Blisko ludziSingielstwo pozwoliło im znaleźć miłość... do siebie samych. "Wolałam być sama, ale szczęśliwa"

Singielstwo pozwoliło im znaleźć miłość... do siebie samych. "Wolałam być sama, ale szczęśliwa"

Czasami lepiej być singielką niż być w nieszczęśliwym związku
Czasami lepiej być singielką niż być w nieszczęśliwym związku
Źródło zdjęć: © Getty Images | Trevor Williams
Aleksandra Hangel
15.02.2022 17:49, aktualizacja: 15.02.2022 18:03

Maja przeżyła niesamowite dwa lata wolności pełne seksu, zabawy i czułości do samej siebie. Tomek, gdy zorientował się, że jego nowa relacja do niczego nie prowadzi, rzucił wszystko i pojechał do znajomych na potrójną seks-randkę. A Monika dzięki temu, że doskonale poznała swoje potrzeby, postanowiła opublikować ogłoszenie. Dziś jest w szczęśliwym małżeństwie od ponad czterech lat.

Pochodząca z Warszawy Monika ma za sobą ogrom relacji i związków, które pozostawiały wiele do życzenia. Jasno zaznacza, że bycie singielką dostarczyło jej sporo informacji na temat tego, co jest w stanie zaakceptować, gdzie może pójść na kompromisy, a gdzie jest to niemożliwe. Singielstwo dało Monice niezwykłą umiejętność ufania samej sobie i swojej intuicji.

- Mimo że sporo relacji w swoim życiu przerobiłam, niektóre mniej poważne, inne bardziej, to więcej byłam sama niż z kimś. Bardzo chciałam miłości, ale długo nie wychodziło. Po ostatnim 8-miesięcznym związku, który okazał się wyjątkowo toksyczny, miałam już dość próbowania. Chciałam się bardziej zacząć szanować. Stwierdziłam, że wolę być sama i szczęśliwa, niż z kimś, ale pełna obaw i niepokoju – mówi 33-letnia dziś Monika.

Postanowiła jednak spróbować jeszcze jednej opcji.

"Szukam kandydata na męża"

- Stwierdziłam, że jestem w takim wieku, że jeśli chcę znaleźć kogoś na poważnie, to muszę pozostać sobą i być szczera.

Ogromną pasją Moniki są motocykle, dlatego to właśnie na grupie dla motocyklistów opublikowała ogłoszenie: "szukam kandydata na męża". Opisała w nim dokładnie siebie, swoje potrzeby, cechy, ale także wymagania. Szukała kogoś, kto też pragnie trwałej, wartościowej relacji. - Wiedziałam, że jeśli ktoś się tego wystraszy, to znaczy, że nie szuka tego, co ja. Dając to ogłoszenie nie oczekiwałam też, że na pewno znajdę partnera – opowiada Monika.

Obraz
© Facebook

Monika wybrała się z kilkoma osobami z ogłoszenia na kawę, ale ciągle coś "nie klikało". Jej post polubił wtedy Krzysiek, który początkowo zaznaczył, że żony nie szuka. Ale ich kontakt nigdy się nie urwał. Małżeństwem są już cztery lata.

- Gdy się pojawił, poczułam coś niesamowitego. Mało tego, my nadal czujemy się, jakbyśmy dopiero się w sobie zakochali. Te emocje są nie do opisania – zachwyca się Monika.

 "Stawiam na siebie"

28-letni Tomek pół roku temu rozstał się z partnerem, z którym brakowało mu nici porozumienia.

- Nadal uważam, że to świetny facet. Jego bliskość była dla mnie ważna. Ale po prostu czasami wiesz, że to nie jest ktoś, z kim na dłuższą metę możesz zbudować coś trwałego. A jeśli ma być nietrwałe, po co w to iść? – zastanawia się Tomek w rozmowie z WP Kobieta.

Jak podkreśla, głównymi powodami, dla których nie wyszło, były różnica w postrzeganiu rzeczywistości i brak chęci na otwartą, szczerą rozmowę o emocjach. Nie bez znaczenia było także nie do końca satysfakcjonujące życie seksualne.

- Nie zgrywało się. Chemia, która była na początku, zniknęła w odmętach sporów o brak rozmów i w niezrozumieniu wzajemnych potrzeb – dodaje mężczyzna.

Tomek przez ostatnie miesiące był na niezliczonej liczbie randek. Wpadł w nie jak większość osób, które dopiero co się rozstały i szukał "tego czegoś" we współrandkowiczach. W końcu po serii nieudanych spotkań postawił na siebie.

- Walentynki to święto, które uwielbiam. Bardzo chciałbym je spędzić z kimś, kogo kocham. I pewnie kiedyś się to wydarzy. Uważam jednak, że nie ma lepszej osoby do celebrowania święta miłości niż my sami. Dlatego w tym roku poszedłem na trening, spotkałem się z przyjacielem, rozmawialiśmy. I to były bardzo udane walentynki, bo w zgodzie ze mną.

Na pytanie, czy nie żałuje, że z żadnym mężczyzną z randek mu nie wyszło, odpowiada szczerze.

"Seks w związku musi być świetny"

- Był jeden kandydat, z którym poczułem naprawdę silną więź, ale niestety nie połączyła nas żadna energia seksualna, a to ma dla mnie kolosalne znaczenie. Seks musi być świetny w związku, bo wiele o nim mówi. A już zbyt wiele razy byłem w związkach, w których mnie to frustrowało.

Gdy uświadomił sobie, że ta relacja nie ma przyszłości, powiedział o tym mężczyźnie, z którym się spotykał. Tego samego wieczora umówił się na spotkanie z dwójką znajomych, z którymi ma głównie erotyczną relację, a która została na jakiś czas zawieszona. Chciał sprawdzić, jak się z tym czuje. – I było cudownie. Nieziemsko – zaznacza.

I wtedy Tomek uznał, że jeśli ma wybierać kogoś, z kim już na początku coś nie funkcjonuje prawidłowo, woli dać sobie jeszcze czas. Nie śpieszy mu się, bo świętuje to, że nauczył się szanować własne potrzeby i wymagania.

 Sztywne zasady na seks-randkach

Dla 29-letniej warszawianki Mai, która rozstała się z partnerem po 6 latach związku bez seksu, czułości, bliskości, singielstwo było jak objawienie. Nagle okazało się, że po pracy można wyjść na miasto, rozmawiać z ludźmi, cieszyć się seksem z atrakcyjnymi dla niej mężczyznami, którzy widzieli w niej niezwykłe cechy, na które były partner nigdy nie zwrócił uwagi. Był też jej pierwszym partnerem seksualnym, dlatego pozostało jej wiele do odkrycia. Miała pod seks-randki przygotowane sztywne zasady.

– Po pierwsze nigdy nie zgadzałam się na seks z kimś, dla kogo byłam tylko "kawałkiem mięsa". Chciałam połączenia, emocji, spotkań z kimś, z kim oprócz dzikiego seksu, mogę rozmawiać do rana. Po drugie – seks zawsze musi być bezpieczny, czyli z zabezpieczeniem. Jeśli ktoś po wejściu do sypialni, w trakcie przytulania, całowania, od razu chciał przejść do rzeczy, nie proponując prezerwatywy, przerywałam i wychodziłam, bo to dla mnie całkowity brak odpowiedzialności. Po trzecie – nigdy nie robiłam nic wbrew sobie – opowiada Maja.

Najpiękniejsza historia romantyczna, jaką wspomina Maja, przydarzyła jej się podczas wyjazdu ze znajomymi na Mazury. Spotkała na corocznym festynie w małej miejscowości Adama, który na co dzień mieszka w Hiszpanii. Od razu poczuła z nim nić porozumienia.

Seks na dzikiej plaży na Mazurach

- Wyszliśmy z tego festynu na spacer, trzymaliśmy się za ręce, dawaliśmy sobie to ciepło, którego często brakuje ludziom, którzy nie są w związkach. W bardzo otwarty sposób rozmawialiśmy o tym, że nawet jeśli to tylko trzymanie za ręce na jednym spacerze, bo Adam niebawem wróci do Hiszpanii, to przeżywanie takich chwil pozostawia w człowieku pytania o to, na czym najbardziej im w życiu zależy – wzrusza się Maja.

Na maleńką, dziką plażę dotarli w środku nocy. Księżyc był wtedy w pełni.

- Zaczęliśmy się całować, było magicznie. I wtedy poczuliśmy ten dreszcz podniecenia. Zgodnie z moimi zasadami, nie uprawiam seksu bez zabezpieczenia, więc miałam w torebce prezerwatywę. Mogliśmy więc skonsumować te emocje, przeżyć je. Po wszystkim weszliśmy do jeziora, krzyczeliśmy do nieba, wybraliśmy się z powrotem na festyn, na którym do rana tańczyliśmy – opowiada 29-latka.

Dziś Maja spotyka się z Rafałem. Są razem już 3 lata, a wciąż jest w nich ten żar. – On mnie ciągle nosi na rękach. Nadal po tylu wspólnych trudnych chwilach, nie wyobrażam sobie przy mnie kogoś innego. Jest moim najlepszym przyjacielem, powiernikiem, partnerem. Jest nam też świetnie w łóżku – uśmiecha się Maja. Niebawem para planuje także ślub.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta