Blisko ludziRozstaliśmy się, kto weźmie psa? Często byli partnerzy kłócą się niczym o dziecko

Rozstaliśmy się, kto weźmie psa? Często byli partnerzy kłócą się niczym o dziecko

Rozstaliśmy się, kto weźmie psa? Często byli partnerzy kłócą się niczym o dziecko
Źródło zdjęć: © iStock.com
Klaudia Stabach
21.02.2020 15:50, aktualizacja: 23.02.2020 15:27

- Mieszkaliśmy wspólnie jeszcze prawie dwa miesiące i codziennie kłóciliśmy się o to, kto wieczorem może pójść z psem na spacer. Wspólne wyjścia nie wchodziły już w grę - mówi Ewelina. W momencie rozstania kwestia ustalenia, kto zabierze ze sobą psa, może być prawdziwą kością niezgody.

Ostatnio Paulina Smaszcz-Kurzajewska, która po 23 latach małżeństwa z Maciejem Kurzajewskim, postanowiła złożyć papiery rozwodowe, przyznała, że byli małżonkowie podzielili się nie tylko nieruchomościami i pieniędzmi, ale również i zwierzętami. On wziął psa, a ona kota. Kluczowym argumentem był fakt, że dziennikarz mieszka w domu z ogrodem.

Walka jak o dziecko

Jednak nie każda para kończąca związek potrafi podjąć słuszną decyzję. Często zarówno jedna, jak i druga strona nazywa siebie lepszym opiekunem i nie chce pożegnać się z czworonogiem. Tak było w przypadku Eweliny i Damiana. – Oboje bardzo kochamy naszego psa i walka o niego była zacięta niczym o dziecko – przyznaje kobieta.

Co prawda to Ewelina widnieje jako właściciel w książeczce zdrowia psa oraz na dokumentach z hodowli, jednak w praktyce również Damian opiekował się ich pupilem. Zwaśnieni kochankowie nie potrafili dojść do porozumienia. Mężczyzna odwlekał w czasie wyprowadzkę, bo nie potrafił zostać się z ukochanym Nero. - Mieszkaliśmy wspólnie jeszcze prawie dwa miesiące i codziennie kłóciliśmy się o to, kto wieczorem może pójść z psem na spacer - wspomina Ewelina. - Wspólne wyjścia nie wchodziły już w grę - dopowiada.

Po lawinie sprzeczek i przerzucaniu się argumentami para postanowiła wprowadzić tzw. opiekę naprzemienną. – Przez cztery dni pies mieszka u mnie, a przez trzy u Damiana – tłumaczy Ewelina.

Kobieta twierdzi, że to było najlepsze rozwiązanie, ponieważ nikt nie jest poszkodowany. – Nero nadal jest szczęśliwy, a my nie czujemy się jakbyśmy porzucili własne dziecko – zapewnia Ewelina. – Co prawda irytuje mnie, że nadal widuję swojego eks, ale nie wchodzimy w dyskusje. Przekazujemy sobie psa i cześć – dopowiada.

Dobro psa przede wszystkim

Magdalena Gutowska, behawiorystka i trenerka psów, doskonale rozumie, jak silne może być przywiązanie człowieka do psa, jednak uczula, aby w momencie rozstania odsunąć swoje emocje na bok i kierować się głównie dobrem pupila. – Trzeba ocenić który z partnerów będzie w stanie zapewnić mu lepsze warunki do życia. To powinna być osoba, która spędza mniej czasu poza domem, jest w stanie wychodzić z psem na dłuższe spacery oraz organizować dla niego niezbędne aktywności tak często, jak to jest konieczne – tłumaczy ekspertka.

Ponadto byłoby dobrze, gdyby pies został w domu, w którym mieszka, o ile czuje się tam dobrze i bezpiecznie. – Dla zwierzęcia już samo rozstanie opiekunów może być trudnym przeżyciem, dlatego w miarę możliwości starajmy się zminimalizować stresujące okoliczności – przekonuje Gutowska.

Trenerka psów nie widzi przeciwwskazań do wprowadzenia tzw. opieki naprzemiennej, o ile nie wpłynie ona negatywnie na psychikę zwierzęcia. – Psu nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć powodów nowej sytuacji, dlatego musimy działać delikatnie i bacznie obserwować jego reakcje. Jeśli mamy do czynienia z psem stabilnym emocjonalnie, pewnym siebie i z natury dobrze radzącym sobie w nowych sytuacjach, mamy większą szansę na powodzenie prowadzenia opieki naprzemiennej - tłumaczy.

- Jeśli jednak nasz pies z natury nie radzi sobie w nowych miejscach i sytuacjach, jest lękliwy, wycofany i wyraźnie widać, że ponadprzeciętnie potrzebuje stabilizacji emocjonalnej, bez której gubi się w naszym świecie – warto rozważyć, czy aby na pewno nasze, ludzkie potrzeby powinny stać ponad dobrostanem emocjonalnym psa - dodaje Gutowska.

- Gdy zaczniemy co tydzień zmieniać psu miejsce zamieszkania i jednocześnie zauważymy, że czuje się on gorzej: jest niespokojny, ma wyraźnie obniżony nastrój, doskwiera mu biegunka lub obserwujemy inne symptomy stresu, to sugeruję, aby ustalić tylko jednego właściciela – tłumaczy behawiorystka.

Podobnym kluczem trzeba kierować się w sytuacji, gdy godzimy się na odwiedzanie psa przez byłego partnera lub partnerkę. – Jeśli po jego wyjściu pies zaczyna nerwowo rozglądać się za nim, szukać go w domu i tęsknić lub przejawiać inne, nie zdarzające się dotychczas problemy behawioralne, to nie wyjdzie mu to na dobre w dłuższej perspektywie i może prowadzić do pogłębiania się problemów behawioralnych oraz destabilizacji emocjonalnej – mówi Magdalena Gutowska.

Pies ze schroniska

Jeśli para zaadoptowała zwierzę ze schroniska, to po ewentualnym rozstaniu prawo do dalszej opieki posiada jego właściciel. Jest nim osoba, która podpisała umowę adopcyjną. – Zawsze umowę podpisuje tylko jeden człowiek, niezależnie od tego czy jest w sformalizowanym, czy w niesformalizowanym związku. Dzięki temu mamy jasną sytuację w kwestii formalnej odpowiedzialności za zwierzę – tłumaczy Izabela Olejniczak ze schroniska "Na Paluchu".

Jednak jeśli rozstająca się para dogada się między sobą i wspólnie podejmie decyzję, że zwierzę nie będzie mieszkało z właścicielem, tylko z drugim opiekunem, to istnieje możliwość edytowania umowy. – Zdajemy sobie sprawę z tego, że czasem pies czy kot przywiązuje się bardziej do drugiej osoby lub po prostu ona poświęca mu więcej uwagi i chce dalej się nim zajmować. Ponadto jeśli widzimy, że zwierzę jest zadbane i nie dzieje mu się krzywda, to nie robimy problemów i zmieniamy w papierach adres oraz nazwisko właściciela – tłumaczy pracownica schroniska.

- To ważne, żeby przyjść do nas i zgłosić tę sytuację, ponieważ każdy z naszych psów ma wszczepiony pod skórą chip. W razie zaginięcia służby, które go odnajdą kontaktują się z osobą, której dane są tam zapisane – zwraca uwagę Izabela Olejniczak.

Niestety rozstającym się parom nie zawsze udaje się znaleźć dobre rozwiązanie. Czasem spełnia się najgorszy z możliwych scenariuszy, czyli zwrot psa do schroniska. "Na Paluchu", w skali roku, około 4 proc. zwierząt z różnych powodów wraca z powrotem do klatek. Od razu warto zaznaczyć, że wbrew pozorom nie jest to duża liczba biorąc pod uwagę liczbę adopcji. W 2019 roku 1800 psów znalazło nowy dom.

Schronisko nie prowadzi statystyk co do powodu zwrotu zwierzęcia, ale niewątpliwe jednym z nich jest zakończenie związku. - To z reguły dotyczy osób, które stosunkowo krótko miały pod opieką psa. Od kilku miesięcy do roku. Ponadto dzieje się tak w przypadku stosunkowo młodych osób, które po rozstaniu nie są w stanie samodzielnie zająć się psem. Przeprowadzają się do kawalerek, w której pies nie miałby warunków lub właściciele wynajmowanym mieszkań nie zgadzają się na zwierzęta – wyjaśnia ze smutkiem Izabela Olejniczak.

Pracownicy schroniska nie są w stanie zweryfikować, czy i jak długo potencjalni właściciele zwierzęcia będą ze sobą. – Nie mamy takich uprawnień ani możliwości. Sprawdzamy tylko relację ludzi z psem, którego chcą zaadoptować oraz warunki mieszkalne – tłumaczy Izabela Olejniczak. – Co prawda jeśli zauważamy, że chętni na adopcję często się kłócą i ewidentnie mają problemy z dogadywaniem się, to wtedy wstrzymujemy procedurę adopcyjną – podkreśla pracownica schroniska.

Wszystko w umowie

Również wolontariusze fundacji, które zajmują się ratowaniem bezdomnych psów i wspieraniem adopcji psów schroniskowych skupiają się przede wszystkim na obserwacji relacji potencjalnych właścicieli z psem. – Nie ukrywam, że procedura jest wnikliwa i dosyć długo trwa, jednak wynika to z uwagi na dobro zwierzęcia – tłumaczy Joanna Woźniczko z Fundacji Amstaff Azyl.

Podczas rozmów pada pytanie o to, z kim zostanie zwierzę w razie ewentualnego rozwodu czy rozstania. – Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak potoczy się życie prywatne nowych opiekunów psa, dlatego wolimy uświadomić ich, że ta kwestia musi zostać ustalona jeszcze przed podpisaniem umowy adopcyjnej, na której widnieje zawsze tylko nazwisko jednej osoby – tłumaczy.

Joanna Woźniczko zaznacza, że w fundacji Amstaff Azyl jeszcze nie zdarzyło się, aby ktoś zwrócił psa z powodu rozstania. – Jeśli jednak doszłoby do takiej sytuacji i w danym momencie nie byłoby odpowiedniego wolnego domu tymczasowego (te opiekują się psami za darmo), wówczas dotychczasowy opiekun jest zobowiązany do partycypowania w kosztach hotelowania psa do czasu znalezienia nowego domu lub wolnego domu tymczasowego - tłumaczy Joanna Woźniczko.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl