Naomi Watts
Mimo że jej zdjęcie w objęciach King Konga obiegło cały świat, jest trudno rozpoznawalna na ulicy.
15.02.2006 | aktual.: 07.03.2006 08:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
*Nie uważa się za ikonę piękna, ale jest symbolem seksu. Ma 37 lat, ale wygląda na dużo mniej. Hollywood uważa ją za fatalnie ubraną aktorkę, Europa – za najbardziej stylową. Jak to możliwe? *
Drobna blondynka o czarującym uśmiechu i przenikliwym spojrzeniu. Jeszcze niedawno grywała głównie w mało znanych filmach klasy B i była na skraju załamania. Przeszła długą drogę do sławy. Jej zła passa trwała 10 lat. Tyle czasu minęło bowiem od dnia, w którym rozpakowała walizki w Los Angeles, do premiery „Mulholland Drive” – filmu, który uczynił ją sławną. Ale nawet wtedy prasa wytykała jej przeszłość: „Przez lata była najpilniej strzeżonym sekretem Hollywood. Tak bardzo, że nawet sam Hollywood o niej nie wiedział”. Teraz i to jest przeszłością. Naomi Watts stała się pupilkiem tej wytwórni. Dziś aż trudno uwierzyć, że jeszcze parę lat temu uchodziła za dziwaczkę i miała fatalne zdanie o swoim wyglądzie.
*Piękna czy bestia? *Gdy Peter Jackson zaproponował jej rolę w „King Kongu”, ucieszyła się jak dziewczynka: – Po raz pierwszy zagram po prostu seksowną piękność! Naomi nie uważa się za ikonę piękna. – Uchodzę za ładną tylko w odpowiednim świetle i makijażu – komentuje. – Ale nie mam żadnych znaków szczególnych, np. dużych ust. Na co dzień wyglądam zwyczajnie. Jeśli jestem nieumalowana i ubrana w dżinsy, nikt mnie nie rozpoznaje. Kiedyś podszedł do niej na ulicy młody człowiek i powiedział: – Kurczę, wyglądasz zupełnie jak Naomi Watts! To jej ulubiona anegdotka. Jednak ta nierozpoznawalność kompletnie jej nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Dzięki temu może spokojnie odwiedzać miejsca publiczne. To na pewno wygodne dla kogoś, kogo umieszczono na liście 50 najpiękniejszych ludzi magazynu „People” w 2002 roku i kto wygrał ranking przeprowadzony przez magazyn „In Style” na najseksowniejszą debiutantkę.
*37 lat minęło... *Naomi Watts stała się sławna po trzydziestce, a to w dzisiejszym Hollywood wiek niemal emerytalny. I co z tego? Wygląda znacznie młodziej. W dużym stopniu to zasługa szczupłej sylwetki i blond włosów. Jej twarz ma łagodny wyraz. Gdy założy dżinsy i T-shirt, można ją nawet wziąć za dwudziestolatkę.
I dlatego pewnie nic sobie nie robi z publicznego krytykowania gwiazd Hollywood, które obsesyjnie pragną
zatrzymać czas. – Patrzysz na te wszystkie kobiety, które przeszły operacje plastyczne, i myślisz: one wcale nie wyglądają młodziej, tylko dziwniej, jakby pochodziły z innej planety. Ale spójrz na Glenn Close, Meryl Streep czy Susan Sarandon – one są po prostu pięknymi, dojrzałymi kobietami – mam nadzieję, że kiedyś będę taka jak one. I zarzeka się, że jeśli Hollywood nie zrezygnuje z kultu młodości, wyjedzie do Europy: – Tam jest łatwiej starzeć się na ekranie. I można to robić w piękny sposób, tak jak Catherine Deneuve.
*Młoda miłość *Pewnie Naomi musiałaby jednak stosować mocniejsze kuracje przeciwzmarszczkowe, gdyby nadal była związana z 11 lat młodszym od niej aktorem Heathem Ledgerem, którego poznała na planie filmu „Ned Kelly”. Para rozstała się jednak 2 lata temu (oficjalny powód: ona chciała założyć rodzinę, on się jeszcze nie wyszalał). W ubiegłym roku Naomi poznała producenta i aktora Lieva Schreibera (swojego rówieśnika). Okazał się miłością jej życia. Para planuje ślub i mnóstwo dzieci. – Szkoda, że to wszystko (kariera, sława) nie przydarzyło mi się trochę wcześniej, bo teraz muszę czekać z realizacją wielu ważnych planów. Już w wieku 19 lat marzyłam o tym, żeby założyć rodzinę. Myślę, że tego pragnie każda kobieta – mówi Naomi. Zanim jednak zobaczymy ją z brzuszkiem, dowiedz się, że jest...
*Za chuda dla King Konga *Tak bowiem oceniła jej sylwetkę słynna odtwórczyni pierwszej Ann Darrow z 1933 r., Fay Wray, którą Naomi poznała przed zdjęciami do „King Konga” (aktorka zmarła parę miesięcy po ich spotkaniu). Naomi jednak kompletnie nie przejęła się uwagą o swojej figurze – w końcu to jej wielki atut. Nigdy nie miała problemów z wagą. Jeszcze będąc nastolatką, próbowała swoich sił jako modelka w Japonii, ale po trzech miesiącach zrezygnowała. Od lat jest wegetarianką, lubi jednak solidnie zjeść (uwielbia brytyjski przysmak – baked beans, czyli podgrzaną fasolkę w sosie pomidorowym). – Staram się trzymać linię, ale nie chcę, żeby to decydowało o tym, kim jestem – opowiada. Geny genami, ale na pewno Naomi zawdzięcza swoją sylwetkę w dużym stopniu jodze, którą ćwiczy od lat. Teraz jest o tym wyjątkowo głośno. Gdy wejdziesz na stronę jakiegokolwiek centrum jogi w Los Angeles, zobaczysz slogan: „Joga może nawet uratować Ci życie, tak jak
Naomi Watts”. Powód? Niegroźny wypadek na planie „King Konga”. Aktorka wpadła w skalną szczelinę. Przez moment nie mogła się ruszać, myślała, że złamała nogę. – Skupiłam się. Zaczęłam się ruszać, powoli wydostałam się ze szczeliny. Prawdopodobnie dzięki jodze udało mi się tak złożyć ciało podczas upadku, że nic mi się nie stało – wspomina.
* Stylowa czy nie? *Zależy, gdzie jest oceniana. W Hollywood zwykle ląduje na listach najgorzej ubranych kobiet. W Anglii została uznana w 2004 roku za najbardziej stylową aktorkę i dostała nagrodę Elle Style Awards. Jak to możliwe? Wytłumaczenie jest proste.
Miasto aniołów uwielbia blichtr i klasyczną elegancję. Brytyjczycy docenili natomiast oryginalny styl, któremu hołduje Naomi. – Nie znoszę nudnej perfekcji w modzie. Lubię misz-masze. Bliższe są mi udziwnione kreacje niż suknie w stylu Nicole Kidman. Rzeczywiście. Wystarczy popatrzeć na zdjęcia. Na premierze „King Konga” w Nowej
Zelandii Naomi pojawiła się w kolorowej zwiewnej sukience a la lata 70., w Japonii – w czarnych satynowych rybaczkach, które przypominały pumpy. Na krytykę reaguje pozytywnie: – Przynajmniej widać, że mam osobowość. Tę cechę charakteru docenił też w niej popularny w Stanach projektant ekskluzywnej biżuterii David Yurman,
proponując jej kontrakt reklamowy. Aktorka pojawi się w wielkiej kampanii wiosną tego roku, sfotografowana przez sławnego Petera Lindbergha.
*Biel, czerń i luz *Na co dzień nie zobaczysz jej w eleganckiej sukience i pantofelkach. Raczej w dżinsach i sportowych butach. Bardzo lubi ciuchy białe i czarne.
W Nowym Jorku można ją spotkać w białym dopasowanym garniturze, a na zakupach w Sindey – w białej koszuli i czarnych lnianych spodniach. Do tego kapelusz i duże okulary przeciwsłoneczne (czyżby zaczęła obawiać się rozpoznania?). Włosy zwykle rozpuszczone, proste. Na imprezach lubi kręcić je w drobne loczki. Choć miała już na głowie kilka odcieni blondu, najładniej i najmłodziej wygląda w jasnym piaskowym.
*Życie po życiu *Zmiana z nikomu nie znanej desperatki w ikonę piękna? To ogromna metamorfoza. Może i fart, bo dzięki tak różnorodnym doświadczeniom Naomi nie dała się zaszufladkować np. jako ekranowa ślicznotka. Publicznie mówi, że jest przerażona rosnącą sławą, ale pewnie jest w tym trochę kokieterii. Tak przynajmniej twierdzi jej przyjaciółka Nicole Kidman. A Naomi, choć ciągle powtarza, że daleko jej do ikony piękna, twardo obstaje też przy tym, że kobiety koło czterdziestki mogą być seksowne i urocze. No cóż... Jeśli się wygląda tak jak ona, to nietrudne!
Anna Kondratowicz/ __Uroda