Skóra w zmiennym nastroju
Cykl miesiączkowy, w który wchodzi kobiecy organizm, to prawdziwa burza hormonalna. W ciągu średnio 26-30 dni w kobiecym ciele zachodzą zmiany, których głównymi sprawcami są estrogen i progesteron. Jak reaguje na nie skóra?
Cykl miesiączkowy, w który wchodzi kobiecy organizm, to prawdziwa burza hormonalna. W ciągu średnio 26-30 dni w kobiecym ciele zachodzą zmiany, których głównymi sprawcami są estrogen i progesteron.
Jest to jednocześnie czas, w którym zmianom podlega nie tylko kobiece wnętrze, ale i uroda. Dla kobiety bowiem cykl miesiączkowy to również specyficzny czas dla skóry, włosów i paznokci.
Z punktu widzenia zdrowia i medycyny miesięczny cykl w organizmie kobiety to czas między dwiema kolejno następującymi po sobie miesiączkami. Każdy z cykli trwa zwykle od 26 do 30 dni i w dużym skrócie polega na zmianach, dzięki którym możliwe będzie dojrzewanie komórki jajowej, samo jajeczkowanie oraz przygotowanie błony śluzowej macicy na przyjęcie zapłodnionego jajeczka.
Tradycyjnie ginekolodzy dzielą cykl miesiączkowy na dwie podstawowe fazy, w których dominuje jeden z hormonów. Pierwsza z nich to faza estrogenowa trwająca od pierwszego dnia cyklu (równoznacznego z pierwszym dniem krwawienia) do momentu owulacji. Druga faza to faza progesteronowa obejmująca czas od owulacji do kolejnego krwawienia.
Daj jej spokój
I choć zależność między cyklem miesiączkowym a naszą urodą na pozór może wydawać się błaha, to jednak jak dowodzą badania, nasza skóra i włosy przechodzą podobne zmiany jak nasz organizm.
Z tymi zmianami z kolei związane są również wahania w naszej samoocenie i poczuciu własnej atrakcyjności. Jak się bowiem okazuje, matka natura z pełną premedytacją przemyślała cały proces zachodzący podczas cyklu miesiączkowego, aby nasze ciało – w tym głównie skóra i włosy wysyłały odpowiednie sygnały.
Zaraz w pierwszych dniach cyklu, kiedy nierzadko obolałe i zmęczone czekamy aż skończy się miesięczne krwawienie, nasza skóra też nie jest w najlepszej kondycji. Często jest bardziej przesuszona niż zwykle, piecze nas, swędzi, robią się na niej nieładne zaczerwienienia. Jest bardzo wrażliwa na wszelkie zabiegi mechaniczne oraz na eksperymenty z nowymi kosmetykami.
Pierwsza faza cyklu miesiączkowego nie jest zatem dobrym momentem na przeprowadzanie szczególnie silnie inwazyjnych zabiegów kosmetycznych – złuszczania naskórka, botoksu, peelingu mechanicznego czy laserowego zamykania naczynek. W tej fazie cyklu lepiej dać odpocząć skórze i włosom i trochę je porozpieszczać.
Zamiast używać kosmetyków z alkoholem, kwasami owocowymi czy nawet witaminą C, które mogą w tej chwili skórę jeszcze dodatkowo podrażnić, warto „potraktować” ją delikatnymi kremami, tonikami i maseczkami nawilżająco-kojącymi.
Instynktownie piękna
Nasza skóra i włosy najlepiej mają się natomiast mniej więcej w środkowej fazie cyklu, podczas owulacji, która zwykle występuje na 14 dni przed kolejnym krwawieniem. W tym właśnie momencie jesteśmy najbardziej kobiece, olśniewamy urodą i seksapilem. I to wszystko właśnie sprawka matki natury, która tak zaprogramowała nasze organizmy, abyśmy w chwili, kiedy może dojść do zapłodnienia, najbardziej kusiły i wabiły mężczyzn.
W tych kilku dniach, kiedy stężenie estrogenów jest największe, czujemy się naprawdę pięknie. Błyszczą nam oczy, włosy są sprężyste, mniej się przetłuszczają i zdrowo lśnią, a skóra wydaje się jakby silniejsza, lepiej nawilżona, zmniejsza się jej łojotok, a poprawia naturalny koloryt. Jednym słowem, rozkwitamy.
Jest to również najlepszy czas na wszelkie zabiegi kosmetyczne, które w tej fazie cyklu skóra przyjmie łagodnie i szybko się po nich zregeneruje. Jednocześnie podczas owulacji należy uważać na słońce i lampy solarium, bowiem mogą one spowodować silniejsze przebarwienia.
Zespół napięcia... skóry
Po fazie owulacji, w której olśniewamy płeć brzydką swoją urodą, nadchodzi ostatnia faza cyklu, w której nasza skóra i włosy znowu popadają w niełaskę. Większość z nas zna doskonale ten czas, kiedy na kilka dni przed miesiączką dopada nas zespół napięcia przedmiesiączkowego, czujemy się ociężałe, grube, nieatrakcyjne. Jak na złość nasza skóra zaczyna się silniej przetłuszczać (włosy niestety też), pojawiają się na niej bolesne krostki, których pod żadnym pozorem nie można wyciskać. Nasza skóra jest bowiem wówczas bardziej podatna na zakażenia i wszelkiego rodzaju stany zapalne.
W tym czasie w organizmie dochodzi do zatrzymania zapasów wody, przez co możemy przybrać na wadze i wydawać się pełniejsze. Ponieważ w tej fazie cyklu następuje największa produkcja progesteronu, możemy również odczuwać przemęczenie i nadmierną senność, choć jednocześnie możemy mieć kłopoty z zasypianiem i możemy budzić się nawet po kilka razy w ciągu nocy.
Trzecia i ostatnia faza cyklu, po której nastąpi kolejne krwawienie, to również nie jest dobry czas na inwazyjne zabiegi kosmetyczne, walkę z cellulitem lub podejmowanie prób odchudzania. Z tymi zabiegami warto poczekać kilkanaście dni, do momentu, w którym nasza skóra znowu rozkwitnie kobiecością.
Nasza skóra, tak jak i my miewa humory, zmienne nastroje. Bywa zmęczona, niedotleniona, senna. A to wszystko za sprawą dwóch hormonów, które decydują o naszej biologicznej kobiecości. Warto jednak wsłuchać się w ich rytm, by oszczędzić sobie wielu nieprzyjemnych dolegliwości i w odpowiednim momencie wykorzystać jej największe atuty.