Blisko ludziNie chce zamieszkać z partnerem. Powód zadziwi wielu

Nie chce zamieszkać z partnerem. Powód zadziwi wielu

Pary, które nie mieszkają razem, potrafią być szczęśliwe
Pary, które nie mieszkają razem, potrafią być szczęśliwe
Źródło zdjęć: © East News
Marta Kosakowska
10.09.2022 13:45, aktualizacja: 10.09.2022 14:32

"Kocham cię, ale nie chcę z tobą mieszkać" - powiedziała swojemu chłopakowi Anna, gdy po raz kolejny sprzątała po nim brudne skarpetki porozrzucane po jej mieszkaniu. Studentka medycyny i jej chłopak są w związku typu LAT (z ang. Living Apart Together), czyli są razem, ale żyją osobno. W ich przypadku decyzja o takim stylu życia może być etapem przejściowym. Jednak istnieją pary, które choć łączy miłość, to nie planują zamieszkać razem.

"To jeszcze nie jest ten czas" 

Anna ma 23 lata, studiuje medycynę we Wrocławiu. Mieszka w samym centrum we własnej kawalerce, którą dostała w prezencie od rodziców. Urządziła ją zgodnie z własnym gustem, w stylu glamour.

- Jest bardzo kobieco, sporo błyskotek, wyrazistych dodatków. Ktoś mógłby powiedzieć, że to kicz, ale mnie się podoba. Tomek nie przepada za wystrojem mojego mieszkania. Nie musi, bo tu nie mieszka – wyznaje Anna w rozmowie z Wirtualną Polską.

Tomek jest od niej starszy o rok, studiuje informatykę, w wolnych chwilach łapie dorywcze prace, by podreperować studencki budżet. Mieszka w wynajmowanym pokoju, w mieszkaniu, które dzieli z dwoma innymi studentami. Od trzech lat jest chłopakiem Anny.  

- Kochamy się, jesteśmy parą, ale na razie nie chcemy zamieszkać razem. Każde z nas skupia się na studiach, by mieć jak najlepszy start zawodowy. Oczywiście czasem Tomek u mnie nocuje, a ja u niego, ale takie pomieszkiwanie nigdy nie trwa dłużej niż kilka dni. Później każde wraca do swojego domu. Kiedy chcemy, znów się spotykamy - mówi.

- Cenię sobie własną przestrzeń, czas tylko dla mnie i wystrój mojego mieszkania, w który nie pozwalam ingerować Tomkowi. Na pewno z czasem zamieszkamy razem, ale to jeszcze nie jest ten czas. Zresztą Tomek nie chciałby mieszkać "u mnie". Żartuje czasem, że nie czułby się wtedy jak facet. Myślę, że ma ambicje, żeby w kupić własne mieszkanie lub zaproponować mi zakup wspólnego lokum, ale to pieśń przyszłości - tłumaczy kobieta.  

- Na razie korzystamy z przywilejów życia studenckiego. Jest nam dobrze tak, jak jest. Myślę, że jesteśmy też innym pokoleniem niż nasi rodzice. Że tak powiem, bardziej asertywnie podchodzimy do kwestii związków. Każde z nas ceni sobie swoją autonomię, a kompromisy nie przychodzą nam łatwo. Poza tym, Tomek to straszny bałaganiarz, wszędzie rozrzuca brudne skarpetki, a ja jestem typową pedantką - wyjaśnia Anna. - Kiedyś w żartach, sprzątając po nim, powiedziałam mu: "Kocham cię, ale nie chcę z tobą mieszkać". Na co on opowiedział "Ja z tobą też". Chyba oboje obawiamy się, że wspólne zamieszkanie będzie skutkowało awanturami. Dlatego dajemy sobie jeszcze trochę czasu.

"Stały związek na odległość" 

Wioletta właśnie wyjechała do pracy do Niemiec, podobnie jak jej partner. Decyzję podjęli wspólnie, lecz okazało się, że dostali oferty w innych miastach. Nie przeszkadzało im to. Uznali, że dadzą radę. Nie mieli oporów przez rozłąką, bo na co dzień w Polsce również nie mieszkają razem. Mówią o sobie, że są "stałym związkiem na odległość". Wioletta ma 36 lat, jej partner 39. Razem są od dwóch lat.

- Oboje z partnerem mamy osobne mieszkania i każdy ma swoje dzieci z poprzednich związków. Moi synowie są już prawie dorośli, ale dzieci partnera są jeszcze małe - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Wioletta.  

- Nasze życie wygląda tak, że wolny czas spędzamy razem. Kiedy mamy ochotę, nocujemy u siebie, spędzamy razem wakacje, wspieramy się w każdej kwestii i planujemy wspólną przyszłość. W zasadzie nie ma między nami a innymi parami żadnych różnic, tyle że my nie mieszkamy razem – mówi i przekonuje, że to bardzo wygodne rozwiązanie.

- Mój partner ma małego syna, którym ja nie zawsze mam ochotę się zajmować. Czasem jestem po prostu zmęczona, wtedy idę do swojego mieszkania i odpoczywam w spokoju - dodaje z rozbrajającą szczerością.

Na pytanie, czy w przyszłości planuje, by zamieszkać z partnerem odpowiada wprost: - Tak, ale dopiero, kiedy dzieci się usamodzielnią. Póki co, każdy z nas dba o swoje sprawy - stwierdza.

Wioletta przekonuje, że jej partnerowi taki styl życia również odpowiada. - W zasadzie to on mnie nauczył takiego podejścia do związku. Bo czy to, że nie mieszkamy razem, cokolwiek między nami zmienia? - pyta.

- Jeśli już, to chyba na lepsze. Bo czy on będzie mnie kochał bardziej, kiedy będę mu "jęczeć nad głową" 24 godziny na dobę? - żartuje. - Uważam, że mimo iż mieszkamy osobno to jednak tworzymy wspólny dom dla naszych dzieci - dodaje już na poważnie. - Sporo mnie kosztowało, żeby jego dzieci mnie zaakceptowały, ale teraz wspólnie się nimi opiekujemy. W moim odczuciu, mamy bardzo zdrową relację - puentuje. 

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.

Związek na odległość - bez tabu

"Zamieszkamy razem na emeryturze" 

Ona 45-letnia dyrektorka w korporacji, on 46-letni wzięty architekt. Od 10 lat zaręczeni. - Jakoś tak nie było czasu na ślub. Oboje byliśmy zajęci rozwijaniem karier. Ale kochamy się, wszystko między nami dobrze, po prostu odkładamy to. Śmiejemy się, że pewnie zamieszkamy razem dopiero na emeryturze. Na razie się na to nie zanosi - tłumaczy Alicja w rozmowie z Wirtualną Polską.

Alicja mieszka w Warszawie, jej narzeczony - w Łodzi. Dawniej widywali się jedynie w weekendy. Od czasu, kiedy firma Alicji wprowadziła hybrydowy model pracy, mogą spędzać więcej czasu razem.  

- Czasem przez cały tydzień jestem w Łodzi, a czasem mój narzeczony pomieszkuje u mnie w Warszawie. On ma wolny zawód, często pracuje w domu, więc nie ma znaczenia, czy robi to z Warszawy, czy z Łodzi - tłumaczy.

- Oczywiście taki związek ma plusy i minusy. Na pewno fajne jest to, że cały czas utrzymujemy pewien poziom ekscytacji, chodzimy na randki, robimy sobie wypady w różne miejsca, np. spotykamy się na weekend w Krakowie lub w Gdańsku. To sprawia, że związek cały czas żyje, nie wkrada się w niego monotonia - przekonuje.  

- Patrząc na inne pary w naszym wieku widzę, że u nich wieje nudą, każdy dzień jest podobny do poprzedniego, zainteresowanie tą drugą osobą spada. Czasem okazuje się, że takie pary łączą już tylko dzieci, a kiedy one wyfruwają z domu, nie pozostaje już nic – opowiada. Alicja i jej narzeczony nie chcą mieć dzieci. - Nie pasowałby do naszego trybu życia. Ciężko by było je wychowywać, mieszkając osobno, myślę, że to nie byłoby dobre ani dla nas, ani dla dzieci – twierdzi.  

Alicja na pytanie, czy nie obawia się, że taki styl życia sprzyja potencjalnej zdradzie, odpowiada przewrotnie. - A kto mi zagwarantuje, że jeśli zamieszkamy razem, to narzeczony mnie nie zdradzi? Ustaliliśmy zasady: nie mieszkamy razem, ale nie mamy otwartego związku, tworzymy relację monogamiczną - wyznaje.

- Natomiast, czy się tego nie boję? Oczywiście, że czasem podskórnie pojawia się taka obawa. Ufam mu, ale na wszelki wypadek zawsze kontroluję jego łódzkie mieszkanie. Zaglądam do szafek, szuflad, kosza z praniem etc. No i jego telefon też sprawdzam od czasu do czasu. Dowodów zdrady, póki co, brak - twierdzi. 

Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.