogą wyrządzić dużą krzywdę drugiej osobie.

Najbardziej podatne na uroki osoby są słabe psychicznie, niepewne siebie, nie posiadające własnego zdania, mało asertywne oraz kierujące się siłą sugestii. Urok może być rzucony tylko przez jedną i na konkretną osobę lub przedmiot oraz ogranicza się tylko do określonej sfery życia ofiary. „Urzeczona” osoba zaczyna cierpieć na bezsenność, lęki, niestrawność, zaburzenia emocjonalne, duszności i zawroty głowy; przedmioty psują się i niszczeją, zwierzęta chorują i w szybkim tempie umierają. Urok działa błyskawicznie i ciężko się przed nim uchronić, jednak nie jest tak silny w swoim działaniu jak klątwa.

Klątwa to mocno spotęgowana magia, która może być rzucona nawet na całą społeczność i miejsce, a także dotyczyć wielu sfer życia jednocześnie. Klątwa sprawia, że człowiek nie jest w stanie normalnie funkcjonować, prześladuje go pech, a wszystko w życiu zamienia się w udrękę i pasmo niepowodzeń. W nielicznych przypadkach, choć dalej występujących, osoba na którą rzucona jest klątwa marnieje z dnia na dzień, traci apetyt i w dość szybkim tempie umiera, czego nie można wytłumaczyć żadną wiedzą medyczną. Samodzielne, bez odpowiedniej wiedzy i umiejętności pozbycie się klątwy czy rzuconego uroku jest niewykonalne, dlatego tak wielka popularność szeptunek.

Sam rytuał „szeptania” przebiega różnie, w zależności od mocy i wiedzy „babki”, a także rodzaju przypadłości. Bardzo często ofiara jest okadzana dymem ze specjalnej mieszanki ziół, a następnie szeptucha okrężnymi ruchami swoich dłoni strząsa złą energię i niepożądane moce. Zabieg trwa zaledwie kilka minut, a nieustająco towarzyszą mu szeptane modlitwy. Szeptunki w swych rytuałach posługują się czterema żywiołami natury (woda, ogień, powietrze, ziemia), świętymi relikwiami, czy jedzeniem w postaci jajek, chleba i owoców.

I tak kobietom, które narzekają na staropanieństwo, nakazuje się powieszenie w domu okruchów chleba poświęconego w cerkwi i owiniętego w szmatkę; reumatyzm leczy się za pomocą lania wosku, natomiast na wszelkie choroby pomaga woda ze świętego źródła „kryniczki” w Puszczy Białowieskiej. Kobiety mające problemy z zajściem w ciążę powinny przewiązać się w pasie kolorową wstążką, która uprzednio leżała w Piśmie Świętym podczas czytania Ewangelii i odmawiania modlitwy.

Po urok do czarownicy

Co robi Polak, gdy zakocha się bez wzajemności lub zostaje porzucony? Prosi o pomoc czarownicę. Ukraińska szeptunka, Sabina z woj. lubelskiego, znana jako Lilith Black Moon, rzuciła już setki, jeśli nie tysiące uroków miłosnych. I zapewnia, że ich skuteczność wynosi ponad 90 proc. Potwierdzają to także kobiety, które korzystały z pomocy Lilith.

- Jeszcze 5 lat temu miałam pecha do mężczyzn. Za każdym razem, gdy byłam z takim, to po 2 -3 tygodniach mnie rzucał dla innej – pisze basia75. – Myślałam, że nigdy nie poznam już porządnego chłopaka. Pewnego dnia poznałam ideał. Jednak on też mnie rzucił. Pojechałam po urok do Lilith. Dzięki rytuałowi skończyło się dobrze. Wrócił i powiedział, że nie może przestać o mnie myśleć. Wesele będzie za 3 miesiące .

Lilith Black Moon twierdzi, że dzięki magii potrafi i poprawić los, i zaszkodzić. Najchętniej pomaga żonom porzuconym przez mężów. Czaruje tak, że skruszeni wracają na łono rodziny. Jak to robi?

- Zajmuję się też wróżeniem i klątwami, ale zdecydowana większość ludzi przychodzi do mnie z problemami miłosnymi – mówiła wróżka z lubelszczyzny w rozmowie z „Super Ekspressem”. - Sposobem na złamane serce jest rzucenie uroku. Potrzeba gliny do ulepienia dwóch laleczek, wody ze świętych miejsc, magicznych zapachów i włosa ukochanej osoby. Oraz oczywiście paru umiejętności i mocy posiadanych tylko przez czarownice. Urok zaczyna działać, gdy lalki w czerwonym worku schowa u siebie w domu osoba zamawiająca urok.

Ale Lilith nie pomaga każdemu, kto się do niej zgłosi. I urokami, i klątwami gospodaruje według swojego sumienia. - Rzucam klątwę tylko na tych, którzy na to zasłużyli, np. na mężczyzn, którzy porzucili kobietę w ciąży, lub na ludzi niszczących innych. A najbardziej cieszy mnie, gdy po rzuceniu uroku mąż, który wcześniej porzucił rodzinę dla kochanki, wraca do żony - mówi polska czarownica.

Na podstawie „Gwiazdy Mówią”, „Super Ekspress”/(gabi), kobieta.wp.pl

ZOBACZ TAKŻE:

Paranormalna Polska: Szeptunki

Pani Olga od 30 lat zajmuje się oczyszczaniem nawiedzonych miejsc. Twierdzi również, że posiada umiejętności, dzięki którym jest w stanie uzdrawiać, rozmawiać ze zmarłymi, a nawet wywoływać duchy. Czy ten dar może być przekleństwem?

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (182)
Zobacz także