GwiazdyObiecywał ślub, okazał się zwykłym podrywaczem

Obiecywał ślub, okazał się zwykłym podrywaczem

Obiecywał ślub, okazał się zwykłym podrywaczem
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos
06.10.2011 09:28, aktualizacja: 07.10.2011 16:24

Obiecywał ci złote góry, mówił, że chciałby mieć z tobą dzieci, a może po prostu znalazła jakąś magiczną sztuczkę, by zaciągnąć cię do łóżka, a rano już go nie było? Podrywaczy jest wielu i każdy ma nieco inną metodę. Dziś porozmawiamy o tych, na których nie chciałabyś się natknąć…

Przyznam Ci się do czegoś. Mam narzeczoną, razem kupiliśmy dom, w którym teraz mieszkamy, planujemy ślub. Zwariowałem, kiedy Ciebie poznałem, nie mogłem odpuścić – powiedział Piotr. Marta wiedziała, że ma dziewczynę i dlatego przez wiele miesięcy unikała go i nie chciała dać się namówić na kawę. W końcu uległa. Spotkali się kilka razy, rozumieli bez słów. Czuła, że to jest to. - Jeśli teraz powiesz nie, zrozumiem. Jeśli jednak dasz mi czas, załatwię to wszystko, bo marzę o tym, żeby być z Tobą. Rzecz o najgorszych podrywaczach…

Obiecywał ci złote góry, mówił, że chciałby mieć z tobą dzieci, a może po prostu znalazł jakąś magiczną sztuczkę, by zaciągnąć cię do łóżka, a rano już go nie było? Podrywaczy jest wielu i każdy ma nieco inną metodę. Dziś porozmawiamy o tych, na których nie chciałabyś się natknąć…

Pokaż twarz, zrobię ci zdjęcie

Radek ma 35 lat, to wysoki brunet, ma niski głos. Jest dobrze zbudowany i bardzo przystojny. Kobietom bardzo się podoba, niestety większość z nich nie wie, że jest żonaty i ma dwie córeczki.

- Mieszka w Warszawie, ale ma taką pracę, że mniej więcej raz w tygodniu musi wyjechać do Krakowa, gdzie jest filia jego firmy – opowiada Kamil, kolega Radka. Okazuje się, że spędza tam zaledwie kilka godzin, idzie na kolację, a o północy już jest w stolicy. - Zazwyczaj rezerwuje pokój w jednym z hoteli przy Placu Teatralnym, bo stamtąd jest blisko do wielu klubów. Bierze prysznic, w pokoju rozstawia świece i idzie na łowy – kontynuuje Kamil.

Radek w klubie poznaje kilka dziewczyn, wybiera tę, która wydaje mu się najłatwiejsza. Stawia jej kilka drinków, obiecuje złote góry, a potem zabiera na romantyczny spacer. Do hotelu jest już niedaleko.

- Zachowuję się tak, jakby znalazł swoje przeznaczenie. Wiem, że ma kilka swoich sprawdzonych tekstów, które zawsze działają. Udaje, że nie jest z Warszawy, że przyjechał w delegację, ale zawsze chciał się tutaj przeprowadzić i teraz ma przeczucie, że wreszcie znalazł motywację, by to zrobić. Dziewczyny zazwyczaj ulegają, idą z nim do hotelu i zostają na noc – wyjaśnia kolega Radka.

Na tym jednak nie koniec. Najgorsze dopiero przed nami. Po upojnie spędzonej nocy, Radek proponuje wspólny prysznic. Kocha się z dziewczyną raz jeszcze, do pokoju zamawia śniadanie. - Kiedy jedzą, pyta czy możesz zrobić zdjęcie jej twarzy, bo jest tak piękna, że musi ją mieć na tapecie swojego telefonu. Faktycznie, ustawia je na moment, ale fotę robi tylko po to, by przypisać ją do numeru telefonu. W razie jak nie uda mu się wyrwać kogoś nowego, zawsze będzie mógł zadzwonić i powiedzieć, że znowu przyjechał do Warszawy. Specjalnie dzwoni raz na jakiś czas, mówiąc o tym, jak posuwają się plany związane z przeprowadzką, żeby zostawić sobie otwartą furtkę – wyjaśnia Kamil.

Chciałbym, żebyś była matką moich dzieci

Piotrek ma dzisiaj 33 lata. Wygląda na to, że od trzech lat testuje metodę „na dziecko” i zauważył, że działa. Sam się do tego nie przyznał, ale miał pecha – trafił na dwie dziewczyny, które się znają. - To była niesamowita historia. Kiedy Aneta przyszła do naszego biura, od razu się polubiłyśmy, ale gadałyśmy głównie w pracy. Któregoś dnia wyszłyśmy razem na wino i opowiadałyśmy sobie o różnych facetach. Aneta jako anegdotę opowiedziała mi historię o Piotrku – mówi Marta.

- Na początku była nim zauroczona, przekonana, że to ten jedyny. Okazało się jednak, że miał narzeczoną, z którą wspólnie wziął kredyt na dom. Obiecał jej, że jeśli tylko poczeka, wszystko dla niej zostawi. Mówił o niej „przyszła matka moich dzieci”. Faktycznie, wyprowadził się po kilku miesiącach, ale wciąż nie wracał na noc i prowadził podwójne życie – opowiada Marta, która sama pewnego dnia natknęła się na Piotra.

- Rzeczywiście, ma w sobie ten czar. Zakochałam się do szaleństwa, ale właściwie niewiele o nim wiedziałam. Któregoś dnia wyznał mi, że ma narzeczoną i opowiedział o domu. Wyznał jednak, że kiedy tylko mnie zobaczył, wiedział, że to ja muszę być matką jego dzieci. Skojarzyłam fakty i niestety dotarło do mnie to, że pracował w firmie, z której Aneta przeszła do nas. Historia był na tyle charakterystyczna, że jakieś dwa dni później zapytałam się jej o szczegóły. To było on!

Będę idealnym mężem albo... kochankiem

Michała Basia poznała na siłowni, pomógł jej, wytłumaczył obsługę kilku maszyn. Z czasem zaczęli ze sobą rozmawiać również na inne tematy, w końcu zaproponował spotkanie. - Byłam akurat po trudnym rozstaniu. Nie miałam ochoty na randki, więc zaznaczyłam, że, jeśli to jest taka bardziej koleżeńska propozycja, to zgadzam się – opowiada. Michał zabrał ją do drogiej restauracji, wybrał dobre wino. - Snuł opowieści o tym, jak to praca na siłowni jest jedynie dodatkiem do jego medycznych studiów, opowiadał o bogatej rodzinie, planach na przyszłość, o tym, jak bardzo już jest znudzony przypadkowymi znajomościami i marzy o pięknej, stałej relacji zakończonej ślubem – mówi Basia. - To brzmiało jak jakaś chamska reklama matrymonialna więc powiedziałam mu wprost, że mnie nie interesują tego typu faceci – dodaje. Wytłumaczyła mu, że właśnie rozstała się z facetem i nie szuka niczego stałego, bo ma dość emocji, zaangażowania i tego wszystkiego wokół.

- Z przekory powiedziałam, że interesuje mnie tylko seks. Chciałam zobaczyć jak zareaguje. Od razu zaświeciły mu się oczy i powiedział, że jemu też tylko o to chodzi, ale, że zazwyczaj dziewczyny chcą całej tej otoczki, więc przygotował taki scenariusz. Zaproponował mi, żebyśmy pojechali do niego i nawiązali taki romans na stałe. Zaskoczyła mnie jego naiwność. Myślał, że po tak tanim chwycie się zgodzę?– Basia śmieje się z tego, przestrzega swoje koleżanki, które wracają z pierwszej randki rozanielone i opowiadają o tym, jak to poznały księcia z bajki.

Dziewczyna z internetu

Maciek jest młody, ma 26 lat, ale już trzy lata temu się ożenił. Jego starszy o rok brat Olek wciąż jest sam: - Wydaje mi się, że to się stało za szybko, bo teraz myśli o innych dziewczynach – opowiada Olek. - Razem prowadzimy firmę i rozwozimy materiały budowlane po całej Polsce. Zazwyczaj mamy zaplanowane wyjazdy z tygodniowym wyprzedzeniem. Maciek przyznał mi się, że jest zarejestrowany na kilku serwisach randkowych. Szuka dziewczyn z danego miasta, wybiera jakieś pięć i zagaduje je przez cały tydzień. Bada sprawę, sprawdza, która jest zainteresowana i umawia się, że wpadnie na kolację ze śniadaniem – opowiada Olek.

Okazuje się, że Maciek dość wcześnie założył rodzinę, ale ma też łeb do interesów. Nie dość, że zaspakaja swoje potrzeby seksualne, to jeszcze nic nie płaci za nocleg. Jednym słowem: żyć nie umierać! - Kilka razy byłem naprawdę zdenerwowany. Jego żona dzwoniła do mnie i mówiła, że nie może się z nim skontaktować, nie wiedziała, gdzie jest. Mam nadzieję, że to jeszcze chwilę potrwa i w końcu mu się znudzi. W końcu nawet ja teraz doszedłem do takiego etapu, że już mam już dość – opowiada.

Ciekawe czy naprawdę tak uważa czy powiedział tak, bo to ja przeprowadzałam z nim wywiad…

(asz/pho)

Źródło artykułu:WP Kobieta