Kiedy do psychiatry?
Dusza boli równie mocno jak ciało, więc nie odmawiajmy jej prawa do leczenia. Przecież wizyta u psychiatry to nie wstyd. Trzeba tylko w porę rozpoznać, że trzeba go odwiedzić...
02.10.2007 | aktual.: 28.05.2010 12:19
Dusza boli równie mocno jak ciało, więc nie odmawiajmy jej prawa do leczenia. Przecież wizyta u psychiatry to nie wstyd. Trzeba tylko w porę rozpoznać, że trzeba go odwiedzić...
Niektóre zaburzenia psychiczne częściej rozpoznawane są u kobiet niż u mężczyzn i od lat badacze zastanawiają się dlaczego tak jest. Na przykład depresja - wiadomo, że dwukrotnie częściej chorują na nią kobiety. Rozważa się więc tzw. kwestię kobiecą – kobiety mają inną aktywność hormonalną, okres rozrodczy, menopauzę... Możemy dodać do tego, że w większości społeczeństw sytuacja psychospołeczna kobiet jest gorsza, mamy więcej obciążeń, wymaga się od nas zaangażowania zawodowego, a jednocześnie opieki nad dziećmi. Ale to wszystko nie tłumaczy do końca sprawy i być może u mężczyzn rzadziej rozpoznaje się, np. depresję, ponieważ oni po prostu niechętnie zwracają się o pomoc do lekarza. My mamy na szczęście więcej życiowej mądrości – idziemy do specjalisty aby sobie pomóc, chętniej poszukujemy opieki.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Granica rozsypki
Każdy z nas, bez względu na płeć, ma jakąś odporność psychiczną. Jeżeli przekroczy jej granice, to „się rozsypie”. Nie chodzi tu o tak poważne choroby psychiczne, jak schizofrenia, ale o różne zaburzenia związane ze stresem. Swoje stany emocjonalne próbujemy zbyt często rozładować w sposób patologiczny. Najczęstszą patologią jest picie, ale jest nią również pracoholizm. Tak samo zachowania agresywne. W sferze zawodowej będzie to wyżywanie się na pracownikach, w sferze rodzinnej – skłonności do wybuchów, awantur, przemocy. To także agresja za kółkiem: używanie obraźliwych gestów, wyzywanie innych kierowców, zajeżdżanie im drogi.
Barometr samopoczucia
Jakie symptomy mogą nas ostrzegać, że powinniśmy skorzystać z pomocy psychiatry?
Często dostrzega je otoczenie, a nie sam pacjent. Są jednak pewne sygnały, na które warto zwracać uwagę. To na pewno moment, w którym spostrzeżemy, że życie przestało nam sprawiać przyjemność, owszem, chodzimy do pracy, prowadzimy interesy, wykonujemy obowiązki, ale przestajemy zajmować się swoimi przyjemnościami, przestają nas one cieszyć. Zauważamy, że jesteśmy przygaszeni. Łatwo nas wyprowadzić z równowagi, nawet sprawy błahe, dotyczące codziennych wydarzeń, zaczynają być denerwujące. Wszechogarniające staje się uczucie smutku, apatii, brak aktywności, utrata zainteresowań, niechęć do spotykania się z ludźmi.
To również szereg fizycznych objawów – zaparcia, uczucie suchości w ustach, ciągłe zmęczenie. Dobrym barometrem samopoczucia jest sen. Jeśli zaczynają się kłopoty ze snem, to znaczy, że problem jest poważny. Objawem są też zaburzenia koncentracji – zapominanie o drobiazgach, zapisywanie na kartkach... Objawy te nie przemijają w ciągu godziny czy dnia. Gdy utrzymują się ponad dwa tygodnie, należy podejrzewać depresję.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Jak maskuje się depresja?
Ważnym sygnałem może być teŻ pojawienie się dolegliwości fizycznych. Choć nie ma żadnej fizycznej choroby. Jej symptomy są maską zaburzeń depresyjnych bądź lękowych. Objawy somatyczne łatwiej zaakceptować. Chodzimy np. do kardiologa, bo serce bije zbyt mocno, albo do gastrologa, bo mamy kłopoty z żołądkiem, to lepsze niż wizyta u psychiatry z powodu depresji. Podobnie jest z nerwicą. Lęk, który stoi za nerwicą, potrafi wytwarzać bardzo silne objawy fizyczne: serce wali, występują bóle zamostkowe, biegunka, świąd skóry...
Pacjent chodzi od lekarza do lekarza, diagnozuje się, robi tysiące badań, z których nic nie wynika. Nie ma żadnej choroby fizycznej, jest po prostu przewlekły stres, który kończy się objawami nerwicowymi. Po wielu latach lekarze mówią w końcu: to chyba nerwica serca, żołądka itp. Tymczasem jeśli cierpisz fizycznie, a badania nie potwierdzają choroby, od razu powinnaś przyjść na konsultację do psychiatry.
Słowa zamiast leków
Gdy objawy są utrwalone lub nasilone konieczne jest leczenie farmakologiczne, ale jeśli jest to początek choroby, z niezbyt silnym objawami, podstawową metodą leczenia może być psychoterapia. Czyli praca z psychologiem-psychoterapeutą, osobą, która zamiast leków używa słów. Mówiąc w uproszczeniu, uczy jak radzić sobie z emocjami, bo zaburzenia psychiczne związane ze stresem pojawiają się m.in. dlatego, że ludzie nie rozumieją emocji, nie potrafią ich odczytać, chowają je do środka. „Muszę być na zewnątrz spokojny i opanowany”, powtarzamy sobie. Boimy się samych siebie – i jest się czego bać. Nasza psychika potrafi zrobić z nami wszystko. Ale im lepiej będziemy rozumieć swoje zachowania, tym lepiej będziemy mogli sobie z nimi poradzić, kontrolować je. Chowanie emocji nie ma sensu, ponieważ one kiedyś i tak ujawnią się, na przykład poprzez zaburzenia psychiczne lub objawy fizyczne. Stres prowadzi do zmniejszenia odporności organizmu, i tu już naprawdę czyhają groźne choroby.
Sama nie minie...
Depresja to modny temat, mówi się nawet o depresji jesiennej, zimowej. Depresja może różnie wyglądać, ale zawsze bezwzględnie wymaga leczenia, ponieważ jej najpoważniejszą konsekwencją jest samobójstwo. 90 procent pacjentów z depresją ma myśli samobójcze, około 15 procent popełnia samobójstwo. Depresja lubi wracać, a w niektórych przypadkach – na szczęście rzadko – przechodzi w stan przewlekły.
Najczęściej jednak z depresją jest tak jak z każdą chorobą. Ktoś idzie na operację, leczy się, ale potem wraca do zdrowia. Choroba mija, i zaczyna się normalne życie.