Blisko ludziSprośne uwagi, komplementy, dotyk. Najważniejsze to przerwać milczenie

Sprośne uwagi, komplementy, dotyk. Najważniejsze to przerwać milczenie

Sprośne uwagi, komplementy, dotyk. Najważniejsze to przerwać milczenie
Źródło zdjęć: © iStock.com
19.11.2017 14:10, aktualizacja: 19.11.2017 14:46

Sprawa Weinsteina, który wykorzystywał seksualnie kobiety w Hollywood, wywołała lawinę. W ramach akcji #metoo setki tysięcy poszkodowanych z całego świata opowiedziało o doznanej krzywdzie. To dopiero początek walki z seksualnymi drapieżcami. Z psychoterapeutką dr Agnieszką Mościcką-Teske z Uniwersytetu SWPS rozmawiamy o tym, jak skutecznie przepracować traumę po doświadczeniu molestowania seksualnego.

Anna Konieczyńska: W Stanach w wyniku akcji #metoo ujawniane są codziennie nowe nazwiska sprawców. W Polsce padło do tej pory tylko jedno nazwisko. Czy przez to, że nie wskazujemy molestujących, tylko opowiadamy o doświadczeniu molestowania, nie bierzemy aby udziału w zmowie milczenia?
Dr Agnieszka Mościcka-Teske: Nie oceniałabym nas tak surowo. Akcja #metoo przyniosła wymierne korzyści. Nie miała przecież zachęcać do wojny wszystkich ze wszystkimi, tylko rozpocząć rozmowę na temat doznanych krzywd. Nie ma sensu oczekiwać natychmiastowego efektu. Nie można też wymagać od pokrzywdzonych kobiet, żeby skonfrontowały się ze sprawcami przemocy. Bo molestowanie to zawsze przemoc – niezależnie od tego, czy "tylko" werbalna, czy także fizyczna. Pierwszym krokiem w procesie radzenia sobie z doświadczeniem przemocy jest mówienie o tym, co się stało. Wskazanie sprawcy z nazwiska nie jest tu niezbędne. Dla dużej części osób poszkodowanych (świadomie nie używam słowa "ofiary", bo ono powtórnie stygmatyzuje, jest nacechowane emocjonalne – "ofiara" kojarzy się z nieudacznikiem, niedojdą, fajtłapą) mówienie o tym, że doznały krzywdy, czy nadużycia, to odważny gest.

Dlaczego tak długo milczałyśmy?
Przemoc działa obezwładniająco. A łagodniej mówiąc, naruszanie przez inną osobę naszych granic, potrafi nas sparaliżować na długo. Pierwszą reakcją jest poczucie winy. I zaniżone poczucie własnej wartości. Gdy coś nam się nie udaje w relacjach, gdy popełniamy błąd, gdy ktoś ma do nas pretensje, zdecydowana większość z nas zastanawia się, co takiego złego zrobiła. Szuka odpowiedzialności po swojej stronie.

To nie tylko kobieca tendencja?
Nie. Ale w związku z tym, że kobiety szybciej nazywają emocje, sprawniej poruszają się w świecie uczuć, mogą też ulec fałszywemu poczuciu winy. Różnice w postrzeganiu emocji mogą też prowadzić do tragicznych w skutkach nieporozumień. Molestujący często tłumaczą się, że ich zachowanie w zamierzeniu miało być flirtem, komplementem, podrywem. Mężczyźni są mniej wrażliwi na niuanse, bo uczą się odczytywania emocji później niż kobiety.

Ale czy to znaczy, że obowiązuje ich taryfa ulgowa?
Nie, ale zwracam uwagę na to, że mężczyźni muszą się kodu zachowań społecznych nauczyć. Kobiety funkcjonują w przestrzeni publicznej w sposób równoprawny do mężczyzn od niedawna. Dopiero od kilkudziesięciu lat zajmujemy kierownicze stanowiska, konkurujemy z mężczyznami, wydajemy im polecenia. Mężczyźni uczą się, jak postępować w tym "nowym" świecie. To, co się dzieje w ramach akcji #metoo, to pogłębianie świadomości społecznej. Wszyscy dzięki tej akcji uczymy się, jakie zachowania są akceptowalne, a jakie nie.

A czy to nie jest subiektywne? Czytając niektóre wpisy moich koleżanek, byłam zdziwiona ich reakcją. Ja podobne zachowania mężczyzn wobec mnie uznawałam za nieudany żart. Albo je ignorowałam. Albo szybko reagując, ukrócałam sytuację.
To, że zachowanie jest niestosowne, oceniamy nie tylko subiektywnie. Każde zachowanie, które wykracza poza ramy społecznej konwencji, można już uznać za potencjalnie niepodlegające konsensusowi. Zwracanie w relacjach zawodowych uwagi na wygląd, podkreślanie seksualności, żarty o blondynkach z dużym biustem – to wszystko wykracza poza ramy konwencji. Pani niestosowne zachowania mężczyzn mogły nie poruszyć. Ale wystarczy, że miałaby pani trudniejszą sytuację życiową – problemy finansowe, prywatne, czy zdrowotne – i już czułaby się pani osłabiona. A przecież każdy z nas w różnych momentach życia może okazać się słabszy. Nawet przeziębienie powoduje osłabienie! Zmniejsza cierpliwość, odporność na żarty, asertywność. Wtedy nawet niewinny żart można odebrać jako naruszenie.

Co można traktować jako naruszenie? Słowo, gest, spojrzenie?
To, co ktoś mówi. To, co robi. To, jak patrzy. Naruszenie to przekroczenie granic relacji, często o charakterze publicznym. W relacjach zawodowych nasz wzrok krąży w okolicach twarzy drugiej osoby – w trójkącie oczy-usta. Im bliższa relacja, tym częściej nasz wzrok błądzi po całym ciele. Gdy spojrzenie osoby, z którą łączy nas wyłącznie relacja publiczna, obniża się.

Jakie są kolejne etapy naruszenia? Często myli się pojęcie molestowania i mobbingu, zaciera się też granica między molestowaniem, a gwałtem.
Mobbing jest pojęciem szerszym niż molestowanie. Ale molestowanie może mieć cechy mobbingu, czyli dręczenia psychicznego. Mobbing przybiera różne formy, łącznie z krytyką życia osobistego, niesprawiedliwą oceną pracy, przeciążaniem obowiązkami. Gdy naruszenia mają charakter seksualny (to może być nawet "niewinny" żart), mamy do czynienia z molestowaniem. Niekonsensualny jest kontakt seksualny wymuszony nie siłą, a poczuciem bezsilności osoby poszkodowanej wynikającej chociażby ze stosunku podległości wobec krzywdziciela.

*W tej sytuacji to, że nie mówimy "nie", nie oznacza, że mówimy tak? *
W sytuacji ataku wyznaczenie granicy jest trudne. Włączają się reakcje stresowe. Naruszenie seksualności odbieramy jak każdy inny napad – jakby ktoś chciał nas pobić. Nie ma tu mowy o planowej reakcji. Jesteśmy sparaliżowani. To, co zrobimy więc zależy od tego, czego się wyuczyliśmy wcześniej. Dlatego trzeba pracować nad asertywnością. Wtedy mamy szansę zareagować na sygnały ostrzegawcze, jeszcze zanim wydarzy się molestowanie. Asertywność trzeba trenować. Gdy funkcjonujemy w naszym środowisku jako osoby, które nie pozwolą sobie wejść na głowę, inni wiedzą, że nie pozwalamy sobie na przekraczanie naszych granic.

Czy edukacja seksualna w szkole i w domu może pomóc uchronić przed molestowaniem. Młodsze pokolenie, wychowane w poczuciu równouprawnienia, jest bardziej asertywne?
Tak, edukacja oswaja nas z seksualnością. Molestowanie między innymi dlatego sieje takie spustoszenie emocjonalne, bo dotyka sfery tabu. Sprawcy przemocy mogą działać właśnie dlatego, że się o ich czynach milczy. Edukacja pomaga też młodym ludziom poznać granice ich cielesności. Dzięki niej wiedzą lepiej, na co mogą sobie pozwolić, a czego nie wolno robić innym. Który dotyk jest dobry, a który zagrażający.

Kiedy zacząć edukację seksualną dziecka?
Kiedy dzieci zaczynają dostrzegać różnice płciowe. Cztero-, pięcioletnie dziecko rozumie już, że jego ciało ma różne funkcje, a jedną z nich jest dostarczanie przyjemności. Odkrywa wtedy różne bodźce dotykowe. Kluczowa jest pierwsza reakcja rodziców na zainteresowanie dziecka jego ciałem. Akceptacja gwarantuje bezpieczeństwo. Budowanie tabu przez karcenie, straszenie, pilnowanie powoduje, że sferę seksu dziecko zaczyna utożsamiać ze wstydem. A w efekcie trudniej mu będzie potem określić granice intymności – własne i drugiego człowieka.

Gdy doznamy krzywdy, jak możemy sobie pomóc?
Najważniejsze, żeby zacząć mówić o tym, co się wydarzyło. Osoby pokrzywdzone molestowaniem – jeśli miało ono miejsce w pracy, a nie miało charakteru czynnej napaści – powinny natychmiast zawiadomić o takim zachowaniu pracodawcę. A czyn przestępczy zgłosić na policję. Większość korporacji powinno dysponować wewnętrznym regulaminem antymobbingowym. Tam opisane są kolejne kroki, które może podjąć poszkodowany pracownik. Jeśli takiego regulaminu nie ma, postępuje się zgodnie z kodeksem pracy, a nawet karnym.

Czy wzajemne ostrzeganie się kobiet o potencjalnie niebezpiecznym mężczyźnie jest wystarczającym mechanizmem obronnym? A może to działa jak zamiatanie pod dywan, zmowa milczenia, która pomaga sprawcom uniknąć odpowiedzialności?
To ważne, żeby kobiety ostrzegały siebie nawzajem. Ale to nie wystarczy, żeby pociągnąć sprawcę do odpowiedzialności. Sprawca może działać właśnie dlatego, że nie zwraca się mu uwagi na to, że przekracza granice. Zgłoszenie niepożądanego zachowania do przełożonego, czy innego organu nadrzędnego, to najbardziej skuteczny sposób walki z molestowaniem w miejscu pracy.

A jeśli przełożony pozostaje w zmowie z molestującym? Jeśli w imię źle pojętej solidarności kryje sprawcę?
Zawsze jest jakaś wyższa instancja – zarząd, rada nadzorcza, prezes. Nie spotkałam się z takimi zamkniętymi enklawami zła. Zawsze znajdzie się osoba, której można zaufać. Warto zadbać o zgłoszenie molestowania na piśmie. Wtedy zawsze pozostaje ślad. Ustna prośba o interwencję nie wystarczy. Zgłoszenie ustne zbyt często jest ignorowane. Wezwany do działu kadr, czy przełożonego posądzony o molestowanie może łatwo wyprzeć się swojego czynu, zwłaszcza że wciąż niestety niedostatecznie ufa się pokrzywdzonym. Dokument zobowiązuje pracodawcę do reakcji. Jeśli jest taka możliwość, dobrze dysponować dowodami – nagraniami audio czy wideo. Jeśli są jedynym dowodem w sprawie, fakt, że zostały sporządzone bez zgody nagrywanego, przestaje mieć znaczenie. Zwłaszcza że najczęściej sytuacje molestowania dzieją się, gdy pokrzywdzony zostaje sam na sam z oprawcą. Na forum zdarzają się komentarze o stringach, za zamkniętymi drzwiami niechciany dotyk, obłapianie, a nawet gwałt.

A jak wygląda życie po molestowaniu? Skrzywdzone kobiety mogą znów polubić swoje ciało, odnaleźć radość z seksu, stworzyć oparty na zaufaniu związek? Jak można sobie poradzić z tak bolesnym doświadczeniem? Niezbędna jest terapia?
Wiele osób pokrzywdzonych ma ogromne problemy z nawiązywaniem bliskich relacji, nie tylko intymnych, ale także tych opartych na zaufaniu. Może się to im nigdy nie udać. Jeśli doświadczenie nieprzepracowanej traumy, która zagraża zdrowiu, a nawet życiu, jest dojmujące, pokrzywdzona osoba może już nigdy nie być w stanie poczuć miłości, czułości, troski. Trauma może się wtedy przerodzić w zespół stresu pourazowego, a nawet osobowość posttraumatyczną. To, czy uda się traumę przepracować, zależy oczywiście w pierwszej kolejności od siły bodźca wywołującego traumę. Im bliższa osoba, która zadaje ból, tym dłużej trwa cierpienie, bo osoba pokrzywdzona traci grunt pod nogami, nie wiedząc komu może zaufać. Jeśli pokrzywdzony po doznaniu traumy od razu uzyskał wsparcie bliskich, szybciej powraca do normalnego funkcjonowania.

Czy możliwe jest przepracowanie traumy bez pełnej szczerości wobec partnera, z którym wchodzi się w relację po doświadczeniu molestowania?
Doświadczenie traumy przeszkadza w budowaniu relacji. Kobieta może mieć nie tylko problemy z zaufaniem nowemu partnerowi, ale nawet przeżywać atak paniki podczas seksu albo mieć różnego rodzaju objawy bólowe. Wtedy konieczna jest terapia. Zwłaszcza że brak seksu pogarsza jakość życia, więc całkowite odcięcie tej sfery w wyniku doznanej traumy może cierpienie dodatkowo pogłębić. W przypadku głębokiej traumy sama rozmowa z partnerem nie wystarczy. Potrzebna jest pomoc farmakologiczna, terapeutyczna, seksuologiczna. Jeśli trauma jest przepracowana, staje się częścią historii życiowej, ale nie zaburza codziennego funkcjonowania. Wtedy dobrze podjąć decyzję, czy powiedzieć o swoim doświadczeniu partnerowi. Warto zastanowić się, jaka jest nasza motywacja. Czy to otwartość sprzyjająca bliskości, czy potrzeba, żeby partner się nad nami użalił. Ta druga motywacja może doprowadzić do tego, że znów poczujemy się ofiarą. Wtedy zdarza się oskarżanie partnera jako przedstawiciela wszystkich mężczyzn o to, że jest współwinny dawnej krzywdzie. Partner może też chcieć przejąć odpowiedzialność za zaistniałą sytuację. To nie działa dobrze na dynamikę związku.

Finalnym efektem przepracowania traumy w wyniku terapii ma być akceptacja tego, co się wydarzyło?
Celem terapii jest to, żeby osoba poszkodowana mogła dalej funkcjonować – realizować się w pracy, w związku, w seksie. Akceptacja nie oznacza zgody na to, co się wydarzyło. Ani usprawiedliwienia sprawcy. Akceptacja to zrozumienie, że to wydarzenie, choć trudne, należy do przeszłości. I że osoba pokrzywdzona nie jest odpowiedzialna za to, co ją spotkało. Nie o to chodzi, żeby zapomnieć, tylko o to, żeby mimo traumy, żyć dalej i nadal potrafić ufać i kochać.