Blisko ludziPolki masowo poszczą. Sprawdzamy, co robi z organizmem dieta dr Dąbrowskiej i na czym polega jej sukces

Polki masowo poszczą. Sprawdzamy, co robi z organizmem dieta dr Dąbrowskiej i na czym polega jej sukces

Polki masowo poszczą. Sprawdzamy, co robi z organizmem dieta dr Dąbrowskiej i na czym polega jej sukces
Źródło zdjęć: © 123RF
24.04.2018 19:41, aktualizacja: 28.06.2018 15:43

- Największe wątpliwości zaczęłam mieć po wizycie kobiety, która przeszła anoreksję, a mimo tego została zakwalifikowana do programu w jednym z ośrodków serwujących głodówkę dr Dąbrowskiej – mówi dietetyczka z Instytutu Żywności i Żywienia Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

- Jem zdrowo, ale chcę zrzucić pięć kilo i wreszcie skończyć z mięsem – postanawia Joanna Gorzelińska. Jest dziennikarką, fotografką i autorką książek o zdrowym odżywianiu, współpracowała m.in. z „Przekrojem" i magazynem "La Vie”.

Z telewizora uśmiecha się do niej kolejna celebrytka na diecie dr Dąbrowskiej, kolejna koleżanka dzwoni, że pości, dr Dąbrowska prawie Joannie wyskakuje z lodówki. A za nią chórek: post nie z tej ziemi, samo zdrowie, w zgodzie z naturą!

Joanna odnajduje na Facebooku fanpage diety i widzi komentarze dziesiątek tysięcy osób, cały zastęp samozwańczych ekspertów na głodówce.

To było trzy lata temu. - Ta skala popularności z jednej strony dziwiła mnie, z drugiej sporo ułatwiała. Wszyscy wiedzieli, w czym rzecz, wszyscy mogli coś doradzić, wszyscy słyszeli o skutkach ubocznych.

Ale o tym za chwilę. Póki co Joanna dopiero zaczyna głodówkę, jeszcze nie zaczęły wypadać jej włosy.

Wymioty, czyli kryzys ozdrowieńczy

Wchodzę na stronę ewadabrowska.pl. Czytam: "Dieta ta, która w istocie ma charakter głodówki leczniczej, stosowana jako okresowa kuracja, dostarcza enzymów, mikroelementów, witamin, korzystnie alkalizuje i odtruwa, wzmacnia własne, samoleczące mechanizmy, przywraca równowagę przemian, czyli zdrowie".

Niewiele rozumiem, więc sprawdzam dalej. Strona tłumaczy mi, że post polega na jedzeniu wybranych warzyw i owoców maksymalnie przez 42 dni. Warzywa mają mieć niską zawartość skrobi, jak np. marchewka, kapusta, dynia, kabaczek, pomidor, papryka, sałata. Lista owoców jest krótsza, dozwolone są tylko niskocukrowe, jak jabłka, grejpfruty, cytryny i nieduża ilość jagód. Najlepiej na surowo, rzadziej gotowane. Do tego dużo wody, soków warzywnych i owocowych, herbat ziołowych etc. Zabronione jest jedzenie czegokolwiek spoza listy, nie można pić kawy, alkoholu ani palić papierosów.

Ze strony wynika, że dieta dr Dąbrowskiej ma być panaceum: leczy wszystko, od osłabionej odporności i trądziku, przez udary mózgu i stwardnienie rozsiane, po niepłodność, cukrzycę i żylaki. A to tylko kilka przykładów z listy. Przeciwwskazania?

"Głównym jest trudny do opanowania lęk przed dietą – przekonuje mnie strona – który wyzwala w organizmie reakcje stresowe, które uniemożliwiają włączenie się własnych samoleczących mechanizmów". Pozostałe: leki hamujące układ immunologiczny; choroba Adisona; choroby wyniszczające jak krańcowa niewydolność narządów; zaawansowany nowotwór, nadczynność tarczycy, ciąża, karmienie, okres dojrzewania, transplantacje narządów, depresje.

Czytam też, że nie o utratę wagi tu chodzi, tylko o odtrucie organizmu. A skoro wcześniej mój organizm był zatruty, mogą mi się przytrafić tzw. krótkotrwałe "kryzysy ozdrowieńcze". A te kryzysy to m.in. osłabienie, bóle głowy, wymioty, stan podgorączkowy, bezsenność, zawroty głowy, podwyższone OB. Kryzysy powinny ominąć osoby, które "wcześniej stosowały terapie oczyszczające lub prowadziły zdrowy tryb życia" – uspokaja strona. W dodatku "po kryzysach obserwuje się najczęściej stopniową poprawę samopoczucia i ustępowanie chorób".

Cierpiałam psychicznie, nie fizycznie

Joanna Gorzelińska pościła 3 razy. - Potrzebowałam planu – tłumaczy mi. – Gdybym chciała schudnąć i przestać jeść mięso bez jakichś odgórnych zasad, byłoby mi znacznie trudniej. Zawsze znajdzie się jakaś pokusa, impreza, wino, tort. A tu mam wszystko gotowe, rozpisane.

Na pierwszym poście zrzuciła 9 kg w 35 dni, dłużej nie wytrzymała. Widziała, że jest już wystarczająco szczupła, bała się że zaraz zaczną jej wypadać włosy. - To najgorszy skutek uboczny, na fejsbukowej grupie czytałam, że niektórzy tracą ponad połowę, mają łyse placki. U mnie to nie było aż tak ekstremalne, ale faktycznie po dwóch-trzech tygodniach od zakończenia głodówki moje włosy zaczęły kępkami zostawać na szczotce – mówi. – Idea postu Dąbrowskiej opiera się na odżywaniu wewnętrznym i to bardzo fajnie brzmi: że cellulit znika, bo twój organizm poza warzywami i owocami odżywia się złogami. Ja nie lubię wymyślnych potraw, nie jeździłam na żadne specjalne turnusy z dietą Dąbrowskiej, nie korzystałam z cateringów. Na śniadanie wyciskałam sok z grejpfruta, była mięta, jabłko, dwa pomidory posypane szczypiorkiem, później szklanka rumianku, marchewka i jest okej. Wolałam to niż kombinowanie z gołąbkami ze szpinaku. Nie cierpiałam z głodu. Psychicznie się cierpi, nie fizycznie. I metabolizm maksymalnie zwalnia, bo podajemy mu bardzo niskokaloryczne produkty z wąskiej grupy – opowiada.

Cellulit faktycznie zniknął w ekspresowym tempie, Joasia miała energię i paznokcie się poprawiły, mnóstwo zalet. Dozwolonych ośmiuset kalorii nawet nie mogła przejeść, już było jej od tych warzyw niedobrze. Ale to znosiła dzielnie. Dopiero, gdy próbowała zrobić post za trzecim razem, poczuła się bardzo źle.

- Zdawałam sobie sprawę z wielu niejasności tej diety, ale motywacja była silna: pozbycie się cellulitu i 5 kg. Tylko przez pierwsze dni już nie dawałam rady funkcjonować bez tabletki przeciwbólowej, miałam potężne migreny – mówi. Trzeciego dnia zrezygnowała. – I zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy to jest na pewno zdrowe? Poza tym, całe wyjście z postu jest dość trudne, trudniejsze od samej głodówki. Z jednej strony cieszyłam się, że mogę więcej jeść, że koniec z żelazną dyscypliną, że we wszystkim wyglądam świetnie. Z drugiej, tylko przez pół roku czułam tę rewelację, potem zaczęłam wracać do punku wyjścia. Mimo, że cały czas jem zdrowo.

Przestałam czuć głód

Anna Zysk, specjalistka od PR w warszawskich instytucjach kultury, ma inne doświadczenia. Pościła dwa razy: za pierwszym, po dwóch tygodniach schudła pięć kilogramów, za drugim, po czterdziestu dwóch dniach, schudła o siedem więcej.

- Głodówkę zaczęłam po konsultacji z endokrynologiem. Miałam bardzo złe wyniki morfologii i insulinooporności, do tego źle się czułam, brakowało mi energii. Przez pierwsze dwa dni bolała mnie głowa, ale później było cudownie! Lepiej spałam, zero migren, energia mnie roznosiła – cieszy się. - Jedzenie robiłam sobie sama. Zaprzyjaźniłam się z panią w warzywniaku, dawała mi za darmo wodę z kiszonych ogórków i kapusty, raz na trzy dni gotowałam gar ogórkowej. Tygodniowo dieta kosztowała mnie około 60 zł.

Po trzech tygodniach Anna poszła na kontrolę, morfologia wróciła do normy. - Nie miałam efektu jo-jo, przestrzegałam zasad wychodzenia z postu. Ale to nie jest dieta dla wszystkich. Znam osoby, które czuły się źle, nie przetrwały nawet jednego dnia. Dla mnie jedynym minusem były wypadające włosy, zaczęłam łysieć zaraz po odstawieniu głodówki. Czytałam na forum, że sporo osób tak ma. Ale wzięłam dużą dawkę biotyny i włosy wróciły do normy.

Dąbrowska w całej Polsce

Obecnie dr Ewa Dąbrowska jest już znakiem towarowym. W sumie stronę opisującą jej dietę odwiedziło ponad 7 mln osób, w samym kwietniu tego roku ponad 145 tys. Wokół diety wyrosła cała infrastruktura: spa z dietą dr Dąbrowskiej, agroturystyka z dietą dr Dąbrowskiej, catering według jej przykazań. Mimo że to żadna nowość, bo Dąbrowska wymyśliła post warzywno-owocowy jeszcze w latach 90.

"Wieloletni pracownik Akademii Medycznej w Gdańsku, gdzie pracowała do roku 1999 na stanowisku adiunkta w Klinice Chorób Wewnętrznych" – czytam na jej stronie. - "Przeprowadziła badania naukowe z zakresu immunologii uzyskując w roku 1978 tytuł doktora nauk medycznych". Przy kolejnych badaniach zainteresowała się wpływem jedzenia na leczenie chorób cywilizacyjnych, w efekcie powstała cała dieta sygnowana jej nazwiskiem.

Pierwszy ośrodek, który proponował turnusy z głodówką Dąbrowskiej powstał w 1994 roku na Kaszubach. Gdy dziś wpisuję w wyszukiwarkę Google hasło "ośrodki z dietą Ewy Dąbrowskiej", wyskakuje: Kołobrzeg, Mielno-Umieście, domki w Lubartowie, Spa w Inowrocławiu, Karpacz, trzy miejsca na Gołubiu, Brzeźno pod Wrocławiem, Mazury, Węgrów, itd. Trudno się doliczyć, bo różne strony podają różne liczby, na pewno turnusów jest w Polsce kilkadziesiąt. Na oficjalnej stronie Dąbrowska umieściła informacje, że oficjalnie patronuje tylko pięciu oraz że nie jest właścicielem żadnego z nich. Prowadzi tam wyłącznie "wykłady i konsultacje dla kuracjuszy".

- Post Dąbrowskiej na początku był kameralną dietą – tłumaczy Gorzelińska. - Biznes zaczął się rozkręcać, gdy na głodówkę zaczęli przechodzić celebryci, którzy prezentowali w mediach cudowne efekty, jak Karolina Szostak. Jest masa turnusów, które kosztują i po kilka tys. złotych, w zależności od poziomu luksusu. Pod nazwiskiem Dąbrowskiej powstają kolejne zestawy pudełek z jedzeniem, w którymś momencie na facebookowym fanpage’u diety Dąbrowskiej pojawiło się 100 tys. osób, które traktowały zasady głodówki jak Biblię. Teraz jej dieta to biznesowa potęga.

Po diecie Dąbrowskiej idą do mnie

O opinię na temat diety poprosiłam Hannę Stolińską-Fiedorowicz, dietetyczkę z Instytutu Żywności i Żywienia. - Trzy czwarte moich pacjentów jest po tej diecie. Przychodzą do mnie, bo nagle tyją z nawiązką i nie wiedzą, jak sobie z tym poradzić. Ale największe wątpliwości zaczęłam mieć po wizycie kobiety, która przeszła anoreksję, a mimo tego została zakwalifikowana do programu w jednym z ośrodków – mówi dietetyczka.

Z naukowego punktu widzenia, detoks jest zdrowy. - Można go robić regularnie jeden dzień w tygodniu, to nie spowoduje nagłego spadku masy ciała, ale sama dr Dąbrowska mówi, że nie taki jest cel oczyszczania. Choć tak naprawdę, jej dieta bije rekordy popularności właśnie dlatego, że daje szybki efekt. To proste: mało kto odżywia się samymi owocami i warzywami, zwłaszcza w Polsce. Nietrudno tak schudnąć. Natomiast w jadłospisie brakuje m.in. tłuszczy i kwasów omega 3, niezbędnych do dobrego działania mózgu i chroniących organizm przed depresją – tłumaczy Stolińska-Fiedorowicz.

- Moim zdaniem, jeśli prawidłowo się pocimy, działają nam nerki, wystarczy odżywiać się zgodnie z zasadami piramidy żywienia. Nie trzeba przechodzić na taki rygor, żeby uzyskać efekt dobrego samopoczucia. Dużo lepiej jest wprowadzić na stałe zdrowe nawyki żywieniowe i chudnąć powoli, czyli 1 kg na tydzień.

Kontaktowaliśmy się z ośrodkami, którym patronuje dr Dąbrowska, ale żaden nie chciał przekazać do niej numeru telefonu. Wysłaliśmy do dr Dąbrowskiej maila z prośbą o rozmowę, od dwóch tygodni nie odpowiada.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (48)
Zobacz także