GwiazdyOlivier Janiak: jego główna wada to łatwowierność

Olivier Janiak: jego główna wada to łatwowierność

Nazywany jest polskim "arbiter elegantiarum". Model, dziennikarz, prezenter, dla telewizji zrezygnował z prawniczej kariery. Olivier Janiak mówi, że ma jedną drogę - nieustannego rozwoju i dlatego najlepiej pasują do niego słowa „but I still haven’t found what I’m looking for”

Olivier Janiak: jego główna wada to łatwowierność
Źródło zdjęć: © AKPA

19.12.2006 | aktual.: 09.05.2007 12:59

Nazywany jest polskim "arbiter elegantiarum". Model, dziennikarz, prezenter, dla telewizji zrezygnował z prawniczej kariery. Olivier Janiak mówi, że ma jedną drogę - nieustannego rozwoju i dlatego najlepiej pasują do niego słowa „but I still haven’t found what I’m looking for”

Zrezygnowałeś z kariery prawniczej dla telewizji. Dlaczego i jak do tego doszło - magia kamery?

Nie zrezygnowałem. Ja jej w ogóle nie rozpocząłem. Skończyłem studia i uciekałem od wyuczonego zawodu jak najdalej. Jeśli masz do wyboru spotykać wyjątkowych, utalentowanych, wielkich często ludzi, a z drugiej strony na szali stawiasz kryminalistów i kombinatorów to decyzja staje się oczywista. To tak wyglądało w dużym uproszczeniu.

Jak oceniasz swoje pierwsze kroki w Warszawie – sukces czy porażka?

Jeśli pochodzisz z małego miasteczka, nie masz bogatych rodziców, a własną pracą potrafisz utrzymać siebie i rodzinę na normalnym poziomie, żyć w zgodzie z samym sobą i mieć pracę, która daje Ci radość i spełnienie, to czy można to nazwać porażką?

Byłeś modelem. Niektórzy uważają, że to niemęski zawód. Jakie jest twoje zdanie?

Moja przygoda z modelingiem trwała jakieś półtora roku. Gdy zaczynałem miałem 23 lata. Wszystko, co udało mi się w związku z wykonywaniem tej pracy przeżyć, było pouczające i twórcze. Gdy przestało takie być i przestałem rozwijać się jako człowiek, szczęśliwie pojawiła się możliwość rozwijania się w dziennikarskim fachu. Teorie o niemęskości tego zawodu głoszą raczej zakompleksieni faceci. Nie znajduję w nim nic niemęskiego. Nie widziałem modeli promujących stringi, szminki, czy staniki tylko męską odzież itd. To po prostu bzdura.

W programie „Co za tydzień” poruszasz tematykę łatwą, lekką i przyjemną. Czy Olivier Janiak interesuje się tylko modą i clubbingiem?

To nie prawda. "Co za tydzień" to kalejdoskop najciekawszych wydarzeń ze świata sztuki, kultury, filmu, muzyki oraz kulisy powstawania produkcji TVN. Moda nie stanowi nawet 10% dotykanych przez nas tematów, clubbingu nie ma w ogóle. Temu zjawisku poświęcony był program "Co za noc", który realizowaliśmy w 2. cyklach po 9 odcinków i to ponad 2 lata temu. W "Co za tydzień" dotykamy rozmaitych kwestii, od awangardowych wystaw i happeningów po światowe premiery filmowe, tak by każdy widz znalazł coś dla siebie.

Czy to co robisz daje ci satysfakcję? Czujesz się spełniony zawodowo?

Spotykam się z wyjątkowymi często ludzmi. Genialnymi muzykami, znakomitymi aktorami, niebanalnymi artystami. Bezpośrednio z ich ust mogę usłyszeć, co ich inspiruje i dzielić się tym z widzami.
Podróżuję po Polsce i świecie... Czego można chcieć więcej...

Modeling, dziennikarstwo. Czy w twoja kariera zatrzyma się też na przystanku aktorstwo?

Modeling to przygoda, dziennikarstwo nieustanny rozwój i konieczność doskonalenia, nieustannego zresztą, a aktorstwo... Aktorstwo to zdolności których nie posiadam, i choć pewnie bym nie odmówił zagrania czarnego charakteru, to nie szukam okazji. To nie moja działka. Nie można robić wszystkiego, a z pewnością wszystkiego dobrze, więc aktorstwem niech zajmują się utalentowani i wykształceni w tym fachu ludzie.

Widziałbyś się w komedii, dramacie czy np. w filmie o Jamesie Bondzie?

W roli ciemnego złego typa

Jesteś uznawany za polskiego „arbiter elegantiarum”. Jak opisałbyś swój styl?

Awangardowa elegancja, jeśli już musiałbym się określać. Dobry ubiór, moim zdaniem, znaczy ni mniej ni więcej jak poczucie estetyki. Ja jestem estetą. Lubię ładne, niepowtarzalne rzeczy, a właściwy, dopasowany do okazji i do mnie samego ubiór, w moim przypadku, tylko z tej potrzeby wynika.

Czego nigdy byś nie założył?

Nie narzucam sobie ograniczeń. Wszystko jest kwestią sytuacji i fantazji.

Czy ważne jest, by ubrania były markowe?

Markowe ubrania oprócz metek to często, obok wysokiej ceny, także jakość. Nie jest to dla mnie bez znaczenia. Nie tym jednak kieruję się przy zakupach. Nie metkami, tylko oryginalnością i niepowtarzalnością. Dlatego lubię buszować i po lumpeksach.

Często podróżujesz, poznajesz różne kultury i jesteś dobrym obserwatorem. Najbardziej stylowo ubiera się Londyn, Paryż, Mediolan czy Nowy Jork?

Tokio... Najbardziej zwariowanych niepowtarzalnie ubranych ludzi spotkałem właśnie tam.

Czy uważasz, że Polacy mają dobry gust?

Przede wszystkim nie mają pieniędzy i biorąc ten smutny fakt pod uwagę mają niezły gust.
Ale Ci którzy doceniają zalety piękna i przyjemność otaczania się ładnymi rzeczami, niestety w przewadze nie są. Szczęśliwie cały czas się to zmienia i jeśli chodzi o wizerunek naszych miast, budynków, ulic... i nas samych, ludzi.

Jak zdefiniowałbyś „piękno”?

Nie mam takiej definicji. Fascynują mnie rozmaite rzeczy. Niektóre z nich czasami można nazwać nijakimi czy ohydnymi nawet, ale w kompozycji np. artystycznej dostają emocji, wyjątkowego anturażu.
Wszystko jest kwestią ekspozycji i pomysłu. Piękno to wartość, otaczaniem się której sprawiamy sobie i innym przyjemność. Mogą to być piękne postawy ludzi, przedmioty materialne, muzyka wszystko to, co powoduje że oddychamy inaczej, pełniej...

Czy zgadzasz się z opinią, że najpiękniejsze na świecie są Polki?

Coś w tym stwierdzeniu jest i chyba nie tylko narodowy nacjonalizm.

Przed kamerą sprawiasz wrażenie osoby bardzo naturalnej i otwartej? To główne cechy twojego charakteru?

Chyba tak, ja tak naprawdę kocham ludzi.

A jaka jest główna wada Oliviera Janiaka?

Łatwowierność

Podobno twoim ulubionym zespołem jest U2. Czy kiedykolwiek rozmawiałeś z Bono?

Niestety nie - jeszcze nie, ale wierzę że jeszcze to się stanie. Po raz pierwszy widziałem go na żywo w 1993 roku na koncercie w Budapeszcie, potem w Berlinie, Warszawie, Pradze, Chorzowie, gdzie miałem obiecany wywiad, ale do niego nie doszło… Niezwykłą historię z U2 przeżyłem w 1998 r. Z Wrocławia dotarłem do małego klubu w Szwajcarii bo dostałem informację, że wszyscy faceci z U2 mają tam być i zagrać na prywatnej imprezie, był i perkusista Larry Miller, i Adam Clayton basista. Mam ich autografy, ale Bono nie dotarł.

Przeprowadziłeś wiele wywiadów z gwiazdami (Kylie Minogue, Anastasia, Naomi Campbel, Brad Pitt, Keanu Reeves, Kevin Spacey itd.) Które ze spotkań wspominasz najmilej, a które trochę mniej? Która z gwiazd cię rozczarowała, a która mile zaskoczyła?

Każda z nich jest inna, najbardziej bałem się rozmowy z Keanu bo słynie z tego, że trudno do niego dotrzeć, a okazało się że mogę ją wspominać teraz jako niezwykłą. Na wywiad z nim jechałem dwa razy. Najpierw do L.A na premierę drugiej części filmu Matrix, tam jednak zrezygnował z udziału w press junkecie, nie podając nikomu przyczyny. Po dwóch latach „dorwałem” go w Paryżu na premierze "Constantine" i dałem mu album o Polsce kupiony 2 lata wcześniej przed pierwszym wywiadem. Przejechał ze mną cały świat i wreszcie trafił w ręce adresata. To go urzekło. I rozmowa była kosmicznie pozytywna.

Podobno pasjonuje cię aranżacja wnętrz. Jaki styl we wnętrzu lubisz najbardziej? Jaki styl panuje w twoim mieszkaniu?

Podobno pierwsze mieszkanie robi się dla wroga, drugie dla przyjaciela, a trzecie dla siebie. I coś w tym jest. Moje aktualne trzecie mieszkanie jest użyteczne, urzekające i przytulne. Łączy to wszystko co w architekturze cenię; nowoczesność z wygodą i odrobinę staroświeckich ponadczasowych klimatów z duszą.

Jesteś fanem dobrej kuchni, czy jedzenie jest dla ciebie raczej sprawą drugorzędną i jak wygląda podział obowiązków: gotujesz sam czy preferujesz kuchnię żony?

Ani jedno ani drugie niestety. Rzadko gotujemy w domu. Jeśli już to wspólnie z przyjaciółmi, najczęściej jemy w knajpach, i te potrafimy wybierać naprawdę dobrze. Moja żona jest fanką baru mlecznego przy praskiej katedrze i kebabu przy kinie "Bajka". Ja wolę bardziej pewne źródła. A poważnie, to lubimy eksperymentować, a etap małżeńskiego gotowania jeszcze przed nami.

Szukasz swojej drogi czy już ją znalazłeś?

Mam jedną drogę - nieustannego rozwoju, dlatego najlepiej pasują do mnie słowa piosenki U2 oczywiście…. „but I still haven’t found what I’m looking for”

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)