Moda"Polki-korsiarki", czyli jak oszalałyśmy na punkcie Michaela Korsa

"Polki-korsiarki", czyli jak oszalałyśmy na punkcie Michaela Korsa

W autobusie, w supermarkecie, a kiedy jest ciepło, także nad Wisłą. Na ulicach dużych i małych miast Polski rzuca się w oczy wyraźny złoty znaczek z literami „MK”. Są nim zdobione torebki, wielkie złote zegarki (najlepiej z niebieską tarczą) i inne dodatki. Logo Korsa jest dzisiaj tak popularne, jak krokodyl Lacoste czy flaga Hilfigera. Jak długo jeszcze będziemy cierpieć na chorobę „MK” i czy to w ogóle jest choroba?

"Polki-korsiarki", czyli jak oszalałyśmy na punkcie Michaela Korsa
Źródło zdjęć: © Getty Images
Paulina Ermel

08.02.2017 | aktual.: 08.02.2017 20:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Koło butiku Michaela Korsa w Warszawie przechadzałam się wiele razy. Po dwóch latach zastanawiania się, zdecydowałam i kupiłam - Michael Kors model Selma, za lekko absurdalne 1049 złotych, zajął honorowe miejsce w mojej szafie. Świadomość posiadania takiej torebki dodała mi pewności siebie – w końcu od tej pory istniała szansa, że obronię nią każdą stylizację. Nawet zwykłe rurki i czarna marynarka wyglądają w zestawie z Korsem jak z kobiecego magazynu. Co z tego, że jedna torebka wyczyściła mi portfel? Co z tego, że za tę cenę mogłam kupić trzy całe zestawy ubrań? Ile z was myśli/myślało tak samo? Nas, opanowanych przez „korsomanię” jest w Polsce całkiem dużo.

Amerykański projektant święcił triumfy na Zachodzie wtedy, kiedy Polki jeszcze nie wiedziały o istnieniu tej marki. Teraz tendencje się odwróciły – po obu stronach. Kiedy Michael Kors na Zachodzie staje się mocno passe, ulice polskich miast opanowały złote litery MK. Michael Kors jest znacznie tańszy niż luksusowe klasyki typu YSL czy Chanel, a jakościowo nie odbiegają od swoich luksusowych konkurentów.

Dla przykładu – najtańszy model torebki Chanel kosztuje ponad 10 tysięcy złotych, a marka nie organizuje wyprzedaży. Najtańsza torba MK na Zalando kosztuje ponad 400 zł, z kolei najpopularniejszy model - Jest Set Travel kosztuje 1280 zł. MK jest luksusem dla mas – takim samym jak projekty Versace, Balmain i Kenzo dla H&M. Działa tutaj ten sam mechanizm – wysokopółkowa marka jest na wyciągnięcie ręki, a produkty od projektanta mogą szybko znaleźć się w naszej szafie.

Obraz
© WP.PL

Produkty Michaela Korsa dystrybuowane są różnymi kanałami, a to z kolei sprawia, że marka zaczyna konkurować sama ze sobą. Nie tylko oryginalne butiki, ale też outlety, sklepy internetowe i fora – Michael Kors opanował polski internet! Miejsc, gdzie można znaleźć projekty MK, jest wiele. Ich cena się waha i potrafi być naprawdę niska. Szeroka dostępność i przystępność rzeczy Michaela Korsa sprawia, że marka przestała być atrakcyjna dla konsumentek czyhających na naprawdę ekskluzywne produkty i jest dostępna dla wielu: od nastolatek zbierających miesiącami na wymarzoną torebkę, po dojrzałe kobiety śledzące to, co mają na sobie polskie celebrytki.

Popularność MK zainspirowała duże sieciówki do wypuszczenia na rynek modeli podobnych do pożądanego przez miliony oryginału. Włączyły do swojej oferty podobne gatunkowo torebki, o takim samym kroju, ale 1000 zł tańsze. Jeszcze dwa sezony temu torbę rozszerzaną ku górze, z charakterystycznymi uszami, można było znaleźć w Zarze. Hiszpański gigant oferował ją za niecałe 100 zł. Torebka łudząco przypominała model Selma Michaela Korsa.

Obraz
© Materiały prasowe

Rynek rządzi się brutalnymi prawami. Prócz podobnej oferty sieciówek, rozwinęła się także bogata siatka podróbek MK. - Podczas jednych wakacji w Hiszpanii przechadzałam się po deptaku wzdłuż wybrzeża. Nie uwierzysz, ale na całej długości chodnika stali czarnoskórzy sprzedawcy z torebkami MK na ramionach. Część z nich wyglądała jak oryginalne, a kosztowały grosze. Wtedy doszłam do wniosku, że są już passe – opowiada Patrycja, posiadaczka trzech torebek Korsa. Pełno podróbek dostępnych jest także w sieci. To tutaj na okazje polują mniej zamożne kobiety.

Torebka Michaela Korsa pozostaje w Polsce symbolem statusu i wyraźnym sygnałem wysyłanym społeczeństwu, że Zara to dla nas za mało, ale Chanel jeszcze za dużo. Marka przedstawia wizję luksusowego życia, opartego o młodość i bogactwo. Nic dziwnego, że modelka Lily Aldrige twierdziła, że dzięki Korsowi czujemy się sexy i mamy poczucie, że wyglądamy bogato.

Obraz
© Getty Images

Na Zachodzie rynek nasycił się już torebkami i dodatkami MK, w Polsce czuć jeszcze jego głód. Nawet jeśli torby MK zalegałyby w oryginalnych butikach bądź amerykańskich magazynach, na pewno wyprzedadzą się w polskich outletach. W końcu tutaj za torebkę można zapłacić nawet 40 procent mniej. Tak długo, jak produkty marki będą dostępne w niższych cenach, tak długo będziemy je kupować. Istnieje jednak szansa, że niebawem będą nosić je wszyscy. Wówczas „korsomania” stanie się obciachem, a my znajdziemy sobie nowy obiekt zainteresowania.

Komentarze (74)