Przełamać barierę milczenia

Przełamać barierę milczenia

Przełamać barierę milczenia
13.10.2006 19:32, aktualizacja: 30.05.2010 14:37

Agresji słownej – kpin, poniżeń i wyzwisk doświadcza niemal co trzeci Polak pozostający w stałym związku. Problem pozostaje problemem cichym, ofiary bicia nie chcą mówić o nim głośno. Dlaczego? Między innymi z powodu mitów, jakie wokół niego narosły. Przełamanie bariery izolacji i milczenia jest pierwszym krokiem do przerwania cyklu przemocy.

Według CBOS 19% Polaków chociaż raz w życiu doświadczyło przemocy fizycznej. 12% tych, którzy doświadczyli przemocy w domu rodzinnym twierdzi, że przynajmniej raz padli ofiarą współmałżonka lub partnera, a do rękoczynów doszło w wyniku kłótni. Agresji słownej doświadcza niemal co trzeci Polak pozostający w stałym związku. Problem pozostaje problemem cichym, ofiary bicia i poniżeń nie chcą mówić o nim głośno. Dlaczego? Między innymi z powodu mitów, jakie wokół niego narosły.

Z badań CBOS (2005 r.) wynika również, że to mężczyźni dwukrotnie częściej stają się ofiarami przemocy fizycznej, jednak kobiety częściej są bite i poniżane w domu, nie zaś na terytorium bliskim miejscu zamieszkania (jak to jest w przypadku mężczyzn). Kobiety wstydzą się sytuacji, w jakiej się znalazły - ukrywanie sińców za ciemnymi okularami i makijażem wydaje im się jedynym rozwiązaniem, zwłaszcza gdy do pobicia doszło pierwszy raz. Przed powiadomieniem odpowiednich władz lub przed odejściem powstrzymują je wiara w to, że uderzenie było jednostkowym przypadkiem pod wpływem emocji, troska o dzieci, które nie mogą wychowywać się bez ojca i uzależnienie finansowe od partnera. Kobiety rzadko proszą o radę krewnych lub przyjaciół, karmiąc się mitem, że tajemnic rodzinnych nie należy ujawniać. To błąd, twierdzą specjaliści z organizacji Niebieska Linia, działającej w obronie ofiar przemocy – przemoc nie skończy się sama, a pierwszym krokiem do jej przerwania jest przełamanie izolacji i milczenia.

Gdy zazdrość prowadzi do agresji

Niemal 9% kobiet, które deklarują, że doświadczają przemocy ze strony partnera twierdzi, że oprócz krzyków i gróźb, partner ogranicza im kontakt z rodziną i przyjaciółmi. W obawie przed zdradą lub z zazdrości o kontakty ze wspólnymi znajomymi, w których ten nie może uczestniczyć, nie pozwala samotnie wychodzić z domu lub wstaje godzinę za wcześnie tylko po to, aby odprowadzić partnerkę na przystanek autobusowy i sprawdzić, czy ta rzeczywiście jedzie na uczelnię lub do pracy. W takiej sytuacji znalazła się 23-letnia Weronika, studentka germanistyki. Od 5 lat jestem z mężczyzną, który kontroluje każdy mój krok, czyta korespondencję, rozmowy na forach towarzyskich, nie pozwala mi na spotkania z koleżankami z grupy, jeśli sam w nich nie uczestniczy. I co z tego? Żyję z nim, bo go kocham, a do tych zachowań zdążyłam się przyzwyczaić. Czy to jest przemoc? Nie wiem, nigdy tak o tym nie myślałam. Inny pogląd na tę sprawę ma przyjaciółka Weroniki, która nie raz miała okazję obserwować relację między Weroniką i jej
chłopakiem - boję się do nich przychodzić, boję się zapraszać Weronikę do siebie – zaborczość Mariusza mnie zwyczajnie stresuje – nie wiem jak wytłumaczyć przyjaciółce, że to nie jest normalne i tak nie można żyć!

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Koszmar Joanny M. rozpoczął się rok temu. Życie młodego małżeństwa było bajką do momentu, gdy mąż zaczął mieć kłopoty z nadużywaniem alkoholu. Wracał do domu późno, nie tłumacząc się z kim był i co robił. Wszelkie zapytania Joanny, co jest powodem odmiany oraz próby rozmowy wywoływały agresję męża, a w konsekwencji przemoc fizyczną. Joanna przyznała się, że woli szukać pomocy w poradniach internetowych, ze względu na anonimowość, jaką zapewnia wirtualny kontakt. – Nie wiem, co robić, ale wstydzę się powiedzieć o tym komukolwiek, boję się, że zaczniemy być postrzegani, jako związek patologiczny – przyznaje Joanna.

Przeświadczenie, że przemoc w rodzinie to problem marginesu społecznego jest jednym z mitów, powstrzymujących ofiarę przed przyznaniem się do kłopotliwej sytuacji. Osobiste cierpienie wywołujące apatię i poczucie niemocy, wstyd i obawa przed tym, co pomyślą znajomi i rodzina powoduje, że bity i poniżany partner woli sam radzić sobie z problemem, skrywając bolesną tajemnicę. Natomiast rzadko która ofiara przemocy w rodzinie zdaje sobie sprawę z faktu, iż każdy akt przemocy, jest działaniem intencjonalnym, mającym na celu podporządkowanie sobie i kontrolowanie ofiary.

Długi cykl przemocy, wąski krąg poinformowanych

Według badań, początek agresji ze strony małżonka jest zazwyczaj początkiem całego trójfazowego cyklu, długotrwale wyniszczającego zdrowie psychiczne i fizyczne poszkodowanego. W fazie pierwszej partner jest podirytowany, wszystko go złości, w fazie drugiej prowokuje kłótnię, a następnie wywołuje awanturę. Istnieją różne formy przemocy, również ekonomiczna. Najczęstsze jej przejawy to szantaż materialny (kiedy ofiara nie pracuje), odbieranie siłą pieniędzy należących do partnera lub świadome uniemożliwianie partnerowi podjęcia pracy, co w konsekwencji ma prowadzić do uzależnienia finansowego. Jeszcze inną jest przemoc seksualna i wymuszanie na partnerze współżycia lub zmuszanie do nieakceptowanych pieszczot i praktyk seksualnych.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

NAJPIERW ŚLUB, A POTEM?
W PUŁAPCE UZALEŻNIENIA Kobieta jest tak traktowana, na jakie traktowanie pozwoli

Tak zawsze powtarzała moja matka – wspomina Beata (24 l.). Była twarda i zdecydowana, dopóki ojciec nie uderzył jej po raz pierwszy. Oboje są prawnikami, zarabiają świetnie, mają wszystko i jeszcze do niedawna mieli sobie wiele do powiedzenia – wiecznie zakochani, szczęśliwi. W pewnym sensie zazdrościłam im i żałowałam, że mi się tak życie nie układa. Teraz jestem świadkiem rozpadu związku, choć matka nie odeszła od ojca, jak zapowiadała w momencie, gdy dramat był jeszcze fikcją. Nie wybaczyła poniżenia i wymierzonego policzka, mimo tego wierzy, że sytuacja się nie powtórzy. Uraz jednak pozostał - przy niekontrolowanych, zamaszystych ruchach ojca, które wcale nie mają na celu pobicia, kuli się jak zastraszone zwierzę, które spodziewa się razów ze strony swojego pana – dodaje Beata.

Czy sprawców przemocy spotyka kara?

Ostatnie statystyki z poszczególnych okręgów więziennictwa pozwalają być dobrej myśli. Z danych dostarczanych przez Centralne Biuro Więziennictwa wynika, że coraz więcej kobiet zgłasza na policję akt przemocy ze strony partnera. Do więzień trafia nawet o 300% więcej skazanych za znęcanie się nad rodziną. Na decyzję o ujawnieniu przestępstwa wpływają między innymi akcje organizacji pozarządowych, które często starają się pomóc w ekmisji oprawców z domu, rzadziej też skazany wychodzi z więzienia na mocy zwolnienia warunkowego, co niweluje obawę ofiary przed powrotem partnera do domu.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także