FitnessPrezydent Chorwacji krytykowana po meczu. Bo zachowała się jak człowiek

Prezydent Chorwacji krytykowana po meczu. Bo zachowała się jak człowiek

Prezydent Chorwacji krytykowana po meczu. Bo zachowała się jak człowiek
Źródło zdjęć: © Forum | imago sportfotodienst
Przemysław Bociąga
16.07.2018 13:22, aktualizacja: 16.07.2018 15:03

Pijana, zmokła jak miss mokrego podkoszulka i obściskująca obcych facetów bez czci i godności. Na taką prezydent bym głosował.

Polskim internautom się ulało. Choć większość z nas pieje raczej z zachwytu niż z oburzenia nad zachowaniem prezydent Chorwacji Kolindy Grabar-Kitarović, znacznej grupie komentujących nie przypadł do gustu sposób, w jaki odnalazła się podczas mundialu. Tego wielkiego, stricte męskiego święta, na którym dla kobiet miejsca nie ma – nawet jeśli są głowami krajów, których reprezentacja gra w finale. Bo zawsze zrobią coś źle. Przyjdą. Będą kibicować. Napiją się alkoholu. A na końcu, he he, wylądują w męskiej szatni.

Obraz
© Super Express

Przypomnijmy, co o prezydent Chorwacji wie dziś Polak, który swoją wiedzę o świecie czerpie z telewizji, a w tej ogląda wyłącznie mundial. Otóż: jest gdzieś na świecie taki kraj Chorwacja, znany z tego, że kiedyś był Jugosławią, że jest tańszym i emocjonalnie bliskim, bo wschodnioeuropejskim, odpowiednikiem śródziemnomorskich wakacyjnych miejscówek. W tej Chorwacji jest zaś słoneczna pogoda, Hajduk Split oraz kobieta-prezydent (pół-kobieta, pół-prezydent) z fajnym biustem, który kiedyś pokazała na plaży. Prezydent bawi się dobrze, pije, wpada do piłkarskich szatni (i nic dziwnego, bo babki z fajnym biustem to babki rozrywkowe) i ma ochroniarzy, którzy wychodzą z domu bez parasola. W sumie tyle.

Zasłużyła sobie na tę opinię w programie dwóch kroków: najpierw podczas meczu ćwierćfinału, potem podczas finałowego. W trakcie półfinałów jej nie było, bo akurat miała tam jakieś swoje babskie sprawy, SPA z koleżankami, szczyt NATO czy coś.

A zatem: ćwierćfinał. Chorwaci grali z Rosją i już za sam fakt, że ją pokonali, zasłużyli sobie na szacunek polskich kibiców, bo przecież Rosji i Niemcom kibicujemy w ostatniej kolejności. Mecz był bardzo wyrównany, co musiało wywoływać niezwykłe napięcie. Chorwaci wygrali dopiero w karnych, Kolinda Grabar-Kitarović miała więc za sobą bite dwie godziny silnych piłkarskich emocji. W końcu biało-czerwoni wygrali! Dla takich chwil warto nie bojkotować mundialu. Jak cieszy się przywódca państwa, które właśnie pokonało Rosję? Tego nikt w Polsce jeszcze długo nie będzie wiedzieć, a zatem świetnie, że mogliśmy zobaczyć to przynajmniej w telewizji. Otóż przywódca takiego państwa... cieszy się razem ze swoimi ludźmi, którym ten sukces zawdzięcza.

Co na to Polacy? Polacy na to: hy hy hy. Poszła do męskiej szatni, hy hy hy. Tam chłopaki brali prysznic, hy hy hy. Pewnie strzelali jej karne w tej szatni, hy hy hy, jeśli oczywiście wiecie, co mam na myśli. Skąd te skojarzenia? Wystarczyło jedno: Kolinda Grabar-Kitarović jest kobietą. A więc kojarzy się z seksem

Nie, przepraszam. Oprócz tego, że jest kobietą, dopuściła się jeszcze jednej zbrodni. Internet obiegło kilka sesji, na których jakoby jej imponujące wdzięki są ledwo przysłonięte przez bikini. Nic to, że później obecność pięknej pani prezydent na obu seriach gorących fotek została zdementowana. Żadne z plażowych zdjęć, które dziś od nowa krążą po internecie podpisywane jako gorące fotki TEJ rozrywkowej pani prezydent, nie przedstawia jej. Ale to nieważne. Ważne, że jeśli w polityce jest jakaś kobieta, a do tego jest seksowna i zachowuje się naturalnie, a w dodatku lubi spędzać czas z piłkarzami, to musi być, delikatnie mówiąc, rozrywkowa.

Mówią to wszystko przeważnie ci sami ludzie, którzy mają obsesję wstawania z kolan i polityki progodnościowej. Tym śmieszniej było, kiedy okazało się, że do tego wszystkiego na mecz poleciała rejsowym samolotem. Cóż za żenująca reprezentacja dumnego chorwackiego narodu!

Podczas finałów nie było lepiej. Świat obiegła rewelacyjna fotka Associated Press, na której prezydent Francji Emmanuel Macron w pozie Warszawskiej Nike cieszy się z mistrzostwa świata w piłce nożnej. Jemu wolno, bo jest mężczyzną, nie będzie dla niego gestów niestosownych, nie będzie oburzenia, że zachowuje się jakoś nie tak. Słusznie, bo jeśli piłka nożna w ogóle do czegoś służy (czego dotąd przekonująco nie udowodniono), to właśnie do tego, by wyrażać wielkie emocje. I dobrze się dzieje, jeśli będą to emocje dobre, takie jak radość albo duma.

Obraz
© PAP/EPA | Alexey Nikolsky

Tym bardziej jednak zastanawiające jest, że są tacy, którzy prezydent Chorwacji za wyrażanie takich emocji krytykują. Po pierwsze: dała się zmoczyć deszczowi. Jakże to tak? Według obiegowej wersji (nie do końca zresztą prawdziwej) podczas spotkania z piłkarzami na płycie boiska z trójki przywódców (Macron, Grabar-Kitarović i Putin w roli gospodarza) tylko ten ostatni był chroniony przed deszczem. Zdaniem komentatorów, oznacza to, że jego ochroniarze byli lepiej przygotowani, a jego łysina, zaczesana w charakterystyczną moskiewską pożyczkę, jako jedyna godnościowo chroniona była przed deszczem. Tymczasem prezydent Chorwacji bez krzty godności dała się zmoczyć ulewie, obściskując w tym czasie członków (hy hy hy) swojej reprezentacji, jakby byli Hugh Grantem w finale jakiejś romantycznej komedii.

Mało kto przy tym zadał pytanie: dlaczego do podobnych scen nie doszło podczas ćwierćfinałowego meczu, gdzie Chorwacja wymierzyła Anglikom słuszną karę za konferencję w Jałcie. Czemu wtedy nadobna Kolinda nie była u boku swoich? No, babskie sprawy. Była na szczycie NATO w Brukseli, gdzie i tak zerkała ukradkiem na transmisję mundialowego meczu. Tak, tak: na szczycie NATO. Bo Kolinda Grabar-Kitarović, poza tym, że jest normalną kibicującą babką, aktualnie na urzędzie prezydenta średniego, ale fajnego państwa, jest też niezwykle profesjonalną osobą w swoim wymagającym fachu. Najmłodsza prezydent w historii Chorwacji i wieloletnia pracownica korpusu dyplomatycznego swojego kraju, była też pierwszą kobietą na stanowisku asystenta sekretarza generalnego NATO. W przeciwieństwie do stanowiska prezydenta, to akurat nie jest urząd, który można wywalczyć w konkursie piękności. Świetnie mówi po angielsku, podobno także po hiszpańsku i portugalsku, mniej biegle zna jeszcze kilka przydatnych języków.

Na takich ludzi, robiących świetne kariery w międzynarodowej polityce i doskonale odnajdujących się na dyplomatycznych czerwonych dywanach, mówimy czasem: białe kołnierzyki. Pewnie dlatego tak szokujące jest dla nas, kiedy zamiast białego kołnierzyka i bezpiecznego granatowego krawata widzimy piękną, dojrzałą kobietę w biało-czerwonej apaszce, demonstrującą przecież nie obsceniczne zachowania – tę interpretację dopisujemy sobie sami – ale normalne ludzkie odruchy i zwykłe zachowania. Nieodmiennie głosujemy na tych, którzy obiecują nam władzę bliższą ludzkim sprawom, ale kiedy przedstawiciele tej władzy okazują zwykłe ludzkie emocje, reagujemy w popłochu wyparciem i negacją. Miejm nadzieję, że więcej kobiet w polityce będzie w przyszłości oznaczać więcej takich ludzkich odruchów przedstawicieli tak zwanych najwyższych władz.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta