Simone Segouin – 18‑latka, która walczyła z nazistami
Na jednym ze zdjęć z sierpnia 1944 roku widać francuskich partyzantów walczących w stolicy kraju z nazistami. Wśród mężczyzn ubranych w ciemne, znoszone mundury wyróżnia się jedna dziewczyna. To Simone Segouin, 18-letnia ikona ruchu oporu.
01.09.2015 | aktual.: 01.09.2015 11:57
Na jednym ze zdjęć z sierpnia 1944 roku widać francuskich partyzantów walczących w stolicy kraju z nazistami. Wśród mężczyzn ubranych w ciemne, znoszone mundury wyróżnia się jedna dziewczyna. Ma krótkie spodenki, koszulkę w kropki i karabin przewieszony przez ramię. To Simone Segouin, nastolatka, która po tym jak zdecydowała się dołączyć do walczących, stała się ikoną kobiecej strony ruchu oporu.
Segouin pochodzi z Chartres, oddalonego od stolicy Francji o 55 km. Od dzieciństwa starała podążać swoją drogą w świecie mężczyzn. W 1944 roku, w szczycie okupacji Francji przez nazistów, postanowiła dołączyć do oddziału Wolnych Strzelców i Partyzantów (FTP), jednostki złożonej głównie z francuskich nacjonalistów.
Wielokrotnie powtarzała, że przyczynił się do tego jej ojciec. Podziwiała jego dokonania i odznaczenia z czasów I wojny światowej. Była dumna z ojca i swojego kraju. Gdy wybuchła kolejna wojna nie mogła postąpić inaczej, jak chwycić za karabin i dołączyć do walczących.
- Niemcy byli naszymi wrogami, my byliśmy Francuzami. Sprawa była prosta – wyjaśnia.
Niebezpieczne misje z miłością w tle
Zanim zaczęła prawdziwą walkę, musiała upewnić się, że jej rodzina nie poniesie konsekwencji jej działań. Dostała fałszywe papiery, które dały jej przykrywkę na nadchodzące misje. Od tego momentu była Nicole Minet, mieszkanką zbombardowanej Dunkierki.
Sagouin na początku zajmowała się mniejszymi akcjami, jak choćby kradzieżą niemieckiego motoru, by móc później brać udział w zorganizowanych na większą skalę akcjach. Pomagała przy wykolejaniu pociągów, wysadzaniu mostów. W wieku zaledwie 18 lat przechwytywała ze swoim oddziałem grupy niemieckich żołnierzy w Thivars.
To właśnie tam spotkała miłość swojego życia. Roland Bousier był młodym żołnierzem, który dowodził operacją w mieście. Ich romans trwał wiele lat, choć para nigdy się nie pobrała.
- Obserwowałem ją, by poznać jej uczucia. Z czasem opowiadałem jej o tym, jakie rzeczy muszę robić. Pytałem ją, czy nie przeraża jej to, ale przyznawała, że walka za ojczyznę sprawia jej przyjemność – wspomina po latach Bousier.
Ikona ruchu oporu
Największe zainteresowanie wzbudziła podczas wizyty Charlesa de Gaulle’a w jej rodzinnym mieście. Zebrani dziennikarze byli zafascynowani walczącą w szeregach kobietą, bo te nie często można było spotkać na froncie. Reporterzy wypatrzyli ją, kiedy jadła bagietkę i trzymała karabin na jednym z posterunków.
Kobieta udzieliła w tym dniu swojego pierwszego wywiadu, a Robert Capa, jeden z najsłynniejszych fotografów wojennych, zrobił jej kilka zdjęć. Jej roześmiana, pełna życia twarz kontrastowała z innymi kobietami. Na zdjęciach Capy, tuż obok niej znalazły się ofiary wojny, z ogolonymi głowami i śladami po pobiciach.
Na takim tle wyrosła jej legenda. Partyzantka niedługo potem znalazła się na okładce magazynu Life, który w tamtym czasie miał kilkumilionowy nakład.
Powojenne przygody
Gdy wojna się skończyła, wielokrotnie pytano ją, czy kiedykolwiek kogoś zabiła. Choć Niemcy byli jej największymi wrogami, nie czuje się dumna z tego, że kilku z nich mogła zastrzelić w walce.
Sagouin została awansowana na porucznika i odznaczona prestiżowym Krzyżem Wojennym. Jej działania poznały miliony ludzi, ona sama zaczęła pracować jako pielęgniarka w niewielkim szpitalu. Kiedy w kwietniu 1945 roku kobiety mogły po raz pierwszy wziąć udział w lokalnych wyborach, de Gaulle podkreślał, że jest to możliwe właśnie dzięki kobietom takim jak Simone.
Dziś weteranka ma już 90 lat. Nie tak dawno temu nazwano jej imieniem ulicę w Chartres. Choć wielu uważa, że znacznie przyczyniła się do rozwoju feminizmu we Francji, ona wciąż pozostaje skromna.
- Walczyłam w ruchu oporu, to tyle. Gdybym miała zrobić to jeszcze raz, zrobiłabym to, bo niczego nie żałuję – przyznaje po latach.
md/ WP Kobieta