Blisko ludziNie lubię swojego dziecka. "Nasz dzień to walka o przetrwanie"

Nie lubię swojego dziecka. "Nasz dzień to walka o przetrwanie"

Rodzice często zmagają się z trudnymi uczuciami w stosunku do dziecka - zdjęcie ilustracyjne
Rodzice często zmagają się z trudnymi uczuciami w stosunku do dziecka - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | StefaNikolic
Dominika Frydrych
16.06.2022 11:31, aktualizacja: 16.06.2022 13:42

Anna przyznaje, że czasem ma dość swojego syna. - Nasz dzień to walka o przetrwanie od rana do nocy. Awantury są dosłownie o wszystko – opowiada. Z kolei Emilia mówi, że jej córka potrafi szybko pozbawić ją energii. - Miałam poczucie, że krzywdzę swoje dziecko przez to, że go nie akceptuję - wyznaje. Co robić w sytuacji, gdy odkrywamy, że nie lubimy swoich dzieci, chociaż jednocześnie je kochamy?

"Nie lubię własnej córki. Kocham, dbam, przytulam, ale z miesiąca na miesiąc widzę, że charakter wypracowuje taki, jaki mają osoby, których nie lubię" - napisała anonimowa internautka w facebookowej grupie dla rodziców. Ma ogromne wyrzuty sumienia.

"Nie miałam pojęcia, że coś takiego w macierzyństwie może wystąpić... Ktoś tak miał? Czy jestem trefna?" - pyta kobieta.

Pod postem pojawiło się wiele komentarzy. Wśród nich znalazły się głosy niezrozumienia, jednak sporo rodziców pisało: mam podobnie.

"Nie muszę być kumpelką moich dzieci, żeby być wspaniałą mamą"

Emilia jest mamą trójki dzieci w wieku sześciu, ośmiu i trzynastu lat. Ona też zmaga się z takim problemem. - To coś, o czym nikt nam nie mówi przy okazji rozmów o macierzyństwie - wyznaje w rozmowie z WP Kobieta. - Wydaje mi się, że nie dajemy sobie prawa do takich uczuć i nie rozumiemy, że dziecko to zupełnie inny, nowy człowiek. Ma prawo do takiej energii, z jaką się urodził.

Kobieta podkreśla, że kocha swoje dzieci. A jednocześnie jedno z nich trudno polubić. - Moja córka jest bardzo aktywna w rozmowie, dużo mówi, właściwie ciągle - opisuje. - W niektórych momentach nie mam mocy przerobowych, żeby tego wszystkiego wysłuchać. Ta jej cecha bardzo mnie irytuje.

Poza tym, jak podkreśla, córka jest absorbująca. - Bardzo potrzebuje mojej obecności. Nie jestem w stanie tego zaspokoić, nie daję rady, jestem przebodźcowana - mówi.

Te trudne uczucia obudziły się w niej, kiedy miała już troje dzieci. - Poczułam, że to dla mnie za dużo - wyznaje Emilia. - Bo jest małe dziecko, które potrzebuje uwagi. Jest "środkowe", które zawsze samo zajmowało się sobą, ale widząc młodsze, też zaczyna potrzebować znacznie więcej mojej uwagi. Jest najstarszy syn, któremu nie mogę poświęcić tyle czasu, ile bym chciała, i mam poczucie, że jest przeze mnie odrzucony. To dla mnie splot wielu trudnych emocji, ale też moment, w którym zauważyłam, że zaczynam być zła, nerwowa, szybko kończy mi się cierpliwość wobec tak absorbującego dziecka. Miałam poczucie, że krzywdzę je, przez to, że go nie akceptuję.

Emilia czuła, że w ciągu pięciu sekund dziecko potrafiło ją wyssać emocjonalnie. - Zauważyłam, że coraz częściej mówię "poczekaj" czy "odejdź" zirytowanym tonem. Niekoniecznie je odpycham, ale jego obecność zaczyna mi nie być na rękę. I w pewnym momencie zreflektowałam się, że to jest człowiek, z którym ja się nie dogaduję - opisuje.

Kobieta nauczyła się zarządzać swoimi emocjami w kontakcie z dzieckiem. Pomaga jej w tym pozytywna dyscyplina, której jest edukatorką. Jak zaznacza, to dzięki niej zrozumiała, że dziecko nie musi być jej bratnią duszą, jeśli chodzi o charakter czy energię.

- Tak, moje dziecko ma cechy, które mnie irytują. Ale jednocześnie człowiek z takimi cechami też jest potrzebny na świecie - wyjaśnia. - Nie chodzi o to, żeby dopasowywać dziecko do mnie, ale żebym ja nauczyła się akceptacji.

Z czasem jej uczucia zaczęły się zmieniać. - Dzieci się zmieniają i my się zmieniamy. Dziś jest mi z córką bardziej po drodze. Czasem łapię się na tym, że daję jej odczuć ten mój brak akceptacji pewnych cech, ale pracuję nad tym i sama czerpię z tej relacji więcej przyjemności i energii - mówi Emilia.

- Zrozumiałam, że nie muszę być kumpelką moich dzieci, żeby być wspaniałą mamą, którą jestem dla nich bez względu na wszystko - podkreśla. - Jednocześnie ta relacja uczy i mnie, i dzieci szanowania naszych granic. Pokazuje, że każdy z nas może mieć inaczej. Możemy się przy tym szanować, kochać i dobrze dogadywać.

Psycholożka: Trudne emocje w relacji z dziećmi są normalne

- Wbrew pozorom, miłość do dziecka nie musi oznaczać, że jest się fanem wszystkich jego cech i zachowań – komentuje Angelika Szelągowska-Mironiuk, psycholożka i psychoterapeutka.

Ekspertka zaznacza, że rodzicielstwo konfrontuje nas z tym, co u innych – lub u nas samych – budzi złość, lęk czy smutek. - Jeśli na przykład nie lubimy czuć się w życiu bezradni, może być nam trudno zrozumieć i zaakceptować to, że małe dziecko jest kompletnie zależne od nas i nieustannie wymaga uwagi - tłumaczy.

Zdaniem psycholożki warto dawać sobie przyzwolenie na trudne emocje w relacji z dziećmi. - To normalne, że czasami zachowanie córki czy syna uruchamia w nas złość. Zdarza się też, że myśl "nie lubię swojego dziecka" jest oznaką zmęczenia i osamotnienia. Wtedy dobrze jest zastanowić się, kto mógłby nas wesprzeć w wychowaniu i jak możemy odpocząć - podkreśla Szelągowska-Mironiuk.

Ważne też, by rozumieć, skąd się biorą konkretne zachowania dziecka. Przykładem jest ciągłe domaganie się noszenia na rękach przez niemowlę. - To nie oznacza, że jest ono samolubne. Po prostu przejawia typową dla wieku potrzebę bliskości z opiekunem - wyjaśnia psycholożka.

"Dzień to walka o przetrwanie od rana do nocy"

- Ostatkiem sił powstrzymuję się, żeby nie "zamordować" starszego syna – wyznaje Anna. Jej czterolatek ma ciężki charakter. Jak podkreśla kobieta, duży wpływ miało na niego to, że jego biologiczny ojciec był toksykiem, a dziecko było świadkiem przemocy psychicznej i fizycznej. Para rozstała się, kiedy chłopiec miał około dwóch lat.

- Nasz dzień to walka o przetrwanie od rana do nocy. Awantury są dosłownie o wszystko - mówi Anna. I wymienia: - Kakao jest za gorące. Dolewam mleka – za zimne. Woda do mycia? Za gorąca, za zimna, za dużo piany, za mało. Nie lubi tych spodni, mimo że kilka dni wcześniej były w porządku. Zawsze chce się bawić tę samą zabawką co brat, więc co chwilę są o to walki.

Walki są też o jedzenie. Albo syn nie je nic, albo je przez tydzień parówki, albo wścieka się, że nie ma serka. Kabanosy Anna powinna otwierać nożyczkami, bo kiedy zrobi to nożem, mały nie chce jeść. Dzień syna to najczęściej płacz od otwarcia oczu aż do ich zamknięcia.

- Robiliśmy diagnozę pod kątem spektrum autyzmu. Brakuje nam jeszcze opinii psychiatry, a w kolejce czeka się i dwa lata - mówi. - Ale od pewnego specjalisty usłyszałam, że syn po prostu jest rozpuszczony...

Anna oczywiście kocha dziecko całym sercem i bezwarunkowo, ale to dla niej trudne. Jest zmęczona i sfrustrowana.

- Na szczęście mój obecny partner ma na niego wspaniały wpływ - mówi kobieta. - Zapewnia nam wszystkim poczucie miłości i bezpieczeństwa. Syn powoli uczy się, że są wspólne zabawy, przytulanie, buziaki i jest coraz spokojniejszy. Dla swojej trzytygodniowej siostrzyczki jest najwspanialszym bratem.

Nie lubisz jakiejś cechy dziecka? Nie wyśmiewaj jej

Angelika Szelągowska-Mironiuk podkreśla, że czasem zachowania dziecka są identyczne jak te, które przejawiał były partner lub partnerka. Dość często mówią o tym rodzice, którzy wychowują dziecko samodzielnie. - Bywa też, że dziecko, chociażby z powodów rozwojowych, miewa zachowania, jakie nas najbardziej w innych irytują - mówi.

- Miałam pacjentkę, która nie mogła znieść "obrażania się" swojego dwuletniego dziecka i jego rzucania przedmiotami w gniewie – wspomina ekspertka. - Okazało się, że w taki sposób w gniewie postępowała względem niej jej matka – przestawała się odzywać albo wyrzucała rzeczy z szuflad. Kobieta potrzebowała więc przepracowania trudnych emocji, które pojawiały się u niej, gdy dochodziło do agresji ze strony matki. To pomogło jej regulować emocje w relacjach z dzieckiem.

Istotne, by nie zawstydzać dziecka tym, jakie jest, i nie wyśmiewać go z powodu cechy, która nas drażni. A jeśli czujemy, że niechęć wobec dziecka nie jest chwilowa, ale permanentna i utrudnia budowanie relacji, jeśli jest zagrożenie, że będziemy wobec niego agresywni lub nie czerpiemy z rodzicielstwa radości, tylko frustrację i żal, warto poszukać pomocy terapeuty. - Silne, trudne emocje w relacjach z dzieckiem mogą mieć przyczyny w naszej historii, której w takiej sytuacji warto się przyjrzeć - komentuje psycholożka.

Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta